Cintryjka pisze:
Smutne było dla mnie to, że Nucky zginął z ręki dzieciaka, którego poniekąd powołał na świat, potem uczynił sierotą, a w którym widział samego siebie.
To akurat była chyba najbardziej "sprawiedliwa" zemsta, zważywszy, że zginął z powodu swojego najbardziej obrzydliwego występku.
Naszła mnie taka refleksja, że jego śmierć zawiera ten sam schemat co zejście Geralta i (tu nawet bardziej) Pomurnika - tzn. po większej zawierusze, gdy wydawałoby się, że wszystko zdążyło rozejść się po kościach. Ba. Nawet schemat zemsty podobny do tego z "Trylogii husyckiej". :)
Cintryjka pisze:
[A ten sezon pokazał bardzo jasno, że został, kim został, głównie za sprawą osobistej tragedii.
Po pierwsze wydaje mi się, że tragedia osobista to jeszcze nie jest usprawiedliwienie dla zejścia na gangsterską ścieżkę...
Po drugie: mam tutaj pewien problem, bo albo Nuck w pewnym momencie łgał Margaret albo scenarzyści się machnęli. Wg tego co opowiadał, jego dziecko urodziło się martwe albo zmarło niedługo po urodzeniu (szczegółów nie pamiętam). Mabel po tym wszystkim popełniła samobójstwo. Zatem, jeśli nie kłamał, to stręczył Gillian przed śmiercią dziecka i żony. Czyli to co najgorsze zrobił z powodu obsesyjnej potrzeby wybicia się z "biedy" do pieniędzy. Reszta była już konsekwencją. W tej sytuacji trudno jest mi wykrzesać u siebie współczucie dla niego.
Co w niczym nie zmienia faktu, że sympatyzowałem z tą postacią ze względu na jego dosyć rozsądne podejście do życia i "interesów".
Cintryjka pisze:
Do końca mimo wszystko mu współczułam.
Ja akurat współczułem Gillian, choć dopiero od chwili gdy wyszło na wierzch co jej zrobiono. Ale to już chyba taki "trick" psychologiczny, że współczujemy na ogół przedstawicielce/przedstawicielowi płci przeciwnej.