Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 27.04.2024 @ 15:50:13

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 154 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
Post: 30.11.2005 @ 22:03:16 
Offline
Evangelina Parr
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23.09.2002 @ 19:20:38
Posty: 31741
Lokalizacja: z miejsca zwanego Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata
Mało, ale konkretnie :)) Ostatnie zdanie sugeruje wiejską space operę albo pornola :D

_________________
Czułe pozdrowienia! Co cię gniecie?
* * *
Pies, który szczeka, jest niedogotowany - przysłowie chińskie.


THIS IS NOT A LOVE SONG


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 30.11.2005 @ 22:17:59 
Offline
Rębacz z Crinfrid
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01.10.2004 @ 14:37:29
Posty: 1340
Lokalizacja: Z kontowni albo z nienacka
Jak zwykle zajedwabiste, tylko karwesz, co takie krótkie, hę ?


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 30.11.2005 @ 23:34:12 
Offline
Kochanek Vesemira
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03.10.2002 @ 16:09:47
Posty: 16427
Tarkus pisze:
Mało, ale konkretnie :)) Ostatnie zdanie sugeruje wiejską space operę albo pornola :D


Nie planuję żadnej z tych rzeczy :)
A krótkie dlatego, że więcej nie mam. Jak napiszę, to wrzucę :)

_________________
Eckstein, Eckstein, alles muss versteckt sein.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 02.12.2005 @ 19:54:00 
Offline
Feldmarszałek Duda
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20.01.2005 @ 16:52:42
Posty: 4469
Lokalizacja: Lublin
"przygoda prowadząca na najdalsze krańce egzystencji"-to jest coś! Czasem mam wrażenie, że czytanie tego opowiadania to właśnie jest to :)

_________________
"Max jest pijący, lubi rajdy samochodowe i ma polar z teleportem do browaru"
"A morał tej historii mógłby być taki: mimo że cukrowe to jednak buraki"
Nie jestem dobrym człowiekiem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 03.12.2005 @ 13:08:39 
Offline
Adept
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27.10.2004 @ 16:43:01
Posty: 289
Lokalizacja: Jelenia Góra
Króciutko, ale poziom trzyma :) Kiedy następny odcinek ? :)

_________________
Czy nie możemy sie modlić o coś dobrego, na przykład o precyzyjne bombardowanie ?

Paragraf 22

Za nóżki i o ścianę !!! Na pohybel idiotkom.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 09.12.2005 @ 22:22:40 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 15.09.2004 @ 22:19:48
Posty: 583
Pornol z udziałem Leppera i Hołowczyca? Rany boskie...
Oby nie.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 13.01.2006 @ 15:42:25 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 13.01.2006 @ 15:29:49
Posty: 4
A ja tak sobie spokojnie czekam i czekam na kolejny odcinek, a ziarenka spokoju powoli ustepuja miejsca drobinkom zniecierpliwienia... ;)

_________________
"Czasami jestem hamburgerem."
Nasza Powieść


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15.01.2006 @ 12:32:04 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 15.09.2004 @ 22:19:48
Posty: 583
taki_tam pisze:
A ja tak sobie spokojnie czekam i czekam na kolejny odcinek, a ziarenka spokoju powoli ustepuja miejsca drobinkom zniecierpliwienia... ;)


Coś w tym jest.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 19.02.2006 @ 3:57:49 
Offline
Kochanek Vesemira
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03.10.2002 @ 16:09:47
Posty: 16427
And now, for your viewing pleasure, kolejny odcinek wiejskiej space opery :) Przepraszam za długie oczekiwanie, ale sesja jak zwykle zaskoczyła studentów, poza tym musiałem też się realizować uczuciowo i zawodowo :] Enjoy ;)

