Na początek jedno zastrzeżenie: nie jestem polonistą i są to moje osobiste wrażenia, wrażenia "szarego" czytelnika.
1) Raczej "nikt długo nie wozi" takich lub innych rzeczy. Akredytywy niezrealizowane to ryzyko. Bo może wybuchnie wojna, bank zbankrutuje ? A gotówka to gotówka - nie ucieknie.
2) Może futurystyczny samochód z serialu telewizyjnego "Vipper" ?
3) Oj... nie biorę odpowiedzialności za przecinki nawet w swoich własnych wypowiedziach, nie odważę się więc podpowiadać tłumaczowi (tłumaczce?).
4) Chodzi o podkreślenie szybkości ruchu. W drugim przypadku na 100%. Bo w zdaniu z wyciąganiem miecza można rozumieć, że łuk zatoczony przez ostrze był krótki (małym) wycinkiem okręgu. Nie było to dosłowne PÓŁkole ale raczej ćwierć albo 1/8 koła. Z tym, że i tu najprawdopodobniej chodzi o szybkość ruchu wiedźmina.
5) Zwrot lekko protekcjonalny. Tak można zwracać się do niesfornego dziecka albo do psiaka, nie zaś do potencjalnie groźnego przeciwnika. Najwłaściwszym zamiennikiem wydaje się być "zmykaj".
6) Patrzył jednym okiem (ślepiem) bo wcześniej przekrzywił głowę (łeb).
7) Grzeczność tego zdania jest lekko ironiczna, jak np. "Pocałuj mnie w tyłek, bardzo proszę". Jest to grzeczność człowieka (no, tutaj raczej: potwora) przeświadczonego o swojej przewadze. O tym, że polecenie zostanie wykonane i nie ma potrzeby nadawać mu formy rozkazu.
8) Zdecydowanie: "niedługo". Odnosi się to do podróży, a więc do czynności rozłożonej w czasie. Nie ma więc mowy o natychmiastowym powrocie na trakt.
9) Opis jest spójny logicznie jeśli przyjmiemy, że drzwi do komnaty znajdowały sie w ścianie, na której wisiała broń. Ale fakt, że dziwne iż nie zostało to powiedziane wprost.
Dodatkowo: ściana z łbami zwierząt m u s i a ł a przylegać do ściany z paleniskiem - stąd te długie cienie rogów itp.
10) Oj wyją, wyją. Choć może mniej kontrowersyjne byłoby użycie: "skomląc", "skowycząc".
11) Bajka o królewnie zaklętej w żabę i odczarowanej pocałunkiem przez królewicza jest dość popularna, jednak z oficjalnym tytułem niestety nie spotkałem się.
12) Raczej druga opcja. To właśnie apatia i rozczarowanie (tym, że bajka o odczarowaniu pocałunkiem nie sprawdza się) spowodowały, że Nivellen nie reagował na odwiedziny kolejnych gości.
13) Zestawienie cech małego ptaszka sugeruje, że chodzi tu o szybkość. Ale "bystra" w sensie "szybka" jest archaizmem, a ten nie pasuje do reszty zdania (nie jest ono stylizowazne). Sądzę więc, że chodzi tu o bystrość umysłu. Jak w bajce o pszczółce Mai: "Mała sprytna, rezolutna Maja" :-)
14) Raczej pierwsza opcja. Chodzi o to, że Fenne nie zwlekała z rozpoczęciem "pocieszania" potwora. Nie krygowała się, nie udawała wstydliwej przez pierwsze dni tylko od razu przystąpiła do prób "odczarowania". Jak rasowy wiedźmin, he he he !
15) Rzeczywiście: brakuje tu słowa "miecz" albo nazwy innego rodzaju broni. Chyba, że to kirys miał być nieprawdopodobnie długi (oprócz tego, że zardewiały). Choć jest to raczej wątpliwe, bo z tego co wiem kirysy nie należały do najdłuższych gatunków broni białej. No i gramatyka takiego zdania wołałaby o pomstę do nieba. Już raczej "zgubiono" w redakcji ostatni wyraz tego zdania.
Chyba, że chodzi tu o "nieprawdopodobne długi". Karciane? :-)
16) Jeśli sens ma być taki, że panienki bawił sam fakt popisywania się, to należałoby napisać tak jak sugerujesz: "...bawiło to, że się popisywałem." jednak moim zdaniem zdanie powinno brzmieć: "Panienki bawiło, kiedy się popisywałem" a słowo "jak" pomaga stylizować wypowiedź Nivellena, który mówi w taki właśnie rubaszny, lekko "prostacki" sposób.
17) Przerwy były dłuższe od poprzednich. A to z powodu topniejących funduszy. Nivellen chciał "oszczędzać": robiąc dłuższe przerwy, oddalić moment, w którym pusty skarbczyk uniemożliwi mu zaproszenie kolejnych gości i popchnie w samotność...
18) Nie mam pewności. Nie zastanawiałem się nad tym, ale czytając "na wyczucie" traktowałem to jak jedno długie "e".
19) U mnie fragment nie wywoływał takich skojarzeń. No, ale z drugiej strony: może nie dostrzegłem delikatnej aluzji ?
20) Moim zdaniem raczej niedowierzanie. Nie wydaje się, żeby w takim momencie Nivellena nurtowała techniczna strona zagadnienia. Choć z drugiej strony Geralt właśnie wyjaśnienim "technicznego mankamentu" kończy całe opowiadanie. Ale to raczej przewrotna zabawa autora: zaangażowany w odczarowanie Nivellen jęczy swoje "jak to możliwe?" w zdumieniu i budzącej się radości a zimny profesjonał Geralt odczytuje je jako pytanie o konkrety i konkretnie mu wyjaśnia.
Zdaję sobie sprawę, że przeciw mojej teorii przemawia to, że Nivellen zadał to pytanie kilkakrotnie. Nie upieram się wię przy swoim...
Kolejnym opowiadaniem zajmę się osobno, jeśli uznasz, że moje dotychczasowe przemyślenia są coś warte.
Ostatnio zmieniony 07.01.2005 @ 10:51:58 przez spida, łącznie zmieniany 1 raz
|