Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 09.05.2024 @ 22:22:33

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 4308 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 278, 279, 280, 281, 282, 283, 284 ... 288  Następna
Autor Wiadomość
Post: 05.09.2014 @ 19:41:37 
Offline
Feldmarszałek Duda
Awatar użytkownika

Rejestracja: 05.10.2005 @ 22:43:37
Posty: 4932
Lokalizacja: nikaj.uuk!
Narsil pisze:
Mossakowski dał **** "Damulce wartej grzechu" - rzeczywiście taki słaby film?
Nie wiem dlaczego, ale w miejsce gwiazdek wstawiłem sobie pewien wyraz. Zastanawiam się, czy usprawiedliwia mnie sąsiedztwo czasownika "dał" i tytuł filmu ;)

_________________
P2009 / 59124 ИOНTAЯAM / 251095

Dzień dobry, piękne panie – rzekł, kłaniając się uprzejmie. – Czy przypadkiem wiecie, dokąd odsyła się kurvvy?


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 15.09.2014 @ 9:48:50 
Offline
Murderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10.05.2005 @ 20:33:34
Posty: 6541
Lokalizacja: Ratibor am Oder
Nie powiedziałbym, że słaby. Dla mnie słabszy od pierwszego, ale nie zły. Niektóre wątki zrobione były bardzo fajnie, niektórym czegoś brakowało. Czasami przejścia od wizualnej komiksowości do aktorskości wydawały mi się zbyt toporne. Nie podobało mi się (oczywiście) obsadzenie nowych aktorów w rolach znanych już postaci, bo prawie w każdym przypadku wypadli słabiej. Manute zbyt gładki, Miho z kolei paskudna, poruszała się jakoś bez gracji i była za wysoka. No ale przynajmniej nie jeździła na rolkach. Dwight po operacji wyglądał niewłaściwie, ale w tym przypadku było to przynajmniej uzasadnione, a ogólnie wypadł dobrze (zarówno w roli, jak z wszystkich okien, które udało mu się znaleźć) więc się nie czepiam. Z pozostałych postaci raziła mnie Gail (wyjątkowo drewniana) i Hartigan (wstawiony mocno na siłę). Zaskakująco dobrze oglądało się Nancy, pomijając kwestię kuszy samopowtarzalnej... samopowtarzalnej... samopowtarzalnej.
Inną sprawą był brak wyraźnego oddzielenia wątków dziejących się w zupełnie różnych momentach, który powodował wrażenie, że oglądam jedną historię o dramatycznie pomieszanej chronologii.
Ogólnie - w przeważającej większości ładny obraz i nieco mniej sprawnie opowiedziane historie, ze świetnymi epizodami, złożyły się dla mnie w niezły film. Ale mogło być lepiej.

_________________
Masz prawo nie rozumieć mnie, lecz proszę, nie zrozum mnie źle.

A high dive on a swimming pool
Filled with needles and with fools


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 21.09.2014 @ 18:21:40 
Offline
Babka Yarpena Zigrina
Awatar użytkownika

Rejestracja: 28.01.2003 @ 20:42:28
Posty: 2762
Lokalizacja: Poznań
Ben-Adar pisze:
Hartigan (wstawiony mocno na siłę)

a ja doceniam dowcip
Spoiler:
(Bruce Willis jest duchem!)

_________________
Special love I have for you, my baby blue


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 22.10.2014 @ 9:21:30 
Offline
Babka Yarpena Zigrina
Awatar użytkownika

Rejestracja: 28.01.2003 @ 20:42:28
Posty: 2762
Lokalizacja: Poznań
"Gone Girl" to jeden z najlepszych filmów Finchera, choć to nie thriller (jednak go udaje przez 3/4 metrażu), ale brutalna satyra na małżeństwo z soczyście cynicznym przesłaniem; doradzam.

_________________
Special love I have for you, my baby blue


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 22.10.2014 @ 18:04:23 
Offline
Villentretenmerth

Rejestracja: 04.08.2003 @ 19:27:23
Posty: 5488
Bardzo dobry film, zgadzam się. Choć oczywiście Ben Affleck nie zawodzi i nic nie gra. Satyry nie zauważam jednak.

