Palladyn w jasnych stronach pisze:
Popraw mnie, ale czy Ty już kilkukrotnie nie wspominałaś, że "tą jedyną" to tylko własna firma może być? Bo jeśli tak, to "problem" widzę maleńkim.
ja, parę dni temu pisze:
Ale też nie wiem, czy odwagi mi na długo wystarczy i czy nie przyjmę znów stałej pracy, jeśli się dobra oferta trafi.
Nigdy nie mów "nigdy":)
Nie jestem aż taką idiotką by firmę eventową otwierać w czasie kryzysu, gdy firmy, które znam mają spore problemy. Szczególnie, że w ciągu ostatnich 2 lat potroiła się w Trójmieście ilość takich firemek i teraz widać powolny przesiew. Owszem, to jest plan na przyszłość i takim pozostaje, podobnie jak otwarcie kiedyś panesjonatu czy hoteliku, ale na razie rozpatrywałam albo pracę jako freelancer albo taki etat, który w rzeczywistości dałby mi prawie taka samą niezależność, jak praca "u siebie". No i dostałam taką możliwość. I dlatego teraz mam dylemat, bo wcale nie mam pewności, czy faktycznie dostanę tę pracę a i działania freelance też kuszą i w dodatku muszę się na coś zdecydować, bo ludzi od zleceń nie mogę trzymać w niepewności. Więc trochę jestem jak ten osiołek.
Ale, gdy sobie przypomnę pół roku w Świnoujściu i ani jednej oferty, i odpowiedzi od firm "ma pani dla nas za wysokie kwalifikacje"... to jest bardzo jasna strona.
W zasadzie wysłałam tylko dwie aplikacje, poza tym rozpuściłam wici a oferty i propozycje same przychodzą. I to jest właśnie stan, do którego dążyłam przez ostatnie lata - mieć markę jako specjalista w swojej dziedzinie:)