Tarkus pisze:
E, tam faulu. Bardzo prawdziwego wyparcia się przez rząd masakry i tyle. A że akurat Brody przy tym był i po całym praniu mózgu w wersji soft u Nazira był podatny na sugestie, to zapewne dwa razy nie trzeba mu było powtarzać "patrz, jakie skufiele".
Aż tak bardzo podatny na sugestię, że będąc pod wrażeniem bycia świadkiem śmierci młodziutkiego przyszłego terrorysty (nic dobrego z pewnością by z niego nie wyrosło - na co mu nauka angielskiego, hę? ;) ), w mig zapomniał o tym, jak długo był katowany przez arabskich oprychów/"skufieli", o tym, jak zrobili go w ciula że niby przyjaciela z ekipy zaje.ał... Brody na ciemniaka nie wygląda(ł), dlatego dziwię się wielce, że całą tą sytuację potraktował jako coś zobowiązującego go do robienia dobrze bidulkom z drugiej strony barykady, jedynie dlatego, że obaczył co obaczył i zaprzyjaźnił się z brzdącem. ;)
Cóż rząd może zrobić innego poza wyparciem się masakry? Przyznać się bez bicia, paść na kolana i błagać o łaskę pobratymców tych osobników, którzy przy przeprowadzaniu swoich akcji mieli centralnie w dupie cierpienia i śmierci niewinnych Amerykanów (vide - atak na WTC!!)? No, hello...
Podczas konfliktów zbrojnych pewne efekty uboczne się zdarzają. Nieprzypadkowo terroryści grupują się w ludnych dzielnicach (human shield), a gdy przyjdzie "co do czego", zawsze mogą później powiedzieć: "o, popatrzcie jacy z tych Jankesów mordercy, ilu niewinnych zginęło...". Srali muchy, będzie wiosna. ;)