Na Czerniakowskiej poszatkowany fiat wydał z siebie ostatnie tchnienie, resztę drogi przebyli pieszo. Zatrzymali się na Sadybie, przed bliźniakiem na jednej z bocznych uliczek. Okolica w niczym nie przypominała tarchomińskiego piekła – poza paroma zielonymi poletkami na dachach wyglądała, jakby czas zatrzymał się dziesięć-piętnaście lat wcześniej. Wręcz kontrrewolucyjnie.
-Daleko jeszcze? – Giertych, zdyszany po wcześniejszych przejściach, z trudem łapał oddech – Nogi mnie, ^cenzura^, napierdalają.
-Nie, to już tutaj – młodszy redaktor Nasiuda oparł się, zmęczony, o murek – Tutaj mieszka nasz stary znajomy. Może nas przez chwilę przechować. I myślę, że nie będzie zadawał zbędnych pytań.
-A jest pewny? Sprawdzony? Ufasz mu? Wróg, ^cenzura^, czai się wszędzie! – Giertych dobitnie popatrzył Krzysztofowi w oczy.
-Roman?
-Co?
-Wracasz do formy – Krzysztof porozumiewawczo mrugnął okiem – A o Stefana się nie martw, jest sprawdzony. Wiele dziwniejszych rzeczy przewaliło się przez jego życie.
Zadzwonili do bramy. Po chwili ciszy drzwi na końcu ogrodowej ścieżki otworzyły się i wyjrzała przez nie głowa: duża, szeroka i zarośnięta. Z włosami niemytymi od tygodnia.
-Kto tam?! – wydarła się głosem niskim i zdradzającym przyjmowanie ponadprzeciętnych ilości nikotyny i alkoholu – A, to ty, Krzysiek? Właź, zapraszam na pokoje!
Brama się otworzyła. Nasiuda i Giertych zrobili kilka kroków na ścieżce, tylko po to, by omal nie zostać powalonymi przez coś, co wyglądało na skrzyżowanie niedźwiedzia grizzly z czołgiem, a co wybiegło z wnętrza domu. Ciepły język rozsmarował im się po policzkach.
-Rammstein, do nogi! – głowie udało się przekrzyczeć ujadanie – Nie bójcie się, jest łagodny jak dziecko. Wchodźcie, wchodźcie! A kogo przyprowadziłeś, Krzysiek? Znam go?
-Powiedzmy...
-Dzień dobry – powiedział przedmiot rozmowy.
-Czy to jest...? – firana włosów przysłaniała brwi, ale najwidoczniej podniosły się mocno do góry.
-Tak, to on. Wszystko ci wytłumaczę.
Weszli do ciasnego i zawalonego przedpokoju, Rammstein, ochoczo machając ogonem, podążył za nimi.
-To jest Stefan, kolega z liceum. Stefan, to jest Roman Giertych – Krzysztof od razu przeszedł do interesu. – No to Romek, Stefan, Stefan, Romek. Dajcie ręce.
-Czekaj, ale od kiedy kumplujesz się z Giertychem? I dlaczego mam podawać rękę temu... temu... no jemu. Przecież to jest Giertych!
-No właśnie. Dlaczego prawdziwy, ^cenzura^ Polak, ma podawać rękę jakiemuś szataniście? – wycedził Giertych, rozglądając się dookoła.
