Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 28.04.2024 @ 21:28:58

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 21 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł: On był...
Post: 19.02.2005 @ 19:58:08 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 19.02.2005 @ 19:38:51
Posty: 7
Po jego chropowatej twarzy delikatnie spłynęła łza, przelewając się przez pobitewne blizny. Okrąg złożony z pięciu menhirów i ogromny dąb w środku. Wszystko się zgadza! Postać przejechała ręką po kruczoczarnych, zwichrowanych włosach kaszląc przy tym przez łzy. Sięgnął zabliźnioną ręką do skórzanego pasa i wyjął małą kryształową szybkę. Spojrzał na nią przez światło księżyca. Widoczny był na niej magicznie zapisany portret kobiety.
Pięknej kobiety.
Uśmiechała się do oglądającego, a uśmiech ten był anielsko cudowny. Jej kasztanowe włosy sięgały do ramion a niesforna grzywka opadała na zielone oczy.
- Cena którą zapłaciłem była zbyt wysoka - opuścił głowę i schował szybkę za pasek.
Chwycił żelazny klucz na łańcuchu zawieszonym na szyi. Milczał. Wiedział, czym to się skończy, ze po tym co zrobi już nic innego nigdy się nie skończy.
Ani nie zacznie.
Z oddali było słychać coraz głośniejszy tupot koni.
- Tak szybko mnie znaleźli? - Ścisnął klucz tak mocno, ze ręka mu zadrżała. Podjął decyzję.
Wyciągnął rękę z kluczem w kierunku dębu i przekręcił w powietrzu pełny obrót. Powietrze dookoła zawirowało a jego niebieska, postrzępiona szata tańczyła w rytm wiatru który po chwili umilkł. Na jego twarzy zawitało zdziwienie. Nagle z wnętrza dębu wystrzeliła purpurowa fala świetlna która po dojściu do menhirów znikła. Z drzewa odpadł mały kawałek kory a przez miejsce w którym odpadł biła błękitna poświata. Przysłaniając ręką oczy podszedł do drzewa. Dotknął kory przy świetle. Ta także odpadła, a po niej następne odsłaniając portal.
Przekroczył go.
Stał tam, naprawdę stał. Dokładnie tak jak w legendach, na środku Urborus zwinięty w ósemkę a po bokach sylwetki anioła i diabła. Wskazówki sięgały mu do pasa...
- Wszechzegar - Zaśmiał się pod nosem - czas całego świata odmierzany jest przez niego... i tylko dzięki niemu - Wyjął z wyświechtanej pochwy na plecach katanę, prezent od przyjaciela z innego kontynentu – ale już niedługo.
Z wyciągniętą kataną zaczął kroczyć w kierunku sekundowej wskazówki.
- Stój! - krzyknął jasnowłosy człowiek w skórzni wchodzący przez portal
Zaraz za nim weszło jeszcze pięciu mężczyzn i kobieta, wszyscy także byli w skórzniach.
- Garet, czy ty wiesz co chcesz zrobić?
Jasna cholera nie zamknąłem portalu! Garet przeklinał siebie w myślach. Odwrócił się w ich stronę i znowu wykonał obrót kluczem w powietrzu zamykając portal.
- Tak... wiem... - odpowiedział beznamiętnie
- Nie zmuszaj mnie do tego - jasnowłosy dotknął głowicy miecza przy pasie
Garet zaśmiał się.
- Wiem, że to będzie jałowa walka ale i tak będziemy próbować. Powiedź mi jeszcze tylko dlaczego?
- Naprawdę nie wiesz dlaczego?
- Garecie, wiele lat temu nasz kraj miał zostać zniszczony przez watahę goblinów górskich pod dowództwem ogra Ulryka. Powiedziałeś, ze zrobisz wszystko aby ratować ludzi, wszystko. Sam, bez niczyjej pomocy, dobrnąłeś na szczyt góry Sytam i otrzymałeś dar od bogów. Dzięki niemu powoli wypleniłeś zło z naszego kraju. Stałeś się bohaterem, dlaczego teraz chcesz zniszczyć to czego broniłeś stawiając wtedy na szale własne życie?
- Dar? – zaśmiał się obłąkańczo – Ty to nazywasz darem? - spojrzał mu prosto w oczy - To jest zwykłe przekleństwo.
W jego oczach dojrzał płomień nienawiści.
- Nie dajesz mi innego wyjścia - powiedział przez zęby jasnowłosy i wyciągnął ze świstem miecz.
- Nie, to ty sobie nie dajesz wyjścia. Możesz spokojnie patrzeć jak robię swoje bo i tak walka ze mną nie ma najmniejszego sensu.
- Kpisz sobie!
Cisza.
- Masz racje. Kpie, kpie z samego siebie, bo ja sam na twoim miejscu zrobiłbym to samo.
Garet chwycił oburącz katanę i skierował ostrze w jego kierunku.
- Choć więc - powiedział zawadiacko
Jasnowłosy ruszył w jego kierunku a za nim pozostali wojownicy. Jasnowłosy odwrócił głowę do tyłu
- Elein, ty nie.
Kobieta zdziwiła się. Ze zdziwioną twarzą wyglądała jeszcze ładniej niż normalnie chyba dzięki temu śmiesznemu grymasowi ust.
- Dlaczego?
- No bo ja cię... proszę. To zbyt niebezpieczne.
- Ale ja chcę walczyć...
- Elein!
- Dobrze już dobrze.
Elein schowała miecz.
Garetowi, jasnowłosy i Elein kogoś przypominali. Jego i...
Jasnowłosy dalej szedł w kierunku Gareta i zatrzymał się dopiero dwa metry przed nim, a pozostali spokojnymi krokami okrążyli go, tworząc wielokrotną flankę. Stali tak, a w tle poruszała się sekundowa wskazówka odmierzająca życie i istnienie. Wszyscy wiedzieli, że nagle wszystko się rozpęta, ale każdy czekał na ruch tego drugiego. Po chwili nie wiadomo było kto zaczął. Miecze zaczęły ze świstem ciąć powietrze. Pierwsze skrzyżowania mieczy, pierwsze iskry od uderzeń. Garet mimo osaczenia łatwo unikał ciosów, stawało się to dla nich irytujące. Oni próbowali przewidzieć każdy jego następny ruch, on natomiast myślał inaczej. Odtwarzał w głowie wszystkie przeprowadzone pojedynki i bitwy. Kierowało się nie przeczuciem a wyłącznie doświadczeniem. Postanowił teraz przejść do ofensywy. Wybrał na chybił trafił jednego z wojowników i ciął primą. Przeciwnik był na tyle dobry aby zrobić paradę i od razu zripostować. Ale i tak nie mógł równać się z Garetem który zaatakował potężną secundą. Przecięty na pół miecz upadł na tarczę zegara. Po chwili obok upadło bezwładnie ciało wojownika ze zmasakrowaną twarzą. Kolejny próbował zmylić Gareta fintą ale nawet nie zdążył przejść do ataku. Jego głowa przeturlała się kawałek po zegarowej tarczy i spadła w otchłań czasu. To jest to! Pomyślał jeden z nich i próbował zepchnąć Gareta w otchłań. On zaś jednak zatrzymał się na granicy tarczy zegara i otchłani jakby oparł się o mur.
