Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 28.03.2024 @ 13:55:51

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 2 ] 

Tekst oceniam na:
Jedynka (niedostateczny) 20%  20%  [ 1 ]
Dwója (mierny) 0%  0%  [ 0 ]
Trója (dostateczny) 0%  0%  [ 0 ]
Czwórka (dobry) 40%  40%  [ 2 ]
Piątka (bardzo dobry) 20%  20%  [ 1 ]
Szóstka (celujący) 20%  20%  [ 1 ]
Liczba głosów : 5
Autor Wiadomość
Post: 23.08.2005 @ 17:47:06 
Offline
Adept
Awatar użytkownika

Rejestracja: 05.07.2004 @ 17:51:40
Posty: 385
Lokalizacja: Cholerna ziemia śląska
Jako że zbliżają się urodziny Pani Mojego Serca, a z okazji tej zwykłem robić jej literackie prezenty, podsyłam Wam, drodzy forumowicze, początek do oceny. Proszę o wszelkie uwagi, z pochlebnych będę kontent, niepochlebne uwzględnię w czasie korekty. Przydługawe to nieco, więc życzę cierpliwości.

//edit Pozwoliłem dodać sobie ankietę ze skalą ocen mojego tekstu. Czasami utwór odbiera się jako impresję, i ciężko napisać co jest dobre a co niedobre. Mam nadzieję że murderteam mi wybaczy :)
____________________

Książeczka na jesień

Kiedy pada i na zewnątrz jest paskudnie i mokro tak, że na samą myśl o wyjściu kurczą się palce u stóp, można zawinąć się w kocyk i popijając herbatę z cytryną poczytać książeczkę na jesień. Książeczka na jesień zawiera wiele mądrych rad, jak przetrwać ciężki okres pomiędzy wakacjami a Bożym Narodzeniem. Do jej lektury należy podejść z lekkim przymrużeniem oka, ponieważ autor jest lekkoduchem i nie lubi poważnych tematów. Porady mają charakter ponadosobowy i ponadczasowy, chociaż pisane są z myślą o jednej, konkretnej kobiecie. Nie rozwodząc się dłużej nad wstępem, zapraszam do lektury. I proszę nie pobrudzić herbatą, bo to jedyny egzemplarz. Smacznego.


Wychodzenie gdy pada
Czasami trzeba wyjść gdy na zewnątrz leje, a pod naszą szerokością geograficzną na jesień albo leje jednym ciągiem, albo pogoda zbiera siły by przylać nam w momencie gdy wychodzimy z pracy albo idziemy do sklepu po naprawdę już ostatnie piwo dzisiejszego wieczoru. Przed podjęciem heroicznej decyzji o opuszczeniu zadaszonego miejsca, warto zastosować się do kilku praktycznych wskazówek.

Po pierwsze - zastanawiamy się czy warto wychodzić. Ludzie lekceważą niebezpieczeństwa związane z wychodzeniem, a groźba czyha na każdym kroku. Na przykład może nas obwąchać znienacka szczur przy studzience kanalizacyjnej, albo zobaczymy koleżankę z pracy i popatrz no tylko, jaki ta zołza ma fajny płaszczyk a ja nie, albo znajdziemy całkiem jeszcze dobrą, gumową kaczkę koło kałuży i głupio nam będzie ją zabrać, bo przecież jesteśmy dorośli i mamy komputery i seks i w ogóle. Jeśli jednak zapadnie decyzja o wyjściu, należy się do niego solidnie przygotować.

Wyciągamy parasol i otwieramy go sprawdzając czy nie ma dziur i czy ten cholerny materiał naprawdę musi zeskakiwać co rusz z drucików. Potem trzęsiemy nim energicznie i kręcimy szybko w przeciwległe strony sprawdzając czy się nie rozleci albo nas nie zaatakuje pod wpływem wiatru. Jeśli parasol przejdzie próby kinetyczne, pora zająć się butami.
Buty na jesień, wbrew pozorom, nie muszą być szczególnie szczelne, bo i tak wpadniemy w kałużę albo ochlapie nas przejeżdżający autobus linii 51 i wszystko będzie psu na budę. Warto jednak sprawdzić, czy buty nie zmieniają koloru pod wpływem wody, bo akurat w momencie gdy mamy sexy kurteczkę to przystojny sąsiad zauważy, że nie pasują do niej ciemnobrązowe buty i w ogóle coś jest z nami nie tak, że szczerzymy się do niego chociaż mamy przemoczone buty, i domyśli się że się nam podoba i będzie myślał że chcemy go zaciągnąć do łóżka i złapać na dziecko, oj niedoczekanie nasze - pomyśli i burknie coś i się odwróci, a wtedy my będziemy się czuli starzy i brzydcy i wszystko przez te buty.

