Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 29.03.2024 @ 14:41:13

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 9 ] 
Autor Wiadomość
Post: 08.02.2007 @ 23:29:10 
Offline
Babka Yarpena Zigrina
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27.06.2005 @ 16:28:29
Posty: 2847
Lokalizacja: spod samiućkich Tater/Krk
Zupełnie impulsywnie i bez dłuższego zastanowienia napisałam opowiadanie. Jest to mój debiut, przynajmniej jeśli chodzi o fantasy (dotychczas pisywałam głównie felietony), dlatego ładnie proszę o szczere komentarze i opinie czy ze mnie i mojej twórczości coś jeszcze będzie, czy zarzucić tę czynność zupełnie.

Zlecenie

Grudniowe słońce powoli zachodziło za horyzont, napełniając cały świat czerwonym blaskiem. Śnieg skrzył się i trzeszczał pod butami. Wieczór był wyjątkowo piękny. Ann szła spokojnie w sobie tylko wiadomym kierunku. Chociaż czujnie rozglądała się dookoła, nie dostrzegała niczego interesującego. Dawno przestała zwracać uwagę na tak nieznaczące drobiazgi jak zachód słońca. Spojrzała na zegarek. Powinna dotrzeć w samą porę. Zawył przenikliwy wiatr, gdzieś w oddali rozległo się szczekanie psa. Kobieta otuliła się szczelniej szalikiem w kolorze idealnie dopasowanym do odcienia rajstop. Ból głowy, nieustannie prześladujący ją od kilku dni, nasilił się.
- Mam złe przeczucia – szepnęła do siebie.
Po chwili jednak uznała tę myśl za wyjątkowo głupią i hołdującą idiotycznym przesądom. W jej racjonalnym, poukładanym świecie nie było miejsca na takie infantylne brednie i była z tego dumna. Zaczęła na powrót spokojnie, trzeźwo analizować sytuację.
Fakt, zlecenie było dosyć nietypowe. Ale czy sam jej fach nie był wystarczająco specyficzny?
- Mogłaś zostać sprzątaczką, wtedy każdy dzień byłby podobny do poprzedniego. Ciesz się, że jest jak jest i nie narzekaj – skarciła się w duchu.
Zaczynało zmierzchać, więc nieznacznie przyspieszyła krok. Złapała zaciekawione spojrzenie przechodzącego obok mężczyzny i uśmiechnęła się, bardziej z goryczą niż zadowoleniem. Miała trzydzieści pięć lat i figurę dwudziestoletniej modelki. Czarne włosy spięte w idealny kok podkreślały nieskazitelny owal twarzy, a orzechowe oczy lśniły tajemniczym blaskiem. Pracowała przez moment jako luksusowa prostytutka, ale rzuciła tę robotę po zaledwie dwóch miesiącach. Płacili nieźle, ale to znacznie ograniczało jej niezależność. A ona lubiła być niezależna.
Wsiadła do tramwaju i zajęła to samo miejsce co zwykle. O tej porze ludzi nie było zbyt wielu. Poza tym mało kto zapuszczał się w tę okolicę. Nie miała najlepszej renomy, ale Ann akurat było to na rękę. Nieliczni pasażerowie przyglądali jej się z zaciekawieniem. Po co taka perfekcyjna businesswoman wybiera się w tamte strony? Interes to interes. Położyła torebkę na sąsiednim siedzeniu i oparła się wygodnie. Znowu powróciły ponure myśli, ale tym razem zdecydowanie odepchnęła je od siebie. W tym zawodzie najważniejsze były zasady. Każdy miał własne. W jej prywatnym kodeksie pierwsza brzmiała: nie przyjmować zleceń od wariatów. Przynajmniej na tyle, na ile to możliwe. Ten facet nie wyglądał jednak na wariata. Opisał całą sprawę spokojnie i konkretnie. Nie wyjaśnił motywów, ale to akurat nie powinno dziwić. Nie wszyscy mieli ekshibicjonistyczną naturę. Wyciągnęła z torebki maleńkie lusterko i przeglądnęła się. Makijaż był nieskazitelny, fryzura też.
- Wszystko sprawdziłaś, nie ma w tym niczego niepokojącego – powtórzyła w myślach po raz kolejny – robiłaś to setki razy, więc nie histeryzuj. I nie mów mi że po tylu latach dopadły cię wyrzuty sumienia. Śmieszne.
Niespodziewanie przypomniała jej się tamta sprawa. Jeszcze teraz złościła ją sama myśl na ten temat, choć minął prawie rok. Gówniarze. Wymyślili sobie miłość silniejszą niż śmierć. Druga zasada brzmiała: żadnych dzieciaków. Nie sprawdziła dokładnie. Dziewczyna miała zaledwie 16 lat. Pod grubą warstwą pudru wyglądała na wspomniane dwadzieścia. Od tego czasu bardzo dokładnie analizowała każde zlecenie.
Była już prawie na miejscu. Okolica robiła ponure wrażenie, ale Ann była tu już wiele razy. Znała każdy kamień i każde drzewo. Dochodziła prawie szósta. W samą porę. Klient pewnie już czeka. Weszła do opuszczonego budynku i wtedy po raz pierwszy go zobaczyła. Wyglądał okropnie. Mały, zgarbiony człowieczek był zupełnie łysy i bezzębny. Jedną rękę miał pokurczoną i bezwładną, a twarz bruździły mu zmarszczki głębokie niczym Rów Mariański. Gdyby Ann miała w tym momencie określić jego wiek, dałaby mu co najmniej 150 lat.