- Zdziwieni? Nawet jakbym chciał, nie mogę spaść w otchłań i zginać.
Jasnowłosy w furii posłał do Gareta długą kombinację szybkich cięć. Prima, secunda, finta i znowu prima, i znowu secunda i jeszcze mocniej i jeszcze szybciej. Ale Garet tylko parował, parował i śmiał się. Jasnowłosy z coraz większą wściekłością zadawał ciosy.
Śmiech.
Dosyć tego!
Jasnowłosy zrobił potężne cięcie od prawej, Garet stracił równowagę, i poprawił błyskawicznie od lewej. Krew trysnęła mu na twarz. Garet padł na plecy. Rana na korpusie była rozległa, ale on ciągle się uśmiechał. Śmiał się plując krwią aż do momentu w którym przestał oddychać . Jasnowłosy sięgnął po klucz. Szarpnął kilka razy ale łańcuch nie chciał oderwać się od szyi. Widocznie był magicznie przymocowany. Garet błyskawicznie chwycił katanę i leżąc jeszcze zamachnął się na Jasnowłosego który odskoczył w ostatnim momencie. Powoli wstał. Jego śmiertelna rana zaczęła się zasklepiać pozostawiając po sobie jedynie bliznę:
- Mój dar... – powiedział powoli śmiejąc się – tak naprawdę jest gorszy od przekleństwa...
- Milcz! – krzyknął jasnowłosy – Jesteś bohaterem, od stuleci pieśni o twoich dokonania są na ustach milionów ludzi, a nawet elfów i krasnoludów. Każde dziecko chce być takie jak ty. Dzięki swojej nieśmiertelności na zawsze będziesz się pławił w swojej sławie. Ponawiam pytanie: Dlaczego?
- Ja uratowałem ten świat i to ja mogę go zniszczyć.
- Ty go uratowałeś ale go nie stworzyłeś. Nie masz prawa decydować o jego istnieniu! Jesteś okrutny i podły!!!
Cisza. Jasnowłosy przyjął postawę obronną, był pewien, że Garet teraz go zaatakuje.
Mylił się.
- Znowu masz rację, jestem okrutny i podły. Wtedy byłem gotów poświęcić swoje życie dla milionów istot, a teraz chce poświęcić te miliony tylko i wyłącznie dla siebie. Brzydzę się, brzydzę się własnym egoizmem.
- Teraz ty masz rację. Kiedyś byłeś naszym zbawcą, a teraz jesteś naszym katem i to dla zabawy, bo jaki może być inny powód? Nuda przysłania ci rozsądek. Nie masz czym już się cieszyć bo wszystko już masz. WSZYSTKO !!!
- Wszystko? – Garet zaczął powoli iść w jego kierunku
- Nie, nie mam wszystkiego. Z chęcią oddałbym to twoje „wszystko” żeby znowu mieć przy sobie tą osobę - z jego oczu pociekły łzy
- Ja chce tylko JĄ! – podniósł do góry katanę i zamachnął się na jasnowłosego który z łatwością uniknął ciosu.
- JĄ! - Garet robił cięcie za cięciem powtarzając tą bardzo krótką prośbę ale mającą dla niego niewyobrażalne znaczenie. Każdy cios był coraz bardziej chaotyczny i pozbawiony techniki.
To była czysta furia.
- Ale nie mogę jej mieć zpowrotem...
Po chwili trzej pozostali przy życiu ludzie w skórzniach byli już przy Garecie, a walka rozpoczęła się na nowo. Tym razem Garet nie kierował się doświadczeniem, czy choćby przeczuciem. Nie kierował się niczym. Znowu zabrzmiała muzyka walki, szczęknięcia mieczy i świsty ostrzy. Wskazówka sekundowa zaczęła się do nich zbliżać. Kiedy była już w miarę blisko Garet wskoczył na nią, rozległ się huk i zniknął. Wojownicy stali jak wryci. Wskazówka zrobiła dwa ruchy w ich stronę odmierzając kolejne dwie sekundy istnienia. Nagle jeden z wojowników się rozpadł! Po prostu rozpadł, poćwiartowany na setki kawałków. Po chwili dojrzeli Gareta stojącego na wskazówce. Dziwnie się zachowywał, mrugał oczami w oszałamiającym tępię, a jego ręka która była przy boku po chwili drapała kark z tyłu. Garet zeskoczył na tarczę.
- Już wiem! – krzyknął jeden z wojowników – kiedy się stoi na wskazówce twoje ruchy są przyspieszone! - spojrzał z wyższością na upadłego bohatera.
Pewnie myśli, ze jest geniuszem, o to chodzi, Garet chciał, żeby tak myślał. Wojownik skoczył w kierunku wskazówki.
O to chodzi.
Kiedy tylko jej dotknął na jego miejscu pojawił kupka kości. Trwało to niecałą sekundę. W niecałą sekundę jego ciało postarzało się o kilkadziesiąt lat, a może i więcej. To samo działo się z ciałem Gareta ale czy coś takiego robi różnicę nieśmiertelnym? Jasnowłosy zacisnął mocniej dłonie na mieczu, a jego mięśnie drgały ze złości. Ciął Gareta od prawej ale on gładko wykonał paradę i od razu zripostował. Po chwili była to już tylko chaotyczna wymiana ciosów: prima, parada, secunda, parada. W pewnym momencie skrzyżowali miecze i zaczęli się nimi siłować. Ich zalane potem twarze były od siebie w odległości zaledwie kilku centymetrów. Wodniste i zmęczone oczy weterana patrzyły na gładką twarz nowicjusza, a błękitne i pełne życia oczy nowicjusza spoglądały na pełną blizn twarz weterana.
- Ta walka nie ma sensu, nikt ani nic nie może mnie zabić, a już zwłaszcza ty – wysapała ciężko Garet
