Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 28.03.2024 @ 17:58:01

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 19 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
Post: 15.11.2004 @ 11:04:39 
Offline
Wiedźmin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19.10.2004 @ 15:31:44
Posty: 680
Lokalizacja: z Mchu i Paproci
Witam wszystkich.
Fiknąłem fanfika. Taka zabawa cudzymi klockami.
Uprzedzam, że kawałek jest nieco spaczony i niesie chaotycznie.
Przepraszam też Nazguli za tani tricek, którym ściągam ich uwagę.
Życzę smacznego i czekam na reakcję, choćby krwawą:)
-----------------------------------------------------------------------------

Wieża Jaskułki

Miasto tonęło już w cieniu, lecz najwyższe budynki i wieże kościołów wciąż jaśniały złotym blaskiem zachodzącego słońca. Czerwoną miedzią błyszczały wieże kościoła świętej Elżbiety, na prawo od niej słoneczne promienie łapały dwie Marie – Magdalena i Maria na Piasku, oraz dostojne wieże Katedry św. Jana. Czerwonym złotem płonęło szkło kanciastej bryły Poltegoru i okna tępych wież uniwersyteckich akademików.
Zbigniew Jaskułka osłonił dłonią oczy. Od kilku minut podziwiał odległą panoramę miasta, aż oczy zaszły mu łzami. Powietrze było dziś wyjątkowo przejrzyste i cały Wrocław miał przed sobą jak na dłoni.
Mężczyzna westchnął, rozejrzał się wokół. Oprócz niego na polance na szczycie góry Ślęży biwakowała grupa młodzieży. No tak, dzisiaj pierwszy dzień wiosny. Dzień Wagarowicza, topienie marzanny, przebierańcy. Patrzył na młodych ludzi z mieszaniną zainteresowania i zgorszenia. To fakt, że dziś można się przebierać, ale czemu wszyscy wyglądają, jakby szli na pogrzeb? Zerknął na przechodzącą obok młodą i ładną dziewczynę, poprzekłuwaną w różnych widocznych miejscach srebrnymi kolczykami. Przez chwilę pomyślał o miejscach niewidocznych, ale zaraz zganił się w myślach - miał córkę w jej wieku. To się teraz nazywa styl gotycki: czarny makijaż, koronki, płaszcz do kostek obutych w ciężkie buciory. Wszystko czarne. Łącznie z myślami.
Młodzi ludzie rozpalili ognisko, rozsiedli się wokół na kurtkach i torbach. W ruch poszły butelki z piwem. Chłopcy odpalali papierosy od głowni wyciągniętych z ognia, dziewczyny zawiesiły nad ogniem błyszczący nierdzewką garnek z wodą. Biwak jak się patrzy.
Zrobiło mu się zimno, poczuł na plecach podmuch wiatru hulającego po nieosłoniętej polanie. Przez chwilę zapragnął przysiąść się do ognia. Ale czekała go robota. Podciągnął zamek kurtki, nałożył grube, zimowe rękawice i westchnął, spoglądając na ostatni skrawek słońca znikający za horyzontem. Cóż, jeden Jaskułka wiosny nie czyni.
Ze służbowego Kangoo wytaszczył elegancką aluminiową skrzynkę ze sprzętem pomiarowym i wszedł do pomieszczeń stacji. Jako dyżurny technik Narodowego Operatora, miał dziś sprawdzić stan urządzeń przekaźnikowych po ostatniej burzy.
W pomieszczeniach nadajników nie siedział długo. Kilka prostych pomiarów załatwiło sprawę. Lecz gdy wyszedł, na dworze było już ciemno. Tylko fioletowa łuna na zachodzie wskazywała miejsce, gdzie zaszło słońce.
Czekało go jeszcze jedno nieprzyjemne zadanie. Zapalił wielką lampę sodową, która pomarańczowym światłem zalała plac i dolną część wieży. Od ogniska dobiegły go gwizdy i krzyki młodych ludzi, którym popsuł nastrojowe oświetlenie.
Stanął u stóp wieży przekaźnikowej. Przełożył przez ramię podręczną torbę, zapiął pas zabezpieczający i ruszył po rurowych szczeblach drabinki.
Dziś nie wchodził wysoko. Tylko do pierwszego pomostu. Gdy był już tylko kilka kroków od celu, zahaczył spodniami o stalowy drut, którym przykręcono do kratownicy płachtę jakiejś reklamy. Zaklął cicho. Ostatnim razem nic tu jeszcze nie wisiało, pomyślał. Ślęża jest stanowczo przereklamowana.
Sprawdził już wszystko i szykował się do zejścia, gdy niespodziewanie zgasła lampa. Świat pogrążył się w gęstej, atramentowej ciemności. Po chwili w ciszy usłyszał złośliwy, piskliwy śmiech, a po nim serię szeptów.
- Co to, k.... za żarty ? Zapalić tą lampę ! – krzyknął poirytowany w ciemność.
Nikt nie odpowiedział. Tylko szepty przybrały na sile. Dołączyły do nich kolejne głosy.
- Zapalić lampę, bo zaraz do was zejdę ! – zawołał, ale już z mniejszym przekonaniem. Choć był wkurzony, pomału zaczynał się bać. Nie chciał wracać po omacku. W ciemności łatwo poślizgnąć się na szczeblach drabiny.
Kiedy było już jasne, że nikt lampy nie zapali, niechętnie i z ociąganiem zaczął schodzić po niewidocznej drabinie, kurczowo trzymając się poręczy. Tymczasem szept nabierał na sile, przechodząc w chóralną deklamację. Mężczyzna mógł rozpoznać poszczególne słowa i frazy, ale nie rozumiał sensu. To jakieś pieprzone gusła, przemknęło mu przez głowę.
Recytacja narastała, pojedyncze głosy zaintonowały monotonne śpiewy, które powoli przyspieszały i stawały się coraz głośniejsze. Zerkając przez ramię zobaczył ludzkie sylwetki wijące się i tańczące w nikłym blasku ogniska. Natchniony śpiew i recytacja nabierały mocy i gwałtowności. Pojedyncze głosy wznosiły się i opadały, przechodząc w wycie i histeryczny śmiech.
Schodzącemu po stopniach mężczyźnie zjeżyły się włosy na głowie, zaciśnięte na poręczy ręce zaczęły się trząść. Pokonując strach spróbował przyspieszyć. Byle dalej od tej wariackiej, hipnotyzującej muzyki. W głowie poczuł zamęt, jakiś szum wzbierający pod czaszką. Nogi na stopniach dziwnie zaczęły się plątać. Już tylko kilka szczebli dzieliło go od ziemi, ale szum niemal rozsadzał mu głowę. Potrzeba zasłonięcia uszu stała się nie do wytrzymania. Uciec, uciec z tego miejsca, skoczyć...
Nagle wszystko znikło, pochłonęła go przepaść, czerń stokroć czarniejsza od zwykłej nocy. Stracił oparcie pod nogami, ręce zawisły w pustce. Jak to, pomyślał, przecież nie puścił drabiny. Po upiornie długiej sekundzie spadania uderzył w ziemię i stracił przytomność.


