Wieża Błaznów

Ujmę to tak - literówka czy pojedynczy ort może się zdarzyć każdemu. Sam nie jestem bez winy. Ale strumień świadomości bez podziału na zdania i bez znaków przestankowych (czyli Krystek), lub kiepsko zrozumiały bełkot (vide Vilemoo) z dużą ilością ortów (oba przypadki) powoduje u mnie pęknięcie oczu i zwykły wkur#. I nie dziwią mnie takie a nie inne reakcje forumowiczów. For w necie jest mnóstwo, nie ma musu tu pisać. A jeśli ktoś chce, to niech robi to z poszanowaniem języka polskiego.

I słówko o Strogonovie - owszem, wali błędy straszne ale widać chęć poprawy pisowni, wytknięte błędy sam poprawia i nie zasłania się dyscośtam. To jest inna kategoria niż dwoje użytkowników wymienionych powyżej, przynajmniej chce pisać poprawnie a tu już coś. Tak trzymaj, Strogonov.

_________________
The infection has been removed
The soul of this machine has improved

Tark: czy językiem poprawnym jest dla Ciebie uzywanie inwersji, składni łacińskiej i innych zabaw stylistycznych mających na celu urozmaicenie wypowiedzi, opcjonalnie zwrocenie uwagi na konkretną jej cześć?

Zdaży mi się, czasamu skuteczniej, czasami mniej, bawić się językiem w sposob, który napewno polonistow-egzaminatorów przyprawia o zawrót głowy, ale w gruncie rzeczy nie jest to zapis błędny, tylko mało polularny. Poprostu tak lubię pisać i -> lubię czytać takie teksty <- i nie widzę w tym najmniejszego problemu.

A ortografia i literówki to zupełnie inna bajka: błąd jest błędem i co do tego nie ma wątpliwości. Polski jest przy tym językiem na tyle parszywym, że wystepują w nim 2 litery stanowiące tą samą głoskę. Każdy z nas musiał przebrnąć w podstawówce przez dyktanda, uczenie się na pamięć wyjątków z 'uuu', 'haa' i 'ży' bądź 'erzet'. Każdemu z nas wychodziło to różnie i różniasto. Jedny mieli piątki, inni zaświadczenia o dysach wszelakich. Zasłanianie się nimi uważam osobiście za niechlujstwo, a na to wytłumaczenia żadnego nie ma.

Osobiście napisałem już nieomal 700 postów. Jak patrzę w statystykach użytkowników, to jest pierwsza setka jak chodzi o ich ilość. Jakości treściowej są różnej, jakość formy też jest rózna. Obstawiam że popełniłem w nich może i nawet 2000 błędów. Duża liczba... pewnie zaspokoiłaby wiele nazguli na pewien okres czasu. Niecałe 3 błędy na post. To już trochę mniej. Powinno ich być dużo mniej, przyznaję, czasami w ferworze dbania o treść, zapominam o istnieniu formy i kończy się to efektownymi albo mniej, bykami. "Gdzie rąbią, tam wióra leca", tyle mogę powiedzieć na usprawiedliwienie. Staram się pisać chlujniej, a wychodzi mi to mniej lub bardziej.

Upominaniu jestem jak najbardziej rad, o język dbać trzeba i dbać musi o niego ta naprawde i odbiorca i nadawca. Ale można 'upomnieć' i 'upomnieć'. Asioł odeszła pewnie dlatego, że na jej byki trafili ci nazgule, ktorzy uważają każd błąd za przewinienie warte wręcz kary śmierci. Ja po każdym upomnieniu staram się poprawić post i zakodować poprawną wersję i nie popełniać wiecej tych samych błędów... Ale czasami, jak czytam niektóre upomnienia, to aż mi się na złość poprawiać nie chce...

Tyle ode mnie. Jak wcześniej napisałem, staram się, z roznym skutkiem, pisać lepiej. Myśle, że na tym możemy skończyć dyskusję, ktorą bardziej lub mniej chcący nakręciłem...