- Wygląda jeszcze gorzej niż ten ze spaloną twarzą miesiąc temu – pomyślała.
Szybko opanowała się i rozciągnęła karminowe wargi w uprzejmym uśmiechu. Zdawała sobie sprawę, że wygląda to raczej na okrutny i pogardliwy grymas, ale za kilka chwil wszystko przestanie być ważne.
- Ann Sirvey. Miło mi – powiedziała lodowatym głosem i wyciągnęła doń rękę.
- Nie widzę sensu bawienia się w konwenanse. Rozumiem, że finanse mamy uregulowane. Niech się pani bierze za robotę – burknął lekko sepleniąc.
Ann nie odpowiedziała, tylko powoli zaczęła wyciągać potrzebne rzeczy. Nóż, świece, krzyże.
- Mówiłem pani, że sam przyniosę. Tak było w umowie – krzyknął tuż nad jej uchem.
- Tak, wiem, ale wolałam być przygotowana. Czy zostawia pan list pożegnalny dla rodziny? – nigdy nie traciła zimnej krwi.
- Nie.
- Życzy pan sobie jakieś środki znieczulające bądź zaburzające świadomość?
- Nie. Dość tego gadania. Zaczynajmy.
- Oczywiście.
Zaczęła rozstawiać świece wokół przyniesionego przez mężczyznę ołtarzyka. Teraz żałowała, że przyjęła to zlecenie. Mężczyzna był już bez ubrania. Wyglądał jeszcze gorzej niż przedtem, o ile to w ogóle możliwe. Podał jej kartkę zapisaną drobnymi znakami.
- Będzie to pani powtarzać przez cały czas.
Lekko uniosła brwi, ale zgodziła się bez wahania. Nasz klient, nasz pan. Położył się między świecami. Chwyciła nóż. Chciała, żeby było już po wszystkim Pierwsza strużka krwi pociekła mężczyźnie po piersi i utworzyła niedużą czerwoną kałużę. Nawet nie krzyknął, po jego twarzy przemknął tylko grymas bólu. Dziwny tekst miał oszałamiającą melodię, która zdawała się wypełniać całą przestrzeń. Krew kapała już nieprzerwanym strumieniem, a pieśń unosiła się coraz wyżej. Cięcia noża na piersi mężczyzny utworzyły dziwny znak. Umarł szybko. Jego szkliste, niewidzące oczy spoglądały w dal. Ann wydawało się, że świece palą się jaśniejszym płomieniem niż przed chwilą. Ona sama pogrążała się w niezrozumiałych dotąd doznaniach. Nie mogła już przestać śpiewać. Zrazu chwyciły ją mdłości. Poczuła, że za chwilę lód zebrany w wnętrznościach rozsadzi ją od środka. Zawyła przeciągle. Ból był niesamowity. Z korpusem leżącego nieopodal mężczyzny działo się coś dziwnego, ale ona nie widziała już tego. Z nosa kapała jej krew, ciałem wstrząsały drgawki. Po chwili zdającej się być wiecznością, świat zanurzył się w miły chłodnym mroku.
Powoli i bardzo ostrożnie otworzyła oczy. Wciąż czuła w ustach metaliczny posmak bólu. Rozglądnęła się dookoła siebie. Wciąż była w starej fabryce, ale nigdzie nie widziała trupa. Nie potrafiła uzmysłowić sobie, ile czasu minęło odkąd traciła świadomość. Niespodziewanie przed sobą ujrzała młodego mężczyznę. Był nagi, ale zarzucał leżące nieopodal, jakby przygotowane specjalnie dla niego ubranie. Dobrze zbudowany, z grzywą bujnych włosów, w niczym nie przypominał tamtego człowieka. Kiedy jednak odwrócił się, Ann spostrzegła, że ma takie same oczy jak tamten – czarne, przenikliwe, zimne. Poczuła zimny dreszcz biegnący od karku aż po pośladki.
- Kim pan jest? – z trudem zdołała wykrztusić obolałymi ustami.
Młodzieniec roześmiał się na pozór radośnie, ale była w tym nutka czegoś złowrogiego. Ann czuła instynktownie, że stało się coś co nigdy nie powinno się stać. Spróbowała się podnieść. Przypadkiem spojrzała na swoją rękę. Była pokurczona i bezwładna. Błyskawicznie zrozumiała, choć nie potrafiła uwierzyć. To nie było możliwe. Takie rzeczy się nie zdarzają. Nie jej. Nie do końca zdając sobie sprawę co robi, rzuciła się do torebki i wyjęła lusterko. Widok był przerażający. Była pokurczoną, bezzębną staruszką o poharatanej twarzy. A on żył. To sen. Byle tylko się obudzić.
- To nie jest sen. To rzeczywistość, od której nie ma ucieczki. Chyba, że w śmierć. Na niej akurat się znasz.
Ann krzyknęła urywanie i zwymiotowała.
- Głupia suka – mruknął wychodząc.
Po chwili zatrzymał się i zawrócił. Podał jej kartkę zapisaną drobnymi znakami.
- Znajdź kolejnego idiotę – rzucił niedbale i odszedł.
Ann zapłakała, po raz pierwszy od wielu, wielu lat.