Najpierw zauważył, że zmieniła się muzyka. Nie było już dzikich wrzasków, lecz jednostajna, tęskna pieśń śpiewana przez wiele męskich głosów. W oddali dostrzegł ogniska oświetlające śpiewających ludzi. Nad głową ujrzał rozgwieżdżone niebo, a wokół niewyraźne zarysy drzew.
Pomału wstał, obmacując stłuczone miejsca. Rozejrzał się wokół i w jednej chwili przerażenie wróciło. Stał na polanie na szczycie góry. Ale po budynkach i wieży przekaźnikowej nie było śladu. Ani po światłach Sobótki, Świdnicy, Wrocławia...
- Hej, ludzie! – zawołał łamiącym się głosem.
Męskie śpiewy zamilkły, po chwili dwa z licznych ogników ruszyły w jego stronę. On też poszedł ku nim, potykając się na kamienistym gruncie. Zobaczył czterech mężczyzn w dziwnych strojach: pancerzach, blaszanych hełmach, z jakimiś szablami przypiętymi do pasów. Bardzo chciał wierzyć, że to wiosenni przebierańcy. Byli brudni, zarośnięci, śmierdzieli potem i alkoholem. Żelaznym chwytem złapali go za ramiona i zasypali niezrozumiałymi pytaniami. Jeden z nich, o wyniosłym, władczym spojrzeniu, który pewnością był dowódcą, stanął naprzeciwko niego i zbliżył dymiącą pochodnię do jego przerażonej twarzy.
- Jak se jimenujesz? – powiedział cicho.
Nieszczęsny technik patrzył na nich okrągłymi oczyma, nie mogąc wydusić słowa.
- Co rzeknete, pane Kolda ? – jeden z zarośniętych oprychów zwrócił się do dumnego mężczyzny. Ten przyzwalająco skinął głową. Oprych z krótkiego zamachu walnął go opancerzoną pięścią w twarz. Uderzony mężczyzna zwisł bezwładnie w silnych ramionach oprawców. Odpłynął w mrok.


