Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 27.04.2024 @ 16:56:22

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 154 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 11  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
Post: 17.09.2005 @ 22:48:04 
Offline
Kochanek Vesemira
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03.10.2002 @ 16:09:47
Posty: 16427
No i się doczekaliście. Cede oczywiście en :)

Rozpaczliwy szczupak wykonany przez młodszego redaktora pod ramieniem najbliższego z napastników sprawił, że kolejna kula chybiła o centymetry. Nasiuda w pełnym tempie wpadł na balustradę schodów prowadzących z przedpokoju na piętro, prześliznął się przez pokrywający ją bluszcz i z łomotem pobiegł na górę.
-Za mną! – krzyknął do Giertycha, ale ten już zdążył wbiec na pierwsze stopnie. Za nim podążyły dwa WieśMAKi. Giertych bez wahania cisnął doniczką z bluszczem w ich stronę. Podziałało.
Piętro było niskie i miało okna wychodzące wprost na dach. Dla Krzysztofa i Giertycha równało się to wybawieniu. W kilka sekund przebiegli przez korytarz do jednej z sypialni, otworzyli okiennicę i o mało nie potłukli sobie kolan o czerwone dachówki. Ale mieli już kilka sekund przewagi. Prześladowców nigdzie nie było widać.
-Nad garażem jest spad! Szybko! – Krzysztof ponaglił Giertycha i obaj puścili się pędem po pochyłości. Nogi ślizgały się po dachówkach, musieli trzymać się za ręce, by nie upaść, czego Giertych i tak o mało nie uskutecznił. Szykowali już się do zeskoku na miękką trawę, gdy powietrze rozciął huk młócących miarowo powietrze łopat. Zgasło słońce.
-O ^cenzura^ – Giertych wyraził szeptem uczucia ich obu.
Nad nimi górował cud ludowej myśli konstrukcyjnej, jedynie w minimalnym stopniu wspomaganej know-how bratniego narodu białoruskiego. Helikopter wojskowo-policyjny „Bociek 3”, używany specjalnie do nadzoru nad tłumem (pacyfikacji, jak głosiły wrogie języki) swą zwalistą sylwetką sprawiał wrażenie, jakby w ogóle nie miał prawa wznieść się w powietrze, ale superwydajny silnik na paliwo rzepakowe dokonywał cudów. Słońce na chwilę wyjrzało z lewej strony kadłuba, gdy śmigłowiec skorygował pozycję. A potem zamontowane przy kabinie działka bluznęły ogniem.
-Kryyyyj się! – Krzysztof zdzierał gardło do granic możliwości, rzucając się do tyłu na trawę. Na dachu w jednej sekundzie zrobiły się dwa długie wyżłobienia. Upadek może i bolał, ale ogarnięty szokiem redaktor Nasiuda miał w tej chwili większe problemy. Błyskawicznie przeturlał się pod rosnące nieopodal jabłonki, unikając kolejnej serii koszącej trawę.
-Roman... Roman!... Żyjesz?! – krzyczał, łapiąc gorączkowo oddech i turlając się dalej. Od jabłonek do ogrodzenia. Od ogrodzenia zmiana kierunku do miniaturowej choinki. Od choinki z powrotem w stronę garażu. Wszystko, by zmylić załogę Boćka..
-Chyba... żyję... Nie wiem! – głos Giertycha dobiegł go z drugiej strony domu, od ulicy. Jednocześnie kolejna seria zatoczyła łuk, przesuwając się od Krzysztofa i dziurawiąc przy okazji jabłka na drzewach, w stronę rzekomego spiskowca.
-To... biegnij... do mnie! – Krzysztof, zgięty, popędził zygzakami w stronę zaparkowanego na podjeździe dużego fiata. Trzydziestoletni staruszek, kupiony kiedyś za grosze często się psuł, jeszcze częściej kończyło mu się paliwo, a koła trzymały się w zasadzie na słowo honoru. Przeważnie jednak działał, i to było teraz najważniejsze.
Kluczyków w stacyjce oczywiście nie było. Nie, żeby stanowiło to jakiś problem – dyżurny śrubokręt przymocowany taśmą do kierownicy okazał się, jak zwykle, nieoceniony. Podwozie zatrzęsło się na betonowych płytach, w kabinie zaśmierdziało rzepakiem z nieszczelnej instalacji. Fiat, rycząc jak ranne zwierzę, zjechał na trawnik w stronę Giertycha.
Były lider LPR tymczasem znalazł się w potrzasku. Opierając się plecami o płot, starał się znaleźć drogę ucieczki przed wypadającymi z domu WieśMAKami, ale tym tylko zaalarmował pozostawionych na straży przed domem kolejnych funkcjonariuszy.
-Strzelajcie! Strzelajcie, ^cenzura^! – Giertych teatralnym gestem rozpiął koszulę – W gołą, ^cenzura^, pierś celujcie! Na stos, ^cenzura^, rzuciliśmy! Swój życia los, ^cenzura^!
WieśMAKi zatrzymali się, popatrzyli na siebie w konsternacji, lufy opadły. Wtedy w skupioną grupę wjechał samochód Krzysztofa. Fiat rozdygotał się od uderzeń w twarde pancerze, maska pryskała lakierem i krzywiła się coraz bardziej, ale funkcjonariusze leżeli już rozciągnięci na ziemi. Giertych wpadł na tylne siedzenie, zatrzaśnięte z całą mocą drzwi mało co nie wgniotły się do środka i samochód z piskiem opon wyjechał na ulicę. Asfalt przed nim natychmiast pokrył się serią małych dziurek. Załoga helikoptera nie dawała za wygraną.

