Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 28.03.2024 @ 20:47:51

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 115 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 4, 5, 6, 7, 8
Autor Wiadomość
 Tytuł:
Post: 13.02.2007 @ 9:37:34 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 11.02.2007 @ 18:13:26
Posty: 13
dzięki za krytykę i czas poświęcony czytaniu

uwagi co do stylu i interpunkcji biorę na klatę.
Fakt ,szyk zdań mógłby być zgrabniejszy.

wezmę to pod uwagę.

Do Leszka:

niektóre uwagi to jednak zwykłe malkontenctwo.
Ma prawo się nie podobać- o gustach przecież się nie dyskutuje

ale nie zarzucaj mi błędów rzeczowych:
To celowo miało być o wiedźminie. Po pierwsze to jest fanfiction a po drugie AS bez przerwy parafrazuje i trawestuje innych twórców

Poza tym to taka moja dyskusja z wizją wiedźmina. Miecz i szermierka dla kogoś kto w istocie jest mysliwym i poluje z założenia na nieuzbrojone potworki?

opończa też jest zabiegiem celowym- co wprost wynika z tekstu- napisałem przecież, że mimo upału...

zupełnie nierozumiem czepiania się pały i pałki. Pałka to nazwa szersza a pała to pewne zawężenie .Policjant ma pałkę i może pałować (nie pałkować) i narzędzie mu od tego nie urośnie. Moim zdaniem pałka ipała są zamienne

mogę prxysiąd, że słyszałem świerszcze w dzień- ale moża to moja subiektywna wizja rzeczywistości? :)

świńska szabla ma głownię w większej części tępą- służu do nadziania dzika na sztych.

Marudzenie na sposób rzucania dowodzi braków w wyobraźni- ale to już nie moja wina. Kolega nigdy niczym nie rzucał?
ja np znam przypadek złamania kości udowej styliskiem rzuconego kilofa- co w tym dziwnego ? Rzut znad głowy oznacza jedynie początkowe położenie broni, nie opisałem płaszczyzny i trajektorii lotu. To chyba już kwestia wyobraźni?
epa pokracznych drzew to kępa, która rośnie 500 m od mojego domu-i te drzewa są pokraczne mimo ,że nie grają w filmie grozy.

wilkołak ryczał bo jego plan nie przewidywał trudności w walnięciu kogoś. a to naprawdę frustruje-uwierz mi na słowo:)

Generalnie byłem przygotowany na "zjechanie" ale nie poczuwam się do tych wymienionych "błędów".


Natomiast upiekł mi się faktyczny bląd- troises zrobione z kijów powinny być połączone tkaniną aby funkcjonować ale nie chciało mi się już rozwijać trupa :)