Leżał na twardej ziemi. Ktoś natarczywie szarpał go za ramię, przywołując z pustki. Otworzył oczy i zobaczył nad sobą twarz młodej dziewczyny. Miała czarny, rozmazany makijaż i srebrne kolczyki w różnych miejscach twarzy. Za nią na tle nieba majaczył niewyraźny zarys wieży przekaźnikowej. Moja wieża, pomyślał z ulgą.
- Obudził się – powiedziała dziewczyna i zaraz wokół niej pojawiły się zaciekawione twarze. Chłopcy i dziewczyny o mętnych spojrzeniach i potarganych ubraniach. Dołączyła do nich stara, pomarszczona kobieta.
- Ładnieś skoczył, złociutki, - zaskrzeczała dobrotliwie, ukazując oba zęby w poczerniałych ustach - ledwośmy cię, nieboraku, znalazły. Oj daliby ci czarni popalić.
- Kto? – spytał niepewnie.
- Czarni, złotko, czarni - pokiwała głową. - U nas skacz sobie, ile wola, ale wtedy to nie tak dobrze było. Nie uniósłbyś głowy, Toledo.
- Toledo? – zapytał odruchowo.
I pożałował, gdy zobaczył w ich twarzach konsternację. Starucha spojrzała znacząco na swoich przyjaciół i zaskrzypiała:
- Widzi mi się, złotko, że ty chyba nie nasz. – Z jej głosu ulotniła się cała babcina dobrotliwość.
W słabym świetle ogniska spostrzegł, że stara kobieta szuka czegoś w kieszeni obszarpanego płaszcza. Nie czekając na to, co z niej wyciągnie, zerwał się na nogi i skoczył w stronę budynków stacji.
- Łapaj ! - wrzasnęła wiedźma – Nie dajcie mu uciec!
Jakieś dłonie chwyciły go za kostkę. Z trudem wyszarpnął nogę i szaleńczym biegiem popędził do samochodu. Biegł jak nigdy w życiu, słysząc tuż za sobą krzyki pogoni. Na szczęście drzwi auta pozostawił otwarte. Wskoczył do środka i zablokował drzwi. Po sekundzie kilka dłoni szarpało za klamkę i waliło w szyby auta. Odpalił silnik i nie zważając na ludzi, ruszył stromą drogą w dół. Samochód trząsł się, podskakiwał na kamieniach i wystających korzeniach, mało nie wylatując z drogi. Reflektory wycinały w gęstym mroku jasny pas światła ukazujący zbawczą drogę. Jeszcze trochę, jeszcze jeden zakręt i zaraz będzie asfaltowa szosa.
Udało się. Auto przyspieszyło na równym asfalcie. Mężczyzna odetchnął, otarł z czoła zimny pot. Nie dogonią mnie. Wracam do świateł, ludzi, cywilizacji.
Po dwudziestu minutach zbliżał się już do Wrocławia. Z daleka widział światła przedmieść i centrów handlowych. Po mrocznych wydarzeniach wieczoru, panice i przerażeniu, pomału odzyskiwał spokój.
W pewnej chwili zaczął go wyprzedzać czarny Seat. W momencie, gdy auta przez ułamek sekundy jechały obok siebie, mężczyzna spojrzał przez boczną szybę. Z drugiego auta patrzyła na niego wyszczerzona w upiornym uśmiechu dwuzębna twarz wiedźmy. W nagłym przerażeniu szarpnął kierownicą w prawo, gwałtowny manewr wybił jadące zbyt szybko auto z pasa ruchu. W ostatnim ułamku sekundy, nim małe Kangoo zderzyło się z przydrożnym drzewem, kierowca zobaczył tył wyprzedzającego go wozu i srebrny napis.
Toledo.