- Może nie będę musiał.
Jasnowłosy odepchnął Gareta nogą i od razu ciął poziomo od prawej. Krople krwi spływały leniwie po ostrzu. Głowa Gareta leżała obok korpusu z zastygniętym zdziwieniem na twarzy.
Jasnowłosy podniósł ją. Uciął głowę tak żeby łańcuch z kluczem był przy niej, a nie przy korpusie. Chwycił klucz i wykonał nim obrót otwierając portal.
- Marcus, weź jego korpus i przejdź przez portal.
- A ty?
- Ja będę musiał zamknąć portal od tej strony, to jedyne wyjście.
- Ale...
- Idź już, to rozkaz!
- Ja zamknę portal, ty idź
- Zlekceważysz rozkaz dowódcy?
- W takiej sytuacji: tak.
- A prośbę przyjaciela?
Marcus odwrócił wzrok... po chwili przeszedł przez portal ciągnąc bezgłowe ciało za ręce.
Jasnowłosy spojrzał na Elein wymownie podnosząc brwi.
- Nie idę, zostaję z tobą – powiedziała Elein krzyżując ręce na piersiach
- Co?
- Zostaję.
- Natychmiast przechodź przez portal!
- Podaj mi tylko powód.
- Proszę bardzo: Nie ma sensu żeby więcej ludzi ginęło.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia?
Jasnowłosy otworzył usta i próbował coś powiedzieć ale słowa więzły mu w gardle. Elein podeszła do niego. Jej długie, czarne włosy zwisały przez prawe ramię, a mały zadarty nosek idealnie współgrał z drobną twarzą. W jej granatowych oczach z łatwością można by się zgubić i jasnowłosy właśnie to robił. Gubił się, nie mogąc powiedzieć tego czego oczekiwała.
Nagle odcięta głowa zamieniła się w popiół i rozleciała. Przez portal wskoczył Garet z odrośniętą głową. Wyciągnął rękę w kierunku jasnowłosego. Klucz wyleciał mu z dłoni i już po chwili znajdował się między palcami Gareta, który zrobił nim obrót w powietrzu i zamknął portal. Jasnowłosy zaklął pod nosem i podszedł do Gareta.
- Mam już na ciebie sposób - uśmiechnął się
Garet odwzajemnij uśmiech
- Nie boisz, ze znowu ci go odbiorę? - ciągnął dalej
Garet rzucił za siebie klucz, który odbił się od krawędzi tarczy zegara i spadł w otchłań czasu.
- Nie – odparł spokojnie Garet
Jasnowłosy zalał się zimnym potem.
Wszystko stracone...
Zamroczyło go przed oczami
Wszystko stracone!!!
- Kończmy już to – mówiąc to, Garet wyciągnął zza pasa na klatce piersiowej shirukena i rzucił nim w kierunku jasnowłosego.
Metalowa gwiazdka mknęła na wprost świszcząc przy tym. W końcu świst ustał. Jasnowłosy odbił mieczem shirukena, który wbił się w tarczę zegara.
- Będę walczył do końca, póki sił mi starczy i choćby nie było już żadnej nadziei.
- Pleciesz banały jak w pierwszej lepszej książeczce dla dzieci.
- Wiem, ale w prawdziwym życiu takie banały są potrzebne najbardziej.
- Znowu muszę przyznać ci rację.
Kolejny shiruken pomknął w kierunku jasnowłosego. Zderzenie z ostrzem, iskra. Tym razem gwiazdka poleciał gdzieś w górę. Trzeci shiruken krzywo odbił się od miecza i zboczył w bok. Usłyszeli przeciągliwy krzyk. Jasnowłosy cały pobladł i powoli odwrócił się. Elein leżała we krwi, gwiazdka raniła ją blisko szyi. Powoli ulatywało z niej życie. Szybko podbiegł do niej i padł na kolana. Co ja najlepszego zrobiłem! Pierwszy raz od tamtego dnia Garet czuł się tak niewyobrażalnie podle.
Od tamtego dnia w którym...
Jasnowłosy ciągle klęczał przed umierającą Elein z opuszczoną głową.
Milczał.
Tak jak Garet dnia w którym umierała kobieta z portretu.
Alderin.
- Powiedź jej to... – rzekł cicho Garet
Jasnowłosy odwrócił głowę w jego kierunku, a w jego oczach szalała wściekłość.
- Milcz... – wysapał przez zęby
- Nie popełniaj tego błędu co ja... – kontynuował Garet
Jasnowłosy ciągle patrzył na niego z płonącą nienawiścią ale powoli docierał do niego sens słów upadłego bohatera. Tak więc odwrócił się i powiedział Elein te dwa słowa. Dziewczyna uśmiechnęła się blado i umarła.
Umarła szczęśliwa.
Jasnowłosy wstał i odwrócił się do Gareta unosząc ponownie miecz, lecz on tylko wykonał mały ruch ręką i sparaliżował nogi nowicjusza.
- Od początku mogłeś to zrobić?
Garet szedł w kierunku wskazówek.
- Więc od początku się nami bawiłeś! Ty... ty... brak mi słów żeby powiedzieć kim jesteś.
Garetowi także brakło słów żeby siebie opisać. Wiedział, że robi źle, nie podobało mu się to ale to robił. Ostatni raz uniósł swoją katanę która przez setki lat stała się już cała karmazynowa, od krwi milionów ludzi i nieludzi których zabił. Ale już za chwilę ta katana nigdy już nie poczuje smaku krwi.
Ani żaden inny miecz.
Nikt już nie umrze ani się nie narodzi.
Nikt już nigdy nie zrobi nic.
Skoczył w kierunku wskazówek które akurat ułożyły się jedna na drugiej.
Katana, która była magicznie przystosowana do upływu czasu, roztrzaskała sekundową wskazówkę
Sekundy w minuty.
Kolejną także.
Minuty w godziny.
I następną.
Godziny w wieczność.
Wszystko dookoła i w całym wszechświecie zastygło. Zamieniło się w kamień, a kamień jest zimny, szary i martwy. Chwile przed tym jak czas przestał istnieć sylwetka anioła powiedziała
- On był zły
a sylwetka diabła
- On był dobry.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 20.02.2005 @ 15:36:34 
Offline
Myszowór
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01.06.2004 @ 23:27:01
Posty: 970
Lokalizacja: Sosnowiec / Bournemouth
Hmm.. :)
Bardzo podoba mi się pomysł, to wszystko co wymyśliłeś - cała treść. Jedynie słowa wydają się być nieodpowiednio dobrane...