_________________
"Bla bla pod burym bla bla żywopłotu
Bla-blałem ją bla bla wśród ptasząt łopotu.
W mokrej glinie łopatą wykopany dół,
Jej bla-bla bla bla przebił osikowy kół."
Shague Ghintoss by Jake Jackson

ja odpuściłam sobie już dawno. wmk <rotfl>


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 24.10.2014 @ 10:06:52 
Offline
Evangelina Parr
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23.09.2002 @ 19:20:38
Posty: 31741
Lokalizacja: z miejsca zwanego Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata
Jak ktoś ma chęć na porządny kryminał według klasycznych wzorców, w dodatku polski, to polecam "Jeziorak". Trzyma w napięciu, ma dobry scenariusz i jest dobrze zagrany.

_________________
Czułe pozdrowienia! Co cię gniecie?
* * *
Pies, który szczeka, jest niedogotowany - przysłowie chińskie.


THIS IS NOT A LOVE SONG


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 09.11.2014 @ 18:29:58 
Offline
Babka Yarpena Zigrina
Awatar użytkownika

Rejestracja: 28.01.2003 @ 20:42:28
Posty: 2762
Lokalizacja: Poznań
Interstellar (Imax podnosi ocenę przynajmniej o gwiazdkę) - Nolan jest bardzo ambitny, bardziej od swojego targetu i trochę traci z nim kontakt. No, przez 4/5 metrażu to jest głównie porywające widowisko, może z nadmiarem ekspozycji w dialogach wyjaśniających czarne dziury, tunele czasoprzestrzenne i teorię względności, których nikt i tak nie rozumie, ale ciągle zachwycające. Finałowa wolta dopiero wymaga zagięcia mózgu i "myślenia pięciowymiarowego"- na papierze pewnie to wyglądało mądrzej, wizualizowane na ekranie niestety ociera się o kicz i wywołuje zasłużone podśmiechujki. Niemniej to jest naprawdę natchnione science fiction, a Nolan jest wizjonerem, tylko kolejnym razem musi na starcie pomyśleć, czy bardziej mu po drodze z zimną nauką czy z metafizyką i człowieczeństwem, bo pożenienie tych rzeczy nie wyszło idealnie.

_________________
Special love I have for you, my baby blue


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 09.11.2014 @ 19:29:37 
Offline
Villentretenmerth

Rejestracja: 04.08.2003 @ 19:27:23
Posty: 5488
Też byłam na "Interstellar". wszystko, co miałabym do napisania o tym filmie można uznać za spoiler, więc to ukryję.

