Vanin pisze:
Obejrzałem "Ziarno prawdy". Szczerze - w sumie można sobie darować, bo ogromnie wiele z książki zniknęło. Napięcie mniejsze, całej socjologicznej warstwy w zasadzie brak, nawet samego Sandomierza niewiele widać. Więckiewicz jest ok, ale nie powala. W filmie zdecydowanie bardziej zauważałem jego opryskliwość i analny stosunek do otaczającego świata niż w książkach.
Wszystko prawda.
Maple Fay pisze:
A ja jestem całkiem na tak - głównie z uwagi na role drugoplanowe, zdjęcia i muzykę. (Vanin, nie powiesz mi, że cieć z katedry Cię nie powalił? Piękny był... ;) )
Zdjęcia - OK.
Muzyka? Straszna, za taki soundtrack powinno się karać więzieniem. Zresztą, samej muzyki jest niewiele, więcej jest efektów dźwiękowych (też strasznych).
Role drugoplanowe- owszem, tak. Ale akurat nie ta, o której piszesz. Sto razy lepsi byli: ksiądz w katedrze, Jakubik od broni białej i gość od "żółci". A jakieś dwieście razy- rabin.
Ala pisze:
Czy to prawda, że "Ziarno prawdy" ciężko ogarnąć bez uprzedniego przeczytania książki? Od paru osób już to słyszałam.
Jest to zdecydowanie prawda, niestety. I to jest mój największy zarzut co do tego filmu.
Bo o ile scenariusz dość dokładnie trzyma się książki (duży plus, wywalono lub zmieniono drobiazgi), to nie znaczy, że się broni.
Żeby nie spoilerować, powiem tak- pokazuje co trzeba, tylko co z tego, skoro widz nie wie, na co patrzy i tym bardziej nie wie, jak to jest lub będzie istotne.
Przykład 1:
Przykład 2:
Takich momentów jest jeszcze kilka. Widz nie ma czasu i okazji, żeby ułożyć sobie to, co widzi, wyciągnąć wnioski. Często nie ma nawet danych, by to zrobić. Tak wszystko po łebkach, na chybcika. Szkoda.
Drugi poważny zarzut- wykastrowanie z humoru. Mimo paru śmiesznych i dobrych scen (Jakubik, żółć, nie po mokrym)- nie tak miał wyglądać humor w tym filmie, nie tak ;/
Ogólnie- Miłoszewski nie ma szczęścia do ekranizacji. Po żenującym "Uwikłaniu" jest zdecydowanie lepiej, ale to jeszcze nie to. Lepiej już chyba nie będzie, bo po tym, co widziałem wczoraj, jednoznacznie nasuwa mi się wniosek, że "Gniew" jest za trudnym materiałem dla polskiego filmowca.