I znów, pomysł na opko pojawił sie we śnie, wygładziłem jedynie kilka elementów. Zaznaczam, zę wrzuciłem na gorąco - przejrzę jeszcze raz, UWAŻNIE całość rano, teraz jestem zmęczony... podobnie jak w poprzednim wypadku, rzecz do przerobieniaale ciekaw jestem, co o tym ogólnie sądzicie.
Nigdy nie zwracałem uwagi na sny. Ostatecznie większość ludzi śni, a wielu nawet o tym opowiada, być może wszystko zmyślając a być moze nie. Sny bywają dziwaczne lub bezsensowne, ale nie ma w tym niczego nadzwyczajnego.
Dlatego właśnie bardzo się zdziwiłem gdy dotarło do mnie, że interesują się MOIMI snami.
Z początku nie byłem tego w ogóle świadom, co więcej swobodnie rozmawiałem w gronie znajomych, nie raz i nie dwa zaczynając rozmowę od “A wiecie, ostatniej nocy...” i następnie opisując barwnie te wszystkie idiotyzmy które mi się przyśniły – ku uciesze zgromadzonych.
Po pewnym czasie jednak zauważyłem że niektórzy ludzie słuchają nieco bardziej uważnie, gdy tylko zaczynam mówić o snach. Zaznaczam tutaj, że poruszamy całe mnóstwo tematów i nie ma w tym niczego niezwykłego, nadto każdemu ze zgromadzonych – poza N., który twierdzi iż niczego nie pamięta-zdarza się opowiadać swoje sny.
Mimo to, kilka osób wyraźnie oczekiwało zawsze aż zacznę mówić o swych snach.
Nie chcę tutaj, z różnych powodów, rozwodzić się nad tym co wydarzyło się następnie, o kolejnych obserwacjach, o zastanawiających zbiegach okoliczności i wszystkich tych podejrzanych ludziach, jakich zdarzyło mi się poznać w ciągu tych kilkunastu miesięcy dwa tysiące piątego i szóstego roku.
Trafiłem do laboratorium badawczego. Oficerowie w zielonych mundurach gwardii carskiej zadawali mnóstwo pytań, po każdej nocy. Lekarstwa, jakaś aparatura... to akurat pamiętam niezbyt wyraźnie. Wiem tylko, że wiele snów zaczęło się powtarzać, jakby ci ludzie specjalnie je przywoływali aby móc je poznać.
Trzymali mnie tam miesiącami, bez wyjaśnień, bez możliwości wyjścia, bez kontaktu z innymi – o ile w ogóle tacy byli – więźniami. Byli uprzejmi, dobrze karmili i pozwalali się wyspać, ale zupełnie nic ponadto. Moje odosobnienie było tym bardziej dotkliwe że nie miałem dostępu do radia, gazet, telewizji, Internetu – słowem, żadnego środka komunikacji zewnętrznej, czegokolwiek. Nawet obrazów na ścianach nie było, wyjąwszy ozdobny portret Miłościwie Panującego Cara Mikołaja III który widziałem na końcu korytarza. Ale jak długo car może być rozrywką ?
Ale dość już o tym mało przyjemnym okresie, zresztą niemal nic konretnego z niego nie pamiętam, wszystko jakoś tak rozmazało się w pamięci... sny zaś usunięto.
Pewnego dnia wypuszczono mnie. Dostałem nowe ubranie, dość znaczącą sumę pieniędzy i możliwość natychmiastowego powrotu do mojego dotychczasowego życia. Nim jednak wyszedłem przez drzwi, nad którymi wisiał car, zdążyłem jeszcze naiwnie zapytać : “Dlaczego ?”
W odpowiedzi wskazano mi drzwi po prawej, drzwi których dotąd nie widziałem. A moze nie zwróciłem uwagi...
Zawahałem się, ale jeden z odprowadzających oficerów zaprosił gestem do środka i wszedłem.
Pokój był dość obszerny, ale niemal w całości zapełniony sprzętem. Na środku znajdowało się proste biurko, za którym siedział podporucznik gwardii carskiej, zaś całą przestrzeń po lewej i prawej zajmowały jakieś stalowe szafy... lśnił chrom, jarzyły się jakieś cyfry, cuda techniki, Bóg jeden wie co ...
Podporucznik spojrzał na mnie spode łba.
-Zapewne zastanawia się pan, dlaczego tutaj trafił. - zrobił krótką pauzę, po czym wskazał gestem ręki szafy po prawej. -Odpowiedź jest tutaj, zapisana, skatalogowana i zaszyfrowana. Pańskie sny.
Stałem ogłupiały przez chwilę, wreszcie stęknąłem:
-Ale jak to ?
-A tak to, że śni Pan rzeczy przedziwne. Tak dziwne, że zainteresowano się Panem nawet w Moskwie. Zapewne nie kojarzy pan, co się Panu śni ?
-Nie... zupełnie nie, pamiętam że śniłem, ale co, już nie wiem...
-To dobrze dla Pana. Mogę Panu pokrótce powiedzieć, jako obywatel ma Pan prawo – i tak nikt nie uwierzy, a zapewne nie chciałby Pan tutaj trafic ponownie. Albo pod Moskwę, na resztę życia.
W tym momencie podporucznik wstał zza biurka, podszedł do mnie bardzo blisko i patrząc mi głęboko w oczy powiedział:
-Pan śni, że Mikołaj Drugi został zamordowany. Pan śni, że pojawili się bolszewicy, Lenin i Stalin. W Pana snach pojawiają się straszliwe nieszczęścia. Że Polska odzyskuje niepodległość – rozumiem, o tym śni wielu. Ale u Pana pojawiają się dwie wojny światowe ! Podczas gdy od przeszło wieku w granicach Federacji Rosyjskiej mamy pokój, nawet na Kaukazie...Co gorsza, wyśnił Pan upadek caratu. A także monarchii habsburskiej. Grozę wojen, która na szczęście istnieje tylko w Pańskich snach, nową koszmarną broń i absolutny upadek wszystkiego, co znamy.
Przerwał.
-Ale...
-Widzi Pan, Pańskie sny są ZBYT niebezpieczne. Są zbyt realne. W Moskwie zaczęto się nawet zastanawiać, na ile Pańskie sny mogą rzutować na rzeczywistość. Co jest prawdą, co snem.
-Ale przecież to tylko sny !
-Tylko sny ! Jak Pan sądzi, dlaczego jesteśmy w laboratorium ? Przypadkiem – zgoda, może nie całkiem to był przypadek-mogliśmy się przekonać, że to nie jest takie proste...
Urwał, zasiadł znowu za biurkiem.
-Powiedziałem aż nadto. Niech Pan idzie, młody człowieku, i zajmie się czymś mniej poważnym.
Odwróciłem się i wyszedłem, a godzinę później spacerowałem już na powrót po ulicach gubernialnej Warszawy, ciesząc się z odzyskanej wolności.
_________________ lɔlɔ̃... Mou lon, ogni agbe gne. Edji le djom! Liga Niezwykłych Dżentelchamów + Brygada Malkawiańskich Cyklistów.
Gdy nastały jesienne dni jeden drobny gest zmienił widzenie świata
|