Istotnie, było na co popatrzeć. W rozbebeszonej na oścież szafie na ubrania oprócz zwyczajnych płaszczy wisiały dwie kurtki gęsto ponabijane ćwiekami i migotliwy jak stalowy wąż, równie ponabijany pas. Smoliście czarna szafka na buty uśmiechała się namalowanymi na rogach małymi czaszeczkami. Sęki na drewnianej boazerii niepokojąco przypominały szóstki. Nawet dywanik na podłodze – miękki, kolorowy dywanik – układał się w kształt odwróconego krzyża.
-Ale o co chodzi? – Stefan był autentycznie zdumiony – Stare przyzwyczajenia.
-Był człowiek młody i głupi – Krzysztof uśmiechnął się pobłażliwie – A właśnie, co z Plugaviatorem?
-Poznał laskę z Poznania, teraz tam mieszka. Dostali jakieś poletko, czy coś, teraz uprawiają. Zamiast solówek ćwiczy palce na rzodkiewkach.
-A Boruta?
-Gra w zespole weselnym. Nawet nieźle kasę trzepie. Czasem nawet namawia ludzi, by zagrali coś ostrzejszego. Perfect, Budka, te sprawy.
-A Bassturbator?
-Cholera wie, kilka lat go nie widziałem. Ludzie mówią – Stefan ściszył głos – że się zmenelił. Ktoś go raz widział jak butelki zbierał, inny, jak na dworcu czekał po talerz ciepłej zupy. Szkoda człowieka.
-Nawet poletka socjalnego nie dostał?
-Nawet poletka.
-No to szkoda człowieka.
Pokiwali głowami.
-Czy ktoś mi może wytłumaczyć, co tu, ^cenzura^ się wyprawia? – głos Giertycha dobiegł ich jak z innego świata.
-Mówiliśmy o studenckich czasach. Wtedy do Stefana nie mówiło się Stefan. Mówiło się Sperma Szatana..
-W skrócie SS – dopowiedział Stefan.
-...o właśnie, dzięki, w skrócie SS, dumny wokalista jedynej prawdziwej deathgothicmetalowej kapeli Umlaut.
-Mieliśmy nawet parę demówek – uśmiechnął się Stefan. – „Semen of Infinite Destruction”, „Abyssal Spermatoid Terror” i ta jedna, co byśmy ją wydali, gdyby Boruta nie zjadł taśmy po pijaku. Aha, i raz nawet groupies.
-Sam im musiałem zamawiać na telefon, ale zawsze – Krzysztof wyraźnie odreagowywał wcześniejsze stresy – Ale już sami płacili.
-Bo Plugaviator swoje poletko zdefraudował! – Stefan rozrechotał się na całe gardło.
-Dobra, Stefan, słuchaj, nie będziemy tutaj stać. Chodźmy do kuchni, tam ci wszystko opowiem. Potrzebujemy noclegu na parę dni.
-On też?
-On też.
-Hm... No dobra, coś się wymyśli. Zapraszam – Sperma Szatana pchnął drzwi z namalowanym sukkubem w kucharskiej czapie.
-O ^cenzura^ mać – Giertych wzniósł jedyne oko ku sufitowi (a konkretnie ku żyrandolowi w kształcie pentagramu), nie zwracając uwagi nawet na Rammsteina zaznajamiającego się z jego nogawką – Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił...

