spida pisze:
Alakhai pisze:
Pierwotnie to miało być zwykłe opowiadanie
Rozumiem, że Alakhai to w i e . A ja odnoszę takie wrażenie czytając.
Tak,
wiem. Jakieś trzy lata temu or so byłem na spotkaniu z AS-em we Wrocławiu i zapytany o plany literackie, mówił wtedy, że co do powieści jeszcze nie jest pewny, ale chodzi mu po głowie historyjka osadzona w trakcie wojen afgańskich i chyba zrobi z tego jakieś opowiadanie. Potem jakieś półtora roku temu byłem na spotkaniu z AS-em w Katowicach - zapytany publicznie, co z tym afgańskim opowiadaniem, wymigał się od odpowiedzi, a potem (już na osobności, przy piwie) przyznał, że to będzie powieść, a nie short.
A wracając do "Żmii": najbardziej mnie chyba denerwuje nawet nie to, że AS się powtarza, ale raczej to, że się pod względem literackim cofa w rozwoju. W cyklu wiedźmińskim potrafił sypać znakomitymi dialogami, wyraziście charakteryzować bohaterów paroma pociągnięciami pióra, wstawiać mnóstwo całkiem zgrabnych postmodernistycznych odniesień, a do tego konstruować całkiem ciekawą fabułę. W cyklu husyckim jeszcze było nieźle - chociaż dobrych dialogów było wyraźnie mniej, postmodernistyczne odniesienia czasem bywały nieco przyciężkawe (np. Bata czy Luter), a drugoplanowi bohaterowie czasami niewiele różnili się od siebie (porównajcie sobie np. zupełnie różne czarodziejki z Montecalvo z niemal identycznymi - może poza Rymbabą - raubritterami), to jednak ogólny obraz wychodził moim zdaniem na plus.
W "Żmii" natomiast jest już zupełnie źle. Zapadających w pamięć fraz nie ma nawet na lekarstwo, połowa bohaterów jest płaska, powtórzenia bywają mocno irytujące (np. o tym, że sierżant Walentin Trofimowicz Charitonow zwany jest Wałunem, dowiadujemy się na przestrzeni trzech kolejnych stron aż trzykrotnie), fabuła jest prosta jak drut, a postmodernistyczne nawiązania wołają o pomstę do nieba. Pamiętacie cykl wiedźmiński? Tam, gdy np. Jaskier wołał do konia "Pędź, latawcze białonogi!", musieliśmy sami rozpoznać, że to z wiersza Mickiewicza - jeśli ktoś nie wiedział, to trudno (miał za to potem motywację do czytania po raz n-ty, żeby wyłapać wszystkie takie smaczki). A jak to wygląda w "Żmii"? Ano tak:
- Dlaczego? - znowu wzruszył ramionami Lewart. - Ignorancja to siła.
- Wolność to niewola, a wojna to pokój - dokończył po chwili milczenia major. - Lubisz cytaty, stwierdzam z uznaniem. Doboru źródeł jednak nie pochwalam. Czytania George'a Orwella w naszym kraju nie zaleca się, choć obecnie za myślozbrodnię to już w zasadzie nie uchodzi.I tak co chwila: dostajemy otwartym tekstem, że tu Orwell, tu Pugaczowa, tam Abba, Boney M., tam Wysocki, a Gorynycz to oczywiście smok z ruskich bylin strzegący Kalinowego Mostu. Po pierwsze, bardzo nie lubię, gdy autor traktuje czytelnika jak niedouczonego idiotę, a po drugie, jeśli wszystko dostajemy kawa na ławę, to gdzie przyjemność z wyszukiwania i powtórnego czytania?
Generalnie mam nieodparte wrażenie, że AS się wystrzelał z ciekawych pomysłów, a do tego stępiło mu się nieco niegdyś ostre pióro. Zastanawiam się tylko, czy to chwilowy kryzys, czy oznaka nadchodzącej pisarskiej emerytury...