Klamka pisze:
Rah!m pisze:
- Ministra
Tego słowa używał (chyba) Kres w "Klejnocie i wachlarzu".
"Klejnotu i wachlarza" na razie nie czytałam, ale w opku "Gówno" jest Kapitana. Na miejscu jakiejkolwiek pani kapitan nie chciałabym być tak nazywana;) To samo dotyczny pozostałych oryginalnych form.
Fakt, nasz piękny i przebogaty język jest pod tym względem dziwnie niereformowalny (przynajmniej powinien być). W językach romańskich istnieje forma doktoressa (i tym podobne), w angielskim do większości nazw zawodów wystarczy dodać końcówkę ~woman (notabene jak dla mnie niepotrzebnie - przecież tam nie ma rodzajów). Jednak u nas podobne zabiegi wyglądałyby śmiesznie. Niech już lepiej będzie tak, jak jest - z dodatkiem "pani" na początku. Zabieg ten powinien obligować rownież do "pana" (w końcu równouprawnienie), a tak jest jakoś grzecznie i w ogóle ładnie;) W każdym razie chyba lepiej niż "sędzini" (nie od męża).
Bardziej niepokoi mnie ogólny upadek języka i postępująca tolerancja wobec błędów stylistycznych, a nawet gramatycznych (najjaskrawszy przypadek - pierwsza część "Achai"). Poza tym te wszechobecne anglicyzmy... Zgoda, można potocznie powiedzieć 'sory' zamiast 'przepraszam' (choć po prawdzie nie rozumiem czemu i w miarę możliwości staram się nie używać), ale niektórzy naprawdę przesadzają. Stanowczo bardziej wolę makaronizmy;-) Nawet normalnie brzmiące 'ce-fał' zaczyna się ostatnio wymawiać jako 'si-wi' - po jakiego rogatego diabła? Czyżby ludzkość zapomniała od czego to skrót? Nie rozumiem. W ogóle moralność upada;-))