***

Kilka godzin później stan psychiczny byłego postrachu polskiej polityki nie poprawiał się. Krzysztofa wręcz przeciwnie – choć redaktor Nasiuda ciągle zachowywał się nieco nerwowo, a odgłos grzanek wyskakujących z tostera niemal wysadził go ze stołka, to jednak spotkanie ze starym przyjacielem w jakimś stopniu go rozluźniło. Stefan, po początkowych wahaniach, zgodził się udostępnić gościom miejsce do spania („No to, Roman, wolisz na karimacie Kredki czy Marduka?”), obiecał nie zadawać zbędnych pytań i głośno oznajmił, że WieśMAKów, witosów i inne formy represji olewa ciepłym moczem. Jego dom to jego twierdza, głosił, a wszelkie formy wtargnięcia spotkają się ze zdecydowanym odporem Rammsteina, jego samego i mocy piekielnych.
-Obecna polityka zwisa mi i powiewa zwiędłym kalafiorem – perorował, machając kabanosem wydobytym z odmętów lodówki udekorowanej suszonymi flaczkami z torebki – Tak samo zresztą, jak poprzednia. Jak byłem młody, wolałem walić wino w parku, niż myśleć o lewicach, prawicach, reformach, aferach, komisjach, Rywinach i tym podobnym dupowkrętach. Jak się władza zmieniła na obecną, leżałem ululany gdzieś w Skaryszaku. I wcale mi ona nie przeszkadza, przynajmniej spokój jest. Jak mi się tylko nie dobiera do dupy, to i jej nie zamierzam. A was nocuję po starej znajomości, nie politycznie, zapamiętajcie sobie.
-Jeszcze raz dzięki – odpowiedział Krzysztof – Stokrotne dzięki, że ryzykujesz. Mówiłem ci, byliśmy ścigani, może się zorientują, co z nami. Chcę tylko, żebyś wiedział, że się narażasz.
-Wiem, mówiłeś, przyjmuję, ale powtórzę jeszcze raz. Odkąd starzy zmarli, robiłem w tej chałupie dziwne rzeczy, nie zawsze legalne. Myślę, że na większą skalę, niż przechowanie was dwóch. Jakoś władza nigdy się mną nie zainteresowała. Zresztą, burdelu w biurokracji nawet oni nie potrafili posprzątać. Będzie dobrze.
-Wcale, że, ^cenzura^, nie będzie – odezwał się opryskliwie Giertych zakładając ręce na pierś.
-Bo? – brwi Spermy Szatana ponownie poruszyły się pod przetłuszczoną firaną – Nie jest ładnie obrażać gospodarza, który wita chlebem i solą. Zwłaszcza, jeśli należy się do opcji politycznej, która pieprzy bez sensu o szatanistach i mordowaniu kotów na cmentarzach.
-Bo po pierwsze, ^cenzura^ – Giertych przyjął wyzwanie – wpakowaliśmy się w naprawdę, ^cenzura^, poważną sprawę i twój ^cenzura^ optymizm ci nie pomoże. Po, ^cenzura^ drugie, jesteś szatanistą. Tak, ^cenzura^, ^cenzura^ szatanistą!
-Roman, proszę cię...
-Chędożonym, wycwelonym w dupę trzy razy, zasranym szatanistą! Sam twój, ^cenzura^, widok obraża, ^cenzura^, moje uczucia religijne! I po trzecie – Giertych wyprostował się na całą swoją wysokość z wyciągniętym palcem, kropelki śliny padały na stół koloru obsydianu i brodę Stefana – jestem człowiekiem żonatym. Mam żonę i syna, do ch... wafla! Których żywię, utrzymuję, kocham i muszę, ^cenzura^, do nich wrócić!
-Siadaj! – ryk Stefana przypomniał Krzysztofowi czasy Umlautu – Nigdzie nie wracasz, chyba, że Krzychu pozwoli. Bo będę się słuchał jego, a nie jakiegoś kretyna, który nic się nie zmienił przez ostatnie dziesięć lat. Jesteś tu tylko dlatego, że Krzychu tak chce, inaczej po tych słowach na zbity pysk byś poleciał. Albo bym cię wziął do kurowałów, byłby spokój.
-Ale, ^cenzura^, przynajmniej muszę zadzwonić – Giertych oklapł.
-Mówię ci milion razy, nie możesz – wtrącił się Krzysztof – Mają nasze numery, muszą je namierzać, to jest zbyt gruba sprawa. Chcesz się złapać, proszę bardzo, ale bez naszej partycypacji.
-On chyba ma domowy, tak? Może by z niego?
-Ja wiem... Ciągle ryzyko, może reagują na ton głosu... Co sądzisz, Stefan?
-Jak już koniecznie chce, niech dzwoni, byle nie za długo. Ryzyka nie ma – wokalista Umlautu wydobył z siebie gotyckie podobieństwo uśmiechu.
-Jak to nie ma?
-Proste. Kto powiedział, że telefon jest do mojej linii podłączony? – Stefan uśmiechnął się gotycko triumfalnie.
-Kradniesz impulsy? – redaktor Nasiuda autentycznie się zdziwił.
-No jasne. Mam za sąsiada jakiegoś gnojka z jakiegoś ministerstwa. Wozi się dacią, rżnie sekretarkę i myśli, że jest półbogiem. Ale jednocześnie ćwok taki, że nic nie zauważył. Jak chce, niech dzwoni, najwyżej miło będzie popatrzeć na WieśMAKów wrąbujących się w dom obok. Władzę olewam, co nie znaczy, że ją lubię.

