arien pisze:
"Szeregowiec Ryan" to swietny film, jezeli chodzi o sposob, w jaki pokazuje wojne. jest przy tym kompletnie bezdyrny, jezeli chodzi o zalozenie fabularne- cala armia szuka jednego Ryana, zeby jego mamusia nie plakala? No bez artow, to ona jedna stracila synow na wojnie? jakos kazdego zagonionego nie szukali w taki sposob.
To nie są żarty :] Pierwowzorem Ryna był Fritz Nilland. Jego trzej bracia zginęli mniej więcej w tym samym czasie. Jeden skacząc w Normandii z 82 DPDes "All Americans", kolejny zginął na plaży z 4 DP. Trzeci był pilotem, poległ w Chinach. Matka Nillanda dostała trzy telegramy z Departamentu Wojny tego tego samego dnia. Czwarty syn jeszcze żył. Postanowiono ściągnąć go z frontu.
Haya pisze:
Jeszcze co do Omaha - taka zabawna ciekawostka, znaczny procent strat amerykańskich na tej plaży, być może większość, spowodował jeden niemiecki cekaemista.
Na pewno nie większość Haya. "Omaha" to był spory kawałek plaży do lądowania. Chodzi zapewne o rejon "Dog Green" ,"Fox Green" i "Easy Red", właśnie ten z Ryana zdaje się. Nie zapominaj , że największym problemem na "Omaha" były działa bijące w ogniem na wprost w barki deantowe. Nie demonizujmy więc tego jednego cekaemisty :] Chodzi tu o popularnie choć chyba niezasłużenie zwanego "Bestią z Omaha" Heinego Severloha. Wystrzelił ze swojego MG - 42 ponad 13 tysięcy pocisków i jako ostatni zaprzestał walki na Omaha. Był w bunkrze WN 62, skąd strzelał do Amerykanów lądujących w sektorach Easy Red i Fox Green. Przypiusuje mu się zabicie tego dnia około 400 ludzi. Być może mocno na wyrost, bo to na Omaha zginęło bodaj 2400 żołnierzy amerykańskich. Żyje do dziś. Ma zdaje się 83 lata. Podobno co roku składa kwiaty na amerykańskim cmentarzu wojennym.