Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 29.03.2024 @ 17:23:23

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 14 ] 
Autor Wiadomość
Post: 14.01.2005 @ 21:21:04 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 14.01.2005 @ 21:11:09
Posty: 1
Lokalizacja: Kraków
Witam, jest to mój pierwszy post - opowiadanie. Napiszcie proszę, czy warto je kontynuować i rozbudowywać o nowe wątki / postacie itd.
Póki co nie ma tytułu ;)

***********
Czarny płaszcz szeleścił na wietrze. Jej włosy były ukryte pod kapturem. O twarz rozbijały się krople. Ciężkie, zimne, i jakby mokrzejsze od zwykłych, deszczowych kropel. Kamienie chrzęściły pod nogami, a chłód dawał we znaki. Doszła. Stanęła u wrót. Wielkich, drewnianych. Chorągwie powiewały targane wiatrem, Deszcz zdawał się chcieć przyszpilić ją do bramy. Złożyła ręce, wyszeptała coś, zatoczyła krąg prawą ręką rysując w powietrzu ognisty znak. Czuć było drżenie ziemi. Brama stanęła przed nią otworem. Weszła, ściągając kaptur, ukazując włosy i twarz. Piękną twarz. Duże, niebieskie oczy, wydatne, chociaż ściągnięte usta. I czarne włosy. Wśród zimnych murów czuła się jak w domu. To był jej dom. Weszła bezszelestnie po schodach, przyjrzała się płaskorzeźbom. Przedstawiały one ludzi w różnych sytuacjach. Od najbardziej wymyślnych aktów aż po od stóp do głów ubrane starsze kobiety. Poszła dalej. Panowała niesamowita cisza i spokój. Mrok, który ją otaczał zupełnie jej nie przeszkadzał. Widziała w nim doskonale, nawet bez najmniejszego źródła światła.
Ciepły, aksamitny, męski głos za nią. Odwróciła się gwałtownie, lecz bez strachu.
- Wróciłaś więc.
Uśmiechnęła się. Kroki. Drzwi. Komnata, a w niej palące się świeczki. Popatrzyła na niego. Uśmiechnęła się ponownie. Zęby błysnęły piękną bielą. Wskazała ręką stolik. Usiedli przy nim, Sahri nalała wina do czar.
- Zachodnie pustkowia. Nie uświadczysz tam nic, czego byś nie widział. Kilku osobom pomogłam. Pomogłam... tak...
Oblizała się. Wyjęła sztylet z cholewy i zalakowane papiery z wewnętrznej kieszeni płaszcza. Zaczęła je palić. Powoli i dokładnie.
- Nie interesuje cię, co na nich zawarto?
Spojrzała na niego. Ze zdziwieniem w oczach, jakby wyrwana z głębokiej zadumy i powrotu myślami do dawnych czasów. Rzeczywiście – pomyślała – może warto byłoby je przeczytać. Popatrzyła smętnie na to, co zostało z pierwszego zwitku. Wzięła do ręki drugi. Odpieczętowała, zaczęła czytać. Papier skończył tak, jak nie czytany poprzednik. I tak samo, jak wszystkie inne. Ciężkie krople deszczu uderzały o szyby, wiatr wył w szczelinach. Przyjrzała mu się – był od niej dużo starszy, bardziej doświadczony. Przeżył o wiele więcej niż ona. Igrał z ogniem, lodem. Igrał ze śmiercią. Każdego dnia, gdy tylko wychodził. A wychodził codziennie i w tylko sobie znanych sprawach. Nie raz wracał zakrwawiony, pobity, poniżony, ale nigdy nie powiedział nikomu, czym się zajmuje. To była pilnie strzeżona tajemnica, już od setek lat.
Przerwał jej zadumę.
- Myślę, że mój czas nadchodzi. Pan mnie wzywa, widzę znaki, czuję wibrację.
Popatrzyła na niego ze strachem, zdziwieniem i wyrzutem.
- Moja moc słabnie, nie jestem już tak potężny jak kiedyś. Czas, aby moje miejsce zajął ktoś godzien tego. Ktoś, kto mocą mi dorównuje. A kiedyś przewyższy. I ktoś, kto tej mocy używać nie będzie do... ehhh nie ważne. Kto szkody czynić nią nie będzie nikomu.