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 13.02.2007 @ 13:08:47 
Offline
Król Dezmod
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15.08.2004 @ 17:50:08
Posty: 3237
Lokalizacja: Stettin
- Wiem, że AS parafrazuje, ale (wybacz, nie bierz tego zbyt mocno do serca) robi to w... trochę innym stylu, z odrobiną finezji. ;-)
- Polowanie na nieuzbrojone potworki... Cóż, te przedstawione przez Sapkowskiego były zwinne, ruchliwe, stosowały wiele sztuczek, aby dopaść ofiarę. Widocznie te Twoje wyznają zasadę - podejść i kłapnąć. ;-)
- "OPOŃCZA - rodzaj płaszcza; obszerny, bez rękawów i bez pelerynki, z kapturem; używany w Europie od XIV w., w Polsce od XVI w. jako płaszcz podróżny, przeciwdeszczowy." - IMO to nie jest typowe ubranie wiejskiej biedoty. A tym bardziej pastuszka. Więc mam prawo sądzić, że tak ubrane dziecko (które niewiadomo skąd pojawia się w okolicy) nie zostanie po kilku zaczepkach pozostawione samemu sobie. Wilkołak też by się zdziwił na taki widok. Wiem - trochę magii itp, ale mnie osobiście coś tu nie pasuje. Nie mógł być jakiś worek i słomkowy kapelusz?
- Co do pałki i pały - IMO nie bardzo mamy tu do czynienia z nazwą szerszą i zawężeniem. Pałka, jako nazwa szersza - OK. Ale zawężenia to np tonfa, pałka szturmowa, pałka teleskopowa. Słowo pała w mojej wybrakowanej pewnie wyobraźni stworzyło obraz czegoś dużego (przeciwne do zdrobnienia pałeczka, które nijak miałoby się do narzędzia zbrodni popełnianej w zaroślach)
- Co do świerszczy - nie tylko te jedne owady "cykają". Kiedy w dzień słychać głuche "Huu-Huu", to nie znaczy, że gdzieś czai się puchacz lub insza sowa. To zwykły, obiektywnie istniejący gołąb.
- Z bronią o nazwie "świńska szabla" się nie spotkałem, ale moje wyobrażenia na temat szabli oraz broni używanej do tępienia stworów, które mogą latać, pływać, biegać lub skakać, nie pozwoliły mi na uzbrojenie ich potencjalnego seryjnego zabójcy w coś, co jest w większej części tępe i służy do nadziewania. Wybacz, ale nie spodziewałem się, że te wszystkie stwory są aż takie głupie i atakują zawsze tak, że można wystawić "rożen", czekając aż się nadzieją, ewentualnie trzeba w nie rzucić celnie, przetrącając to i owo.
- Co do pokracznych drzew - pełno ich na całym świecie. Nie tylko koło domu autora. Ale jeśli już mają być elementem opowiadania, to samo wspomnienie, iż były pokraczne, niczemu nie służy. Dla dalszej akcji, równie dobrze mogły być strzeliste, albo przygarbione niczym wierzby płaczące. Jak już uznałeś, że ich pokraczność jest w jakiś sposób istotna, to mogłeś parę słów więcej o tym napisać. A jeśli to miał być dowód plastyczności twojej wyobraźni, to mało przekonujący. Lepiej już było opisać wygląd wilkołaka...
- I jeszcze o sfrustrowanym, walącym niecelnie wilkołaku - tylko w kiepskich opowiadaniach drapieżnik, któremu umyka ofiara, zaczyna ryczeć, walić pięściami w klatę lub w stół. Moim zdaniem, polujący zawsze bierze pod uwagę konieczność ewentualnej poprawki, konieczności dobicia umykającej ofiary i nie traci energii na manifestowanie emocji.

A co do "zjechania"... Zostałeś potraktowany wyjątkowo łagodnie (jak na tutejsze praktyki). Osoby „zjechane” biegły z płaczem do mamusi.
Trza być twardym, nie miętkim. ;-P

_________________
"Śmierć i Światło są zawsze i wszędzie, one zaczynają i kończą..."


Ostatnio zmieniony 13.02.2007 @ 13:30:15 przez Leszek, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 13.02.2007 @ 13:29:45 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 11.02.2007 @ 18:13:26
Posty: 13
ok nawet nie aspiruję do porównania z mistrzem

Poza tym to tylko drobna wprawka- nie oczekujeę od niej zbyt wiele.

ale...;) sfrustrowany wilkołak ryczy nawet u ASa ;)

świńska szabla to autentyczny "przyrząd " używany do polowań na dzika.

Trudno wyobrazić sobie coś bardziej zwrotnego i niebezpiecznego niż 200 kg dzik a jednak takiego kłującego przyrządu używano do polowania w bezpośrednim starciu. głownia musiała być gruba w przekroju aby uniknąc złamania pod impetem zwierzaka, a sztych był koniczny aby utrzymać zwierzaka na dystans. Przy cięciu byłoby to niemozliwe

Natomiast miecz w sytuacji zwinnego obiektu, który jednym skokiem pokonuje 10 m (rzerzywiste lwy, tygrysy, lamparty, nawet ciężki żubr z miejsca przeskakuje 2 m ogrodzenie- a trudno mysleć, że baśniowy potwór był od nich mniej zwinny) jest zupełnie nieprzydatny. Zwłaszcza przy stosowaniu cięć jak u ASa

paradoksalnie walka mieczem jest przewidziana dla zabijania innych ludzi jako stworzen mało ruchliwych-takich, króre w sekundzie nie skoczą o kilka matrów- i też raczej stosowano pchnięcia. Dzisiejsze bractwa stosują cięcia z racji ich bezpieczeństwa i widowiskowości.

