Wieża Błaznów

to, że dostanie coś pod żebro od tego chłopaka - między innymi - to prawie pewne...Tylko zważywszy na ilość wątków do spuentowania w tym sezonie pomyślałem, że to już pewnie w przyszłym roku...ale teraz jestem prawie pewien, że będzie to ostatnia scena tego, tuż po wygranej (?) bitwie o Winterfell - bo to jest przecie centrum historii w tym roku. Ale jak splotą z tym resztę wątków? No idea: umieram z ciekawości;) Dany już nic teraz nie zdziała, więc pewnie dadzą jej jakąś jedną intrygująca scenę i see you next year...

PS. Z czwartej strony: dwie śmierci - Stannisa i Jona - tuż przy sobie? A bit much - i trochę monotonne...Heh, raz jeszcze: umieram z ciekawości;p

Przecież Jon nie umarł. :P
Na wyciekniętych (wyglądających na prawdziwe) fotkach z 10 odcinka najpierw leży w kałuży krwi, a potem oczy zachodzą mu bielmem, dokładnie tak samo jak w poprzednich sezonach Branowi, kiedy wwargowywał się w Lato. A Danka ma jeszcze Dothraków do spotkania. Bardziej mnie interesuje jaką scenę jeszcze może dostać Tyrion, nie mówiąc już o Jaime'm.
Poza tym jeśli Stannisa rzeczywiście załatwi Brienne, to ciekaw jestem kto go załatwi w książce, skoro Brienne nie wchodzi w grę.
A co do Ramsaya, to na jego spotkanie z Jonem na razie nie ma szans, wszak Jon się z muru nie ruszy. A aktor grający Ramsaya wygadał się w wywiadzie, że przeżyje ten sezon.

...znowu coś wyciekło?:) hmmm, jakoś mi się wkręciło rozwiązanie, że teraz Jon zrobi odsiecz dla Stannisa...plus "śmierć" w tym świecie to rzecz zdecydowanie przereklamowana;p W tej chwili czytam, że czytelnicy obstawiają, że Meliska go wskrzesi jako inkarnację Azhora Azhai...

Co do Ramsaya, jakoś teraz bardziej naturalne - w świetle jak to budują - mi się wydaje, że mu coś niefajnego Sansa z Theonem zrobią (choć mam nadzieję, że tylko go nadgryzą - a resztę zostawią bękartowi numero uno...;) Jaimie z kolei pewnie siostrzyczkę będzie ratował - byłoby to chyba naturalne domknięcie tego wątku w sezonie. Tyrion? No clue...Ale dawno nie było Littlefingera, więc może się znów ich ścieżki jakoś przetną?

I kompletny fanfic. Jak wiadomo w książkach na tym etapie już kompletnie zerwał z siostrzyczką i olał jej błagalny list. Tutaj faktycznie nie pokazują zanadto tego rosnącegoo rozdźwięku między nimi, ale tak czy inaczej do ratwania Cersei przygotowywany jest zgoła kto inny.


Edit. A jednak ponoć fake z tym wwargowywaniem się w Ducha. Za to ze Stannisem niestety nie.

Po otruciu Myrcelli śmierć właściwie byłaby aktem łaski dla Cersei. Lannisterowie są już w połowie tej samej drogi, którą odbył nieśwp. Stannis. Inna rzecz, że teraz, na trzy sezony przed końcem, skład końcowego triumwiratu jest właściwie znany i trzeba by mocnych twistów, by go zamącić. (Bodaj Chemik pisał kiedyś, że fabułę książkowego cyklu dałoby się spokojnie rozwiązać w jednym tomie.) Zobaczymy, co ciekawego dorzucą od siebie Dornijczycy (zagranie Ellarii piękne, w stylu najlepszych tradycji rodziny Corleone). Ponoć na castingach do 6 sezonu twórcy szukają postaci, której opis łudząco pasuje do Victariona Greyjoya. Chociaż i tak można być dziwnie pewnym, że ostatnim antagonistą na placu boju będzie Littlefinger.
Marsz pokutny, jeden z wielu przesadzonych pomysłów Martina, wypadł na ekranie zaskakująco sensownie.
Zamach na Snowa w tym konkretnym momencie wyskoczył trochę jak diabeł z pudełka. Tu trzeba przyznać, iż wyjątkowo książka (piszę o 5 tomie, nie całym cyklu) miała więcej sensu. Melisandre na Murze raczej gwarantuje, że Snow powróci jako Dondarrion v 2.0.
Wreszcie, koniec końców, dostaliśmy najlepszy zestaw cliffhangerów od czasu książkowego „Starcia królów”, nie te ścinki, jakie były w oryginalnym „Tańcu”.
Brawa, wielkie brawa ode mnie.