- Dlaczego mnie to mówisz? Co z Khainem, Rafaelem? Dlaczego do nich nie zwrócisz się o pomoc w wyborze. Przecież zawsze byłam tylko smarkulą, która nie miała pojęcia o świecie ani o prawach nim rządzących. Nie umiałam się dopasować i zakamuflować. Potrafiłam żyć tylko dla zysku, a polityką się nie interesowałam i nie wchodziłam w paradę mądrym głowom tego świata. Nie robiłam tego wszystkiego, co wy. Przecież ja nie mam pojęcia o niczym!
Rozgoryczona wstała od stołu, wypiła resztę wina z czary, podeszła do okna. Wyjrzała przez nie. Deszcz nieustannie i monotonnie bił o szyby.
- Otóż mylisz się, moja mała – uśmiechnął się delikatnie, popatrzył na nią stalowo zimnymi oczyma – dlatego, że jesteś taka, jaka jesteś masz największe szanse, aby przejąć ten padół. Nikt go nie atakował już trzysta lat, wszyscy unikają tego miejsca jak ognia. Wiem, że ty nie rozpętasz wojny, że będziesz starała się żyć w przyjaźni z pobliskimi osadami.
Parsknęła.
- Jakimi pobliskimi osadami? Z tymi chłopami, co na samą myśl o naszym Padole w portki robią? Czy może z babami, które bachorów straszą, że je tutaj podrzucą i zostawią? A może i z samymi bachorami co? Będę z nimi krowy doiła i ziemniaki zbierała? Nie, nie chcę ani Padołu, ani władzy. Chcę pieniędzy i prawdziwej przyjaźni. Miłości. Czy twoim zdaniem te wartości nie istnieją? Czy twoim zdaniem wyginęły razem z nami? A może jeszcze Padół ostrokołem ogrodzić i tabliczki powbijać „uwaga tu gryzą”? Albo napisać „Rezerwat, nie wchodzić!”? Przez 280 lat twojego panowania ta ziemia, która niegdyś rajem była zamieniła się w poczerniałe, puste i znienawidzone przez wszystkich terytorium. Popatrz za okno. Widzisz? Gdzie się ogrody podziały, gdzie szczeniaki wrzeszczące i rzucające naokoło czym popadnie? Zawsze do tego dążyłeś? Do wypaczenia uczuć i tego, co piękne? Nie potrzebuję tego! Zamieszkam wśród ludzi, jeżeli trzeba będzie to się sprzedam. A jeżeli trzeba będzie komuś gardło poderżnąć – zrobię to. I nikt nie będzie wiedzieć, że to ja, już o to zadbam. Zasymiluję się z nimi. Będziemy żyć w symbiozie. Nie potrzebuję ani Padołu, ani samotności.
- Bezczelna, niedoświadczona i zarozumiała jesteś. Ale to nic, życie cię nauczy. Żyjesz tutaj zaledwie sto pięćdziesiąt lat, cóż możesz wiedzieć o przetrwaniu i wartościach? Czego doświadczyłaś w życiu? O przyjaźni się naczytałaś w zakurzonych księgach pisanych przez tych niedouczonych ludzi. A miłość to ty co najwyżej w burdelu widziałaś. I nie miłość psychiczną, a czysto fizyczną. Pozbądź się wszystkich uczuć. Przecież tak naprawdę nie ma ani piękna, ani przyjaźni. Nie ma też złych rzeczy ani niegodziwych. Wszystko godzi się robić, tylko trzeba się do tego z odpowiedniej strony zabrać. Jak nie możesz od frontu – to poszukaj bocznego wejścia, na pewno znajdziesz. I jak sama mówiłaś, do pieniądza dążysz. A pieniądz także wszelkie drogi otwiera. Nie w ten, to w inny sposób. Przemyśl to.
Wstał, majestatycznym krokiem podążył w stronę drzwi. Otworzył je, wyszedł. Słyszała jego kroki jeszcze kilka chwil. Przemierzał korytarze w poszukiwaniu tylko sobie wiadomych rzeczy.
Deszcz przybrał na sile. Zrezygnowana czarnowłosa padła na łóżko.

