Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 28.03.2024 @ 16:43:24

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 17 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł: Łaska Raju
Post: 23.04.2005 @ 23:49:05 
Offline
Rębacz z Crinfrid
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25.11.2004 @ 23:25:28
Posty: 1474
Lokalizacja: Shangri-La
Łaska Raju



Janusz pierwszy przełamał chiński mur. Sięgnął po honory i usunął z planszy czerwone
smoki. Hua Lan zabrała żetony wiosny i śliwy. Dalaj-Lama po krótkim namyśle dobrał szóstkę bambusów.
- Małe stawki - mruknął niechętnie Perez. Jako Północny Wiatr wykonywał ostatni ruch w kolejce. Nie znalazł na planszy nic lepszego niż cztery koła.
Dalaj-Lama roześmiał się nagle.
- Pamiętasz jak graliśmy o kobiety śniące?
- Naprawdę? - z niedowierzaniem w głosie zapytał Enrico Perez.
- Jakie one są?
- Filigranowe, tajemnicze, milczące i nieprawdopodobnie zmysłowe - odpowiedział z uśmiechem Janusz.
- Taa...Demon jest ekspertem. Kiedy ja medytowałem pobożnie, on uprawiał rozpustę według zasad szkoły Zielonej Chmury - stwierdził złośliwie Dalaj-Lama.
- Medytowałem?! No tak, w zasadzie seks kikashi to medytacja...
Hua Lan spojrzała z wyraźnym rozbawieniem na rumieniącego się Dalaj-Lamę.
- Ciekawe czego się jeszcze dowiem dzisiaj? - spytała filuternie.
Perez dobrał parę białych smoków.
- To w było w tej szulerni dla yaku?
- Ano - mruknął Janusz.
Udało mu się znaleźć dwie pory roku.
- To niebezpieczne tak jak mówią czy to tylko takie gadanie?
- Spytaj Holendra, on zadał jednej z nich pytanie - odpowiedział Dalaj-Lama.
- I co z tego?
- To złamanie zasad - wyjaśnił Janusz. Kosztowało go to kilka pękniętych żeber i pół roku łykania cytrynianu wapnia.
Perez zamilkł. W Hiszpanii czasem walczył z bykami i wiedział czemu służy cytrynian wapnia.
- Aż tak źle? - spytał.
- Jeszcze gorzej - stwierdził Janusz. Jakby nie amulet z mantrą Kannon byłoby po nim.
- Co z tym amuletem?
- One tak reagują na mantrę Kannon. Przynajmniej tak głoszą plotki...
- Mah-jong - powiedziała z uśmiechem Hua Lan zgarniając ostatnie dziewiątki.
- Ba - sapnął Perez.
- Wszyscy Żółci to cwaniacy - powiedział zwracając się do dziewczyny.
- Cha! - poprosił Janusz podsuwając Chince filiżankę.
Hua Lan z wdziękiem napełniła czarkę herbatą.
- Więc uzyskujesz Łaskę Raju i wybierasz? - drążył temat Perez.
- To nie jest tani burdel Enrico - skrzywił się Janusz.
- To one cię wybierają...
- Albo i nie - powiedział Dalaj-Lama.
- Albo i nie - zgodził się Janusz.
- Ile razy ty hmm...wygrałeś tam w Mah-jonga?
- Raz - odpowiedział Janusz. - To...uzależnia. Zwykłe kobiety stają się mdłe i banalne. Jeśli popadniesz w nałóg, prędzej czy później popełnisz jakiś błąd i umrzesz...
- Jak one zaczynają śnić? - spytał Perez.
- Nikt tego nie wie - mruknął Dalaj-Lama. To ma jakiś związek z kultem Shinto. To coś w rodzaju opętania przez istoty zwane lisami. Prawdopodobnie... - Lisy w tradycji japońskiej to tajemnicze, posługujące się magią stworzenia - dodał.
- Zabierzecie mnie tam? - zapytał Perez.
- Nie! - warknął Janusz.
Dalaj-Lama pokręcił przecząco głową.
- To zbyt niebezpieczne stwierdził. Nie dość, że to punkt kontaktowy yakuzy to jeszcze te kobiety...
- No dobrze - westchnął z rezygnacją w głosie Hiszpan. - A co to jest seks kikashi..?