_________________
A pogledaj što sam našao
prevrćući raj i pakao
Divlje kose, tamna oka dva
cvijet bez korijena, ples je sve što zna

Tko te k' meni poslao
da mi anđelima kvariš posao?


Ostatnio zmieniony 09.02.2007 @ 18:31:50 przez Alexis, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 09.02.2007 @ 12:27:42 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 22.05.2003 @ 18:43:57
Posty: 571
Alexis pisze:
Jest to mój debiut, przynajmniej jeśli chodzi o fantasy (dotychczas pisywałam głównie felietony), dlatego ładnie proszę o szczere komentarze i opinie czy ze mnie i mojej twórczości coś jeszcze będzie, czy zarzucić tę czynność zupełnie.


Wnioskując z tego jakie teksty ukazują sie drukiem, zdecydowanie pisanie fantasy jest świetnym posunięciem. Bardziej opłacalnym niż felietony niewątpliwie.

Piszesz: fantasy, no dobrze:

Alexis pisze:
Śnieg skrzył się i trzeszczał pod stopami.

W tym momencie automatycznie wyobraziłem sobie hobbita z owłosionymi stopami. Bo ludzie raczej rzadko chadzają boso po śniegu. A i pod butami lepiej skrzypi.

Alexis pisze:
Dzień był wyjątkowo piękny.

Jaki dzień? Słońce zachodziło za horyzont zalewając blaskiem, to już wieczór był chyba.

Alexis pisze:
Ann szła spokojnie w sobie tylko wiadomym kierunku.
Chociaż czujnie rozglądała się dookoła, nie dostrzegała niczego interesującego. Dawno przestała zwracać uwagę na tak nieznaczące drobiazgi jak zachód słońca.


Szła spokojnie rozglądając się czujnie i nie zwracając uwagi na drobiazgi, tak? Cóż, ja zwykle gdy rozglądam sie czujnie zwracam uwagę na wszystko i spokojny wówczas nie bywam. Zaniepokojony lepiej oddaje mój stan ducha. Ale z osobą maszerującą na bosaka (tzn. w rajstopach dobranych pod kolor szalika) w sobie tylko wiadomym kierunku (a dlaczegóż miałaby informować o celu swej podróży cały świat wokół i jeszcze czytelnika?) oczywiście może być całkiem inaczej.