Spoiler:
Dwie szybkie refleksje, które pojawiły się u mnie po wyjściu z kina po długim (ponad 160 min.) seansie „Interstellar” (reż.: Ch. Nolan, scen.: Ch. Nolan, J. Nolan) są takie:
1. Matthew McConaughey zarabia na życie jako aktor? Z tą dykcją?? Serio???
2. Magia kina.
Co do punktu 1 to naprawdę zadziwia mnie, że w Ameryce najwyraźniej ludzie rozumieją co ten gość z siebie wyrzuca. Chyba, że to efekt rzetelnej znajomości scenopisów. Gdyby kiedyś mi przyszło z nim rozmawiać (oczywiście, że nie) to przecież musiałby powtarzać każde zdanie ze dwa razy i powoli, żebym go w ogóle choć częściowo zrozumiała. Początkowo to było po prostu dziwaczne, ale od pewnego momentu zaczęło mnie po prostu ^cenzura^. Żeby to jeszcze nadrabiał jakimś, bo ja wiem – szczególnym, albo przynajmniej wyraźnie odznaczającym się talentem aktorskim. A gdzie tam. Naprawdę nie widziałam nigdy, żeby McConaughey reprezentował sobą cokolwiek ponad średnią. Pewnie, oczywiście. Nie oglądałam każdej jego roli. Na przykład nie oglądałam „Detektywa”. Ale nawet w jego oskarowym występie nie zrobił niczego jakoś wyjątkowo specjalnego (za wyjątkiem skatowania swojego organizmu, ale tutaj to jest temat dla lekarzy może).
W „Interstellar” M. McConaughey też nie pokazuje nie wiadomo czego. Ale również, co oczywiste, nie schodzi poniżej w pełni akceptowalnych standardów. I w taki sposób w otoczeniu naprawdę wielkich, a co najmniej znanych nazwisk aktorskich (M. Cain, J. Lithgow, A. Hathaway, M. Damon) i wielu mniej znanych, snuje opowiastkę o tym jak ludzie, zmuszeni katastrofą ekologiczną (zapewne, choć przyczyn stanu rzeczy nie poznajemy) poszukują nowego miejsca do życia, w innym systemie słonecznym, po drugiej stronie tunelu czasoprzestrzennego, który został otwarty przez nieznane bliżej siły w pobliżu naszego Saturna.
Co nas przybliża do punktu 2 – magii kina. Niech mówią co chcą, ale w przypadku „Interstellar” magia kina na mnie zadziałała. A wyraża się to w ten sposób, że w chwili, w której oglądałam show nie obchodziło mnie to, że naszpikowany jest on różnymi głupotkami i lukami. W chwili pierwszej percepcji tego obrazu, to naprawdę nie ma znaczenia. Świadomość głupotek i nieścisłości zwala się dopiero po wyjściu z kina.
Odnoszę wrażenie, że ich występowanie jest efektem próby pożenienia poetyki klasycznego hollywoodzkiego blockbustera z autentycznymi podstawami naukowymi, możliwie silnym zaczepieniem w rzeczywistości i jednocześnie nałożonymi na to wszystko kwestiami z pogranicza zaawansowanej nauki, etyki i psychologii. Bo ja występowanie tego wszystkiego tutaj dostrzegam. Choć istotnie, ta ostatnia kategoria zostaje jedynie zamarkowana.
Ch. Nolan chciał złapać dwie sroki za ogon. Z jednej strony wydaje mi się, że miał ambicję zrobić film s-f który jest silnie zakorzeniony w aktualnym stanie naszej wiedzy z zakresu badania kosmosu. Rzecz w tym, że chyba (teraz zaczynają się moje domniemania) nasza, ludzka wiedza z tej dziedziny jest śmiesznie mizerna. Niemniej jednak, miał ambicję pokazać taką wyprawę możliwie realistycznie. Nie mamy tu więc opływowych, kosmicznych „star treków”. Ambicją Nolana wydaje się być, żeby jak najmniej trzeba było brać na wiarę. Wszystko (no, powiedzmy przeważająca większość), np. wnętrza pojazdów kosmicznych, są na tyle surowe, że przypominają te współczesne. Tylko, że pojawiają się problemy, których twórcy filmu nie podjęli się rozwiązywać, więc woleli przemilczeć. Podobno, z tego co już teraz wiemy, w bliskości tzw. czarnej dziury nic nie ma prawa przetrwać. Nie tylko nic o strukturze białkowej, ale o dowolnej strukturze. A tymczasem Endurance (tak nazywa się statek którym podróżują nasi dzielni kosmiczni pionierzy) ani żadna jego część nie wydaje się być jakkolwiek przygotowana na tak ekstremalne warunki (co swoją drogą jest niepomiernie durne, przecież wysyłają go na drugą stronę tunelu czasoprzestrzennego w – like – autentyczne niezbadane). Ba nawet w pewnym momencie dowiadujemy się, że Endurance nie jest odporny na wysokie temperatury (sic!) (co swoją drogą jest niepomiernie durne, bo patrz wyżej, a poza tym – to jak się przedostał przez ziemską atmosferę, aby dostać się w ogóle w przestrzeń?)
Kolejnym problemem jest zagadnienie czasu. Nic co żyje nie ma prawa przetrwać podróży międzygwiezdnej. Za daleko, za długo, zbyt niesprzyjające warunki (w tym niesprzyjające dla psychiki). I wbrew temu, co niektóre podłe języki mogą mówić, ta problematyka jest obecna w „Interstellar” i ona właśnie tworzy tą „drugą stronę”. Szkoda tylko, że w tym miejscu pojawia się - i jak już się pojawi, to rzecz jasna wychodzi na plan pierwszy i zawłaszcza wszystko co się da - hollywoodzki blockbuster. Ale to, że Cooper (M. McConaughey) zostawił na ziemi swoje dzieci, że obiecał córce melodramatycznie, że wróci i że to przecież musiało nam ustawić sytuację, jak w prawdziwym, pełnowymiarowym blockbusterze, nie unieważnia przecież paru innych rzeczy, które też tam są.
Nie unieważnia tego, że Cooper składając swoją obietnicę kłamał z premedytacją i robił to tylko po to, żeby – jego zdaniem – jak najtańszym emocjonalnym kosztem, bez silenia się na prawdziwą rozmowę z dziesięcioletnią córką, mieć otwartą drogę do zrealizowania swojej egoistycznej ambicji. To całe ratowanie ludzkości, to w tamtym momencie było – powiedzmy to sobie – na doczepkę. Nic dla Coopera nie liczyło się tak, jak możliwość wyrwania się wreszcie z tej swojej nędznej, znienawidzonej egzystencji farmera. Wreszcie miał okazję odetchnąć pełną piersią. Nic, co mogłoby mu stanąć na drodze nie miało żadnych szans. Nie wyłączając własnych dzieci.
Nie unieważnia też i tego, że dr Mann (M. Damon) oszalał z egoistycznej ambicji i to jest takie cholernie ludzkie, że aż krasnoludzkie.
Nie unieważnia też uroczych, ale przecież nie głupich prób naukowego wykorzystania dającego się zaobserwować zjawiska miłości w wywodzie dr A. Brand (A. Hathaway).
Szkoda tylko, że Ch. Nolan nie podjął odważnej i samodzielnej decyzji i nie poszedł tą drogą do końca. Przez to właśnie zakończenie mamy jakie mamy, czyli po całości blockbuster i hollywoodzki, nieprawdopodobny happy end.
Jest jeszcze jedna składowa tego filmu, i tym razem taka, do której nie można chyba mieć zastrzeżeń – widowisko. Nie oglądałam „Grawitacji”, jakoś tak wyszło. Ale z samego choćby jej trailera widzę, że Ch. Nolan poszedł trochę tą drogą i wizualnie to jest wow. Naprawdę dla samych tych obrazów na „Interstellar” warto było iść do kina, bo na dużym ekranie robią niesamowite wrażenie.
Odnoszę wrażenie, że Ch. Nolan chciał pożenić poetykę i tradycję klasycznego wielkiego hollywoodzkiego kina komercyjnego z możliwie jak największą wiernością aktualnej wiedzy naukowej i czymś na kształt moralitetu, rozprawki moralnej w typie Lema. Wciąż się zastanawiam, czy bardziej mu się udało, czy jednak nie udało. Sądzę jednak, że po stronie sukcesów może już sobie zapisać, że samo to staranie jest dostrzegalne, bo to oznacza, że żaden z tych elementów nie zdominował bez reszty pozostałych. Ale pytanie o to, czy powodzenie takich mariaży w ogóle jest możliwe pozostawiam sobie póki co otwarte. Może pokuszę się o odpowiedź gdy zobaczę nadchodzący film N. Blomkampa „Chappie”.