- Nie możemy tego załatwić sami - stwierdził Pułkownik. A przynajmniej nie oficjalnie...
- To znaczy? - spytał ironicznie Janusz.
- No wiesz...Gdyby ich załatwiła ruska mafia, Gudłaje, albo coś...
- Taa...nic tylko donieść ambasadzie Izraela, że pan minister w zaciszu domowym jodłuje w białych skarpetkach i od razu jakiś Kidon go skasuje...
- Niestety, tak to wygląda...
- To co konkretnie ma na koncie ten klub „Ognia Piekielnego”?
- Narkotyki, gwałty, filmy z „wykitowaniem”...
- To takie gdzie główna „gwiazda” umiera naprawdę? - upewnił się Janusz.
- Tak... - Do tego pedofilia...tu też były przypadki śmiertelne...
- To znaczy?- warknął Janusz.
- A jak się może skończyć gwałt zbiorowy na dwulatce?! Mamy nawet zdjęcia...Ale ich na razie nie dostaniesz - powiedział szybko Pułkownik. Jakbym chciał aby im publicznie wycięto wątrobę to nie musiałbym dawać ci tego pasztetu, chętnych na to mam tu od cholery. Aż za dużo...
- Co to znaczy?
- Ludzie się buntują-mruknął niechętnie Pułkownik. Chcą ich załatwić. Dlatego chcę abyś to ty się zajął tą sprawą, to ich powstrzyma...na jakiś czas.
- Mam carte blanche?- upewnił się Janusz.
- Pod warunkiem, że nikt nie powiąże z tym Oddziałów, możesz zrobić co chcesz, masz pełne poparcie...
- W porządku - mruknął Janusz wstając od stołu. Muszę to przemyśleć...



- Gajin! - zawołał korpulentny sześciolatek patrząc wyzywająco na Janusza.
- Prosiak! - odwzajemnił się po japońsku Janusz, wystawiając język.
Mały zmarszczył brwi. Widać było, że intensywnie myśli.
- Może nie jesteś gajin... - powiedział niechętnie.
- Może jesteś magicznym Prosiakiem, tym który pomagał Królowi Małp? -odpowiedział Janusz z kamienną twarzą.
Sześciolatek uśmiechnął się szeroko.
- Znam go, mama mi czytała „Wędrówkę na Zachód”!
Janusz odpowiedział mu uśmiechem.
Wyczuł za sobą jakiś ruch. Odwrócił się z pozorną niedbałością. Stała w naturalnej pozycji. Luźne jeansy, luźna kurtka, sportowe buty - strój roboczy. Ochrona. Trzymała złożone dłonie. Kilka centymetrów i sięgnie do rękojeści schowanego w rękawie noża. Jeśli będzie trzeba.
- Uważaj na niego - rzucił szorstko po polsku Janusz. Są tu źli ludzie!
Japonka nie odpowiedziała. Patrzyła na coś co działo się za jego plecami. Odwrócił się, nie dość szybko. Jeden z nich zdążył użyć paralizatora. Dwóch skoczyło na dziewczynę. Któryś podniósł rękę z paralizatorem i po chwili zawył z bólu trzymając się za odrąbany niemal nadgarstek. To Strider - pomyślał Janusz podnosząc się z ziemi. Wyraźnie było widać, że nie są zawodowcami. Każdy fachowiec wiedział, że skuteczność paraliżu wywołanego przez wstrząs elektryczny jest względna. Zostało dwóch napastników. Jeden dźgnął nożem, blokując ostrze dziewczyny przedramieniem. Zapewne liczył na to, że rękaw grubej, skórzanej kurtki go ochroni. Nie ochronił. Noże Stridera do dziś robione są ręcznie, na pokazach tną grubą blachę a nawet beton a firma Strider daje na nie stuletnią gwarancję...Ostatni próbował uciekać. Janusz uderzył go krótkim ciosem w szyję, atakując nerw błędny i tętnice.
- Pokaż rękę! - warknął.
Japonka bez słowa podwinęła rękaw.
- Czysta rana - mruknął na widok kilkucentymetrowego, głębokiego rozcięcia.
Wyjął pakiet medyczny i wprawnie założył na ranę opatrunek osobisty.
- Będziesz miała bliznę - powiedział. - Ale to tylko dodatkowe miejsce do całowania... - Prosiak! - zawołał.
Mały ostrożnie wyjrzał zza węgła.
- Chodź tu, już jest bezpiecznie!
Chłopiec podszedł, ostrożnie obchodząc leżące na chodniku ciała.
- Oba! - przytulił się do dziewczyny.