Alexis pisze:
Ból głowy, nieustannie prześladujący ją od kilku dni, nasilił się.


Większość czytelników znających z autopsji ból głowy uważałaby, że jest to okoliczność o wiele ważniejsza niż czujne rozglądanie się. Informacja ta powinna znaleźć się o wiele wcześniej w tekście.

Alexis pisze:
Zaczynało zmierzchać, więc nieznacznie przyspieszyła krok. Złapała zaciekawione spojrzenie przechodzącego obok mężczyzny


A jednak zmierzchało, no proszę. Z wcześniejszego opisu nijak nie wynikało, że może kogokolwiek spotkać, jako czytelnik nastawiłem się na odludzie ze szczekającym w oddali psem, a tu jakieś tłumy przechodzące obok.

Alexis pisze:
Pracowała przez moment jako luksusowa prostytutka, ale rzuciła tę robotę po zaledwie dwóch miesiącach. Płacili nieźle, ale to znacznie ograniczało jej niezależność. A ona lubiła być niezależna.


W jaki to sposób ograniczało jej niezależność? Nie miała ustalonych godzin pracy, pieniądze też niezłe, kontrakty raczej jednorazowe, nikomu nie musiała prać skarpetek ani wracać do domu na umówioną porę. Powiedziałbym raczej, że była niezależna, że ho, ho.

Alexis pisze:
Poza tym mało kto zapuszczał się w tę okolicę.

A facet podziwiający jej figurę modelki?

Alexis pisze:
Ludzie przyglądali jej się z zaciekawieniem.

Było ich niewielu tych ludzi, prawda? Może lepiej podkreślic, że kilka osób, nieliczni pasażerowie albo coś w tym stylu. Powinnaś budować nastrój autorko fantasy.

Alexis pisze:
Niespodziewanie przypomniała jej się ta sprawa.


"Tamta sprawa" brzmiałoby zgrabniej. Myśli o przeszłości, a nie o zleceniu od faceta, który nie był ekshibicjonistą.

Alexis pisze:
Okolica robiła ponure wrażenie


Wiemy, wiemy, nikt się tam nie zapuszczał i wszyscy sie zastanawiali po co nieskazitelnie piękna i zgrabna Anna się tam zapuszcza.

Alexis pisze:
Szybko opanowała wewnętrzne drgnięcie


No, aż drgnąłem zewnętrznie w tym miejscu. Koniecznie użyj innych słów.

Klient jest bezzębny, pewnie sepleni. Należałoby to podkreślic, a przynajmniej napomnknąć o tym w tekście.

Alexis pisze:
za wszelką cenę starała się nie stracić zimnej krwi.


A dlaczego miałaby ją stracić? Jest profesjonalistką w świecie, w którym nie ma miejsca na infantylne myśli, wykonuje pracę nie po raz pierwszy, bezzębny 150 latek zachowuje się spokojnie. Dlaczegóż więc zachowanie spokoju ma ją tyle kosztować, nawet wszelką cenę?

Alexis pisze:
Zaczęła rozstawiać świece wokół małego ołtarzyka.

Tak z czystej ciekawości, skąd wziął się tam ołtarzyk?

Alexis pisze:
Dziwny tekst miał oszałamiającą melodię, która zdawała się wypełniać całą przestrzeń. Krew kapała już nieprzerwanym strumieniem, a pieśń unosiła się coraz wyżej.


Tekst był napisany na karteczce drobnym pismem, była szósta, po zmierzchu, jedynym źródłem światła były chyba świece. Mało wykonalne jest jednocześnie wycinanie nożem na piersi nagiego (no właśnie, po cóż się rozbierał?) staruszka skomplikowanych wzorów i odcyfrowywanie tekstu z pierwszy raz widzianej kartki. Tekst był magiczny, zapadał w pamięć, w porządku, jeśli tak powinna go najpierw przeczytać, a dopiero później brać się za szlachtowanie klienta.

Alexis pisze:
Delikatnie rozglądnęła się dookoła siebie.

Jak się rozglądnęła?

Nie wydaje mi się prawdopodobnym, że Anna musiała patrzeć w lusterko by sie zorientować, że coś jest nie tak. Ciało 35 latki i pomarszczonej staruszki inaczej reaguje i inaczej się je czuje, ale może była w szoku, więc aż tak się do tego nie czepiam. Podobną historię już czytałem, więc koniec nie był dla mnie żadnym zaskoczeniem, ale to też trudno uznać za zarzut.

