Wieża Błaznów

Jackie Brown tez powinienem był wspomnieć, choć dużo mniej wyrazisty. Dobry film, ale najmniej typowy dla Tarantino, najmniej anarchistyczno-krwisty.

PS. B, eeee, nie kojarzę tej kwestii Witkacego. Może dlatego, że też jestem zmęczony. Napis-wymówka na jednym z jego mniej udanych obrazów w Zamku książąt pomorskich - 'mistrz był już trochę zmęczony':>> Jak tam jeszcze jesteś, rzuć no cytatem:)

_________________
'when the bells ring twelve times in hell,
the bells ring twelve times in this town as well...'

Pisał, że kiedyś nadejdzie dzień, kiedy Europa pogrąży się w objęciach starozytnej kultury chińskiej. Jakoś tak. WIesz, oni te wszystkie nasze wzloty już przeżyli. Nie technologicznie, ale kulturowo. Technologicznie zresztą też nas wyprzedzali przez większość czasu.
Dobranoc. Jutro ciężkie negocjacje.

_________________
All those moments will be lost in time...

aaaaa, teraz kojarzę. Może i tak, ale...za jaką cenę? Za samo to co zrobili w Tybecie, z Chińczykami nie gadam.:) I jeszcze mają czelność takie filmy robić, które to usprawiedliwiają. Jeszcze gorzej, że to przepiekny film:(

dobranoc

_________________
'when the bells ring twelve times in hell,
the bells ring twelve times in this town as well...'

1)

Film byl mieszanka, jesli chodzi o filozofie. Jasne, poparcie dla wladzy, przyznanie racji cesarzowi... ale z drugiej strony, Pierwszy Cesarz byl uwazany przez konfucjanistow z kilku powodow za wroga numer 1 i uosobienie zla. Nie tylko ze wzgledu na zniszczenie ksiag.

Postaci pozbawione uczuc chlodne. chodzace, biegajace wykladnie filozoficzne, ale nie ludzie z kwri i kosci. Wynik - obojetny. Jedno, jedyne Qi , jeden dech to za malo, nawet uzwgledniajac zwiazane z tym znaczenia.
A mowia ze w Japonii ceni sie powsciagliwosc.

Estetycznie film niezly, ale to nie to co Kurosawa. I nie to co przyczajony tygrys.

Jesli chodzi o pierwszego cesarza, to powstal duuuzo lepszy film, rezyser nazywal sie bodaj Yaowen, o Cesarzu i jego przyjacielu z dziecinstwa, muzyku ktory ma napisac hymn nowego cesarstwa. Duzo bardziej oszczedny, duzo bardziej dajacy do myslenia.

Co do tarantino - pierwsze slysze ze to intelektualista. Kill Bill jest IMO bardziej wysmakowany. Zauwaz np lejaca sie wode w ogrodzie. Taki maly , malenki drobiazg.

Hero powstal za spore pieniadze ale fekt jest neiwspolmierny. Po kolejnej walce bylo mi juz naprawde wszystko jedno, kto z kim i dlaczego.

Szkola kaligrafii... ze Cesarz zniszczy sztuke? Ze jednosc jest wazniejsza niz odmiennosc? Mnie akurat takie podejscie nei zachwyca. Mozliwosc pisania o mieczu w jeden sposob to straszne ograniczenie.

W Hero nie bylo czastki tych emocji co w filmach Tarantino. A to, jak sie w Kill Bill bija... bo ja wiem, moze malo filmow karate ogladalem bo nawet mi sie to podobalo. Moze zamiast Thurman powinni zaangazowac Jackie Chana, tylko ze nie wiem jaki bylby efekt. A poza tym - kill Bill to nie jest po prostu kolejny film karate i nie tylko o to tam beiga.

Poza tym ta muza :) .

Jescze sie odezwe odnosnie Hero.

_________________
lɔlɔ̃... Mou lon, ogni agbe gne. Edji le djom!
Liga Niezwykłych Dżentelchamów + Brygada Malkawiańskich Cyklistów.

Gdy nastały jesienne dni
jeden drobny gest
zmienił widzenie świata

No, rzeczywiście - Hero jest filmem chłodnym emocjonalnie.
Ale w pewnym sensie w tym jego siła. Człowiek staje jakby obok i skupia się na powalającym stylu - tu zdecydowane veto: Kill Bill i Przyczajony tygrys(któy mam za film lepszy niż Hero) to kmiotki pod tym względem. Poetyka ruchu - a są tam najwięksi z żyjących ekspertów - jest tak pokazana...te numery z liśmi, strzałami, kroplami deszczu, umieszczeniem kamery itp - że szczena opada. No poezja po prostu.
Tarantino (przy okazji - kto i gdzie stwierdził, że to intelektualista?) też rzeczywiście ma sporo smaczków - walka w ogrodzie, czy nagła zmiana koloru, tudzież manga - ale co z tego jesli zatrudnił takie drewno, a przecież ludzie są najważniejsi. No i to uczucie, że tak naprawdę występuje z pozycji zachwyconego dzieciaka, nie eksperta tego typu filmów (Hero się kłania)

PS. '(Watashi wa) seikatsu o dekiru koto tsumori daro. ' Mój japońśki zardzewiał, może dlatego nie do końca rozumiem to proste w sumie zdanie. 'Mam chyba zamiar nauczyć się życia?' :)

_________________
'when the bells ring twelve times in hell,
the bells ring twelve times in this town as well...'

nie do konca, ale taki to jezyk... mam zamiar wesolo spedzic zycie jest lepszym tlumaczeniem. " chyba" mozna oddac neico inaczej, w takim zdaniu. Raczej przy pomocy koncowki -tai, ale wowczas nie byloby dekiru. No, niewazne...