- Naprawdę próbowali porwać wnuka Tanaki? - spytał z niedowierzaniem w głosie Pułkownik. - Przecież to idiotyzm...
- Może nie wiedzieli, że to następca tronu? - powiedział Janusz. - Tak czy owak-punkt dla nas. Jeśli Tanaka się o tym dowie to będzie po nich...
- No tak, ale ten minister...
- Żaden problem-stwierdził uśmiechając się złowrogo Janusz. - Może pan uznać tą kwestię za załatwioną.
- To znaczy?
- To znaczy, że mam zamiar wstrząsnąć nieco naszym chłopczykiem. - Odrzeć go z poczucia bezkarności.
- Hmm...Pułkownik chrząknął wymownie. - Tylko bez ekscesów...
- Bez obaw! - rzucił Janusz z miną niewiniątka.
- Dlaczego mnie to nie uspokaja? - westchnął Pułkownik.
- Bo jest pan starym, podejrzliwym skurczybykiem...

Szli w czwórkę. Miecznik przodem, za nim dwójka ekspertów, na końcu Janusz. Ci dwaj przedstawili się jako Komputerowiec i Włamywacz co odpowiadało ich zajęciom w tej akcji. Żaden nie podał nawet swego pseudonimu. Dochodzili już prawie do kamienicy gdy Miecznik podniósł lewą rękę.
- Niebezpieczeństwo - zasygnalizował.
- Dwóch.
Była trzecia w nocy i nie było w okolicy nikogo kto zainteresowałby się dziwnie gestykulującym facetem.
Janusz wysunął się do przodu. W zaparkowanym blisko wejścia do kamienicy samochodzie siedziało dwóch ludzi.
- Leniuchy - szepnął Miecznik. Jeden powinien stać obok...
- To pewnie Borowiki - mruknął ironicznie Janusz. Pan minister ma ochronę...
Z cienia wyłonił się trzyosobowy oddział wsparcia i ruszył biegiem do samochodu.
Rozległ się cichy brzęk rozbijanych szyb i obaj siedzący w samochodzie zostali trafieni sondami taserów.
- Nic im nie będzie? - spytał Komputerowiec.
- Nie - odpowiedział Miecznik.
- Ockną się za jakiś czas i tyle.
Weszli w wąski korytarz. Janusz i Miecznik wyjęli broń i odruchowo poruszali się w szyku zwanym - stack. Teoretycznie nie było żadnego niebezpieczeństwa, ale obaj wiedzieli, że cmentarze są pełne teoretyków...
- Otwórz te drzwi - powiedział Janusz zwracając się do Włamywacza.
Tylko tak, żeby system alarmowy pozostał nienaruszony.
Włamywacz zmierzył go ciężkim spojrzeniem.
- A po co tu jestem? - warknął. - Gotowe-powiedział po chwili.
Obaj z Komputerowcem zostali na korytarzu.
- Kroimy - mruknął Miecznik przechodząc przez otwarte drzwi.
Nie wyglądało na to aby obiekt ich akcji ocknął się z narkotycznego snu, jednak obaj obeszli kilkupokojowe mieszkanie poruszając się w specyficzny sposób, nazywany „Krojeniem Tortu”. Sprawdzili wszystkie pomieszczenia, wykorzystując ukształtowanie wnętrza, tak aby zminimalizować ryzyko ewentualnego ostrzału.
- Gotowe - rzucił Miecznik do czekających przed drzwiami ekspertów.
Janusz podszedł do leżącego na łóżku człowieka i odchylił mu powiekę.
- Totalny odjazd - stwierdził wesoło.
- No to zaczynamy bal...

