Palladyn pisze:
Vila pisze:
We mnie takie ozdobniki nie wzbudzają dobrych uczuć.
To współczuję, ale zaznaczam, że we mnie tak. Wzbudzają.
Palladynie, peace;). Dziękuję za współczucie. Gratuluję innego podejścia, na pewno zdrowszego niż moje. Żadnych ciosów nie zadaję, jeśli tak to wyglądało, to nie było na pewno moim zamiarem.:)
Cytuj:
Bo też to przecież jest czas oczekiwania. Dlatego właśnie te wszystkie ozdoby, które mają nas przygotować na wielki finał. Przygotowania do czegoś radosnego, też może, jeśli tylko chcemy, być radosny.
Cytuj:
Zawsze choinkę kończymy ubierać przed Wigilią a pierwszą kolędę śpiewamy już przy stole.
Przepraszam, ale z czego Twoim zdaniem, tradycja ubierania choinki w dzień wigilii, wynika? Bo piszesz o tym tak, jak by kryło się za tym coś więcej. Jakby stała za tym jakaś głębsza, filozoficzna myśl, a nie zwykła pragmatyka.
Dla tych, którzy nie są katolikami, może to nie ma żadnej głębszej filozoficznej myśli. Choinka ubrana w Wigilię dłużej postoi;) Ale dla mnie jako katolika, a za takiego się uważam, ma to głębszy sens. Pewnie każdy wie na czym polega Adwent więc nie będę się rozpisywać. Krótko mówiąc te święta są urodzinami Boga jak sama nazwa wskazuje. I to przede wszystkim jest dla mnie w nich najważniejsze.
Ważna jest też tradycja, coś co robimy od pokoleń i co chciałabym przekazać moim dzieciom. A z całym szacunkiem to brodate krasnale nie należą do naszej tradycji, tak samo jak Halloween. Ale pomijając, nie każdy jest katolikiem i nie każdy musi to uznawać, rozumiem i szanuję.
Rozumiem też, że świat się zmienia, tradycje też ulegają różnym wpływom. Ale bardzo ważny jest ten złoty środek o którym mówi Karolina oraz pragmatyzm o którym wspomniałeś ty, choć w innym kontekście. Tę całą otoczkę przecierpiałabym przez tydzień, góra dwa, ale czemu przez miesiąc? Nadmiar słodyczy jak wiadomo szkodzi i prowadzi do mdłości.