Ogólnie mimo potknięć w porównaniu choćby z tym co się ukazuje w części czasopism i drukiem w książkach całkiem poprawnie. I miłe dla mnie bardzo rozczarowanie, wspomniałaś o fantasy, a nie było żadnych elfów i krasnoludów, u mni to gigantyczny plus. Na koniec, pewnie po raz kolejny napiszę: autorko, spróbuj wyobrazić sobie co opisujesz, zbuduj obrazy. I postaw się na miejscu czytelnika, który może polegać tylko na twoich opisach. Jeśli tak zrobisz, na pewno pomoże.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 09.02.2007 @ 17:15:53 
Offline
Rębacz z Crinfrid
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23.09.2002 @ 13:43:00
Posty: 1299
Lokalizacja: przecież napisane, że Crinfrid
Keithe-re pisze:
Alexis pisze:
Pracowała przez moment jako luksusowa prostytutka, ale rzuciła tę robotę po zaledwie dwóch miesiącach. Płacili nieźle, ale to znacznie ograniczało jej niezależność. A ona lubiła być niezależna.
W jaki to sposób ograniczało jej niezależność? Nie miała ustalonych godzin pracy, pieniądze też niezłe, kontrakty raczej jednorazowe, nikomu nie musiała prać skarpetek ani wracać do domu na umówioną porę. Powiedziałbym raczej, że była niezależna, że ho, ho.

Ale w chwilach pracy była całkowicie zależna od klienta, powiedziałabym nawet, że musiała spełniać jego zachcianki... Jak zresztą w większości zajęć, gdy jest sie najmowanym ;)

Jeszcze jedno:
Alexis pisze:
Dziewczyna miała zaledwie 16 lat. Pod grubą warstwą pudru wyglądała na wspomniane dwadzieścia.

Wydaje mi się, że pod tym pudrem, to pewnie była 16-stka, ale dzięki grubej warstwie pudru wyglądała na 20 i zmyliła zabójczynię... chyba, że źle zrozumiałam intencje autorki?

Ale tak ogólnie co do komentarza, to zgadzam się w 100 % z Keithe-re.
Nie jest źle, ale mogłoby byc lepiej. Niektóre publikowane dzieła są o wiele gorsze.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 09.02.2007 @ 18:18:33 
Offline
Babka Yarpena Zigrina
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27.06.2005 @ 16:28:29
Posty: 2847
Lokalizacja: spod samiućkich Tater/Krk
Dzięki za konstruktywne uwagi.
Postaram się poprawić kilka rzeczy w najbliższym czasie, przynajmniej te, co do których zasadniczo zgadzam się z przedmówcami, bo np. kwestia niezależności prostytutek jest dyskusyjna. Poza tym pozostawiłam te opuszczone okolice, bo patrzyłam na sprawę tak: najpierw idzie w miarę uczęszczanymi szlakami, dopiero potem, po przejażdżce tramwajem trafia w odudną dzielnicę. Na pytanie: po coż się rozbierał odpowiadam: trochę trudno wycina się wzorki na piersi przez sweter, nie wszystkie noże sa aż tak ostre:)

Jeszcze tak nawiasem: Keithe-re, widzę, że lekko zirytowała cię przdemowa do opowiadania:) Nie czuję się autorką fantasy (swoją drogą dość długo zastanwaiąłm się nad tym terminem zanim go użyłam i nie wiem czy najszczęśliwiej) i chyba jednak lepiej wychodzą mi felietony.
:)

_________________
A pogledaj što sam našao
prevrćući raj i pakao
Divlje kose, tamna oka dva
cvijet bez korijena, ples je sve što zna

Tko te k' meni poslao
da mi anđelima kvariš posao?


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 09.02.2007 @ 19:11:18 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 22.05.2003 @ 18:43:57
Posty: 571
Anioł pisze:
Ale w chwilach pracy była całkowicie zależna od klienta, powiedziałabym nawet, że musiała spełniać jego zachcianki... Jak zresztą w większości zajęć, gdy jest sie najmowanym ;)


No właśnie, zwykle na tym polega praca. Osoby, która udaje się wieczorami w odległe rejony miasta do opuszczonych fabryk, by ciachać klienta też. Zwłaszcza, gdy klient upiera się, że sam dostarczy całą dekorację odbierając część radości z aranżacji. Swoją drogą ciekawe czy był duży popyt na jej usługi.