***
W jej brzmiał głowie głos. Straszny, posępny. Nie dało się przed nim uciec. Biegła przez cały Padół. Przez to, co niegdyś było pięknymi ogrodami. Przypomniały jej się dzieci bawiące się wszędzie, krzyczące za nią, żeby z nimi pobiegała. Czasy się zmieniły – pomyślała – już nie można się beztrosko bawić. Trzeba pracować. A jak nie pracujesz, to lądujesz na zimnym i mokrym błocie, bez dachu nad głową. Zawróciła. Popatrzyła na dzieci. Roześmiane, uśmiechnięte, brudne i szczęśliwe. Zaczęła biegać za nimi, później one za nią. Potknęła się, powąchała glebę. Zapach wilgoci, pięknej trawy, zabawy. Odwróciła się w stronę, z której dobiegał śmiech, zamarła z przerażenia.
- Nie możesz porzucić tego, w czym się wychowałaś i tego, w czym niegdyś swoje nadzieje pokładałaś. Pamiętasz? To tutaj był pierwszy pocałunek, pierwsza przyjaźń. To tutaj biegałaś za tym blondynem, którego później znaleziono nabitego na pal daleko, daleko stąd. Wojna. Tak tak, droga Sahri. Jest wojna. Nie możesz przejść nad nią obojętnie. Wszystko się zmienia, bo tak być musi. Możesz zmienić przyszłość, nie wracaj do przeszłości! Nie możesz żyć teraźniejszością, tylko przyszłością, tylko w niej nadzieje pokładać możesz! Pamiętaj, że życie to tylko iluzja, że tak naprawdę nic nie istnieje! Że wyrwiesz się z tej matni, ale jeszcze nie teraz! Teraz walcz o to, co chcesz. I pamiętaj, że każdy wybór jest już z góry zaplanowany przez wyższe byty, przez Istoty. Nie możesz tego zmienić. A jeżeli zrobisz to, czego nie możesz, to kara cię czeka. Sroga to kara będzie.
Krzyk uwiązł jej w gardle. Chciała krzyczeć, chciała dyskutować, w końcu chciała dowiedzieć się swojej przyszłości i tego, co dla niej zaplanowano.
- Nie, nie dowiesz się tego. Przynajmniej nie teraz. Tubalny, straszny i przeszywający głos znów zamienił się w perlisty śmiech, blond chłopaka. Podał jej rękę, wstała, popatrzyła na niego przerażona, przytulił ją. To nic, nic, nie przejmuj się tym. Tak być musi. Chodź nad rzekę, na tamę. Pobiegli trzymając się za ręce. Cały czas prześladowało ją wspomnienie tubalnego głosu. Nie. Tego nie było – pomyślała – to wszystko przez to, że się w głowę uderzyłam przy upadku. Biegli, mijali pola. Widzieli pracujących w pocie czoła chłopów. Kobiety machały do nich uśmiechnięte. Coś skradało się wśród zboża. Zobaczyła to, zatrzymała się. Cień wyskoczył spośród łanów, pochwycił blondyna, pociągnął go w pole. Biegła za nim ile sił w nogach. Szybko. Za wolno. Dobiegła do końca jednego pola, przebiegła przez drugie. Zobaczyła dym w oddali, słyszała krzyki. Znów nawiedził ją głos. Ten sam tubalny i przeszywający.
- Widzisz, jak dążysz do tego, co kochasz? Widzisz to? Popatrz, czym to się skończyło – rozejrzała się zdezorientowana – Patrz! Nie widzisz? Przyjrzyj się! Patrz, jak wygląda miłość! Samo cierpienie, nie ma w niej nic pięknego. Popatrz tutaj, w lewo się obróć szczeniaku! Obróciła się, niechętnie. Skuliła się i zwymiotowała na buty. To, co zobaczyła... blondyn w drgawkach, zakrwawiony cały, z niemym krzykiem na ustach, naciągnięty na pal. Poczuła ból. Jakby ukłucie, narastało z każdą chwilą, nie mogła go znieść.
- Widzisz, idiotko, na co ci ta miłość cała? Przyjaźń? Nazwij to, jak chcesz. To jest cierpienie, nie ma pozytywnych aspektów życia! Zemdlała.
***
Obudziła się cała spocona. Deszcz ustał, świtać zaczynało. Otaczała ją straszna i bezduszna cisza. Rozejrzała się – była w swojej komnacie. Świece zdążyły pogasnąć, na stole dwie czary po winie i spalone papiery. Wstała, była ubrana. Zarzuciła na siebie płaszcz, schowała sztylet do cholewy, sakwę do kieszeni płaszcza i wybiegła. Stanęła przed bramą, pospiesznie narysowała ognisty okrąg, wybiegła przez ledwo otwartą bramę. Co ja robię, co ja głupia robię – pomyślała – głos ma rację... wszyscy mają rację. Tylko ja jestem niedouczonym głupim dzieckiem. Sto pięćdziesiąt lat dla zwykłego śmiertelnika jest czasem, którego nie są w stanie ogarnąć umysłem. Dla mnie jest