_________________
Chwała filozofom!


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15.11.2004 @ 11:34:20 
Offline
Normalny
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23.03.2004 @ 0:09:35
Posty: 4595
Lokalizacja: Vindobona
Albo ja tempy albo niebardzo fabuła tu była.
Poza tym Zenon raczej bicyklamii jedził, a nie kangurami...

_________________
A jutro znów pójdziemy na całość za to wszystko co się dawno nie udało za dziewczyny które kiedyś nas nie chciały za marzenia które w chmurach się rozwiało za kolegów których jeszcze paru nam zostało


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15.11.2004 @ 11:39:26 
Offline
Adept
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26.10.2004 @ 9:31:58
Posty: 443
Lokalizacja: Cornwall
M. Aurelius pisze:
Albo ja tempy

Tenpy raczej:)..A opowiadanko....hmmm....ciekawa próbka, choć mogło by być lepsze (marudze) gratuluje pomysłu:)

_________________
audaces fortuna iuvat


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15.11.2004 @ 11:46:41 
Offline
Bloede Blath aen Laeke Dhromchla

Rejestracja: 17.10.2002 @ 11:59:59
Posty: 13943
Lokalizacja: ze stajenki
Fabuła była, całkiem całkiem nawet. Parę zdań nieco przyciężkawych i niezgrabnych, ale do przeżycia (no dobra, to ciężko przeżyć: Lecz gdy wyszedł, na dworze było prawie zupełnie ciemno. :]). W końcu pokazało się coś bezpretensjonalnego i lekkiego :))

_________________
ggadem lub emalią


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15.11.2004 @ 12:08:46 
Offline
Zmiany
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04.11.2004 @ 9:49:42
Posty: 225
Lokalizacja: miasto Q
Ja się w zasadzie zgadzam z przedpisaczami. Pomysł niezły, wykonanie niezgorsze, czyta się dobrze. Parę zdań przyciężkawych.
To mi się szczególnie rzuciło:

Cytuj:
Po chwili niezręcznej ciszy zauważył, że stara kobieta niepostrzeżenie wsuwa rękę do kieszeni płaszcza.


Skoro niepostrzeżenie i w dodatku nocą to nie powinien tego zauważyć. Chyba że Zenon lepszy wiedźmak był :)

_________________
Take him and cut him out in little stars, and he will make the face of heaven so fine that the world will be in love with night. And pay no worship to the gerrish sun.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15.11.2004 @ 12:52:24 
Offline
Murderatrix
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07.06.2003 @ 19:39:10
Posty: 12936
Lokalizacja: Wrocław
Fajowe. :)))))) Szczególnie początek.

_________________
PCR, when you need to detect mutations
PCR, when you need to recombine
PCR, when you need to find out who the daddy is
PCR, when you need to solve a crime


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15.11.2004 @ 16:15:57 
Offline
Wiedźmin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19.10.2004 @ 15:31:44
Posty: 680
Lokalizacja: z Mchu i Paproci
Graf Zero pisze:
To mi się szczególnie rzuciło:
Cytuj:
Po chwili niezręcznej ciszy zauważył, że stara kobieta niepostrzeżenie wsuwa rękę do kieszeni płaszcza.

Skoro niepostrzeżenie i w dodatku nocą to nie powinien tego zauważyć. Chyba że Zenon lepszy wiedźmak był :)

Słusznie!
Zrobione.
Jeszcze coś?