- Może raczysz zdać relację?! - warknął wyraźnie zirytowany Pułkownik.
Towarzyszył mu nieznany Januszowi mężczyzna w dziwacznej masce na twarzy.
- Dokładnie poproszę-powiedział nieznajomy.
Specjalne urządzenie zamontowane w masce zniekształcało jego głos.
- Kiedy pan minister się obudzi...- rozpoczął Janusz.
- A więc się obudzi! - wykrzyknął z przesadną ulgą w głosie Pułkownik.
- Mogę mówić dalej? - zapytał z westchnieniem Janusz.
- Gadaj...
- Kiedy się obudzi, zobaczy, że chałupa wygląda jak pobojowisko, ale to w końcu nic nowego dla pana ministra...Wszystkie zabezpieczenia pozostały nienaruszone, tak więc początkowo pomyśli sobie, że to dzień jak co dzień...
- A potem? - zapytał zamaskowany mężczyzna.
- No cóż...potem mogą wystąpić pewne...hmm...komplikacje. Po pierwsze wejdą tam zaraz ludzie z ministerstwa bo nasz chłopczyk spóźnił się do pracy...Mogą się z lekka zbulwersować, bo będzie widać, że jest naćpany...
- Co dalej? - zapytał Pułkownik.
- To zależy jak są spostrzegawczy - powiedział z wahaniem w głosie Janusz.
- Może po prostu powie pan co zostanie zauważone, nieważne kiedy i przez kogo - zaproponował nieznajomy.
- Poniszczone ubrania w szafach... - Oczywista zemsta zazdrosnej kochanki-dodał szybko Janusz.
- Poniszczone?
- Noo...pokrojone nożem...na paski...
- Ubrania?
- Cerruti, Armani, Balenciaga i takie tam... - Na dywanie leży słuchawka od telefonu przez którą seksowny głos sączy lubieżne propozycje pod adresem pana ministra. To się chyba okaże dość kosztowne bo nasz podopieczny zamówił usługi najdroższej firmy zajmującej się taką działalnością na Taiwanie...
- Gdzie?! - wrzasnął Pułkownik.
- Taiwan to taka wyspa...
- Wiem co to Taiwan - zaryczał Pułkownik. - Ja się pytam kto w to uwierzy?!
- W co?
- W to, że ten buc zamówił po chińsku seks - party przez telefon!
- Pan minister wielokrotnie chwalił się swoją znajomością chińskiego i japońskiego - zauważył zamaskowany mężczyzna.
- On naprawdę mówi po chińsku?
- Na tyle, żeby zapytać o drogę do kibla - wzruszył ramionami Janusz. - Ale wielokrotnie i publicznie popisywał się wyuczonymi na pamięć zwrotami.
- Co jeszcze? - spytał Pułkownik.
- Same drobiazgi - odparł wymijająco Janusz.
- Słucham...
-Zegarek Patek Philippe zapieczony w mikrofalówce... Kolekcja pism porno rozwalona po wszystkich pokojach, poobcinane rogi w myśliwskich trofeach w saloniku... - To z grubsza wszystko. - Oczywiście kilka drobiazgów mogło mi umknąć - przyznał Janusz.
- To ma go skompromitować w ministerstwie? - zapytał sceptycznie nieznajomy.
- Nie, to tylko tło - odpowiedział Janusz. - Clou programu to dzieło pana Maruyamy.
- A pan Maruyama to..?
- Ekspert od tatuażu japońskiego - wyjaśnił z uśmiechem Janusz.
- Może pan to eee...rozwinąć?
- Japońska kronika Nihonshoki wspomina, że na rozkaz cesarza wytatuowano na twarzy zdrajcę Azumi no Muraji, aby każdy wiedział z kim ma do czynienia. Od tej pory w Japonii tatuowanie przestępców stało się normą. Przykładowo w regionie Chikuzen, kryminalnym tatuowano na czole słowo „pies”. Tatuaże japońskie są robione inną techniką niż europejskie. Główna różnica polega na tym, że farbę umieszcza się nie pod skórą jak w Europie a dużo głębiej...Nie da się tego w żaden sposób usunąć. Obok tatuaży normalnych, Japończycy robią też tak zwane-niewidzialne. Taki tatuaż robią sobie często kobiety. Normalnie jest on niewidoczny. Ukazuje się jedynie w czasie kąpieli w gorącej wodzie, po alkoholu albo w stanie hmm...pobudzenia. Pan Maruyama strzelił naszemu chłopczykowi odlotowy tatuaż na czole.
- Co tam jest napisane?
- „Pies-gwałciciel dzieci” - powiedział z zimnym uśmiechem Janusz.
- I?
- No cóż, na jutro zaplanowane są rozmowy z japońską delegacją handlową - stwierdził z namysłem Janusz. - Na raucie, po zakończeniu negocjacji przewidziane są drinki...