to dzieciństwo, czas nauki. Pobiegła, przebieżyła całą czarną ziemię, doszła do granicy. Tutaj zaczynała się droga do pobliskich osad. To tędy wszyscy ci, którzy już nie żyją biegali się bawić ze mną. To tutaj jest teraz granica tego, co było a co jest. To tutaj. Uklękła, schowała twarz w dłoniach, zaczęła szlochać. Szlochała długo, w końcu zaczęła się wić w suchych spazmach. Nie miała już sił. Wstała, otrzepała płaszcz, popatrzyła tęsknym wzrokiem na drogę, która prowadziła przez las. Odwróciła się. Ujrzała suche konary drzew, żałosne murki, pozostałość po pięknym ogrodzie. Zaczęła iść w kierunku tego, co niegdyś było całym jej życiem i marzeniami. Marzeniami niechcianymi, wspomnieniami, które najchętniej wyrzuciłaby ze swojej pamięci.
***
- Namyśliłaś się, prawda? Domyślasz się, czym jest przerwanie ciągłości, porzucenie tego, do czego kiedyś dążyłaś? Widzisz, jakimi konsekwencjami to grozi? Niech chcesz tego, wiem.
- Nic nie wiesz. Nie wiesz, co jest w środku, na samym dnie. Powiedziałabym ci, ale wysil trochę to, co pielęgnujesz już od dawna. Co u zwykłych śmiertelników jest twoim zdaniem niedoskonałe i niedouczone. Powiedzieć ci muszę, że nie jesteś pępkiem świata, że nie wszystko się kręci wokół ciebie. Że tak naprawdę nikt nie zwraca na ciebie uwagi. Gdzie Khain i Rafael, co? Co z nimi zrobiłeś i czemu mnie oszczędziłeś? Dlaczego od lat znikasz gdzieś, skąd wracasz pobity i pokłuty? A może to tylko iluzja, tak dużo o niej wczoraj słyszałam. Zaklął pod nosem. Miał dość słuchania paplaniny, bezsensownej paplaniny. Wiedział, że musi oddać Padół komuś, kto jest w stanie i na siłach odbudować to, co niegdyś było piękne. Ale przecież nie mógł się do tego przyznać. Nie mógł przyznać się do błędu, to było poniżej jego godności. Wiedział też, że to jest ponad jego siły. W okna uderzył wiatr, targnął murami, w oddali pod jego siłą uginały się drzewa. Nie przyznał się, nigdy. Nie naprawił swojego błędu. Odszedł, tak po prostu, Padół zostawiając na łaskę lub niełaskę ludzi i Sahri.
***
Obudziła ją w nocy energia. Nie wiedziała, skąd ona pochodzi, nie wiedziała, co jest jej przyczyną. Przez szparę w drzwiach dostrzegła silne, niebieskie światło. Wyjrzała. Kilkanaście stóp nad ziemią, nad kamiennym dziedzińcem powstało coś, czego nigdy nie widziała. Duży, mieniący się wszystkimi odcieniami niebieskiego i zielonego okrąg, w którego środku był czerwony punkt. Z punktu biło jasne światło. Pierścienie, z których okrąg był zbudowany wirowały, a ze środka uderzała w nią moc – czysta, nieskazitelna i potężna. Zobaczyła most, zbudowany jakby ze światła, a na nim stał on. Wahał się, wyglądał, jakby medytował.
Słowa zatrzymały jej się w gardle, poczuła niesamowitą pustkę. Wiedziała, że po jego odejściu wszystko może się zmienić. Że to ona może wszystko zmienić. Że po odejściu Khaina i Rafaela ona jest najstarszą, a zarazem ostatnią spadkobierczynią zamku i wszystkiego, co go otacza. Popatrzyła w miejsce, gdzie stał przed chwilą. Nie znalazła go tam. Zobaczyła czarną sylwetkę znikającą w środku portalu, usłyszała słowa, których nie rozumiała. Portal znikł – piękne, kolorowe pierścienie poznikały w miejscu, gdzie on wszedł. Poczuła ulgę, a zaraz po tym cios, w sam środek czoła. Głowa jej odskoczyła, ostatni promyk z czerwonego punktu uderzył w nią. Głos, mówiący w obcym języku. Tym razem zrozumiała. Masz moc, masz w sobie potężną moc. Nie wyrzeknij się jej, kiedyś dołączysz do nas. Portal znikł całkowicie. Zobaczyła obrazy, które przywodziły na myśl stworzenie świata. Ujrzała teraźniejszość. I przyszłość.
***
Obudziła się w swojej komnacie. Nie pamiętała tego, co poznała. Wiedziała tylko tyle, że jego już nie ma. Że odszedł do Istot, że zasiada przy stole, razem z nimi. Chociaż tak naprawdę nie mogła wiedzieć, jaki los go spotkał. A za jego pilnie strzeżone tajemnice, za wszystkie niegodziwości, jakich się dopuścił los spotkał go okrutny. Nie tak sobie to wyobrażał, nie na to liczył.