_________________
Chwała filozofom!


Ostatnio zmieniony 15.11.2004 @ 20:20:24 przez Geoffrey Monck, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15.11.2004 @ 16:29:32 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03.09.2004 @ 11:38:26
Posty: 7402
Lokalizacja: Kraków/Warszawa
Całkiem mi się podobalo. Kilka niezręczności, ale inni je tu już wypisali.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15.11.2004 @ 18:02:39 
Offline
Wiedźmin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 12.10.2004 @ 17:28:50
Posty: 547
Lokalizacja: stamtąd
Fajne :) Jedno z najlepszych opowiadań, jakie ostatnio tu czytałam.

_________________
Quidquid agis, prudenter agas et respice finem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.11.2004 @ 14:28:41 
Offline
Wiedźmin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19.10.2004 @ 15:31:44
Posty: 680
Lokalizacja: z Mchu i Paproci
Wielkie dzięki, cieszę się, że wszystko takie idealne ;-)
To ja może pisarzem zostanę?
Szkoda tylko że pułapka nie zadziałała.
Nazgule nie chwyciły mojej Jaskułki :(
Cusz to, pszynenta za słaba?

_________________
Chwała filozofom!


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 16.11.2004 @ 14:48:50 
Offline
Wiecznie pijane medium płci żeńskiej
Awatar użytkownika

Rejestracja: 24.04.2003 @ 17:00:18
Posty: 11145
Lokalizacja: Warszawa
Geoffrey Monck pisze:
Przepraszam też Nazguli za tani tricek, którym ściągam ich uwagę.

Skończyłem czytanie tego fanfilka własnie na tym zdaniu.
Może napisz jeszcze, że każdemu kto skomentuje wyslesz zdjęcia nagiej Yennefer Lopez lub Antonio Banderasa ...

_________________
13.04.2010 - You have taken sky from me...


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 16.11.2004 @ 15:07:08 
Offline
Wiedźmin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19.10.2004 @ 15:31:44
Posty: 680
Lokalizacja: z Mchu i Paproci
Padawan pisze:
Geoffrey Monck pisze:
Przepraszam też Nazguli za tani tricek, którym ściągam ich uwagę.


Skończyłem czytanie tego fanfilka własnie na tym zdaniu.
Może napisz jeszcze, że każdemu kto skomentuje wyslesz zdjęcia nagiej Yennefer Lopez lub Antonio Banderasa ...

Dobra. Nawet razem, zamiast "lub".
Przyznaję się. Umieściłem tu opowiadanie, by dać upust perwersyjnej żądzy pokazania go innym.
Zaraz pójdę do psychiatry :)

_________________
Chwała filozofom!


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.11.2004 @ 15:59:35 
Offline
Wiecznie pijane medium płci żeńskiej
Awatar użytkownika

Rejestracja: 24.04.2003 @ 17:00:18
Posty: 11145
Lokalizacja: Warszawa
Nie panikuj. Chodzi mi o to, że jeśli coś jest i tak warte przeczytania, to będzie to przeczytane, jeśli jest warte skomentowania to będzie skomentowane :]

_________________
13.04.2010 - You have taken sky from me...


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.11.2004 @ 16:19:02 
Offline
Wiedźmin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19.10.2004 @ 15:31:44
Posty: 680
Lokalizacja: z Mchu i Paproci
Padawan pisze:
Nie panikuj. Chodzi mi o to, że jeśli coś jest i tak warte przeczytania, to będzie to przeczytane, jeśli jest warte skomentowania to będzie skomentowane :]

Nie zawsze tak jest. Przyznaję się, że przez niektóre opowiadanka przebrnąłem dopiero po przeczytaniu pozytywnych komentarzy. Czasem się pomału rozkręcają, czasem coś na samym początku Cię zrazi :)

_________________
Chwała filozofom!


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.11.2004 @ 19:19:46 
Offline
Wiedźmin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 12.10.2004 @ 17:28:50
Posty: 547
Lokalizacja: stamtąd
Na mnie ten "tricek" też zrobił raczej negatywne wrażenie i niezbyt zachęcił do lektury.. No ale nie należę do szlachetnego grona Nasgóli :P
W każdym razie w końcu przeczytałam i nie żałuję. Jak już napisałam, całkiem niezłe opowiadanko ;]

_________________
Quidquid agis, prudenter agas et respice finem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 19 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group