Janusz spał na plecach, jego dłoń dotykała leżącego na dywanie pistoletu Desert Eagle.
Hua Lan podeszła ostrożnie i bosą stopą przydeptała broń.
- Ktoś dzwonił do ciebie - szepnęła.
Janusz błyskawicznie sięgnął po pistolet i wyczuł pod palcami nogę dziewczyny.
- Ni-hao - mruknął. - Coś ważnego?
- Mam ci przekazać, że ten facet już nie jest ministrem.
- Aha - wymruczał Janusz odwracając się na drugi bok.
Odruchowo dotknął leżącej broni.
- Teraz ja popilnuję twojego snu - powiedziała Chinka delikatnie wyjmując mu z dłoni pistolet.


- Panie Tanaka... - Janusz ukłonił się zdawkowo.
Brązowe oczy Tanaki nadal patrzyły na niego łagodnie, ale Janusz poczuł zimny dreszcz na plecach. Nikt normalny nie zachowuje się niegrzecznie wobec szefa mafii... Siedzieli obaj przy planszy Mah-jonga.
- Otrzymałem te zdjęcia-powiedział Tanaka. Nie wiedziałem o rzeczach które działy się pod moim nosem. - Aby odzyskać honor będę musiał podjąć zdecydowane działania - powiedział Japończyk.
Janusz skłonił się nisko.
- Myślałem, że pan o tym wie - powiedział.
Trwał w ukłonie nie podnosząc głowy.
- I jeszcze mój wnuczek. Te zwierzęta chciały go... - Tanaka nie dokończył zdania.
Janusz milczał. Nie było trudno zgadnąć o czym myśli Japończyk. Zapewne zastanawiał czy jego wnuk wyglądałby po śmierci jak te drobne ciałka na zdjęciach...
- Czy jeśli zajmę się tą sprawą po swojemu, nie będzie żadnych komplikacji? - zapytał.
- Najmniejszych - odpowiedział Janusz.
Tanaka dobrał ósemkę bambusów.
- Słyszał pan może o chińskiej metodzie karania zdrajców? - Nazywają to „Dziesięć tysięcy uderzeń nożem”- powiedział Japończyk.
- Zainteresuję się tym - obiecał Janusz zgarniając sztony wschodniego wiatru.
Tanaka wybrał „zimę” i „chryzantemę” kończąc partię.
- Ja biorę - powiedział.
- Mah-jong - potwierdził krupier.
Pan Tanaka uzyskał „Łaskę Raju” - ogłosił.
Do sali weszła smukła kobieta niosąc szton Wybrańca. Zapanowała martwa cisza. Każdy jej ruch był pełen harmonii i zmysłowości. Kobieta uklękła przed Tanaką podając mu wyrzeźbioną w kości słoniowej płytkę. Tanaka przekazał żeton Januszowi.
- Domo arigato - szepnął.
Mężczyzna przyjął szton po chwili wahania. Kobieta powoli odwróciła głowę chcąc spojrzeć mu w oczy. Janusz pierwszy opuścił wzrok. Skinęła lekko głową. Został zaakceptowany...


