Chemik pisze:
Ech...
Alu, WMK- ale Wy piszecie o czymś innym, mianowicie o dążeniu do osiągnięcia wymarzonej pracy.
A to co innego. Dązenie do ideału pracy jest zdecydowanie pożądane i chwalebne, ale niestety- w zdecydowanej większości ludzkości niemożliwe do osiągnięcia z przyczyn obiektywnych.
I o tym pisałem.
No ale jak to? Sam mi wczoraj pisałeś, że
mam szczęście, bo
mam fajną pracę, którą lubię i za którą mi płacą, a teraz piszesz, że o dążeniu? Chemiku, ci którzy dążą, zazwyczaj coś zdobywają. A jeśli mają trochę samozaparcia, to nawet zdobywają dużo. Ja zdobyłam, WMK, z tego, co widzę, również, Lowenna na pewno zdobędzie. Tyle, że, aby mieć tę lubianą pracę... tadam - trzeba do niej dążyć. Sama na głowę to faktycznie, mało komu spada.
I powiem odwrotnie - jeśli nie lubisz swojej pracy, to czemu nie robisz nic by ją zmienić? Wolisz spędzić jedną trzecią życia robiąc coś, czego nie lubisz?:O
A z racji branży i sposobu pracy we wszystkich firmach i instytucjach miałam nieograniczony dostęp do internetu, GG i skype, ale zazwyczaj to były numery służbowe i do takich celów używane. W Szczecinie nawet robiliśmy telekonferencje za pomocą skype, a potem już systemów dedykowanych.
Owszem, wiem, że w jednej z firm szef na pewno monitorował, co robimy, ale chyba bał się, że będziemy na boku jakieś szpiegostwo gospodarcze uprawiać, bo czas pracy i tak mieliśmy nielimitowany.
A w ramach ciekawostki - w agencji artystycznej miałam wręcz obowiązek przeglądać co rano wszelkie pudelki, groszki itp. Taka praca.
P.S. I wiecie co? Właśnie mi przyszło coś do głowy: gdybym dziś, z jakichś powodów niezależnych ode mnie, musiała zakończyć swoją przygodę z pracą zawodową, mogłabym powiedzieć "przez ostatnie trzy lata robiłam dokładnie to, co lubię i lubiłam to, co robię; a wcześniej do tego stanu dążyłam".