Nocta pisze:
Kiedy muszę się posłużyć nazwą funkcji w kontekście mojej osoby to piszę "aplikant prokuratorski", bo w całej ustawie ustrojowej ani razu nie pojawia się żeński odpowiednik "aplikanta". Podobnie z "asesorem" i "prokuratorem". Identycznie w przypadku ustrojowej ustawy dla sędziów. Natomiast jeśli ktoś wyraża wolę, aby stosować formę żeńską - nie ma sprawy. Swoją drogą nigdy jeszcze w protokołach nie widziałam "prokuratorki" czy "asesorki". Podobnie z "sędziną". Mam wrażenie, że w ten sposób wyrażają się raczej laicy.
Co do reszty - najwyraźniej nie przejawiam szacunku dla, że tak się wysłowię, języka ojczystego, ponieważ jedyne co mi przeszkadza to wyrażanie się nieprecyzyjnie i z pominięciem zasad logiki użytkowej. Cała reszta jest dla mnie nieistotna. Nie denerwują mnie żadne anglicyzmy czy "siłowe" formy żeńskie - najwyżej śmieszą. Bywa, że irytują mnie nieuzasadnione zdrobnienia.
Można i tak. Czas pokaże, które formy zwyciężą; dziś wiele osób woli jeszcze np. prokuratora, zamiast prokuratorki, gdyż ta ostatnia nie brzmi dla nich do końca poważnie. O ile jednak "pani prokurator" brzmi okay, to już nazywnie aplikantki aplikantem, w moim osobistym odczuciu, jest kuriozalne. Nawet, jeśli słowniki podają obie formy jako poprawne. Wariantywność rodzajowa końcówki nt/ntka, jak się wydaje, jest już nieźle ugruntowana w polszczyźnie ogólnej. Opowiadałbym się, za używaniem form żeńskich, o ile nie brzmią niepoważnie. To wzbogaca semantykę.