- Co to jest „Dziesięć tysięcy uderzeń nożem”? - spytał Janusz.
Hua Lan spojrzała na niego marszcząc brwi.
- Skąd znasz tą nazwę?
- Nieważne, powiedz co o tym wiesz.
- To tortura którą nawet chińska mafia stosuje bardzo rzadko - odpowiedziała dziewczyna.
- Taka wyjątkowa?
- Można tak powiedzieć - mruknęła Hua Lan.
- Na czym to polega?
- Nazwa jest umowna. W rzeczywistości ofiara zostaje obdarta ze skóry...w specyficzny sposób. Obnażone zostają niektóre nerwy...Torturowanemu podaje się specyfiki które zatrzymują krwawienie, przeciwdziałają szokowi i utrzymują go w stanie pełnej przytomności. Przez trzy doby...
- Urocze - ocenił Janusz.


Mężczyzna nerwowo spoglądał na zegarek, prawą rękę trzymał cały czas w kieszeni.
- Witam panie ministrze - powiedział z uśmiechem Janusz trzymając niedbale pistolet lufą do ziemi.
Drgnęła mu ręka, ale nie próbował wyciągnąć broni.
- Rozsądna decyzja - pochwalił go Janusz. Niestety pańscy przyjaciele nie przyjadą...
- Mam pieniądze... - mężczyzna sięgnął do teczki.
Janusz przecząco pokręcił głową.
- Ciekawe czy zastanawiał się pan dlaczego Tanaka nie potraktował pana tak samo jak resztę waszej bandy? - zapytał. - Prosiłem go o to - wyjaśnił z uśmiechem Janusz. Trzy dni kary to trochę za mało na mój gust...Tak więc dochodzimy do sedna sprawy...
Janusz błyskawicznie uderzył w bark przeciwnika, paraliżując mu prawą rękę. Płynnym ruchem wyciągnął nóż i pchnął mężczyznę w biceps.
- Ta rana to nic takiego-odezwał się konwersacyjnym tonem. Chodzi o truciznę... - Och, to trucizna w sensie bardziej mistycznym niż materialnym - powiedział patrząc w przerażone oczy tamtego. Japońskie legendy głoszą, że rana zatruta krwią kobiet śniących powoduje opętanie przez okrutne demony zwane Mujina...Zawsze byłem ciekaw czy to prawda...


- Pan jest krewnym chorego? - zapytała pielęgniarka.
- Nie - raczej znajomym - odpowiedział Janusz.
- Co z nim?
- Krzyczy... dzień i noc, mimo środków uspokajających - powiedziała. - Robimy co w naszej mocy - zapewniła prędko.
- Nie wątpię - odpowiedział uprzejmie Janusz.
- Może kiedyś mu się poprawi - westchnęła.
- Wątpię - stwierdził Janusz. - Myślę, że będzie krzyczał po kres swoich dni...

_________________
C'est grand malheur de ne pouvoir etre seul...


Ostatnio zmieniony 14.05.2006 @ 21:26:59 przez Navajero, łącznie zmieniany 6 razy

Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 24.04.2005 @ 3:14:02 
Offline
Król Dezmod
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.04.2005 @ 2:59:03
Posty: 3537
Lokalizacja: Koszalin
Ok przeczytałem i mam kilka uwag :
    Po pierwsze : dialogi momentami stają się mało czytelne.
    Po drugie : jak na mój gust jest ich ciut za dużo , tzn. dialogów . Najbardziej odpowiadała mi formą ta część , w której podjęto próbę porwania chłopca .
    A w końcu po trzecie i ostatnie : pojęcia nie mam w jakim celu umieściłeś w tym opowiadaniu postać Dalej-Lamy . Pasuje do niego jak kwiat do kożucha ;) .
No , ale pomimo to muszę szczerze przyznać , że opowiadanie całkiem przypadło mi do gustu . Widzę , że stare hasło o zrobieniu z Polski drugiej Japonii nadal ma wzięcie ;) .


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 24.04.2005 @ 7:21:33 
Offline
Rębacz z Crinfrid
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25.11.2004 @ 23:25:28
Posty: 1474
Lokalizacja: Shangri-La
Palladyn pisze:
Ok przeczytałem i mam kilka uwag : Po pierwsze : dialogi momentami stają się mało czytelne.