*****************
Jeżeli się Wam spodobało / nie macie jakiś strasznych zastrzeżeń - będę kontynuował.
Pozdr.
Kudłata bestia

_________________
... ale co ja wiem....


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 15.01.2005 @ 12:51:28 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 22.05.2003 @ 18:43:57
Posty: 571
Kudlacz pisze:
Ciężkie, zimne, i jakby mokrzejsze od zwykłych, deszczowych kropel. Kamienie chrzęściły pod nogami, a chłód dawał we znaki. Doszła.


Nurtuje mnie co to za słowo: mokrzejsze, nie wiem czy utworzone na tej samej zasadzie co lepsiejsze, starejsze itp. Chłód daje się we znaki.
Pisanie krótkich zdań może być zaletą, ale nie jest to sztywna reguła. Sorry, ale np. to "doszła" budzi we mnie pewne skojarzenia.

Ale ogólnie dla mnie może być, owszem możnaby wiele poprawić, i pewnie to zrobisz jeśli przeczytasz jeszcze raz, ale sam klimat w porządku. Powodzenia.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.01.2005 @ 18:08:38 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10.12.2003 @ 13:45:04
Posty: 6932
Lokalizacja: urojone Trondheim za morzem
Powiem szczerze: nie przeczytałam i nie przeczytam. Straciłam ochotę do czytania po niepotrzebnym i całkowicie bezzasadnym użyciu języka angielskiego w tytule.

