Wieża Błaznów

Todd i jego wujek "godnie" naśladują swoich nazistowskich idoli, Gus to przy nich niewiniątko prawie:) Zabicie Andeii było mocne, dobrze, że przynajmniej nie było pogrywania dziećmi bo znowu miałbym moralniaka. Aha, było na początku groźnie z Holly, ale nic ostatecznie się nie stało. I tutaj nie do końca mi zagrało to: Skyler poszła do sypialni bo Holly płakała. Jak weszła przejął ją nazista i pogadała sobie z Toddem. I wtedy dziecko nie płakało. To mi nie pasuje, kilku obcych ludzi nagle pojawia się w domu, dziecko zapłakało, żeby zwabić matkę a później jest cicho? Chyba, że któryś z napastników, np zatkał dziecku usta, ale to byłoby słychać stłumiony płacz. Poza tym, prawie przez chwilę było mi żal Walta, ale umówmy się-uczciwie i rzetelnie sobie na to zapracował. Jessie też sobie na to zapracował własną głupotą, pewnie teraz chętnie powtórzyłby akcję z rozrzucaniem pieniędzy po ulicy:) To, że nie uda mu się uciec było dla mnie pewne, ale myślałem, że nie da rady otworzyć skobla, a tu przeszedł etap dalej :) Ciekawe zakończenie, jak wiemy DEA chyba jednak nie przyjedzie, skoro Walt wróci do ABQ. Albo była to zmyła, żeby zająć DEA daleko od ABQ i wrócić tam gdzie nikt się do nie spodziewa-pod latarnią najciemniej.

Akcja z Adreą była w zasadzie do przewidzenia, odrobinę tu jednak widzę niekonsekwencję scenarzystów - skoro Jesse rzeczywiście został już doprowadzony do takiej ostateczności, a jednocześnie nadal zależy mu przede wszystkim na bliskich, powinien raczej się domyślić jak to się skończy i zamiast zsuwać się z tego płotu raczej wręcz przyspieszyć, zmuszając ich strzału.

Nieeee, chyba nie, wyglądało na to, że naprawdę zamierzał się poddać, jeszcze jednego bodźca dodała mu jedynie telewizyjna gadka Schwartzów.

Czepiasz się, sama obecność matki ją uspokoiła.

Chyba tak, jak napisał Apacz- chciał sie poddac, ale ostatni "wnerw" go chwycił, jak zobaczył wywiad w tv. I przez przypadek stworzył sobie mozliwość powrotu, zgodnie z teorią "najciemniej pod latarnią".
Mnie intersuje raczej, dlaczego przyjechała akurat lokalna policja, a nie DEA czy jacyś federalni.

To, że przyjechał lokalny sheriff mnie nie dziwi-chodziło o jak najszybszą reakcję a Ci przedstawiciele prawa mieli pewnie najbliżej. W końcu Walt jest na jakimś zadupiu po drugiej stronie kraju. A wywiad ze "wspólnikami" i zdanie, że "Walt nie miał żadnego wkładu w powstanie firmy" przywróciło mu trzeźwość umysłu i ocuciło z letargu. Teraz będzie musiał spierniczać z przytulnego domku, bo wszyscy zaczną go szukać w okolicy miasteczka.

Pewnie po prostu dlatego, że tak było najszybciej. Ani DEA, ani federalni nie dysponowali na tym zapomnianym zadupiu żadnymi siłami.

skąd właściwie DEA wie, że WW to Heisenberg? Hank trzymał to pod korcem, wtajemniczył tylko Gomeza. Akta i zeznania zabrali ludzie wujka Jacka. Kto powiedział?

nie pokazali, jak Jesse odchyla klapę (na pewno nie cicho;-) ) - to była najtrudniejsza część. Zastanawiałem się, jak to pokażą, ale wywinęli się

pewnie nawet miała potrzebne numery telefonów pod ręką, ale czy było to pokazane?