Z powodu?

Cytuj:
Po drugie : jak na mój gust jest ich ciut za dużo , tzn. dialogów . Najbardziej odpowiadała mi formą ta część , w której podjęto próbę porwania chłopca .

De gustibus...
Alternatywą dla mniejszej ilości dialogów byłaby większa ilość akcji. Ponieważ zaś akcja ta dotyczyłaby siłą rzeczy ( w związku z tematyką opowiadania) działań oddziałów specjalnych, bałem się, że znudzę czytelnika nadmiarem szczegółów i akcji-właśnie. Nie wiem czy wiele osób byłoby zainteresowanych opisem sprzętu specjalistycznego czy też zasadami strzelania bojowego typu "Hammer" czy "Kontrolowana Para"... :)
Cytuj:
A w końcu po trzecie i ostatnie : pojęcia nie mam w jakim celu umieściłeś w tym opowiadaniu postać Dalej-Lamy . Pasuje do niego jak kwiat do kożucha ;)

Miało to swój sens. Oczywiście Dalaj -Lama to pseudonim, nie chodziło o tego Dalaj-Lamę ;)
Cytuj:
No , ale pomimo to muszę szczerze przyznać , że opowiadanie całkiem przypadło mi do gustu .

Muchas gracias ;)

_________________
C'est grand malheur de ne pouvoir etre seul...


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 24.04.2005 @ 21:39:11 
Offline
Król Dezmod
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.04.2005 @ 2:59:03
Posty: 3537
Lokalizacja: Koszalin
Navajero pisze:
Palladyn pisze:
Ok przeczytałem i mam kilka uwag : Po pierwsze : dialogi momentami stają się mało czytelne.

Z powodu?

Z powodu późnej pory i kilku piw ;)) . Ale zdanie odnośnie tekstu podtrzymuje w całej rozciągłości , ma fajny klimat. Pozdrawiam, Jakub .


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 25.04.2005 @ 11:32:38 
Offline
Bloede Blath aen Laeke Dhromchla

Rejestracja: 17.10.2002 @ 11:59:59
Posty: 13943
Lokalizacja: ze stajenki
A mi się znowu bardzo bardzo :))
Tylko proszę, zrób coś z tymi myślnikami.. W dialogach są spacje przed i po myślniku. (Ale w słowach z myślnikiem już nie, jak w Mah-jonggu).
Palladin, przeczytaj inne opowiadania Navarejo, tam jest więcej wyjaśnione.

_________________
ggadem lub emalią


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 25.04.2005 @ 20:56:24 
Offline
Rębacz z Crinfrid
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25.11.2004 @ 23:25:28
Posty: 1474
Lokalizacja: Shangri-La
Asl - dzięki za uwagi i konsultacje ;)

_________________
C'est grand malheur de ne pouvoir etre seul...


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 25.04.2005 @ 21:03:24 
Offline
Bloede Blath aen Laeke Dhromchla

Rejestracja: 17.10.2002 @ 11:59:59
Posty: 13943
Lokalizacja: ze stajenki
Jor welkom <dyg> :))

_________________
ggadem lub emalią


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 25.04.2005 @ 21:04:44 
Offline
Rębacz z Crinfrid
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01.10.2004 @ 14:37:29
Posty: 1340
Lokalizacja: Z kontowni albo z nienacka
Jak zwykle, z pomysłem i jajem.
Raziła mnie tylko troszkę niedbała interpunkcja.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 25.04.2005 @ 21:45:36 
Offline
Król Dezmod
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.04.2005 @ 2:59:03
Posty: 3537
Lokalizacja: Koszalin
Asl pisze:
Palladin, przeczytaj inne opowiadania Navarejo, tam jest więcej wyjaśnione.
    Z miłą chęcią , ale będę szczerze wdzięczny jeśli podasz jakieś bliższe namiary . Próbowałem znaleźć przez wyszukiwarkę , ale chyba mnie nie lubi ;( .
.
    Uprg. Nie obraź się , ale ja jestem Palladyn a on Navajero . To tylko taka uwaga pro forma :) .