W minimalnym stopniu realia polowania na dzika oddaje scena z filmu "Margot" ( czy jakos tak :) ) gdzie Henryk z Nawarry ubija dzika.

Tak ,ze swinska szabla (a bronie kłujące w ogóle) są bardziej przydatne do polowań właśnie ze względu na duża ruchliwość celu.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 13.02.2007 @ 13:46:09 
Offline
Król Dezmod
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15.08.2004 @ 17:50:08
Posty: 3237
Lokalizacja: Stettin
Upoluj świńską szablą krokodyla, żbika albo jastrzębia. One mogą być dość niebezpieczne, a nie są jak dzik. ;-P
I wytłumacz samurajom, że powinni walczyć w sposób "mało ruchliwy", stosując głównie pchnięcia. A w razie ataku szybkiego przeciwnika, nie mają co się uchylać - trzeba się mocno zaprzeć nogami i wystawić sztych, bo szermierka to tylko element widowiskowości, a nie walki ze zwinnym przeciwnikiem. Twoje wyobrażenia na temat zabójcy potworów nie przemawiją do mnie. Wcale.
Fakt - myśliwi nie polują stosując cięcia. Ale właśnie dlatego do tępienia potworów potrzebni byli wiedźmini, których zwykły myśliwy nie mógł zastąpić.
A co do polownia na dzika - potrafię sobie wyobrazić zwierzęta bardziej zwrotne i niebezpieczne. Jakie zwierzę jest "królem lasu" (boją sie go wszystkie inne zwierzęta, w tym dziki, wilki, rysie, niedźwiedzie)? Stosunkowo mały i ruchliwy rosomak. I żadna świńska szabla tego pokurcza nie zatrzyma. ;-P

_________________
"Śmierć i Światło są zawsze i wszędzie, one zaczynają i kończą..."


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 13.02.2007 @ 14:35:15 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 11.02.2007 @ 18:13:26
Posty: 13
krokodyl właśnie jak najbardziej, a pozostałe to najlepiej łukiem albo w sidła. Nie widze tu dowodu na wyższośc miecza.

Polecam hasła lorica, arma tam znajdziesz cos o szermierce

samuraje sa wśród znawców szermierki sztandarowym przykładem wolnego poruszania się. dla porównania destreza- hiszpańska szkoła rapiera, lub zwykła szermierka sportowa biją o głowę zwrotnością i prędkością.

Wszyscy praktycy są zgodni, ze pchnięcia są najbardziej efektywne i właśnie pozwalaja na największa ruchliwość- stąd wynalazek rapiera i szpady.

Nie wiem skąd u CViebie pomysł ,że "pchacz" ma stać bez ruchu?

znany polski szermierz po testowym starciu z kendo powiedział, ze atutem kendo jest wyłacznie mocny dwuręczny uchwyt :)

To, ze sam AS zauważał pewien brak w koncepcji walki widać choćby w opowiadaniu ziarno prawdy- Nivellen mówi do wiexmina- załóżmy, że zdążysz mnie ciąć, samym impetem zwalę cię z nóg :)

kenjutsu jest mocno przereklamowane.
poza tym cięcie dla efektywności potrzebuje miejsca, zamachu. pchnięcie jest bardziej ekonomiczne i bardziej zabójcze

przykład-corrida. Osobiście uważąm, że wiedmin prędzej na niej powinien się wzorować

przykład z rosomakiem jest dość szczególny.Ale to chyba nie temat na to forum




A argument ,ze widxmin mógł walczyc mieczem bo był taki szybki i w ogóle to tak jaby któs wchodzil na 3 piętro przez okno gdy ma do dyspozycji schody.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.02.2007 @ 17:10:22 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 22.05.2003 @ 18:43:57
Posty: 571
Krakenie, zanim wyślesz do oceny jakiekolwiek opowiadanie, przeczytaj je chociaż raz. I zastanów się czy opisywane przez ciebie sceny/zachowania ludzi mają jakikolwiek sens i istnieje najmniejsze prawdopodobieństwo, że zdarzyłyby się w jakiejkolwiek rzeczywistości, nawet tej magiczno-magicznej. Zwłaszcza, że na tym prawdopodobieństwie zasadza się całe opowiadanie.

kraken pisze:
Nieopodal, samotnie przycupnęła nieruchoma postać. Była to drobna dziewczynka o smutnej, bladej twarzy. Mimo upału cała owinięta była burą opończą. Wystawała z niej jedynie głowa z czupryną
lnianych, potarganych włosów.


