W tamtym roku wpadł mi do głowy pomysł, żeby nastraszyć żonę i synka wracających z zakupów. Gdy zadzwonili z dołu, otworzyłem im drzwi i szybko wybiegłem na schody prowadzące na wyższe piętro, żeby się zaczaić. I już w momencie, gdy drzwi do mieszkania się zatrzasnęły, uświadomiłem sobie, że jedyne klucze, jakimi w praktyce dysponowaliśmy, są w środku. Sytuacja niezbyt komfortowa ;) Na szczęście okno było uchylone, a w sąsiednim ogrodzie znalazłem drabinę. Niezbyt godną zaufania, ale było to tylko 1. piętro.
W samochodzie też nam się zdarzyło, ale wtedy nie domknąłem też okna. Szczelina była na tyle duża, że udało mi się wsunąć przez nią zakrzywiony patyk i opuścić szybę.
A jakieś dwa lata temu trafiła mi się dniówka w niedzielę. Awaria. Ktoś poucinał kable w piwnicy. Pojechaliśmy we dwóch. Miało być do wymiany 20 metrów kabla, były dwa odcinki po 20 m. Godzinę straciliśmy na ogarnięcie sytuacji, bo to co nam powiedziano, nijak miało się do rzeczywistości. Nieważne. Zrobiliśmy, co do nas należało, sprawdziliśmy, czy wszystko w porządku i zaczęliśmy pakować narzędzia. Zadowoleni, że nie cała niedziela będzie zmarnowana. Uhm... Przychodzi kolega i mówi, że zatrzasnął kluczyki na pace. Zaśmiałem się z tego żartu, który jednak żartem nie był. Wypadało więc przestać się śmiać i zacząć się wkur*iać. Szef powiedział, że nie przyjedzie z zapasowymi kluczami, bo to za daleko (30 km) i że mamy coś wykombinować. Stanął więc obok kolegi. Przed plutonem egzekucyjnym, który utworzyłem w moich myślach. A czas mijał. Zatrzaskiwacz zadzwonił do jakiejś firmy, która pomaga w takich sytuacjach, ale chcieli dużo kasy, a my nie mieliśmy prawie nic W końcu wpadł na pomysł. W efekcie jego ojciec podjechał po zapasowe kluczyki i przywiózł je nam. Nie pamiętam już, jak długo czekaliśmy, ale trochę to trwało. I gdy już mieliśmy odjeżdżać przychodzi jakiś oszołom i mówi, że on nadal nie ma sygnału (oczywiście nie mógł przyjść godzinę wcześniej), czyli że coś jednak nie działa. Wydawało się to dziwne, tym bardziej, że chyba w jego mieszkaniu też sprawdzaliśmy, no ale poszliśmy zobaczyć. Było w porządku. Okazało się, że koleś wyszedł z domu rano, gdy faktycznie nie było sygnału, a wracając podzielił się z nami ta wiedzą. Sam go zastrzeliłem. A najśmieszniejsze jest to, że okazało się, że tył tego transportera można było otworzyć np. śrubokrętem ;)
_________________ P2009 / 59124 ИOНTAЯAM / 251095
Dzień dobry, piękne panie – rzekł, kłaniając się uprzejmie. – Czy przypadkiem wiecie, dokąd odsyła się kurvvy?
|