Polecam raczej wspomniany uprzednio film, jesli chodzi o pierwszego Cesarza i klimaty chinskie. Moze dlatego, ze najpierw widzialme tamten - Hero byl po tym raczej obojetny.

poezja byla w kroplach deszczu, ustawienia kamery tez robia wrazenie, ale tylko w tych kroplach bylo cos, co moznaby nazwac poezja. lecace strzaly... bo ja wiem? moze swiadomosc ze wiekszosc tego to i tak obrobka komputerowa powoduje ze nabralem sporego dystansu. cos takiego , jak ogladanie cyrku, z tym ze tam robia to bez efektow komputerowych. Od pewnego momentu to juz byla tylko kolejna nawalanka....
moze tak pisze takze dlatego ze po Yimou spodziewalem sie duzo, duzo wiecej.
A na kill Bill poszedlem nei spodziewajac sie zbyt wiele - to tez moze byc jakies wytlumaczenie.

Kill Bill to i tak nie jest Pulp Fiction i na pewno nie zalicze go do najlepszych filmow jakie w zyciu widzialem - ale ogladalo sie bardzo fajnie, a calkiem prosta motywacja glownej bohaterki dodala wyrazu.

I jeszcze jedno - Kill Bill mial IMO lepsze tempo. Ale moze znow sie czepiam.

Tak czy inaczej - Hero bardzo mnie rozczarowal. Jako odpowiedz na Przyczajonego Tygrysa...technicznie lepsze, wieksze srodki, ale poza tym pusto.
Moze tez swiadomosc ze dynastia upadla niedlugo potem ... film nie zaangazowal mnie tak bardzo, jak mogl.
a moze po prostu i poza wszystkim pochwala jednosci Chin byla zgrzytem. OKres Wiosen i Jesieni, ponad 200 panstewek na poczatku i 7 na koncu ma sie nijak do tego, co dzis.

_________________
lɔlɔ̃... Mou lon, ogni agbe gne. Edji le djom!
Liga Niezwykłych Dżentelchamów + Brygada Malkawiańskich Cyklistów.

Gdy nastały jesienne dni
jeden drobny gest
zmienił widzenie świata

kurcze, uczyłem sie tego języka 6 lat - a to podznaczenie (idiom?) 'dekiru' mi umknęło. 'Daro' - jednak podstawowym znaczeniem jest właśnie wyrażenie niepewności...modalność. I jeszcze niedawno gł. kobiety używały tego słowa:)

Za rekomendację - dzięki. Popytam 'kinematograficznych znajomych':)

_________________
'when the bells ring twelve times in hell,
the bells ring twelve times in this town as well...'

okazuje się, że to nie tylko "poezja". To twarda rzeczywistość. Obok żołnierzy terakotowej armii znaleziono brązowe mechanizmy spustoe i okucia kusz. Twierdzi się obecnie, że to swoim oddziałom kuszników zawdzięczał zwycięstwa ten właśnie cesarz.
I jeszcze mała uwaga, skoro wciąż jesteśmy przy Hero. Maoistyczny, mówicie? MAOISTYCZNY?? Niby poświęcony teorii rewolucji w wykonaniu chłopów?
Czy raczej, jeśli już musicie tak to interpretować, będący apoteozą władzy jednostki, władzy cesarza obdarzonego Mandatem Niebios? Wpbec którego to panowania los jednostki jest niczym? nawiasem móiąc, to czysto chińskie podejście, więc stawiani etego jako zarzutu było by jak stawianie zarzutu że smieszny jest ten szeryf z filmu "W samo południe". Choć można by i tak..

_________________
All those moments will be lost in time...

Ja w kwestii formalnej: anime. Manga to komiks.

_________________
I'm not dead yet.

Racja. Głupi błąd

_________________
'when the bells ring twelve times in hell,
the bells ring twelve times in this town as well...'

Mam zadatki na niezłego otaku, więc od razu zwróciłem uwagę :-)

_________________
I'm not dead yet.

swoją drogą, moglibyście polecić coś z anime (tylko bardzo, bardzo górna półka, proszę - wypadałoby poszerzać horyzonty, a jakoś mnie nie ciągnie i nie chcę się rozczarować)

_________________
'when the bells ring twelve times in hell,
the bells ring twelve times in this town as well...'

"Grobowiec Świetlików" - najlepsza anime jaką w życiu widziałem.

_________________
O czarach co cierpliwe są i łaskawe, nie szukają poklasku
a nawet - w co uwierzyć trudno - nie unoszą się pychą
plugawe języki mówiły, że już ich nie ma.


Strona domowa Stelli i Kamila

thx, Zamorano. A jak brzmi tytuł oryginalny (spróbowałbym ściagnąć z netu) - jest angielski czy japoński?

_________________
'when the bells ring twelve times in hell,
the bells ring twelve times in this town as well...'

Zdecydowanie najlepsza anime, jaką w życiu widziałem - IMHO bije na głowę nawet wszystkie filmy Miyazakiego. Pisaliśmy z Tarkiem o tym tutaj. Zresztą obaj (Zamorano i Tark) mają ten film dzięki mnie (i Vraminowi) :-P

Roger Ebert umieścił "Grobowiec świetlików" na swojej liście 100 najlepszych filmów w historii kina, a Ernest Rister porównał go do "Listy Schindlera", pisząc przy tym: "It is the most profoundly human animated film I've ever seen.", z czym się zresztą w pełni zgadzam.

Film jest IMHO fenomenalny, chociaż porażająco wręcz smutny i przygnębiający. Nigdy w życiu jeszcze nie płakałem podczas oglądania filmu, ale przy "Grobowcu świetlików" niewiele mi brakowało.

Japoński - "Hotaru no Haka". Po angielsku "Grave of the Fireflies".

_________________
I'm not dead yet.