No to jak to autorze było, była owinięta cała, czy z wyjątkiem głowy? I czupryny. Może zgrabniej by było: spod burej opończy (czy czegokolwiek tam) wystawała jedynie blada twarzyczka okolona niesforną czupryna blond włosów (lub coś w ten deseń, nie jestem autorem).

kraken pisze:
Co jakiś czas spod opończy wydobywała się para dłoni

A z gardła czytelników wydobywał się złośliwy chichot na ten przykład.

kraken pisze:
trzymająca fujarkę i przez kilka chwil w ciszy południa, cykanie świerszczy przenikała rzewna melodia.


Że co przepraszam, w jakiej ciszy?, przecież nieopodal (twoje własne określenie autorze) banda sześciu pastuszków wrzeszcząc uprawiała hazard.

I tutaj docieramy do największej bredni całego tekstu, o czym zresztą już wspominał Leszek:

kraken pisze:
Mimo, że dziewczynka była tu od rana ze swoim małym stadkiem gęsi pozostałe dzieci traktowały ją teraz jak powietrze.


Taak, traktowały jak powietrze dziewczynkę która:
kraken pisze:
Żadne z dzieci jej nie znało i nie widziało wcześniej.


I dalej, gdzieś pod koniec tekstu:
kraken pisze:
Pastuszkowie mimo magii czuli, że coś nie gra. Sprytni gówniarze.


Dla mnie ten brak zainteresowania pozostałych dzieci, kładzie cały tekst. Chyba nigdy w życiu nie miałeś do czynienia z dziećmi mieszkającymi w małych społecznościach, zapewniam cię, że pojawienie się kogokolwiek obcego z pewnością rozbudziłoby ich ciekawość, zwłaszcza, gdyby czuli, że coś nie gra. Poza tym, skądże się tam wzięła, jeszcze ze stadem ptactwa domowego. Niechybnie musiała mieszkać niedaleko, zwierząt (w ilości kilku kóz, krowy i bliżej nieokreślonej ilości gęsi) nie wypasa się na łąkach odległych dni drogi od wsi, bo to zwyczajnie się nie opłaca. Bzdury pleciesz autorze.

kraken pisze:
Napastnik błyskawicznie obrócił się ku niej wznosząc ponownie pałkę do uderzenia na odlew i szczerząc zęby w przerażający sposób.

Szczerzenie zębów w przerażający sposób może wywołać tylko śmiech. Wysil się odrobinę autorze. Czytelnik, może nie jest tytanem intelektu, ale nie spodziewa się, iż czyhający w lesie na małe dziewczynki drab waląc na odlew będzie się uśmiechał dobrotliwie.

kraken pisze:
Cofnął się o krok, zginając wpół i opuszczając oba ramiona.


kraken pisze:
„Dziewczynka” stała z upuszczonymi rękami przyglądając się jego wysiłkom niemal ze znudzeniem.


Gdyby w pierwszym zdaniu ów drab przebrzydły upuścił odcięte niechybnie oba ramiona, drugie zdania może miałoby jakiś sens. Ot, dziewczynka, która dziewczynką nie była, ze zwykłej dziecięcej ciekawości podniosła uciete ręcę i znudzona upuściła je. I wówczas zdanie powinno przybrac cos na kształt: upuściła ręce, przygladając się itd. W innym wypadku, nie mam pojęcia co miałeś autorze na myśli pisząc to zdanie.

kraken pisze:
Ranny w tym czasie przebiegł kilkanaście kroków, po czym nagle padł uderzając przy tym twarzą w rosnącą opodal brzózkę.