Początek jest dosyć niewyraźny jak dla mnie. Jakiś dąb i inne niewiadome rzeczy - wszystko wygląda jak dalszy ciąg (następny rodział, raczej już ostatni) większej całości.

Cytuj:
- Elein, ty nie.
Kobieta zdziwiła się. Ze zdziwioną twarzą wyglądała jeszcze ładniej niż normalnie chyba dzięki temu śmiesznemu grymasowi ust.
- Dlaczego?
- No bo ja cię... proszę. To zbyt niebezpieczne.
- Ale ja chcę walczyć...
- Elein!
- Dobrze już dobrze.


hmm.. trudno określić... Słowa "dobrze, już dobrze" - to brzmi jak sprzeczka ojca z małą dziewczynką.. nie pasuje mi do klimatu i całej oprawy tego utworu.

Następnie opis walki (pierwszy opis) - znów bardzo niewyraźny.. nie wiem kiedy padł pierwszy cios... o co chodzi?? Dopiero w połowie tego opisu wreszcie piszesz o fintach, secundach itp.

Cytuj:
Jasnowłosy zrobił potężne cięcie od prawej, Garet stracił równowagę, i poprawił błyskawicznie od lewej


Kto poprawił błyskawicznie? Garet?? Na to wychodzi.. początkowo się pogubiłam i nie wiedziałam kto komu zadal cios.

Cytuj:
Ty go uratowałeś ale go nie stworzyłeś. Nie masz prawa decydować o jego istnieniu! Jesteś okrutny i podły!!!

Co to za stwierdzenie "Jesteś okrutny i podły!!!"? Brzmi bardzo dziwnie.. wyświechtanie, nie pasuje tu. Jeden wojownik mówi do drugiego - jestes podły. Oboje są podli i okrutni ze wzgledu na to co robią itp. Lepiej bez tego "Jestes okrutny i podły!!!" - kończac na "...istnieniu!"



Cytuj:
Już wiem! – krzyknął jeden z wojowników – kiedy się stoi na wskazówce twoje ruchy są przyspieszone! - spojrzał z wyższością na upadłego bohatera.

Blee... <zniesmaczony> ... Drwisz sobie z czytelnika?? To już brzmi jak totalna bajeczka. Jeżeli musisz to napisać, to lepiej w formie myśli tamtego człowieka i przebłyskiem chytrości w oczach.

Cytuj:
- Idź już, to rozkaz!
- Ja zamknę portal, ty idź
- Zlekceważysz rozkaz dowódcy?
- W takiej sytuacji: tak.
- A prośbę przyjaciela?


Yyy... znów jakieś sprzeczności. Znów takie wyswiechtane zwroty. Jak już nie zrobi, to nie zrobi - bo widocznie ma swoje poważne powody - czy to na rozkaz, czy na prośbe. Wygląda to, jakby brał go na litość.
Ta kwestia może być sporna - mi akurat nie pasuje.

Cytuj:
Godziny w wieczność.
Wszystko dookoła i w całym wszechświecie zastygło. Zamieniło się w kamień, a kamień jest zimny, szary i martwy. Chwile przed tym jak czas przestał istnieć sylwetka anioła powiedziała
- On był zły
a sylwetka diabła
- On był dobry.


Końcówka okropna. Bleee... Zakończ na "Godziny w wieczność" i the end.. zu Ende. O tym aniele(aniole) i diable to już przesada... i nie obraź się.. jak powiem, że ..wyświechtane, nic nie wnoszące. Bez sensu.

Moje zdanie. Jak pisałam - pomysł świetny i każdy nawet szczegół. Oprawa pozostawiająca wiele do życzenia.

