Convir pisze:
Ciekawi mnie, jak zareagowalibyście na inne 'opowiadanko' nie naszpikowane już takim dosadnym opisem "stopnia zidiocenia" umysłu bohatera. Jednak, jakaż strata zaryzykować? ...przecież nie ma granic możliwości.
Tak, tak, nie ma granic mozliwości/cierpliwości czytelników.
Ah, jak lubie zaspokajać cudzą ciekawość. Proszę bardzo:
Convir pisze:
Było ich zbyt wiele.
Chyba było ich zbyt wielu, dalej piszesz: jeden z mężczyzn, nie wspominasz o żadnych kobietach, dzieciach, istotach rodzaju innego niż męski. Nieprawdaż?
Convir pisze:
Tuż pod skronią zabłyszczał sztylet, ostrzem lekko przepłynął po policzku, brodzie, zostawiając za sobą cienką, karminową smużkę. Powiódł oczami po klindze.
Sztylet, a więc i klinga były przy jego policzku, prawda? Toć od tego nie tylko pomieszania zmysłów ale i zeza mógł dostać. A na pewno nie chodziło ci o wywołanie uśmiechu u czytelnika.
Convir pisze:
Cały arsenał przebił wszystkich, mieszając odgłos rozdzieranych wnętrzności wraz z potwornym krzykiem. ...krzykiem wdzierającym się do trzewi z ogromnym impetem, bólem. ...krzykiem śmierci.
Po co to "cały" i "wszystkich"? Zwłaszcza, że główny bohater wyszedł niedraśnięty, więc jednak nie wszystkich. Aha, wraz też zbędne, mieszając ... z krzykiem w zupełności wystarczy.
Convir pisze:
Uważnie spojrzał w stronę lasu, na polanę. Widział tylko gałęzie drzew, źdźbła trawy lekko poruszane zefirkiem, ...i krew. Krew spoczywającą w każdej szczelinie, każdym zagłębieniu, napawającą szaleńczym przerażeniem.
Czytelnik dopiero teraz dowiaduje sie o lesie, polanie, przedtem wszystko toczyło się w próżni, może fajnie byłoby wcześniej wprowadzic jakąś scenografię. I taki opis sugeruje raczej spoglądanie w dal, z dalszej perspektywy trudno zobaczyc szczeliny i jeszcze w nich w dodatku krew. I to szaleńczą.
Convir pisze:
Niedaleko horyzontu zauważył oddalające się czarne sylwetki.
- Dziękuję – Rzekł wśród nikczemnej ciszy. Tylko ona mogła go wysłuchać, tylko ona zdołała.
Czyżby nasz bohater spoglądał w złą stronę? Trudno zobaczyć horyzont patrząc w stronę lasu. Ja przynajmniej nie potrafię. I na Bogów ciemności, czym ta biedna cisza zasłużyła sobie na nikczemność?
Widzisz, w zasadzie nie czepiałem się nadmiaru emfazy, czy jak to inaczej określić, wytknąłem ci tylko błędy logiczne. Może własnie na tym powinna polegać korekta, spróbuj sobie przynajmniej w zarysach wyobrazić scenę, którą opisujesz.
Convir pisze:
Zastanawia mnie tylko jedno, dlaczego gusta potencjalnego czytelnika, naszpikowane jakże odrażającą drapieżnością, tak bardzo różnią się od wniosków wysuwanych przez jurorów różnych konkursów literackich..
Tym mnie naprawdę wstrząsnęłaś. Najpierw ci poprzednicy, teraz jurorzy konkursów literackich, gazety. Cieszę się, że już przede mną mniej zycia niż przed takim na przykład dwulatkiem, jakoś dociągnę. Z nieodstepującą mnie odrażającą drapieżnością będę wymagał by pisarz wiedział co pisze i potrafił poprawnie i logicznie konstruować zdania. Czego i tobie życzę.