Oj, widze autorze, że u ciebie też problemy z wyobrażnią przestrzenną. Drab biegnie pochylony, gdyż rannym jest. Gdy napotyka na swej drodze brzózkę - która najpewniej rosnie pionowo, to nie twarz styka się z pniem, tylko czoło lub "czubek"głowy. Owszem, padając mógłby uderzyc twarzą w zwalony pień, leżący na ziemi, ale nie w pozostający w pionie. No chyba, że w tym świecie brzózki rosna w innych kierunkach, a prawo grawitacji działa inaczej. Jesli tak jest, byłbym zaszczycony gdybyś autorze mnie o tym poinformował.

kraken pisze:
Zsunął się po drzewie opadł na bok a jego ciało ogarnęły drgawki.

Ogarnąć, to może pusty śmiech na przykład, drgawki raczej nie.

kraken pisze:
Zaginięcia też nikt by nie dostrzegł.

A kto miałby dostrzec? Pastuszkowie, których obca osoba nijak nie ciekawiła?

kraken pisze:
Te wsiowe głupki-skrzywił się- sądzą, że wilkołak jest obrośnięty sierścią i zabija w nocy. A wszystko dlatego, że dziewczynkę uznaliby za zaginioną dopiero gdyby nie wróciła na wieczór z gęśmi a zwłoki znaleźli najwcześniej rano gdyby ten przyjemniaczek zmęczył się zaspokajaniem swoich zachcianek.

Prosze autorze, wytłumacz mi pozostającemu w niewiedzy jaki jest zwiazek przyczynowo-skutkowy pomiędzy obrosnięciem sierścia a zabijaniem w nocy? Możesz uważać wieśniaków za idiotów, ale nie przypuszczam by byli tak durni, żeby uważać, że w takim przypadku wilkołak miał zabijać w nocy. Pastuszkowie powinni wracać na noc ze swoimi zwierzętami do osady, gdyby dziewczynka nie wróciła, znaczyłoby, że coś złego spotkało ją wcześniej.

kraken pisze:
Siła wiedźmina polegała na szybkości, zręczności i gusłach, których tajemnicy strzegł nawet przed Jaskrem.

A po cóż miałby je zdradzać Jaskrowi. Jakoś tylko dziwne mi się zdaje, by siła Harolda miała polegać na używaniu w walce jedynie noża i szabli, i walce głównie na krótkie dystanse (z nożem). Bo jedyne gusła polegały na upodobnieniu się do nieletniej pasterczki. Ale ja tam na walce się nie znam, tym niemniej miło by było, gdyby autor pisał w sposób co najmniej prawdopodobny. Z wilkołakiem Harold nijak pchać nie mógł, bo coś za blisko był przeciwnik, po co go tak blisko dopuścił? Bo ładnie wygladało? Szabli w tym starciu nie miał, przynajmniej autor nic nie wspomina. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że taki wiedźmin nie przeżyłby długo i Jaskier nie miałby czasu pisać o nim żadnych eposów.

kraken pisze:
Naciął kilka długich kijów, które związał razem u jednego końca.

Czym je naciął? Nożem, czy tępą szablą? Byłbym szczęśliwy mogąc obejrzeć to w praktyce.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.02.2007 @ 17:54:38 
Offline
Villentretenmerth

Rejestracja: 04.08.2003 @ 19:27:23
Posty: 5488
Keith-re pisze:
kraken pisze:
Nieopodal, samotnie przycupnęła nieruchoma postać. Była to drobna dziewczynka o smutnej, bladej twarzy. Mimo upału cała owinięta była burą opończą. Wystawała z niej jedynie głowa z czupryną
lnianych, potarganych włosów.



No to jak to autorze było, była owinięta cała, czy z wyjątkiem głowy? I czupryny.

Dla mnie jest oczywiste, że postać była owinięta cała za wyjątkiem głowy z czupryną. Tak oczywiste, że bardziej się nie da.