Pozdrawiam.

_________________
Chyba jestem złośliwa*.

*...ale to tylko raz w miesiacu, zazwyczaj.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 20.02.2005 @ 16:27:00 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 19.02.2005 @ 19:38:51
Posty: 7
Cytuj:
Początek jest dosyć niewyraźny jak dla mnie. Jakiś dąb i inne niewiadome rzeczy - wszystko wygląda jak dalszy ciąg (następny rodział, raczej już ostatni) większej całości.


To jest całe opowiadanie i nie raczej nie będę pisał wcześniejszych perypetii. Po prostu nie ma sensu. Stwierdziłem, ze nie ma co wymyślac skąd Garet wie o menchirach co one oznaczją itd. bo jest zbędne i mało ważne, a opwiadanie i tak jest już długie. Pozatym Sapkowski uzył podobnego zabiegu piszac "Bitewny Pył". No ale po części masz racje.

Cytuj:
Cytat:
- Elein, ty nie.
Kobieta zdziwiła się. Ze zdziwioną twarzą wyglądała jeszcze ładniej niż normalnie chyba dzięki temu śmiesznemu grymasowi ust.
- Dlaczego?
- No bo ja cię... proszę. To zbyt niebezpieczne.
- Ale ja chcę walczyć...
- Elein!
- Dobrze już dobrze.



hmm.. trudno określić... Słowa "dobrze, już dobrze" - to brzmi jak sprzeczka ojca z małą dziewczynką.. nie pasuje mi do klimatu i całej oprawy tego utworu.


Teraz jak na to patrzę to faktycznie nie pasuje :/ ale żadne inne słowo jakoś mi się nie cisnęło na klawiaturę.

Cytuj:
Następnie opis walki (pierwszy opis) - znów bardzo niewyraźny.. nie wiem kiedy padł pierwszy cios... o co chodzi?? Dopiero w połowie tego opisu wreszcie piszesz o fintach, secundach itp.

Chciałem na początku opisać ogół walki a dopiero potem wejść w szczegóły. Ale żeby bardzo niewyraźny? Hmmm... ja to napisałem więc pewnie dlatego dla mnie nie wygląda to dziwnie. Postaram się w przyszłości od razu przechodzić do konkretów.

Cytuj:
Cytat:
Jasnowłosy zrobił potężne cięcie od prawej, Garet stracił równowagę, i poprawił błyskawicznie od lewej


Kto poprawił błyskawicznie? Garet?? Na to wychodzi.. początkowo się pogubiłam i nie wiedziałam kto komu zadal cios.


",Garet stracił równowagę, " to takie zdanie... wtrącone, odpowiednik nawiasu. Jest coś takiego dopuszczalne. Poprostu dziwnie mi to wyglądało kiedy użyłem nawiasu. No cóż trzeba się będzie chyba przestawić na nawiasy.

Cytuj:
Cytat:
Ty go uratowałeś ale go nie stworzyłeś. Nie masz prawa decydować o jego istnieniu! Jesteś okrutny i podły!!!

Co to za stwierdzenie "Jesteś okrutny i podły!!!"? Brzmi bardzo dziwnie.. wyświechtanie, nie pasuje tu. Jeden wojownik mówi do drugiego - jestes podły. Oboje są podli i okrutni ze wzgledu na to co robią itp. Lepiej bez tego "Jestes okrutny i podły!!!" - kończac na "...istnieniu!"


Nie pasuje jak nie wiem co, ale nic innego nie umiałem wymyśleć. Jakbym napisał "Jesteś zły!" to by dopiro był obciach. Musiałem czegoś takiego użyć bo właśnie te słowa zagrały na uczuciach Gareta.

EDIT: Nie zwróciłem uwagi na to "oboje są..." Zauważ, że Garat chce zniszczyć świat a jasnowłosy próbuje go ratować. Jasnowłosemu chodziło właśnie o to zniszczenie świata. Tak więc nie rozumiem tego zarzutu

Cytuj:
Cytat:
Już wiem! – krzyknął jeden z wojowników – kiedy się stoi na wskazówce twoje ruchy są przyspieszone! - spojrzał z wyższością na upadłego bohatera.


Blee... <zniesmaczony> ... Drwisz sobie z czytelnika?? To już brzmi jak totalna bajeczka. Jeżeli musisz to napisać, to lepiej w formie myśli tamtego człowieka i przebłyskiem chytrości w oczach.


To zdanie to porażka na pełnej linii. Jakoś podczas pisania nie miałem głowy nic wymyśleć i napisałem to tylko po to żeby wszystko było jasne.

Cytuj:
Cytat:
Godziny w wieczność.
Wszystko dookoła i w całym wszechświecie zastygło. Zamieniło się w kamień, a kamień jest zimny, szary i martwy. Chwile przed tym jak czas przestał istnieć sylwetka anioła powiedziała
- On był zły
a sylwetka diabła
- On był dobry.


Końcówka okropna. Bleee... Zakończ na "Godziny w wieczność" i the end.. zu Ende. O tym aniele(aniole) i diable to już przesada... i nie obraź się.. jak powiem, że ..wyświechtane, nic nie wnoszące. Bez sensu
.

A tu sie wyjotkową z tobą nie zgodzę. Tytuł opowiadania brzmi "On był..." i chodzi tu właśnie o kwestie wypowiadane przez sylwetki anioła i diabła.
Starałem się napisać opowiadanie tak żeby do końca nie było wiadomo czy główny bohater jest bohaterem pozytywnym czy negatywnym. Żeby po przeczytaniu, czytelnik siadł i się zastanowił. Sam ocenił Gareta.

Cytuj:
Moje zdanie. Jak pisałam - pomysł świetny i każdy nawet szczegół. Oprawa pozostawiająca wiele do życzenia.