***

O godzinie dziewiątej trzydzieści dwie Pierwszy Rolnik i Destruktor Stonki wstał z wyściełanej najdelikatniejszym sianem łożnicy i udał się na poranne ablucje. Służące mu dziewczyny, wybrane spośród najdorodniejszych akolitek Żywii w chramach całej Rzeczypospolitej Ludowej, obmyły go zimną i gorącą wodą, wytarły, uczesały i ubrały w reprezentacyjną sukmanę, tym razem koloru złota, po bokach wyszywaną fiołkami. Patrząc na rumiane policzki i tęgie biodra, rysujące się ponętnie za kolorowymi zapaskami, sołtyssimus mógł w stanie absolutnego relaksu zastanowić się nad obowiązkami rozpoczynającego się dnia. Na jedenastą miał zaplanowane uroczyste, dożynkowe spotkanie rządu, który miał mu przedstawić doroczne sprawozdanie z postępów na drodze Ludowej Rewolucji, potem jego terminarz przewidywał symboliczne zebranie plonów ze Świętego Pola w obecności kamer, wreszcie po południu miał znowu pojawić się na Stadionie. A jutro czekała go wizyta w Mauzoleum. Wzdrygnął się – nie lubił Mauzoleum, kojarzyło mu się ze śmiercią, rozkładem, nie miało w sobie nic z pierwiastków życia i witalności, które przecież legły u podstaw Rewolucji. Ale to na szczęście dopiero jutro.
Sołtyssimus wstał ze stołka, przy którym służące drapowały jego sukmanę. Skinął im głową w podzięce – odkłoniły się nieśmiało, po czym rozbiegły się spłonione niczym stado pliszek. Jedna, widać bardziej odważna, uśmiechnęła się szerzej, między malinowymi dziąsłami zalśniły perłowobiałe zęby. Wódz Narodu popatrzył na nią, na jej roziskrzone czarne oczy i, ponownie skinąwszy głową, delikatnie pogłaskał ją po włosach. Służka, rozpromieniona, dygnęła do samej ziemi i, tupocąc chodakami, pobiegła do swoich komnat. Inne popatrzyły na nią z zazdrością – wiedziały dobrze, że wieczorem, gdy sołtyssimus zmęczony po całym dniu kierowania ojczyzny ku pomyślności uda się na spoczynek, wybranka będzie już na niego czekać w łożnicy. Dać życie następcy Wielkiego Rolnika – o, to było ich największe marzenie. Jednak, póki co, nieziszczalne. Sołtyssimus, choć miał dzieci z czasów przedrewolucyjnych, przez dziesięć lat nie mógł doczekać się właściwego potomka.
Nadworna kucharka przygotowała jak zwykle proste, choć smakowo bogate śniadanie, na które składał się razowiec, twaróg i świeże mleko. Sołtyssimus zjadł w spokoju, podziękował bogom za posiłek i już miał zbierać się do drogi, gdy do kuchni wszedł intruz.
-Siewco Ludzkich Dusz – powiedział z rewerencją – z całego serca kajam się przed Tobą za zakłócenie spokoju śniadania. Jednak sprawa z jaką przychodzę wymaga niezwłocznego rozpatrzenia, a jest ona takiego kalibru, że tylko Twój intelekt może sobie poradzić z tym wyzwaniem.
-Jest ci wybaczone – łagodnie odrzekł sołtyssimus – Z czym-żeż do mnie przychodzisz?
Oberkosynier i osobisty ochroniarz Wodza Rewolucji, Krzysztof Rutkowski, w czarnych okularach i sukmanie moro odrobinę niepasujący do rustykalnego wystroju Arcyzagrody, postąpił krok do przodu i wyciągnął czystą kopertę.
-Znaleźliśmy to wcześnie rano podczas rutynowego obchodu. Leżało pod główną bramą.
Koperta skrywała złożoną na pół kartkę pokrytą drobnym, komputerowym pismem. Rutkowski wstrzymał oddech, gdy sołtyssimus, mrużąc oczy, zapoznawał się z zawartością:

Uzurpatorze!!!

Długo już twoje rządy sprowadzały zamęt i cierpienie na głowy niewinnych rodaków. Długo już niewinne rodziny drżą ze strachu przed twoimi siepaczami. Długo zaświaty obserwują ze zgrozą, jak kalasz prawdziwą słowiańską wiarę, używając jej do żałosnych igrzysk wywyższających ciebie i twoje nędzne praktyki. Ale zbyt długo, powiadamy! Już wkrótce Matka-Ziemia odbierze to, co jej zabrałeś z krwawą nawiązką, a my będziemy jej narzędziem. Przylecimy na skrzydłach nocy, a sprawiedliwość zbroczy księżyc na czerwono. Przy nas jest słuszność, więc przy nas zwycięstwo! Sława!!!

Żubrza Rota


Pod spodem pyszniła się duża pieczątka, na której imponującego buhaja przebijał równie imponujący miecz.
-Masz jakieś hipotezy? – porzucając etykietę sołtyssimus zwrócił się do Rutkowskiego.
-Żadnych, Najjaśniejsza Jutrzenko. Sprawdziliśmy to natychmiast w laboratorium, ale nie znaleźliśmy nic. Żadnych odcisków palców, czy śladów na kopercie. Wybacz, Oraczu, to jest dla nas bardzo kłopotliwa sytuacja. Wszak już od czterech lat nie było żadnych knowań przeciw Twojej osobie. Żywię tylko skromną nadzieję, że nie uznasz nas za zgnuśniałych i wyzutych z wprawy.
-Nie bój się, Krzysztofie, defensorze mój najwierniejszy. Ufałem i zawsze będę ufać waszemu profesjonalizmowi. A teraz, jeśli mi wybaczysz – sołtyssimus schował notatkę do kieszeni sukmany – obowiązki wzywają.
Rutkowski skłonił się kornie i podążył za przywódcą do wyjścia.