_________________
"Bla bla pod burym bla bla żywopłotu
Bla-blałem ją bla bla wśród ptasząt łopotu.
W mokrej glinie łopatą wykopany dół,
Jej bla-bla bla bla przebił osikowy kół."
Shague Ghintoss by Jake Jackson

ja odpuściłam sobie już dawno. wmk <rotfl>


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 09.11.2014 @ 21:19:23 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07.08.2004 @ 23:26:02
Posty: 5236
Lokalizacja: Konin
Dobra, bo spojlerów nie rozwijam: warto czy nie warto.W odwodzie są "Bogowie", więc proszę o szybką i konkretną odpowiedź.

_________________
Pomyślcie tylko. Bycie ateistą w depresji jest przesrane: nie ma po co żyć, nie ma po co umierać. ;/


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 09.11.2014 @ 21:33:12 
Offline
Villentretenmerth

Rejestracja: 04.08.2003 @ 19:27:23
Posty: 5488
Warto i na to i na to, taka prawda. Każdy z tych filmów ma swoje plusy i minusy. Na pewno "Bogowie" dużo lepiej zagrani (szczególnie Kot). Ale jak masz ochotę na świetne wizualnie i zrobione z rozmachem widowisko, to tylko "Interstellar".

Ps. "Bogowie" chyba krócej trwają. Ale znowu nie potrzebują też dużego ekranu, który przy "Interstellar" jest praktycznie obowiązkowy.