A ja dziękuję Ci za konstruktywną krytykę :). Kłopot ze mną polega na tym, że łatwo mi wymysleć fabułe i ogólną treść ale gorzej jest z przelaniem na papier. No ale na razie mam 15 lat i mam nadzieje, że jeszcze zdąrzę się doszylifować.


Ostatnio zmieniony 20.02.2005 @ 18:24:27 przez Michuchu, łącznie zmieniany 2 razy

Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 20.02.2005 @ 16:49:46 
Offline
Myszowór
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01.06.2004 @ 23:27:01
Posty: 970
Lokalizacja: Sosnowiec / Bournemouth
Cytuj:
Tytuł opowiadania brzmi "On był..." i chodzi tu właśnie o kwestie wypowiadane przez sylwetki anioła i diabła.


Tytuł opowiadań, powieści, krótkich utworów i in. to kwestia, która nie powinna zbyt wiele zajmować w Twojej głowie podczas pisania. To ostateczna rzecz (może kosmetyczna?) i wynika z całości już dopracowanego tworu literackiego. Nie piszemy pracy pod względem tytułu (tak się robi w szkole), ale wymyślamy tytuł na potrzeby utworu. Taka kolejność.

Cytuj:
Cytat:
Cytat:
Jasnowłosy zrobił potężne cięcie od prawej, Garet stracił równowagę, i poprawił błyskawicznie od lewej


Kto poprawił błyskawicznie? Garet?? Na to wychodzi.. początkowo się pogubiłam i nie wiedziałam kto komu zadal cios.


",Garet stracił równowagę, " to takie zdanie... wtrącone, odpowiednik nawiasu. Jest coś takiego dopuszczalne. Poprostu dziwnie mi to wyglądało kiedy użyłem nawiasu. No cóż trzeba się będzie chyba przestawić na nawiasy.


Nie, nie, nie... doskonale wiem, że wtrącenie itp. ...ale tu ono nie spełnia swojej funkcji. Poprostu.

_________________
Chyba jestem złośliwa*.

*...ale to tylko raz w miesiacu, zazwyczaj.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 20.02.2005 @ 17:23:18 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 19.02.2005 @ 19:38:51
Posty: 7
Cytuj:
Cytuj:
Tytuł opowiadania brzmi "On był..." i chodzi tu właśnie o kwestie wypowiadane przez sylwetki anioła i diabła.


Tytuł opowiadań, powieści, krótkich utworów i in. to kwestia, która nie powinna zbyt wiele zajmować w Twojej głowie podczas pisania. To ostateczna rzecz (może kosmetyczna?) i wynika z całości już dopracowanego tworu literackiego. Nie piszemy pracy pod względem tytułu (tak się robi w szkole), ale wymyślamy tytuł na potrzeby utworu. Taka kolejność.


Zachowałem taką kolejnosć jak powiedziałaś. Poprostu myślałem, że taki tytuł połączony z takim zakończeniem elegancko podkreśli treść którą chciałem przesłać tym opowiadaniem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 20.02.2005 @ 19:16:25 
Offline
Myszowór
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01.06.2004 @ 23:27:01
Posty: 970
Lokalizacja: Sosnowiec / Bournemouth
Z takim zakończeniem tytuł jak najbardziej pasuje - znasz jednak moje zdanie na temat zakonczenia. Po lekturze Twojego opowiadania czytelnikowi i tak nasunie się pytanie jaką postacią był główny bohater - pozytywną czy negatywną. Na pierwszy rzut oka widać, że jest to postać tragiczna - u takiej dośc trudne jest określenie spełnianej roli - postać taka stoi na pograniczu dobra i zła. To wszystko samo się nasuwa - bez tego zakończenia.
Czytelnik lubi mysleć i wysuwać wnioski podczas czytania. Od tak, poprostu. ...ale nie lubi jak się go zmusza i podrzega do tego. Od tak. :)
(...wiem, wiem, że nie chcesz zmuszać itp., że to nie było Twoim zamierzeniem - ale wiesz o co mi chodzi;) )

Pozdrawiam.

_________________
Chyba jestem złośliwa*.

*...ale to tylko raz w miesiacu, zazwyczaj.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 20.02.2005 @ 19:43:29 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 22.05.2003 @ 18:43:57
Posty: 571
Michuchu pisze:
Kłopot ze mną polega na tym, że łatwo mi wymysleć fabułe i ogólną treść ale gorzej jest z przelaniem na papier. No ale na razie mam 15 lat i mam nadzieje, że jeszcze zdąrzę się doszylifować.


Nie, kłopot polega na tym, że nie przeczytałeś opowiadania przed wysłaniem - aż roi sie od literówek i wyrazów znikąd (pochodzących prawdopodobnie z pierwotnych zdań i nieusuniętych po poprawie, w kilku przypadkach odnosze wrażenie, że Garet jest/był kobietą, być może taki był twój pierwotny zamysł, jeśli nie, to te literówki są co najmniej dziwne). A tego typu doszlifowanie naprawdę nie wymaga więcej niż 15 lat życia. Dla mnie to po prostu olewanie czytelnika.
Swoją drogą interesujące jest to zasłanianie się autorów a to młodym wiekiem, a to płcią, nie wiem niedługo będzie obowiązkowe zaznaczanie, że autor/autorka ma np. piegi, kompleks na punkcie odstających uszu i krótszy kciuk u prawej ręki. Owszem, wiek może mieć znaczenie przy ocenie złożoności dzieła, ewentualnej naiwności, ale nie może być usprawiedliwieniem bylejakości i odwalania pracy na kolanie. Bo co, oczekujesz oceny w zasadzie nie przemyślanego i ułożonego opowiadania, ale pisaniny, którą równie dobrze mógłbyś uprawiać on-line, bez korekty. Tak, wiesz, że zdania nie są dobre, ale nie masz innego pomysłu i już. Nawet nie zadałeś sobie trudu, żeby je zmienić. Usiądź jeszcze raz nad tym opowiadaniem, popraw je, popracuj nad nim, bo na razie trudno cokolwiek powiedzieć.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 20.02.2005 @ 19:43:56 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 19.02.2005 @ 19:38:51
Posty: 7
Chyba faktycznie masz rację. Trochę za nachalnie podkreślam ten wątek.
No ale jak teraz usunę tą końcówkę to tytuł straci sens i trzeba będzie go zmienić. Niby taka banalna rzecz ale mimo wszystko trudno wymyśleć dobry tytuł -_-. Poczekam jeszcze na opinie innych. Acha podziwiam twój upór i chęci w odpowiadaniu na moje posty :)