_________________
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.01.2005 @ 19:04:13 
Offline
The Walking Ted
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18.05.2004 @ 17:51:33
Posty: 14706
A ja przeczytałem:))

Pisanie krótkimi zdaniami jest dobre, ale nie w tym co zaprezentowałeś. Przeczytaj je jescze raz. Ma się wrażenie, że jedyne co je ze sobą łączy to to, iż występują w jednym opowiadaniu. Druga sprawa, rozmowa głównej bohaterki z "nim". Płaska licytacja na zasadzie kto, komu i za ile. Popracuj nad wyrażaniem emocji przez postaci. Nie wystarczy, że coś wykrzyczy, ważne jest jak to wykrzyczy. Jak mówi i czy to co mówi ma jakikolwiek sens.
Cytuj:
Ktoś, kto mocą mi dorównuje. A kiedyś przewyższy. I ktoś, kto tej mocy używać nie będzie do... ehhh nie ważne. Kto szkody czynić nią nie będzie nikomu.

A dalej piszesz:
Cytuj:
A jeżeli trzeba będzie komuś gardło poderżnąć – zrobię to.

Czyżby sam "mistrz/władca", wielki i potężny nie znał prawdziwej natury swojej następczyni???

Poza tym sama nazwa miejsca: Padół. Nie można było wymyślic czegoś ciekawszego? Nie pasuje mi to za cholerę. "Potężne Królestwo Padołu" - przyszli atakujący mogą co najwyżej posikać się ze śmiechu. Jeśli to miejsce budzi takie przerażenie, to i sama nazwa powinna, IMO, jakoś do tego nawiązywać.
Cytuj:
W jej brzmiał głowie głos.

Hmm.., kompletna masakra, że tak powiem.
Cytuj:
<ciach>blondyn w drgawkach, zakrwawiony cały, z niemym krzykiem na ustach, naciągnięty na pal.

Sen czy nie, ale jeszcze nie czytałem by od nabijania na pal ktoś się cały zakrwawił. Ale to też zależy, którą stroną nabijali, nie?;)))))

Co do reszty. Błędy ortograficzne, albo pisz pod wordem albo zainwestuj w słownik. Podsumowując, pomysł średni, wykonanie tragiczne. Długa droga przed Tobą, ale pamiętaj: "Trening czyni mistrza".

_________________
May the force be equal mass times acceleration.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.01.2005 @ 19:18:22 
Offline
Evangelina Parr
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23.09.2002 @ 19:20:38
Posty: 31741
Lokalizacja: z miejsca zwanego Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata
wyjątkowo młody kot pisze:
całkowicie bezzasadnym użyciu języka angielskiego w tytule.


Na dodatek błędnym - powinno być "Untitled" :))

_________________
Czułe pozdrowienia! Co cię gniecie?
* * *
Pies, który szczeka, jest niedogotowany - przysłowie chińskie.


THIS IS NOT A LOVE SONG


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 09.06.2005 @ 5:41:26 
Offline
Zmiany

Rejestracja: 22.04.2005 @ 4:57:35
Posty: 195
Lokalizacja: Denver, Co
Przeczytalam i calkiem mi sie podobalo.:) Tylko tak, jakbym chciala dalszego ciagu. Nie poddawaj sie tak latwo Kudlaczu:) Forumowicze lubia krytykowac, ale to dla dobra utworu/ow. Masz pare potkniec z krotkimi zdaniami na przyklad, ale to nie znaczy, ze opowiadanie nie ma swego uroku... ;)

_________________
"Only put off until tomorrow what you are willing to die having left undone." Fortune Cookie


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 09.06.2005 @ 16:35:20 
Offline
Król Dezmod
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13.05.2003 @ 9:00:16
Posty: 3118
Lokalizacja: Wylęgarnia
przeczytałam pierwszy akapit i dalej nie dałam rady. te krotkie zdania budza we mnie wrażenie, jakbyś nie wiedział jak zacząć iw kazdym zdaniu zaczynał od początku, a potem tak zostawił.