Jeśli chodzi o zarzuty co do tego, że inne dzieci nie zwracały na dziewczynkę JUŻ uwagi, to też zupełnie ich nie rozumiem. Jak na mój gust, to jest logicznie wyjaśnione w tekście, dlaczego tak było. I jest również podane, że początkowo gówniarze jak najbardziej interesowali się nowym obiektem. Przeszło im dopiero z czasem. I dodaję, że miałam do czynienia z dziećmi mieszkającymi w małej społeczności kiedy sama byłam jeszcze dzieckiem.

keith-re pisze:
Drab biegnie pochylony, gdyż rannym jest. Gdy napotyka na swej drodze brzózkę - która najpewniej rosnie pionowo, to nie twarz styka się z pniem, tylko czoło lub "czubek"głowy. itd.

Ja również, nie chwaląc się, bardzo często biegnę pochylona. Szczególnie na początku biegów. Nie z powodu rany, ale kolka potrafi sprawiać chyba jeszcze bardziej dotkliwy ból. No ale biegnę dalej, tak już mam około 2 km dziennie (z wyjątkiem zimy). I jakoś nigdy nie patrzę pod nogi, tylko unoszę głowę, żeby widzieć co przede mną. Jakbym się więc w coś miała centralnie uderzyć, to mordą, jak przypuszczam. Tylko przypuszczam, bo właśnie po to mimo zwijającej mnie kolki patrzę w przód, żeby na nic/nikogo nie wpaść. Niemniej, gdybym czuła w takiej sytuacji zagrożenie z tyłu (ktoś mnie goni), to pewnie - głupia - bym się obejrzała za siebie w biegu w przestrachu. A odwracając się mordą centralnie mogłabym się spotkać z przeszkodą. Nie jest to dla mnie wykluczone. Ale jakby kraken to wszystko ruch po ruchu opisywał, to by się z pewnością spotkał z zarzutem kazuistyki i rozwlekania opisów.

keith-re pisze:
kraken pisze:
Te wsiowe głupki-skrzywił się- sądzą, że wilkołak jest obrośnięty sierścią i zabija w nocy. A wszystko dlatego, że dziewczynkę uznaliby za zaginioną dopiero gdyby nie wróciła na wieczór z gęśmi a zwłoki znaleźli najwcześniej rano gdyby ten przyjemniaczek zmęczył się zaspokajaniem swoich zachcianek.


Prosze autorze, wytłumacz mi pozostającemu w niewiedzy jaki jest zwiazek przyczynowo-skutkowy pomiędzy obrosnięciem sierścia a zabijaniem w nocy? itd.

Znowu podobna sytuacja. Dla mnie w zacytowanym fragmencie z opowiadania nie ma absolutnie nic, co miałoby w jakikolwiek sposób sugerować, że istnieje rzekomy związek skutkowo-przyczynowy pomiędzy sierścią i zabijaniem w nocy. To zdanie z opowiadania tak jak ja je rozumiem (bez dalszych didaskaliów, komentarzy, uzupełnień i gloss) na pierwszy rzut oka na wymieniać (nie wiem czy wyczerpująco) najpopularniejsze prawdy obiegowe, stereotypy czy legendy dotyczące wilkołaków, jakie funkcjonują w świadomości wieśniaków i tyle.

keith-re pisze:
Czym je naciął? [kije - przyp. mój] Nożem, czy tępą szablą? Byłbym szczęśliwy mogąc obejrzeć to w praktyce.

Ech, było się do mnie zgłosić kiedy oprawiałam chionkę, żeby wstawić ją do stojaka w tym roku. Chitra była i na pieńku, który miałam opitolić, żeby wszedł do stojaka miała jeszcze sęk. A ja miałam do dyspozycji jedynie nóż kuchenny i kuchenny, amatorski tasaczek. Widok nie był, co prawda, godny uwiecznienia, ale efekt zadowalający. A choinka taka wredna była, że choć niewysoka, to pniaczek miała słuszny. Zaręczam - da się. Ba, byłabym szczęśliwa, gdybym mając ten nożyk kuchenny miała nim naciąc jakieś kije długie i możliwie giętkie.