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 20.02.2005 @ 20:21:01 
Offline
Myszowór
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01.06.2004 @ 23:27:01
Posty: 970
Lokalizacja: Sosnowiec / Bournemouth
Keithe-re dosyć dosadnie napisałeś/łaś o tym, co po części ja również podzielam. Literówki itp. nienawidzę tego - no ale cóż - pominęłam to milczeniem.
Michuchu, jeżeli wiesz, że aż tak bardzo niedopracowane jest to opowiadanie (sam o tym piszesz), to wiedz, że nie warto publikować (jeżeli tak mogę to nazwać) go tutaj, ani nigdzie indziej. Wiedząc, że praca nie jest na tyle dobra, jeżeli sam widzisz błędy, a nie wiesz jak je poprawić - poprostu poczekaj, dobra praca - uleżana praca, która posmakowała trochę kurzu i pyłu na zapomnianej pułce. Kiedy później wracasz do własnego tworu aż dostajesz oczopląsów od, w Twoim mniemaniu, błędów, których być może wcześniej nie widziałeś - a pomysłów masz może i nawet więcej niż krocie.
Żaden pisarz nie wystawia na wzrok innych pracy, która w jego mniemaniu nie jest dobra i w której widzi błedy.

Olewanie czytelnika, Michuchu.. dokładnie. Ja to jeszcze nazywam brakiem szcunku do czytelnika.

To tyle, a odnośnie wieku, krótszych kciuków i kompleksów - masz racje Keithe. Podawanie czegokolwiek więcej oprócz własnego pseudonimu zmienia sposób patrzenia na prace - nie lubie tego, jest nienaturalne.

_________________
Chyba jestem złośliwa*.

*...ale to tylko raz w miesiacu, zazwyczaj.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 20.02.2005 @ 20:48:21 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 19.02.2005 @ 19:38:51
Posty: 7
heh... obydwoje macie rację. Zachowałem się bezczelnie wobec potencjalnego czytelnika. Kolejny raz w moim życiu okazałem się zbyt pewny siebie i właściwie teraz tego żałuję. Nie pokazałem się na starcie z dobrej strony. Ponownie moje ambicje przerosły zdolności literackie. Pozostaje ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Może kolejnym razem...
Prosiłbym żeby (jakby ktoś jeszcze znalazł) wytykać mi kolejne błędy.
Aha nie zasłaniam sie wiekiem. Mogłem nie wspominać ile mam lat (podałem jakoś tak mechanicznie, jestem tu nowy i nie wiedziałem, że to was drażni). Gdyby mi zależało na takim zasłanianiu to podałbym wiek to jeszcze przed samym opowiadaniem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 21.02.2005 @ 18:05:11 
Offline
The Walking Ted
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18.05.2004 @ 17:51:33
Posty: 14706
Nie czytałem wczesniejszych krytyk, tak więc mogę się powtarzać.
Cytuj:
Okrąg złożony z pięciu menhirów i ogromny dąb w środku. Wszystko się zgadza!

A nie lepiej by było: "Spojrzał na okrąg pięciu menhirów i ogromny dąb w środku. Wszystko sie zgadzało"?
Cytuj:
i wyjął małą kryształową szybkę

Ke? A może: "...i wyjął kawałek kryształu"?
Cytuj:
a uśmiech ten był anielsko cudowny

IMO zbyt pompatycznie, wystarczyłby sam anielski uśmiech.
Cytuj:
wszyscy także byli w skórzniach

Zbędne powtórzenie. "Wszyscy byli w skórzanych zbrojach". Bądź: "byli ubrani w skórzane zbroje".
Cytuj:
- Wiem, że to będzie jałowa walka ale i tak będziemy próbować.

Jałowa walka? A po co takie okreslenie?
Cytuj:
- Dar? – zaśmiał się obłąkańczo

Może i się czepiam, ale obłąkańczy śmiech jest zarezerwowany dla Głównego Złego;)))
Cytuj:
Metalowa gwiazdka mknęła na wprost świszcząc przy tym. W końcu świst ustał. Jasnowłosy odbił mieczem shirukena, który wbił się w tarczę zegara.

Tego nie rozumiem. Shurikeny były nacinane w taki sposób by wydawać dźwięk, ale wytłumacz mi dlaczego to ustało zanim odbił shurikena mieczem?
Cytuj:
Elein leżała we krwi, gwiazdka raniła ją blisko szyi.

A potem piszesz.
Cytuj:
Powoli ulatywało z niej życie.

Trochę realizmu, albo shuriken ją trafił, albo nie. Jeśli powoli ulatywało z niej zycie to trafienie musiało być w okolicach tętnicy. Czyli na szyi, a nie w okolicach szyi.
Cytuj:
Ostatni raz uniósł swoją katanę która przez setki lat stała się już cała karmazynowa, od krwi milionów ludzi i nieludzi których zabił.

No bez jaj. Samurajowie wycierali krew z ostrza, a i rycerze średniowieczni dbali o broń. IMO bez sensu, znaczy, że właściciel nie dbał o broń. A jak ją ostrzył? Z krwią na ostrzu? Dziwne.