Ostatnio zmieniony 25.04.2005 @ 21:58:42 przez Palladyn, łącznie zmieniany 2 razy

Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 25.04.2005 @ 21:51:50 
Offline
Rębacz z Crinfrid
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25.11.2004 @ 23:25:28
Posty: 1474
Lokalizacja: Shangri-La
Nie bardzo wypada się samemu reklamować, ale... ;)

Z tego "cyklu" są tu jeszcze dwa;
http://www.sapkowski.pl/forum/viewtopic.php?t=2577
http://www.sapkowski.pl/forum/viewtopic.php?t=2480

_________________
C'est grand malheur de ne pouvoir etre seul...


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 25.04.2005 @ 21:57:53 
Offline
Król Dezmod
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.04.2005 @ 2:59:03
Posty: 3537
Lokalizacja: Koszalin
Navajero pisze:
Nie bardzo wypada się samemu reklamować, ale... ;)
    Dzięki :) .
    Uprg. Przeczytałem poprzednie opowiadania i szczęka mi opadła . Masz w rękach prawdziwy talent . Jeśli jak twierdzisz są jeszcze inne opowiadania , to po ich zredagowaniu , można by je było całkiem spokojnie opublikować . Na początek , w którymś z miesięczników o tematyce zbliżonej do opowiadań . A jeśli spodobało by się szerszej publiczności , no cóż ... ?. Tak wiem , że zapewne nie jestem pierwszą osobą , która Ci o tym wspomina , ale weź to za wyraz uznania z mojej strony . Opowiadania jak już wspominałem mają bardzo pociągający klimat . We mnie masz już czytelnika . Pozdrawiam i do następnego .


Ostatnio zmieniony 25.04.2005 @ 23:47:44 przez Palladyn, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 25.04.2005 @ 22:02:56 
Offline
Rębacz z Crinfrid
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01.10.2004 @ 14:37:29
Posty: 1340
Lokalizacja: Z kontowni albo z nienacka
Sorry za offtop, ale czy tylko u mnie posty Palladyna są trochę kopnięte w prawo ?


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 25.04.2005 @ 22:19:34 
Offline
Bloede Blath aen Laeke Dhromchla

Rejestracja: 17.10.2002 @ 11:59:59
Posty: 13943
Lokalizacja: ze stajenki
Bo on je "listuje". W sumie nie wiem po co, ale w końcu wiem, co to robi :))

_________________
ggadem lub emalią


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 25.04.2005 @ 23:56:02 
Offline
Król Dezmod
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.04.2005 @ 2:59:03
Posty: 3537
Lokalizacja: Koszalin
Asl pisze:
Bo on je "listuje". W sumie nie wiem po co, ale w końcu wiem, co to robi :))
    Ponieważ odnoszę wrażenie , że tak jest bardziej czytelnie . Wszystko z myślą o was :) .


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 27.04.2005 @ 22:30:34 
Offline
Villentretenmerth

Rejestracja: 04.08.2003 @ 19:27:23
Posty: 5488
Jak zwykle bardzo dobrze napisane. Z rozpoznawalnym klimatem i odpowiadającą mu frazą.
Faktycznie tekstowi przydałaby się redakcja i może lekkie korekty stylu, na przykład:
Cytuj:
To się chyba okaże dość kosztowne bo nasz podopieczny zamówił usługi najdroższej firmy świadczącej tego typu usługi na Taiwanie...

to powtórzenie jest cokolwiek mało fortunne.

Cytuj:
zostali trafieni sondami taserów

"Laserów", tak?

Poza tym jakoś tak ... mało okrutnie, ale to już kwestia gustu i wytrzymałości. Poza tym ta subtelność doskonale współbrzmi z orientalnym klimatem opka.

_________________
"Bla bla pod burym bla bla żywopłotu
Bla-blałem ją bla bla wśród ptasząt łopotu.
W mokrej glinie łopatą wykopany dół,
Jej bla-bla bla bla przebił osikowy kół."
Shague Ghintoss by Jake Jackson

ja odpuściłam sobie już dawno. wmk <rotfl>


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 17 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group