***

Naczelnik Wiejskiej Milicji, gdy tylko zamknął za sobą drzwi gabinetu wicepremiera, zabrał się do tradycyjnego rytuału całowania pierścienia. Dopiero potem zdobył się na pierwsze słowa.
-Wybacz, Wasza Ekscelencjo, ale pojawiły się niespodziewane...
-Macie jakieś ślady? – słowa Leppera uderzyły w niego jak bicz.
Naczelnik lękliwie przyjrzał się siedzącemu po drugiej stronie masywnego, mahoniowego biurka wicepremierowi. Nienagannie wypomadowany wąs, leniwie teraz podwijany, krótko ostrzyżone srebrne włosy kontrastujące z ogorzałą cerą i roziskrzone, pełne werwy spojrzenie robiły wrażenie. Coś musiało nadspodziewanie dobrze pójść. Bał się pomyśleć, co.
-Oczywiście, Wasza Ekscelencjo. To tylko kwestia czasu, zanim akcja zostanie ukończona.
-Pokaż mi – Lepper stuknął palcem w biurko, z którego natychmiast wysunął się nowoczesny terminal komputerowy. Wejście do WieśMAKowskiego intranetu.
-Oczywiście – naczelnik pochylił się nad wicepremierem i przelatywał przez kolejne okna, wypluwające wciąż to nowe potoki danych – Wiemy, w którą stronę pojechali przed utratą kontaktu. Znając stan techniczny pojazdu po spotkaniu z naszym patrolem, obliczyliśmy jego przybliżony czas funkcjonowania. Myślimy, że po szoku psychicznym, jaki niewątpliwie wywołała nasza akcja, nie kontynuowali ucieczki, tylko szukali jakiegoś schronienia, najlepiej u zaufanej osoby. Skompilowaliśmy bazę danych wszystkich znajomych obu poszukiwanych, mieszkających w zasięgu pojazdu. Koledzy ze szkoły, z pracy, dalsza rodzina, ludzie, których wychwyciły nasze kamery. Na liście znalazło się sto dwadzieścia siedem nazwisk. Już zaczęliśmy sprawdzać.
-Nie boicie się paniki? To będzie największa nasza akcja od czasu wielkich czystek w Agencji Rynku Rolnego. Jak jeszcze inne służby się zainteresują, będzie naprawdę ciepło.
-Na razie ograniczyliśmy się do obserwacji. Instalujemy kamery termiczne i podsłuchy. Jeśli uzyskamy wystarczającą pewność, wkroczymy,
-Mamy kamery termiczne?
-Pożyczyliśmy od kurołapów. W zamian za nasze śmigłowce, których oni użyli do opylania nielegalnych buraków.
-Cholera, wiesz, że tego nie lubię. Potem znowu się do nas przypieprzą i czegoś zachcą. A my nie jesteśmy żadne służby specjalne, my to oficjalny resort, wszystko musimy mieć zaksięgowane i co do grosza, bo Poznański się zesra, a więcej nie da. Inaczej nie mogliście?
-No w sumie tak, ale by to długo zajęło. Waszej Ekscelencji zależało na czasie.
-No dobra, dajcie znać, jak ich złapiecie. Odmeldowuję was. Hopsasa.
-Sasa – wymamrotał naczelnik i ewakuował się z gabinetu.
Andrzej Lepper odetchnął z ulgą. Od czasu, gdy siłowe rozwiązywanie problemów przerodziło się z prostego wysypywania zboża w narady, ile pieniędzy można wydać z budżetu ministerstwa i jak to ukryć kreatywną księgowością, zdecydowanie stracił do niego entuzjazm. Ta jedyna, nierozwiązana sprawa uwierała go jak kamyk w bucie. Na szczęście reszta dnia układała się dobrze – przeżył wizytę sołtyssimusa, który w tym momencie machał motyką topless przed kamerami, i udało mu się przy tym nawet nie zasnąć. I, co najważniejsze, pozyskał Hołowczyca.