***

Jechali, a nierówno położony asfalt uciekał im spod kół. Bociek podążał za nimi i z monotonną jednostajnością prowadził ostrzał. Fiat stracił już prawe lusterko, tylne światła i antenę, bagażnik był beznadziejnie podziurawiony, ale ani siedzący za kierownicą Krzysztof, ani kulący się z tyłu Giertych, nie odnosili na razie obrażeń. Być może przyczyną było nieistniejące zawieszenie – nadwozie skakało w górę i w dół, chwiało się na wszystkie strony i generalnie utrudniało życie strzelcom. Jednorodzinne domki migały jeden za drugim, przechodnie wpatrywali się ze zdumieniem w niecodzienną scenę, nieliczne samochody uciekały na chodniki. Tarchomin budził się do życia. Skutecznie.
-Gdzie, ^cenzura^, jedziemy? – Giertych przytulił się do oparcia przedniego siedzenia.
-Jezu, nie wiem! – Krzysztof krzyknął, po czym puścił szewską wiązankę, gdy kolejna seria odstrzeliła lewe lusterko – Odczep się ode mnie na chwilę! Muszę pomyśleć!
^cenzura^, ch..., ja mam rodzinę! ^cenzura^ to, mogę tu zginąć! ^cenzura^, wiesz, co się z nimi stanie, jak mnie nie będzie?
-To czemu żeś klatę pokazywał dziesięć minut temu?! – Krzysztof zaczynał tracić cierpliwość – I nie mów do mnie, gdy prowadzę!
-Ja... nie wiem, czemu tak zrobiłem – Giertych ściszył głos – Ja... za orła białego, za flagę, za czerwone maki... Dziwne. Czuję zamęt...
-Nie mdlej mi tu! – Nasiuda wrzasnął, kątem oka patrząc, jak Giertych osuwa się z siedzenia na podłogę.
-Za flagę, za maki, za orła, ojczyznę kochać trzeba i szanować...
Fiat ostro skręcił, wyjechali na Pszenżytnią, dawniej Modlińską. Koła zapiszczały, gdy Krzysztof wykręcił o prawie sto osiemdziesiąt stopni, unikając kolejnych pocisków – Bociek miał chyba nieskończone zapasy amunicji. Pojechali na południe.
-Jedziemy do centrum, tam może nie odważy się nas ścigać, przecież są dożynki, Chryste, nie wiem... A ty się uspokój, to tylko stres, jesteś w stresie i mi tu ^cenzura^ nie mdlej, jesteś facet, czy baba?! – Krzysztof rzucił wręcz współczujące spojrzenie do tyłu, gdzie Giertych koziołkował po siedzeniu.
-Nie deptać flagi, nie pluć na... – dwa metry byłego polityka wyrżnęły z całą siłą w sufit, gdy samochód podskoczył na jakiejś koleinie – A, ^cenzura^! Żona się martwi!
-Nie dzwoń, idioto! Namierzą nas!
-Słuchaj – dziwnie spokojnie powiedział Giertych, wskazując na cień wiszący nad ulicą – myślisz, że w tej chwili ma to jakieś znaczenie?
Wjechali na most Jakuba Szeli (dawniej Grota-Roweckiego), dalej ze swoją nemezis na ogonie. Wisła błyszczała setkami refleksów, warszawskie city z Wielkim Elewatorem i Domem Pogromców Kura lśniło w oddali, drugi brzeg zdawał się zajmować zupełnie innymi sprawami. Tylko na moście spanikowane konie rżały i, ciągnąc za sobą wozy, rzucały się do rzeki. Kierowcy i woźnice nadjeżdżający z naprzeciwka natychmiast zawracali, tym bardziej, że działka Boćka kosiły wszystko na swojej drodze. Asfaltem popłynęła rzeka końskiej krwi.
-Ale, Roman – Krzysztof starał się przekrzyczeć wizgi zwierząt, krzyki kierowców, huk łopat śmigłowca i ogólne pandemonium – rodzinę też mogą namierzać! Dbasz o nią, prawda? No to nie pozwól, by coś się z nią stało! Nie dzwoń, cholera!
-Chuj w dupę namierzaniu, dzwonię i to, ^cenzura^, już! – Giertych wyciągnął telefon z kieszeni.
Ale już nie wybrał numeru. Nie zdążył. Bo z tyłu zamiast równomiernego szumu łopat rozległo się wyjątkowo głośne chrząkanie. Giertych i Krzysztof odwrócili się jak na komendę po to, by zobaczyć, jak Bociek z obracającym się wolno i bezwładnie wirnikiem i czarnym dymem wydobywającym się z silnika, majestatycznie spadał na most. Przez chwilę widzieli jeszcze zaczadzoną kabinę, miotające się w niej sylwetki, a potem wszystko znikło w błysku, rozrywającym uszy huku i strugach ognia, strzelających na wszystkie strony. Noga Krzystofa sama nacisnęła pedał gazu, fiat wyrwał się do przodu, omijając przelatujące ogniste odłamki i zawracające pojazdy, przejeżdżając obok tworzącego się gigantycznego korka. Byli bezpieczni.
-O ja ^cenzura^... – Giertych cały był wlepiony w resztki tylnej szyby, obserwując kłęby czarnego dymu na samym środku mostu, sznury samochodów z obydwu stron i zdezorientowanych ludzi – Co to było?
-Chyba biopaliwo – redaktor Nasiuda usiłował przywrócić twarz do mniej bladego koloru i skupić się na mieście – Po jakimś czasie spaliny zatykają rury wydechowe, czy jak to się nazywa, i wszystko idzie się kochać. Tak gdzieś słyszałem przynajmniej.
-To co teraz robimy? – Giertych również robił co mógł, by jego cera nie przypominała twarogu – Mogę już zadzwonić?
-Za chwilę, musimy chyba jakoś przeczekać. Ochłonąć, pomyśleć, co dalej. Jasna cholera, czemu akurat na nas się uwzięli?
-A mamy gdzie?
-Chwila, chwila... Chyba mamy gdzie. Jedziemy! – fiat skręcił w stronę Wisłostrady – ^cenzura^ mać, w co ja się wpakowałem...
W oddali rozdzwoniły się pierwsze syreny.

