Dwa dni temu: wreszcie mi się przyśnił Upiór z Opery:D Pojechaliśmy razem na ferie w góry i spacerowaliśmy pod wierzbami brzegiem zamarzniętej rzeczki, prowadząc rozmowy o sztuce. Potem zaatakowali nas powiązani z Jamesem Bondem agenci, którzy chcieli nas zabić, żeby pozbyć się konkurencji (również pisali akurat musical). Gdy uciekaliśmy przez ośnieżone wzgórza, zrobiło się ciemno. Wiedzieliśmy, że nie możemy liczyć na pomoc miejscowych wieśniaków, którzy należeli do jakiegoś tajemniczego bractwa i też nie żywili względem nas przyjaznych uczuć (szukali nas z pochodniami). Biegliśmy w stronę ruin klasztoru, o których wiedziałam, że tam są. Ale ich nie było, a droga się skończyła jakąś ścianą. Jednak zanim nas złapano, udało nam się przeskoczyć do następnego snu.
Wylądowaliśmy u mnie w domu, na rozłożonej kanapie:PP Wtedy weszła jakaś kosmitka, która miała na głowie opaskę z laserem i świrdujące oczy, którymi chciała przewiercić na śmierć Upiora. Ale go obroniłam. No i znowu musiał ktoś wejść: grupa znajomych z papierami i jedzeniem. Porozsiadali się na kanapach i podłodze, po czym zaczęliśmy dyskutować. Między nami biegał kotek, który miał coś wspólnego z Behemotem. Przeszkadzał znajomym, którzy chcieli go wyrzucić za drzwi, ale ja się za nim ujmowałam i karmiłam ciastkami i czekoladą. Potem kotek zmienił się w wielki dziurkacz do papieru; wtoczył niezgrabnie na kanapę i zaczął sę brać za udełko po pizzy. Ale nie pamiętam, czy zjadł w całości:-)
Wczoraj: po nieobezności weszłam znów na Forum, patrzę, a tu jakieś nowe restrykcyjne zmiany. Odtąd każdy post musiał być przed wysłaniem konsultowany z Murderteamem w "Opiniach i Uwagach". Czytałam właśnie plan postu, który Vespa napisała w formie białego wiersza, gdy mój wzrok skerował się w górę. W pasku narzędzi pojawiła się opcja "upomnienia". Gdy krótyś z forumowiczów coś przeskrobał, Vramin wysyłał mu prywatne upomnienie. Po kilku następował ban. Ja podczas nieobecności uzbierałam ich sobie osiem.
Potem odeszłam od komputera i podeszłam do parapetu, na którym miałam hodowlę gołębi. Właśnie rozpoczął się okres wykluwania piskląt. Nagle gniazdo ze wszystkimi jajkami spadło mi na głowę (choć tę miałam znacznie ponad poziomem parapetu). Nie wiedziałam jak wybrnąć z tej sytuacji, więc krzyknęłam do mamy, żeby dzwoniła do Nocty, bo ona będzie wiedzieć.
Dzisiaj: najpierw było "biegnij, Haletha, biegnij", a potem już uratowałam kogo miałam uratować i w sumie nieważne co było dalej:]
_________________ Święte Gramatyko i Ortografio, módlcie się za nami.
|