No i tyle. Jak dla mnie fabuła jest drętwa i nieco nudna. Ot , taka potyczka, hero kontra reszta świata.

_________________
May the force be equal mass times acceleration.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 21.02.2005 @ 20:12:11 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 19.02.2005 @ 19:38:51
Posty: 7
Cytuj:
Cytat:
Okrąg złożony z pięciu menhirów i ogromny dąb w środku. Wszystko się zgadza!

A nie lepiej by było: "Spojrzał na okrąg pięciu menhirów i ogromny dąb w środku. Wszystko sie zgadzało"?

Spojrzał na okrąg pięciu menhirów? Chyba jednak wyjątkowo moja wersja jest lepsza..
Cytuj:
Cytat:
- Wiem, że to będzie jałowa walka ale i tak będziemy próbować.

Jałowa walka? A po co takie okreslenie?

Bo ta walka na początku była jałowa (bez celu). Przecież Garet był nieśmiertelny, a oni nie mieli nawt nadziei, ze uda im się coś zdziałać.
Cytuj:
Cytat:
- Dar? – zaśmiał się obłąkańczo

Może i się czepiam, ale obłąkańczy śmiech jest zarezerwowany dla Głównego Złego;)))

A kim był Garet? Kto niby zniszczył świat? Po części Garet jest "tym złym".
Cytuj:
Cytat:
Metalowa gwiazdka mknęła na wprost świszcząc przy tym. W końcu świst ustał. Jasnowłosy odbił mieczem shirukena, który wbił się w tarczę zegara.

Tego nie rozumiem. Shurikeny były nacinane w taki sposób by wydawać dźwięk, ale wytłumacz mi dlaczego to ustało zanim odbił shurikena mieczem?

Poprostu przekombinowałem. Najpierw opisałem to co się stało a w kolejnym zdaniu napisałem przyczynę. "w końcu świst ustał" to moment w którym Garet odbija mieczem shirukena. Najlepiej będzie jak usunę to zdanie"w końcu...".
Cytuj:
Cytat:
Ostatni raz uniósł swoją katanę która przez setki lat stała się już cała karmazynowa, od krwi milionów ludzi i nieludzi których zabił.

No bez jaj. Samurajowie wycierali krew z ostrza, a i rycerze średniowieczni dbali o broń. IMO bez sensu, znaczy, że właściciel nie dbał o broń. A jak ją ostrzył? Z krwią na ostrzu? Dziwne.

Ale za to ładnie pasuje do końcówki :D. Przeciez mógł nie dbać o ostrze, może to był jakiś rodzaj pokuty albo cokolwiek. Dobra, kombinuje jak nie wiem co ale zastanowie się jak to zmienić.

Pozostałych potknięć nawet nie komentuje tylko od razu poprawiam.
Cytuj:
No i tyle. Jak dla mnie fabuła jest drętwa i nieco nudna. Ot , taka potyczka, hero kontra reszta świata.

No cóż, to chyba jednak trochę więcej niż to co mówisz ale każdy może interpretować jak chce.
Dzięki Dżibril za krytykę bo w tej chwili jest ona dla mnie bezcenna.

Przeczytałem opowiadanie jeszcze raz i... moja głupota mnie powaliła. Jak mogłem nie zauwazyc takich baboli!? Czytałem opowiadanie przed publikacją ale jakoś tego nie zauważyłem. Z reką na sercu przysięgam, ze już nigdy nie wywinę wam takiego numeru. Poprawiam teraz wszystkie błędy i niedopatrzenia. Kiedy wszystko sie będzie zgadzało, zamieszczę poprawioną wersję.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 21.02.2005 @ 20:51:07 
Offline
Myszowór
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01.06.2004 @ 23:27:01
Posty: 970
Lokalizacja: Sosnowiec / Bournemouth
Michuchu pisze:
Cytuj:
Cytat:
Ostatni raz uniósł swoją katanę która przez setki lat stała się już cała karmazynowa, od krwi milionów ludzi i nieludzi których zabił.

No bez jaj. Samurajowie wycierali krew z ostrza, a i rycerze średniowieczni dbali o broń. IMO bez sensu, znaczy, że właściciel nie dbał o broń. A jak ją ostrzył? Z krwią na ostrzu? Dziwne.

Ale za to ładnie pasuje do końcówki :D. Przeciez mógł nie dbać o ostrze, może to był jakiś rodzaj pokuty albo cokolwiek. Dobra, kombinuje jak nie wiem co ale zastanowie się jak to zmienić.


Cytuj:
która przez setki lat stała się już cała karmazynowa

Hmm... Ja, zastosowany tu karmazynowy kolor katany traktowałam tylko i wyłącznie jako porzenośnię, symbol ogromu istnień jaki zabrała i zniszczyła.
IMHO o broń dba, a w tym i czyści, każdy szanujący się wojownik - to niezaprzeczalne.

_________________
Chyba jestem złośliwa*.

*...ale to tylko raz w miesiacu, zazwyczaj.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 21.02.2005 @ 21:03:37 
Offline
The Walking Ted
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18.05.2004 @ 17:51:33
Posty: 14706
Kompletnie się z Tobą nie zgadzam, przeciez w tekście stoi jak byk: "... stała się już cała karmazynowa, od krwi milionów ludzi i nieludzi których zabił."

_________________
May the force be equal mass times acceleration.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 21.02.2005 @ 21:15:15 
Offline
Myszowór
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01.06.2004 @ 23:27:01
Posty: 970
Lokalizacja: Sosnowiec / Bournemouth
Stoi, owszem - co jednak nie stawia przeszkody, by traktować to jako przenośnię, tudzież metaforę.

_________________
Chyba jestem złośliwa*.

*...ale to tylko raz w miesiacu, zazwyczaj.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 21 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group