_________________
Eckstein, Eckstein, alles muss versteckt sein.


Ostatnio zmieniony 23.09.2005 @ 17:21:18 przez Sexbeer, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.09.2005 @ 23:15:17 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.06.2003 @ 11:52:07
Posty: 6520
Lokalizacja: spod mostu
Kurde, Sex, ty to nawet z Giercia potrafisz zrobic ulubionego bohatera gawiedzi;)
Podobala mi sie niezmiernie;)

_________________
- Pani to zrobiła jak Ewa z Adamen. Kusiła aż się skusiłem.
- Tak, to jedna z wielu cech pani Martyny.

42


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 18.09.2005 @ 10:16:59 
Offline
Feldmarszałek Duda
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17.06.2004 @ 21:19:33
Posty: 4505
Sexbeer pisze:
Nad nimi górował cud ludowej myśli konstrukcyjnej, jedynie w minimalnym stopniu wspomaganej know-how bratniego narodu białoruskiego.

Nie umiem sprecyzować czemu, ale mnie to zabiło:DDD
Całość wymiata, jak zwykle:)))


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 18.09.2005 @ 12:52:41 
Offline
Babka Yarpena Zigrina
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18.04.2005 @ 18:27:02
Posty: 2816
Lokalizacja: duchem wciąż znad morza
Sex jesteś nienormalny ;))) Ale tekst jest zaje bisty :]

_________________
Quidquid latine dictum sit, altum videtur.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 18.09.2005 @ 13:26:07 
Offline
A teraz wymyśl sobie coś fajnego
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22.09.2002 @ 23:20:56
Posty: 13851
Lokalizacja: Jelenia Góra
Śliczne :) Odcinek sponsorowany przez T.Love , Żubrzą Rotę, Rutkowskiego w sukmanie moro i biopaliwa :) Czekam na retrospekcje z wiesz kim , a propos Żubrzej Roty:) No i na tajemnicę wiesz czego ;)

_________________
O czarach co cierpliwe są i łaskawe, nie szukają poklasku
a nawet - w co uwierzyć trudno - nie unoszą się pychą
plugawe języki mówiły, że już ich nie ma.



Strona domowa Stelli i Kamila


Ostatnio zmieniony 18.09.2005 @ 15:24:40 przez Zamorano, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 18.09.2005 @ 13:29:13 
Offline
Dijkstra
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.09.2002 @ 12:19:06
Posty: 8591
Lokalizacja: Ultima Thule
Myślałeś już o ekranizacji?;)

_________________
Święte Gramatyko i Ortografio, módlcie się za nami.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 18.09.2005 @ 16:12:34 
Offline
Villentretenmerth

Rejestracja: 04.08.2003 @ 19:27:23
Posty: 5488
Świetne, po prostu Sexbeer - jesteś swego rodzaju ;) geniuszem :D
Choć wyznam, że trochę mnie już mierzi ten klnący co drugie słowo Giertych...

_________________
"Bla bla pod burym bla bla żywopłotu
Bla-blałem ją bla bla wśród ptasząt łopotu.
W mokrej glinie łopatą wykopany dół,
Jej bla-bla bla bla przebił osikowy kół."
Shague Ghintoss by Jake Jackson

ja odpuściłam sobie już dawno. wmk <rotfl>


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 18.09.2005 @ 16:49:51 
Offline
Evangelina Parr
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23.09.2002 @ 19:20:38
Posty: 31741
Lokalizacja: z miejsca zwanego Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata
Roman Giertych Superstar :)))

_________________
Czułe pozdrowienia! Co cię gniecie?
* * *
Pies, który szczeka, jest niedogotowany - przysłowie chińskie.