***

-No cześć, kochanie – Roman Giertych silący się na czułości do słuchawki ze szklanką zimnego mleka w ręce wyglądał tak komicznie, że Stefan wyciągnął z lodówki piwo (marki Zamkowe Dark) i przyglądał się temu niczym najlepszemu skeczowi – No, ^cenzura^, tęsknię. I przepraszam. Ale wiesz, miałem komplikacje... Tak, dalej jestem z tym kolegą... Nie na dziwkach, ^cenzura^. U innego kolegi... No wrócę, jak najszybciej, ale to nie jest takie proste... Nie, ^cenzura^, dalej cię kocham... Nie, nie mam innej. A co z naszym synkiem?
-Przypomina mi się, jak pałker Anal Carnage po każdym koncercie dzwonił do mamusi...
-Stefan, nie teraz, facet to przeżywa.
-Kąpiesz go? No, to, ^cenzura^, zajebiście, ale ma dobrą mamę. No, nie zatrzymuję cię, tak, leć, do niego, zajmij się nim. To wrócę najszybciej, jak mogę... Może dzisiaj, nie wiem, ^cenzura^... Kocham cię. To na ra...
Szklanka z trzaskiem upadła na podłogę. Podobnie jak puszka piwa i grzanka Krzysztofa, gdy tylko obaj usłyszeli słowa Giertycha:.
-Co to, ^cenzura^, znaczy, chodzi po wodzie?!

_________________
Eckstein, Eckstein, alles muss versteckt sein.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 19.02.2006 @ 10:10:45 
Offline
Rębacz z Crinfrid
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27.11.2004 @ 13:20:06
Posty: 1233
Lokalizacja: Wspanialewo Górne
Sexbeer pisze:
(...)Zatrzymali się na Sadybie, przed bliźniakiem na jednej z bocznych uliczek.(...)

Parsknąłem dzikim śmiechem... Przez chwilę nawet miałem pewien konkretny, znany niektórym bliźniak na Sadybie na myśli... ;D

_________________
Nigdy nie zapominaj:
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.

C-in-C Brygady Malkaviańskich Cyklistów
Liga Niezwykłych Dżentelchamów


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 19.02.2006 @ 13:16:56 
Offline
Evangelina Parr
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23.09.2002 @ 19:20:38
Posty: 31741
Lokalizacja: z miejsca zwanego Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata
Rammstein, do nogi :D Fajny odcinek, dwathmetalowcy, karimata z Mardukiem, kreatywna księgowość Leppera (hopsasa ;) ) i "chodzi po wodzie" plus czułe rozmowy Giertycha z żoną - mniami :)

_________________
Czułe pozdrowienia! Co cię gniecie?
* * *
Pies, który szczeka, jest niedogotowany - przysłowie chińskie.


THIS IS NOT A LOVE SONG


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 20.02.2006 @ 16:10:11 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 13.01.2006 @ 15:29:49
Posty: 4
Noo, nareszcie. ;)
I przez to tajemnicze zakonczenie znowu nie bede mogl sie doczekac kolejnego odcinka, ktory jak zwykle pojawi sie za pozno. Eh. ;)

_________________
"Czasami jestem hamburgerem."
Nasza Powieść


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 19.03.2006 @ 20:50:08 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 15.09.2004 @ 22:19:48
Posty: 583
Czyżby rzecz miała się zakończyć spisaniem "Ewangelii według świętego Giertycha"?


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 20.03.2006 @ 22:02:17 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10.12.2003 @ 13:45:04
Posty: 6932
Lokalizacja: urojone Trondheim za morzem
Seksiu, poprawiłeś mi humor.

_________________
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 20.03.2006 @ 22:15:52 
Offline
Kochanek Vesemira
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03.10.2002 @ 16:09:47
Posty: 16427
Nie ma sprawy :) A co do dalszego ciągu, owszem, nastąpi, ale jak napiszę to, co niestety muszę. Wiem dokładnie, jak się całość skończy :)

_________________
Eckstein, Eckstein, alles muss versteckt sein.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 154 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group