_________________
The same old fears...
Wish You were here...
Pink Floyd - "Wish You were here"

Nie tylko Asioł, wiele osób zniknęło. Z tych czy innych powodów, nie tylko ortograficznych.
I szczerze mówiąc, wiele z nich jestem w stanie zrozumieć.
Zmęczenie materiału.
Dobranoc.

_________________
Nietolerancyjny sierściuch

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby się dildem posługiwać tak jak radiem. Jedno i drugie służy rozrywce. - Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski

Gwoli ścisłości: Asioł nie robiła błędów, tylko je poprawiała.

Kkkara: sugerujesz, że cztery lata to bardzo długo? :(

_________________
PCR, when you need to detect mutations
PCR, when you need to recombine
PCR, when you need to find out who the daddy is
PCR, when you need to solve a crime

Ok, ten fragment odpada:P

_________________
The same old fears...
Wish You were here...
Pink Floyd - "Wish You were here"

Sugeruję, że forma Forum w pewnym momencie się wyczerpuje. Każdy z nas ma jakąś, prywatną wizję tego, co tutaj, na tej stronie, powinno się dziać. Ilu Forumowiczów, tyle wizji. Nie da się nas wtłoczyć w ramy, ograniczyć Forumokietą do tego stopnia, żeby każdy był zadowolony.
Zobacz, ile osób piszących bardzo intensywnie przez te lata już nie pisze, albo pisze okazjonalnie. Być może wszystko juz powiedzieli, być może wkurza ich zbytni rygor językowy lub jego brak, albo po prostu nie chcą się wdawać w dyskusje z niektórymi osobami. Tak jak w realu, tak i tutaj, nie wszyscy się lubią, i to chyba normalne?
Ja przez te lata poznałam wiele wspaniałych osób :) A sama Asioł twierdzi, że wzięła rozwód z Forum, a nie z ludźmi :) Nadzieja więc jest...

Pięknie spamujemy. Choć ta dyskusja powinna się IMO gdzieś toczyć.

_________________
Nietolerancyjny sierściuch

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby się dildem posługiwać tak jak radiem. Jedno i drugie służy rozrywce. - Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski

O, dzięki, Vramin :-) Nie wiedziałam co, ale właśnie to chodziło za mną od paru dni.
Strogonov, nie chcę już nabijac postów o ort. itp., ale należy Ci się jednak skromne uznanie za wkładany wysiłek. Po początkowym niezwracaniu uwagi na uwagi, na tle całości widać, że jak zechcesz, to potrafisz pisać dobrze ! :D
Jeśli jeszcze spróbujesz skorzystać z klawisza podgląd, to przed wysłaniem będziesz mógł jeszcze zobaczyć i poprawić to i owo. Ja tak często robię, choć i tak potem się okazuje, że jest literówka.
A i po wysłaniu też czasem w środku nocy wstaję, żeby coś jeszcze zmienić w zdaniach, które znaczą całkiem co innego, niż myślałam, kiedy je pisałam. Ale to już zboczenie jest ;)
Innymi słowy - publicznie upominałam, publicznie zwracam honor. No, troszeczkę ;)

Gimme a break. Asła bardzo lubię - zarówno IRL, jak i netowo - ale mam nieodparte wrażenie, że właśnie odstawia swoją wersję niegdysiejszych pohiszpańskich fochów Vanina. Vaninowi na szczęście przeszło, więc mam nadzieję, że i Asłu przejdzie, bo jej reakcja miała się nijak do problemu.

Nie. Wyobraź sobie, że skrobiesz np. do jakiegoś czasopisma: jeśli napiszesz z wtrętami obcojęzycznymi, piętrowymi aluzjami i skomplikowanym językiem, ale poprawnie pod względem językowym, to spokojnie możesz znaleźć się na łamach - najwyżej pies z kulawą nogą nie będzie chciał cię czytać. Za to jeśli napiszesz z ortami, mnóstwem literówek, kulawą składnią i ogólnym bełkotem, to nikt cię w ogóle na łamy nie wpuści (a w każdym razie nie w takiej formie). Do forum stosuję dokładnie tę samą zasadę.

Powyższe wziąłem tylko z jednego krótkiego akapitu twojego posta. Dla mnie to dyskwalifikacja piszącego - nawet głupi Word podkreśli i wyłapie takie rzeczy.