Alexis pisze:
Na pytanie: po coż się rozbierał odpowiadam: trochę trudno wycina się wzorki na piersi przez sweter, nie wszystkie noże sa aż tak ostre:)


Gdyby zdjął koszulę, nie czepiałbym się wcale. Ale po cóż rozbierał się do rosołu? No chyba, że ciachała nie tylko po piersi, każdemu jego perwersja. Całkowite rozbieranie się nie jest raczej powszechne w naszej kulturze oprócz kilku sytuacji.

Alexis pisze:
Keithe-re, widzę, że lekko zirytowała cię przdemowa do opowiadania:)

Ja wiem, czy zirytowała? Na łamach części gazet widzę produkty osób, którym się wydaje, iż do pisania opowiadań fantasy wystarczy komputer z edytorem tekstu (z wyłączoną koniecznie opcją sprawdzania ortografii) a umiejętnośc budowania nastroju i postaci bohaterów, opowiadania historii a już zwłaszcza posiadania odrobiny talentu są całkowicie zbędne, a nawet przeszkadzają. Nie wiem dlaczego, teorie te wyznają najgorliwiej piszący fantasy, lub coś co w opinii autorów i redaktorów jest fantasy. Stąd więc moje wyczulenie na zbitek słów: "autor fantasy". Już napisałem, odstajesz na plus od przeciętności, bez fajerwerków i jeśli chcesz iść w tym kierunku sporo pracy przed tobą. Ale możesz przynajmniej o tym myśleć.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 24.02.2008 @ 15:44:07 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 24.02.2008 @ 15:34:53
Posty: 1
Lokalizacja: Z Rivii
Dawno przestała zwracać uwagę na tak nieznaczące drobiazgi jak zachód słońca. Spojrzała na zegarek. Powinna dotrzeć w samą porę.

Nie pojmuję. Gdybym ja rzeczywiście szła na jakieś spotkanie, i patrzyła na zegarek, to na pewno bym zwróciła uwagę na zachód słońca. Byłby to pewnego rodzaju zegarek.

Ale nie zgadzam się z Keithe-re. Za ostro cię potraktował. Jak dla mnie tylko ten kawałek jest jakiś taki nie na miejscu.

_________________
Jestem wiedźmi9nką z zamiłowania


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 28.03.2008 @ 13:10:35 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 27.01.2006 @ 16:33:26
Posty: 41
Lokalizacja: Boat Town
Cytuj:
...robiłaś to setki razy...


eee...to chyba tylko chwyt retoryczny. Gdyby robiła to setki (np.300) razy to by wypadało ze 4 razy w miesiącu, a to juz lekka przesada...

_________________
...Było smaszno i jaszmije smukwijne,
Świdrokrętnie na zegwniku węźały,
Peliczaple stały smutcholijne,
A zbłąkinie rykoświstąkały...
"Jabberwocky"


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 20.07.2008 @ 18:52:31 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 13.06.2008 @ 17:48:44
Posty: 7
dał bys jakis felioton to miałbym w czym porównywac

_________________
Błękitny i Skrzydlaty zderzyli się z hukiem i łomotem.
Topór był groźniejszy, ale miecz szybszy


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 14.08.2008 @ 15:21:20 
Offline
Babka Yarpena Zigrina
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27.06.2005 @ 16:28:29
Posty: 2847
Lokalizacja: spod samiućkich Tater/Krk
Eee, że to do mnie z tym felietonem?

Po pierwsze - felietonów już dosyć dawno nie piszę, opowiadań fantasy też raczej nie, a jeśli chodzi o moją aktualną twórczość, to raczej jej tu nie mam zamiaru zamieszczać.

Po drugie - jeśli już, to dałabym

Po trzecie - nie mam zielonego pojęcia, co tu można porównywać...

Tyle chciałam rzec w tym temacie.

_________________
A pogledaj što sam našao
prevrćući raj i pakao
Divlje kose, tamna oka dva
cvijet bez korijena, ples je sve što zna

Tko te k' meni poslao
da mi anđelima kvariš posao?


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 9 ] 

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group