_________________
"Bla bla pod burym bla bla żywopłotu
Bla-blałem ją bla bla wśród ptasząt łopotu.
W mokrej glinie łopatą wykopany dół,
Jej bla-bla bla bla przebił osikowy kół."
Shague Ghintoss by Jake Jackson

ja odpuściłam sobie już dawno. wmk <rotfl>


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 09.11.2014 @ 21:42:25 
Offline
Wiecznie pijane medium płci żeńskiej

Rejestracja: 22.09.2002 @ 19:29:02
Posty: 11233
Lokalizacja: Legnica/Kraków
Nie warto, byłam wczoraj i bardzo żałuję. Obrazki może i ładne, nawet bardzo, ale dialogi równie niedobre jak w polskim serialu, a fabuła idiotyczna i pełna dziur. Wielkie rozczarowanie. Prawie umarłam z nudów i zażenowania, a Nolan był jednym z moich ulubionych reżyserów.

Bogów gorąco polecam.

_________________
Występny Wartowniku! Cintryjka chwali książkę! Bym miał pieniądze, to bym se chyba, normalnie, kupił, tak mnie to zaszokowało ;) - Ben

siekierka


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 09.11.2014 @ 21:58:11 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23.09.2002 @ 15:03:20
Posty: 7148
Lokalizacja: Gdynia -> Warszawa
Dla mnie zdecydowanie warto, choć zgadzam się z Noctą, że trzeba się dać porwać tej magii, a nie zastanawiać nad prawdopodobieństwem scenariusza, bo dziur fabularnych faktycznie jest tu sporo. Tylko co z tego, skoro film naprawdę działa? Dla mnie to jest film o różnorakich aspektach ludzkiej natury i jako taki sprawdza się ok. To nie Nolan wybitny, ale bardzo solidny, nawet jeśli w pisaniu scenariusza poszedł na łatwiznę.

_________________
Ha! Węgle jak u taty!
Moje dziewczęta updated!
I jeszcze jedna
Ech, wakacje


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 09.11.2014 @ 22:12:34 
Offline
Babka Yarpena Zigrina
Awatar użytkownika

Rejestracja: 28.01.2003 @ 20:42:28
Posty: 2762
Lokalizacja: Poznań
Warto. Myślę, że fizyka teoretyczna jest tu dla Nolana bardziej polem do zabawy niż surowym wychowawcą, który ma pilnować, żeby fabuła za bardzo nie odleciała. Tzn. teorie i spekulacje na temat nieznanego to właśnie to, co szczególnie go jarało. Dylatacja czasu to zjawisko, które robi mi mindfucka od samego czytania, a Nolan je tutaj pomysłowo implementuje. Podobnie nie sądzę, żeby był nieświadom, że nic żywo nie przeleci przez czarną dziurę, ale chciał się zabawić koncepcją tego, co kryje się za horyzontem zdarzeń inaczej niż przy pomocy infografiki ;p Jak pisałem, nie idzie z tym dobrze w parze ultymatywne i w gruncie rzeczy mało oryginalne przesłanie filmu, że "miłość jest najpotężniejszą siłą we wszechświecie", ale zarazem nie ujmuje nic jego epickości.

_________________
Special love I have for you, my baby blue


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 09.11.2014 @ 22:22:21 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 22.10.2014 @ 1:08:54
Posty: 48
Lokalizacja: Smocza Jama
A propos McConaughey: Nocta, obejrzyj "True Detective". Warto.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 09.11.2014 @ 22:40:40 
Offline
Babka Yarpena Zigrina
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27.06.2005 @ 16:28:29
Posty: 2847
Lokalizacja: spod samiućkich Tater/Krk
Byliśmy na nowym Dolanie, "Mamie". Towarzystwo było dość specyficzne, bo albo baby albo koledzy sparowani z innymi kolegami. ;) No i po seansie prawie wszyscy wyszli dopłakani i pod ogromnym wrażeniem. A dla mnie film był przegadany, pretensjonalny i nakręcony prostymi trikami, które miały zrobić wrażenie na widzu. Taki hipsterski freudyzm, teledyski przeplatane z evergreenami i wąskie kadry. Nic nadzwyczajnego, ogólnie rzecz biorąc. No i dostało mi się, że nie mam serca i jestem nieczuła.

_________________
A pogledaj što sam našao
prevrćući raj i pakao
Divlje kose, tamna oka dva
cvijet bez korijena, ples je sve što zna

Tko te k' meni poslao
da mi anđelima kvariš posao?


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 4308 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 278, 279, 280, 281, 282, 283, 284 ... 288  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group