_________________
Here comes Lightning down the street
While you just stand there talking
If I were you I'd start to move
And tell my story walking
About a hundred miles an hour!


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 09.06.2005 @ 16:41:01 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03.09.2004 @ 11:38:26
Posty: 7402
Lokalizacja: Kraków/Warszawa
Krótkie zdania dynamizują akcję, ale tylko w zdrowych dawkach. W wiekszych sprawiaja, że tak napisany utwór staje się niestrawny.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Padół
Post: 27.07.2005 @ 14:39:43 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 26.07.2005 @ 20:08:39
Posty: 5
Przeczytalam i muszę Ci powiedzieć że nie jest tak żle jak piszą inni taka krótka forma zdań podoba mi się fajnie się czyta chociaż mógłbyś trochę bardziej podnieść poziom adrenaliny no i oczywiście zakończenie ma być pozytywne ale nie przesłodzone


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 27.07.2005 @ 14:47:11 
Offline
Feldmarszałek Duda
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17.06.2004 @ 21:19:33
Posty: 4505
Mała, stawiaj czasem przecinki, bo w tej formie ciężko się to czyta:)


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 28.07.2005 @ 11:16:30 
Offline
Adept
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26.10.2004 @ 9:31:58
Posty: 443
Lokalizacja: Cornwall
vespa pisze:
Mała, stawiaj czasem przecinki, bo w tej formie ciężko się to czyta:)

I kropka czy dwie - też by się zdały..
:)

_________________
audaces fortuna iuvat


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 28.07.2005 @ 23:00:28 
Offline
Adept
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23.07.2005 @ 13:20:56
Posty: 270
Ogólnie mi się podoba (ciekawa historia), ale nad stylem to ty musisz popracować :).
Po pierwsze skąd u ciebie ta dziwna składnia?:
Cytuj:
Gdzie się ogrody podziały?

Cytuj:
Będę z nimi krowy doiła i ziemniaki zbierała

IMO powinno być: Gdzie się podziały ogrody?, Będę z nimi doiła krowy i zbierała ziemniaki. Podałem tylko 2 przykłady, ale podobna inwersja występuje przez całe opowiadanie.
Po drugie zdarzają ci się inne błędy, np. logiczne:
Cytuj:
Czy twoim zdaniem wyginęły razem z nami?
Powinieneś swoje opowiadanie kilka razy przeczytać, wtedy na pewno błędy wyłapiesz. Generalnie powodzenia w dalszym pisaniu :).

_________________
To reach the unreachable star...
This is my quest to follow that star
No matter how hopeless, no matter how far
To fight for the right
Without question or pause
To be willing to march
Into hell for a heavenly cause...


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 04.08.2005 @ 17:47:27 
Offline
Feldmarszałek Duda
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20.01.2005 @ 16:52:42
Posty: 4469
Lokalizacja: Lublin
ja nie przeczytałem całego bo;
1 "jako mój pierwszy post napiszę opowiadanie..."
2 "mokrzejsze"- to chyba miało znaczyć bardziej mokre

_________________
"Max jest pijący, lubi rajdy samochodowe i ma polar z teleportem do browaru"
"A morał tej historii mógłby być taki: mimo że cukrowe to jednak buraki"
Nie jestem dobrym człowiekiem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 05.08.2005 @ 8:07:28 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 09.02.2003 @ 12:55:57
Posty: 7375
Lokalizacja: Święte Miejsce
Zaczęłam czytac i dostałam zadyszki. Musisz pisac takim urywanym stylem? Nie dałam rady, więc o tresci i pomyśle nie będę się wypowiadała.

p.s. Chyba odblokowali możliwość zakładania topików w Krytyce, prawdziwy wysyp :)

_________________
Nietolerancyjny sierściuch

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby się dildem posługiwać tak jak radiem. Jedno i drugie służy rozrywce. - Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski



Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 14 ] 

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group