_________________
"Bla bla pod burym bla bla żywopłotu
Bla-blałem ją bla bla wśród ptasząt łopotu.
W mokrej glinie łopatą wykopany dół,
Jej bla-bla bla bla przebił osikowy kół."
Shague Ghintoss by Jake Jackson

ja odpuściłam sobie już dawno. wmk <rotfl>


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.02.2007 @ 18:40:09 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 22.05.2003 @ 18:43:57
Posty: 571
Widzę Nocta, że mamy zupełnie inne doświadczenia życiowe, chociażby ze zderzaniem sie centralnie twarzą z przeszkodą. Przyjmuję to do wiadomości :)

kraken pisze:
Nieopodal, samotnie przycupnęła nieruchoma postać. Była to drobna dziewczynka o smutnej, bladej twarzy. Mimo upału cała owinięta była burą opończą. Wystawała z niej jedynie głowa z czupryną
lnianych, potarganych włosów.


Nocta pisze:
Dla mnie jest oczywiste, że postać była owinięta cała za wyjątkiem głowy z czupryną. Tak oczywiste, że bardziej się nie da.

Jesli jest to oczywiste, po cóż autor podkreśla że owinięta była cała? Dla mnie to sugeruje, że oczywistość o której piszesz oczywista nie była. Można spokojnie usunąć ten wyraz z cytowanego zdania i wówczas nie będzie we mnie wzbudzał podejrzeń.

Przyjmuje do wiadomości, że brak zainteresowania pozostałych dzieci może być dla ciebie do przyjęcia. Dla mnie nie jest. Zwłaszcza, jeśli wyczuwały cos magicznego, całkowicie nienaturalnego. I jeszcze raz powtórzę: skąd mogła się tam wziąć ta dziewczynka, nie przyjechała przecież do dziadków na wakacje, a to troche zmienia podejście innych dzieci. I skąd miała gęsi które mogła pasać.

Nocta pisze:
Znowu podobna sytuacja. Dla mnie w zacytowanym fragmencie z opowiadania nie ma absolutnie nic, co miałoby w jakikolwiek sposób sugerować, że istnieje rzekomy związek skutkowo-przyczynowy pomiędzy sierścią i zabijaniem w nocy.

Gdyby było rozbite na dwa zdania: porośnięcie sierścią i zabijanie w nocy, w porządku. Ale jest podane w jednym zdaniu jako równoważne fakty, do których w równym stopniu odnosi się następne zdanie. Mnie zgrzyta mocno. Zreszta dalej napisałem iż podane przez Harolda powody dla których wieśniacy mieliby tłumaczyć nocną aktywność wilkołaków dla mnie sensu wielkiego nie mają.

Nocta pisze:
Ech, było się do mnie zgłosić kiedy oprawiałam chionkę, żeby wstawić ją do stojaka w tym roku.


Nie ułamał ich, tylko naciął. Jak sugeruje to słowo zgrabnie i równo. Harold nie ciął jednego kija, tylko kilka lub kilkanaście i to takie, które wytrzymają ciężar wilkołaka. Nóż był jego narzędziem pracy, użycie do cięcia kijów zbyt rozsądne nie było. Kije musiały być odpowiednio długie, i grube. Zbycie tej czynności jednym zdaniem uważam za brak szacunku dla jego wysiłku. A, poza tym czym innym jest "oprawienie" pnia choinki, całkiem czym innym "nacięcie kijów". W ilości większej.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.02.2007 @ 19:24:26 
Offline
Villentretenmerth

Rejestracja: 04.08.2003 @ 19:27:23
Posty: 5488
Nic z tego co napisałeś/aś mnie nie przekonuje, a tym bardziej nie wpływa na zmianę oceny moich doświadczeń życiowych w szczególności co do biegu "w zgięciu" jak i co do reakcji dzieci na "element obcy".
Keith-re pisze:
skąd mogła się tam wziąć ta dziewczynka, nie przyjechała przecież do dziadków na wakacje, a to troche zmienia podejście innych dzieci. I skąd miała gęsi które mogła pasać.

Do tego się powyżej nie odnosiłam. Zdanie wprowadzające to zagadnienie rozpoczynało się od "Poza tym..." co pozwala rozumieć, że odnosi się już do czegoś innego niż omawiana w poprzedzającym je zdaniu kwestia, nawet jeśli pozostaje w powiązaniu, to wprowadza nowy argument. Niemniej taka obca i tajemnicza osoba w gówniarzach mogłaby raczej wzbudzić moim zdaniem lęk i za tym idącą izolację od niej, a nie zainteresowanie. A potem, naturalną, moim zdaniem, koleją rzeczy - obojętność wynikającą ze znudzenia prostym faktem, że nic się nie dzieje (a nie działo się nic dość długo).