Dla mnie te zmiany względem pierwowzoru są żenujące. IMO najlepiej wypadają te kawałki, które jako tako jeszcze są oparte na książkach. Ja wiem, że Stannis przeszkadzał scenarzystom i koniecznie trzeba było go powiesić, ale kur... obraz bitwy to rozpacz w pigułce. Dwa odcinki temu pokazali wielką bitwę z trupami a tutaj nagle cyk i po bólu. Zagranie scenarzystów jak śmierć Hanki w kartonach. Z dupy wyjęte ucieczka Melissandre czy Brienne odczytująca wyrok Pennisowi to na prawdę dla mnie za wiele. Ledwo żyjący smok po trafieniu włócznią rozśmieszył mnie po prostu... Co do Snowa, to raczej nie ma wątpliwości, że powróci. Pytanie tylko czy będzie Azor Ahai bo coś w serialu za bardzo tą legendą nie epatowali... Dobrze chociaż, że Arii zgasło światełko i pojawił się Varys, który w krótkiej rozmowie z Tyrionem nieco uratował odcinek biedny... Nie rozumiem tez tego zabiegu z otruciem Myrcelli. Co to może dać w przyszłości scenarzystom? Dorne będzie zmuszone przyłączyć się do Daenerys? Bo chyba nie zostawią tak tego w powietrzu? Chyba, że to ma być tylko okrutny przyczynek do przemiany Jaimego w rycerza bez skazy? A tak w ogóle to biedne Dorne zostało tak położone w serialu, że wyć się chce...

Jaimie i Dorne - i w pewnym stopniu Arya - faktycznie rozczarowują - choć może nie do końca, bo walk of shame Cersei był boski...w sumie to dobrze, że braciszek nie bawił się w gieroja jak przewidywałem. Plus: jak wspomniałem, musieli te wątki trzymać przy życiu (ba, może będzie jakiś fajny pay off w kolejnym sezonie?)

Re: śmierć Stannisa. Hmmm, sama scena taka sobie na standardy tego serialu - ale przecież ma to spory/jedyny sens. Stannis to - koniec końców - pionek, a "królem" na tej szachownicy prawie na pewno okaże się Jon Snow. I Melissandra musi o tym wiedzieć, stąd wszystkie jej knowania (idę o zakład, że i tu i w książce okaże się, że wszystko robiła pod Snowa). Na tej samej zasadzie - scenarzyści pozbyli się Barristana na rzecz Tyriona...

Po raz n-ty: poczekajmy jak to spuentują. To oni mają to rozpisane na kilka sezonów - po konsultacjach z Martinem...;p Niektórzy twierdzą, że celowo to finale ma tyle cliffhangerów, by kupić mu trochę czasu, by serial nie musiał za bardzo się oddalać od książek

Ogólnie: bardzo, ale to bardzo przyzwoity sezon z wybitnymi momentami

Sam sobie niejako odpowiadasz na wątpliwości. Może jakby serial produkował Buffett czy inny Bloomberg, twórców stać by było na obszerną batalistykę w każdym odcinku (choć i wtedy nie zniknąłby problem kompozycji czasowej). Natomiast starcie pod Winterfell "zrobiło" dla mnie ujęcie armii z lotu ptaka. Znakomita prezentacja Oh Crap w wersji wizualnej.


Dowcip polega na tym, że widzowie do tej pory nie wiedzą, kim właściwie jest Melisandre i jakie motywy nią kierują. Zagranie więc nie tak znowu z dupy.


Pokazuje on, że serial powstał na podstawie twórczości faceta, który nie zawsze pisał tysiącstronnicowe fillery, tylko np. "Nawałnicę mieczy" i nie brał jeńców.


Sojusz dornijsko-targaryeński byłby co najmniej mocno nieortodoksyjny, ale kto wie...


W chwili obecnej to chyba bardziej w Epic Fail Guya...

Na razie opowiada w wywiadach, że umarł na dobre i nie pojawi się w kolejnym sezonie. Ale zapewne mówiby tak nawet gdyby było zupełnie inaczej. Faktem jest natomiast, że o żadnym wwargowywaniu się w Ducha nie było jednak mowy. Za cholerę nie rozumiem po co zatem był ten prolog w Tańcu ze smokami (książkowym). Bo chyba jednak aż takich odstępstw od książki nie zrobią, żeby w książce ożył, a w serialu nie. :)

Właśnie czytam, że twórcy też tak twierdzą...i pewnie tak jest. A za rok powiedzą z uśmieszkiem: no przecież umarł - "to" już nie jest Jon Snow...;)

Nie potrafię sobie tylko wyobrazić jak HBO chce ukryć obecność Herringtona na planie 6-ego sezonu jeśli tak właśnie będzie...no chyba, że tylko taki tease z ich strony by ludzie mieli na forach o czym gadać przez kilka miechów...

Chyba dla fanów serialu. Doran Martell od początku celował w mariaż między Targaryenami a Martellami. No ale zgaduję, że w serialu wątek wycięto, bo zabrakłoby czasu antenowego na cycki Żmijek.

Dwa słowa: Catelyn Tully. :P Poza tym ostatnie odcinki pokazały, że sky is the limit jeśli chodzi o wyszczerbienie scenariusza. Podziwiam Martina za aprobowanie tego z kamienną twarzą, acz pokaźna suma złotych smoków zapewne osłodziła mu ten despekt. :D

Oj tam, Narsil, no jednak mimo wszystko jest różnica między wagą postaci Jona Snowa i Lady Stoneheart, bo wszak Catelyn Tully to nijak nie jest. Ale może i coś na rzeczy jest w tym co piszesz... :)

Przez akcję z próbą zaiwanienia smoka niuanse dotyczące informacji sprzed -nastu trochę umykają. Nie mówiąc już o tym, że Martin ciął potencjalnie ciekawe rzeczy, bo musiał opisywać, jak Arys Oakheart lubił być przed orgazmem szczypany za suty.