S
p
o
j
l
e
r
!!!!
O rety! Dubbing był porażajacy. P o r a ż a j ą c y. Omijać, omijać z bardzo daleka, tak jak Al radził. Obi skrzeczy jak gęś, cyborg Vader ma głos chłoptasia z kubkiem przy ustach, a do C3PO, to ja mam bardziej podobny głos, kiedy się złapię za nos. Oszczędzało się na krótkich rolach. Nieładnie.
Po raz pierwszy scenografia komputerowa ukazała się jako naprawdę trójwymiarowa, pełnoobrotowa, nieustępująca rzeczywistym lokacjom, po raz pierwszy miałem wrażenie, że tam naprawdę to wszystko jest, i jest materialne, że kamera leci z Jedajami wśród szalejacej bitwy, wśród drzew niebotycznej dżungli i wieżowców na coruscant... Były też sceny przypomianajace ujęcia z komiksów, z Animee nawet.
Największym zaskoczeniem była dla mnie ogólna growość komputerowa tego filmu. kto grał w Jedi Knight II, albo w Jedi Academy ten wie. To z tamtąd pochodzi chwyt - podniesienie + duszenie, obcięcie komuś 2 nóg i ręki w locie jednym ciosem.... Albo sytuacja kiedy ten robot stracił dwa ramiona i wskoczył do pojazdu - klasyczne przejście bossa z platwormówki od jednej fazy walki, wyznaczanej utratą zdrowia, do drugiej. Nie jestem jakimś znowu zapalonym graczem, ale to się rzuca w oczy. Stopień oczojebności jest duży, szczególnie na początku. Dialogi zgrzytają.
Druga sprawa. Jak to możliwe w dwójce, Dooku leje Obiego, Anakin po długiej walce przegrywa z Dooku, w trójce Dooku leje Obiego, Anakin po krótkiej walce wygrywa z Dooku, a Anakin, nawrócony na ciemność, po długiej walce... przegrywa z Obim?!
Czy to moralitet jakiś, łopatologiczny, że ciemna strona osłabia?! Wobec tego jak potężny byłby Palpatine, gdyby nie był Sithem?!
To nie jest czepianie się, od dawna myślałem jak to rozwiążą – bo już przecież w dwójce, Ani był wyraźnie silniejszy od mistrza. Niczego nie rozwiązali.
Albo to – że w częściach 4-6 w galaktyce Lucasa jest słabsza technologia niż we wcześniejszych chronologicznie częściach 1-3. Kolejny morał - Wojna wyniszcza?!
Psychologicznie rzecz została – powiedzmy to sobie otwarcie – zwalona.
Tu jeszcze Ani ma te swoje ideały, chce ratować żonę, poczucie godności podsycane ambicją, każe mu się uważać za pokrzywdzonego… a za chwilę, już jako Vader, wpada do swojej akademii i wyżyna dzieci?! Zakładając, że ta krótka decyzja zabiła w nim ludzkie uczucia - w dalszym ciągu nie rozumiem, dlaczego nie chcieli ich wykorzystać na uczniów. Niby już odrobina strachu wystarczy, żeby z padawana wyrósł Sith… .
Zatem może być tylko jeden mistrz i jeden uczeń. Ale w takim razie, cała literatura Star Wars, z którą onegdaj miałem wątpliwą przyjemność się zapoznać, powinna wylądować w koszu. Żadnej Mary Jade być nie mogło. Podczas gdy według apokryfów, Palpatine miał całe zastępy tajnych uczniów, uczniów zaocznych, uczniów korespondencyjnych, nieślubnych dzieci, kuzynów, pociotków itd, którzy po wydarzeniach z Powrotu Jedi ujawniali się po kolei, polowali na Luke’a zakładali akademie, reaktywowali Imperium … i tak przez następne kilkadziesiąt lat ;)
Podobnie intryguje mnie ten patafian, Jar-Jar, po co on w ogóle był?! Żeby wszystkich zdenerwować, a potem, w trójce nagle przestać się liczyć. Powinien zginąć – dając satysfakcję widzom i zamykając ładnie swój wątek. Ginie tylu Jedi, Umiera Amidala, A leszcz z długimi uszami żyje. Z tym Jar-Jarem jest tak, jak z Białym Zimnem… .
I za cholerę nie rozumiem, jakim cudem Leia pamięta matkę.
Jednak była to najlepsza część z 1-3. Pierwsza, w której czułem jakieś emocje. I przyznać muszę, że te dylematy przyszły później, film jest na tyle dobrze zrobiony, że ogląda się go jak wielkie, wycyzelowane widowisko, na swój sposób jest nawet dojrzały – myślę, że naprawdę się w nim udał klimat zakańczania, dopełniania. „Think for Yourself, cos I’m not gonna go with you”. Chyba to Lucas wyraził tym filmem I to, tylko to, miało w sobie tę mistyczną moc oryginalnej trylogii. I muzyka. Piękna muzyka. Nie pamiętam, kiedy ostatnio wyszedłem z filmu nucąc jego motywy muzyczne. Wciąż czuję drżenie w środku.
Oryginałowi ocyzweiście nie dorównało. Ale zabawa była przednia.
PS. GM, czy nie dopuszczasz się nadinterpretacji?
Ja nie wyczytałem tak konkretnych przesłań. Jedi dali ciała na całej linii, fakt. Ale przesłanie jest IMO takie, że tam, gdzie biurokracja jest wszystkim, a interesy różnych grup usuwają cień jakiekolwiek myśli o dobrze wspólnym, Musi się pojawić Palpatine, wcześniej czy później. Wojna była jego środkiem do celu.
_________________ Nietzhe miał błyskotliwe teksty, lecz cytowanie go na Boże Narodzenie to jak mieszanie Wódki z Mlekiem. Znam lepsze drinki :)
|