THIS IS NOT A LOVE SONG


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 18.09.2005 @ 19:19:01 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 09.02.2003 @ 12:55:57
Posty: 7375
Lokalizacja: Święte Miejsce
Dzięki, Seksiu, za poprawienie humoru :) Rewelacja, Rutkowski wymiata, mój prywatny faworyt odcinka :)
Jak Ciebie za to nie pozwą kiedyś, to będziesz miał wielkie szczęście :)))
Konstruktywnej krytyki ode mnie przynajmniej nie uświadczysz, bo wyszczerz nie schodzi mi z twarzy. Rewelacja :)))

_________________
Nietolerancyjny sierściuch

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby się dildem posługiwać tak jak radiem. Jedno i drugie służy rozrywce. - Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski



Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 18.09.2005 @ 21:38:07 
Offline
Feldmarszałek Duda
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20.01.2005 @ 16:52:42
Posty: 4469
Lokalizacja: Lublin
Brak słów. Bardzo ładne
(-Za flagę, za maki, za orła, ojczyznę kochać trzeba i szanować... ).
Tylko czemu się na nich uwzieli?
Kiedy dalsze losy czołowych opozycjonistów?

_________________
"Max jest pijący, lubi rajdy samochodowe i ma polar z teleportem do browaru"
"A morał tej historii mógłby być taki: mimo że cukrowe to jednak buraki"
Nie jestem dobrym człowiekiem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 23.09.2005 @ 3:20:10 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 08.03.2005 @ 23:07:28
Posty: 14
Uwaga, trzeba poprawić lusterka, bo dukrotnie niszczone jest to samo - prawe.

Ezena tu była.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 23.09.2005 @ 7:59:32 
Offline
Murderatrix
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20.09.2002 @ 18:24:13
Posty: 14122
Lokalizacja: Bielsko-Biała
W prawym górnym rogu masz opcję 'zmień' :) Póki Twój post jest ostatni, możesz go edytować.

Twój moderator ;)

_________________
Z poważaniem, Donna Ezena Capo di tutti capi Nazguli Ortografii
And when your heart begins to bleed, you're dead and dead, indeed.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 23.09.2005 @ 15:40:15 
Offline
Murderatrix
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07.06.2003 @ 19:39:10
Posty: 12936
Lokalizacja: Wrocław
Przepraszam za offtop, ale posta chyba zawsze można edytować? Musi być ostatni tylko po to, żeby go usunąć.

_________________
PCR, when you need to detect mutations
PCR, when you need to recombine
PCR, when you need to find out who the daddy is
PCR, when you need to solve a crime


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 26.09.2005 @ 8:03:22 
Offline
Murderatrix
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20.09.2002 @ 18:24:13
Posty: 14122
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Ano racja, zaćmienie ;)))

_________________
Z poważaniem, Donna Ezena Capo di tutti capi Nazguli Ortografii
And when your heart begins to bleed, you're dead and dead, indeed.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 26.09.2005 @ 21:17:54 
Offline
Myszowór
Awatar użytkownika

Rejestracja: 05.06.2005 @ 20:36:06
Posty: 954
Lokalizacja: z Valnor
Dopiero teraz przeczytałam. Sex, to jest genialne! Normalnie z części na część coraz bardziej powala, no.
A już po tym kawałku, to się dobry kwadrans turlałam po podłodze :))).
Sexbeer pisze:
-Strzelajcie! Strzelajcie, ^cenzura^! – Giertych teatralnym gestem rozpiął koszulę – W gołą, ^cenzura^, pierś celujcie! Na stos, ^cenzura^, rzuciliśmy! Swój życia los, ^cenzura^!

I ja to chcę do sygnaturki! Proszęproszęproszę, pozwól mi!! :]
No i Oberkosynier. Wymiata po prostu :]]].

_________________
- Strzelajcie! Strzelajcie, ^cenzura^! – Giertych teatralnym gestem rozpiął koszulę – W gołą, ^cenzura^, pierś celujcie! Na stos, ^cenzura^, rzuciliśmy! Swój życia los, ^cenzura^! - Sexbeer :]


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 154 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 11  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group