Keith-re pisze:
Nie ułamał ich, tylko naciął. Jak sugeruje to słowo zgrabnie i równo. Harold nie ciął jednego kija, tylko kilka lub kilkanaście i to takie, które wytrzymają ciężar wilkołaka. Nóż był jego narzędziem pracy, użycie do cięcia kijów zbyt rozsądne nie było. Kije musiały być odpowiednio długie, i grube. Zbycie tej czynności jednym zdaniem uważam za brak szacunku dla jego wysiłku. A, poza tym czym innym jest "oprawienie" pnia choinki, całkiem czym innym "nacięcie kijów". W ilości większej.

Ja też nie łamałam, tylko rąbałam, o ile możliwe jest nazwanie tej żałosnej w moim wykonaniu czynności tym słowem. A to oprawianie dalece w przypadku tego wiechcia parszywego przekraczało zwyczajowo przyjęte okorowanie. Taki był jadowity. I wolałabym tym zwykłym kuchennym i nieostrym nożem ucinać gałęzie na kije w ilości nawet i większej bo i od twardości drzewa to zależy i jego nawilgocenia i pewnie innych jeszcze czynników, na których się nie znam. A jednak mnie się zwykłym nożem kuchennym i tasaczkiem (oba tępawe) udało z sękatą sosną. Ot, takie doświadczenie życiowe. A gdyby kraken poświęcał tej czynności za wiele miejsca w opisach - zarzut kazuistyki i rozwlekłości w opisach jak ta lala.

Co do reszty - możemy jedynie spisać protokół rozbieżności.

_________________
"Bla bla pod burym bla bla żywopłotu
Bla-blałem ją bla bla wśród ptasząt łopotu.
W mokrej glinie łopatą wykopany dół,
Jej bla-bla bla bla przebił osikowy kół."
Shague Ghintoss by Jake Jackson

ja odpuściłam sobie już dawno. wmk <rotfl>


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 19.02.2007 @ 8:38:53 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 11.02.2007 @ 18:13:26
Posty: 13
eee rozpisałem się i wszystko mi znikło

generalnie cięcie kijów i sposób walki w zwarciu odpowiadają rzeczywistości- to mieszanka brazylisjskiego ju jutsu i walki nożem. bliskośc dystansu pozwala na pełną kontrolę przeciwnika i uniemozliwia mu zadawanie ciosów. Wiem bo trenowałem m. in z użyciem pałki i atrapy noża. błąd dotyczy tylko konstrukcji troises (indiański wózek bez kół) a tego akurat nie wyłapaliście. kije w tej konstrukcji są cienkie niemal jak na ognisko. Wystrcza do tego zwykły cyzoryk a co dopiero nóż bojowy/mysliwski- dla uzupełnienia braków wyobraźni polecam serwisy nożownicze-np PMguns- są tam testy ścinania nożem drzewek i rąbania drewna na ognisko

Nawet to, że była to opończa ma uzasadnienie. Rzucany materiał musiałbyć dośc cięzki aby posłużyc się nim efektywnie- traktaty szermiercze- poza tym musiła kryc męską sylwetkę H

Faktem są niedoróbki stylistyczne i niespójnośc ciszy ze świerszczami.

pastuszkowie w "zamierzchłości" stanowili rodzaj inwentarza- polecam sierotkę Marysię. pojawiali się i odchodzili. W sytuacji obecności wilkołaka rotacja musiała być zwiększona :) i sam fakt nowej osoby nie musiał dziwić.

Część zarzutów jest postawiona na zasadzie "nie bo nie"

dzięki Nocta za obiektywizm

A poza tym w pułtusku wielbiciele nieśli mnie na rękach do autobusu, dyktowałem im moje zaangażowane erotyki, sam towarzysz W. przysłał mi kosz delikatesowy a tu ? :)

do czego to nawiązanie ???


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 115 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 4, 5, 6, 7, 8

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group