Generalnie, sposób, w jaki przedstawił temat Sakai w
większości do mnie trafia i zgadzam się z tak postawioną argumetacją.
A 'mniejszości' to:
Sakai pisze:
Z reguły rowerem mamy lepszy zryw i samochody doganiają nas w połowie skrzyżowania.
Tu nasuwa się pytanie, po co rower pcha się tak bardzo do przodu, wiedząc, że za moment, za skrzyżowaniem już pewnie, będzie go wyprzedzać sporo osobówek, busów, a może i TIR-ów. Dokładnie te, które "łyknął" dojeżdżając do świateł. Ale to jest w sumie drobiazg.
Druga rzecz:
Sakai pisze:
Sytuacja specjalna o której pewnie myśli Chemik. Jeśli rower "śmiga" prosto a kierowca samochodu ma w planach skręt w prawo to wyprzedzanie rowerzysty przed samym skrzyżowaniem po to tylko aby za chwilę hamować jest zwyczajnym chamskim zajeżdżaniem drogi i jako takie kwalifikuje się na mandat za stwarzanie niebezpiecznej sytuacji na drodze.
Niezupełnie. Myślałem o czymś takim: sygnalizuję
zamiar skrętu w prawo, tocząc się dość wolno (bo czerwone) lub ruszając. Na to gdzieś zza moich pleców wypada rozpędzony raider, z zamiarem jazdy prosto przez skrzyżowanie, na którym skręcam. Jako, że mam od dłuższej chwili włączony kierunkowskaz, nie spodziewam się kłopotów. Ale raider wie, że ma lepszego 'zrywa' i acceleration i wie, że zdąży przejechać z mojej prawej strony, zanim rozpocznę
manewr skrętu. I o takiej sytuacji mówię. Co wtedy? Łatwo przewidzieć, IMO.
Możemy poczekać, zobaczyć, w jakiej formie wejdzie ten przepis i wrócić do tematu za pół roku. I tu nie chodzi nawet o przepis, ale o kozaczenie rowerów na drodze. Jestem gotów się założyć, że ilość potrąconych rowerzystów w sytuacjach, jakich opisałem wyżej, zwiększy się drastycznie. A tłumaczenie rowerzysty będzie takie, że to nie on kozaczył, tylko auto go wyprzedziło i zajechało drogę, skręcając w prawo.