Owszem, to zapewne jest jeden z powodów, ale na pewno nie jest powodem jedynym. Zwróć uwagę, że gdy tworzyliśmy to forum, wielu z nas było jeszcze na zupełnie innym etapie życia. Inną ilość zapału i wolnego czasu ma beztroski student (czy nawet licealista), a inną ktoś, kto ma to już za sobą i rzucił się w wir pracy/związku/whatever.

_________________
I'm not dead yet.

Za pozwoleniem, Alakhai.
Asłowi, nie Asłu.
To tak między nami, korektorami...
(teraz pozostaje mi czekać tylko na tradycyjne 'A bana chcesz?')
;)

_________________
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.

Akurat tutaj przyczepiłaś się bez sensu:
1) Asł miała kiedyś w sygnaturce tekst "Asł odmienia się jak 'osioł'" (czy jakoś podobnie).
2) Jak podaje "Słownik poprawnej polszczyzny", podstawowa forma celownika od słowa "osioł" brzmi "osłu" - forma "osłowi" też jest poprawna, ale oznaczona jako rzadsza.

Raczej na odesłanie do źródeł, co niniejszym uczyniłem :->

_________________
I'm not dead yet.

Wiedziałam, że ci się spodoba;)
EDIT: Wyrażenie 'Oczko się temu Asłu wyłupało' budzi mój żywiołowy wstręt. Nie wiedzieć, czemu.
:)

_________________
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.

Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, myślałem jak dziecko, rozumowałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężczyzną, zaniechałem tego, co dziecięce
Pierwszy List do Koryntian 13,11.
Nota bene - polecam calość listu :-)

Dorastasz, Al, dorastasz :-)

PS AS forum coraz bardziej nabiera ciekawego kolorytu...

_________________
All those moments will be lost in time...

Eee tam, to jest przecież major Motoko Kusanagi, a nie żaden list :-P

_________________
I'm not dead yet.

Świetny temat. No cóż ze mną było to tak:
Można powiedzieć ze tak sam od siebie zacząłem czytać w 10 roku życia i ksiązką od której wszystko się zaczęło jest „Harry Potter i kamień filozoficzny” potem przez 4 lata czytałem powieści takie raczej dla dzieci. Dopiero w grudniu 2004 roku zacząłem czytać fantastykę
Ksiązką od której zaczęła się moja przygoda z fantastykę jest „krew elfów” AS potem poszło już z górki czytałem takich autorów jak: Ursula,Tolkien,Prathett,Terry Goodkind,Pilipiuk itd. itd. obecnie mam za sobą około 100 przeczytanych książek fantasy, posiadam 46 książek fantasy [kupionych za kieszonkowe i niektóre dostałem] dzisiaj mogę stwierdzić tylko jedno moja przygoda z książkami ni skończy się prędko jeśli w ogóle ;)

_________________
we will see what can i do

Kiedy zacząłęm czytać, miałem dopiero 4 lata i nie zabierałem się za nic poważnego. Czytywałem sporadycznie książczyny, nazwijmy to, popularnonaukowe, które walały się po domu i które kupowali wciąż rodzice. Co było pierwszą powieścią, jaką przeczytałem - tego pamiętać nie jestem w stanie, ale może być to "W pustyni i w puszczy" - miałem jakieś osiem lat. Potem był "Piotruś Pan", Trylogia Sienkiewicza, głównie zaś książki o tematyce historycznej - tak powieści, jak i prace naukowe. Świat fantastyki pochłonął mnie za pomocą Gwiezdnych Wojen i Tolkiena - mając bodajże 10 lat, widziałem fragment filmu animowanego, będącego adaptacją "Władcy Pierścieni". Grałem wcześniej w stare Warcrafty, widziałem Baldur's Gate - zajrzałem do "Hobbita", do Trylogii i... zginąłem. Dobili mnie Salvatore, Sapkowski, Dick, trochę Pratchetta, masa autorów, których nazwisk nie pamiętam. Teraz należę do fantastyki. No, może do historii częściwo też, ale wolę fantansykę.