Jeśli jednak buty są w porządku, zajmujemy się włosami. Zważywszy na to, że akurat kiedy wychodzimy deszcz pada poziomo jak cholerne tsunami i każda fryzura zmienia się w zwilgłego mopa, podejmujemy myśl strategiczną. Skoro i tak będziemy mokrzy, to bądźmy mokrzy w pozytywnym tego słowa znaczeniu, czyli mówiąc krótko, mokniemy na romantycznie. Sprawdzamy czy nam się oczki świecą w lustrze, w zlewie polewamy sobie grzywkę i przyklejamy ją dramatycznie do czoła, podciągamy rękawki że płaszczyk niby przykrótki, upewniamy się czy usteczka nasze na żądanie zadrżą z chłodu nagłego. Jeśli te kluczowe elementy uda nam się spełnić, każdy kto nas zobaczy zostanie porażony gwałtownym atakiem litości i na pewno nie przyrówna nas nawet w myśli do zmokłej kury, a może nawet zaproponuje podrzucenie ogrzewanym Fordem.

Uzbrojeni w niezniszczalny parasol, obuci w statyczne w odcieniu obuwie i w małym palcu mając sztukę wpraszania się do zadaszonych samochodów, jesteśmy gotowi do wyjścia.


Wyjadanie z lodówki
Wiadomo, że prawdziwa kobieta nigdy się nie obżera, ponieważ lektura pierwszej z brzegu gazety wielobarwnej wpędziłaby ją w gorsze poczucie winy niż zdrada z pułkiem kawalerzystów z Grudziądza. Prawdziwa kobieta od niechcenia skubie sobie, tu pomidorka, tu serek tudzież jogurcik, no co najwyżej rogalik z masłem beztłuszczowym rozsmarowanym na grubość nanometra. Na nasze nieszczęście, mamy w domu lodówkę, która buczeniem swym nieustannym i ogólną zwalistością konstrukcji nie da się ignorować w nieskończoność. Jak zatem podjeść z niej to i owo w taki sposób, by uniknąć samooskarżeń przed zaśnięciem? To wymaga pewnego treningu.

W początkowym etapie podchodzimy śmiało do lodówki, otwieramy ją zamaszystym ruchem i obrzucamy pogardliwym spojrzeniem przepych wysokokalorycznych kotlecików i niedojedzonych deserów. Phi. Nie musimy nic jeść, jesteśmy szczupłe i piękne i dobrze nam z tym. Do tego potrafimy otworzyć lodówkę i ją zamknąć nic ze środka nie wyjmując.

Skoro już upewniliśmy się w przekonaniu, że jesteśmy przede wszystkim silne duchem i mamy niezłomny charakter, przechodzimy do szafy. I tu z pomocą przychodzi nam właśnie jesień. Popatrzmy tylko: kostiumik ze sztruksu luźny trochę, zresztą i tak jest pod zgrabnym płaszczykiem. Figurka nasza w takim opakowaniu i tak będzie niewidoczna, zresztą schudłyśmy na pewno przez wakacje i mama mówiła że powinnyśmy trochę przybrać tak czy siak. Więc w zasadzie, jak już ustaliłyśmy, jesteśmy młode, piękne, mamy charakter. Oczywiście jesteśmy również mądre, więc doskonale wiemy do czego prowadzi bezsensowne odchudzanie i mama na pewno ma rację, bo nas kocha i wie co mówi. Plasterek nie zaszkodzi, a rodziców trzeba słuchać.

Otwieramy więc ponownie lodówkę, tym razem bez buty w oczach, bo w końcu jesteśmy tu w konkretnym celu. I tu uwaga! Trzeba wybierać przekąski (bo to tylko przekąska jest przecież) z rozwagą. Przecież nie chcemy sobie popsuć humoru tym, że otworzymy ponownie lodówkę za jakieś pół godziny (ha, a co!), a tu nie ma tego plasterka szynki co zawsze był, i już wiemy że to my go przekąsiłyśmy dopiero co . Dlatego wyciągamy plasterek ze środka paczki, by nic nie było widać, gotujemy sobie parę jajeczek rozkładając pozostałe gdzie popadnie (w chaosie braki się zgubią), nie dopijamy soku z kartonika do końca, by stał jak przedtem i tak dalej. Jesteśmy młode, piękne, mamy charakter, jesteśmy mądre, posłuszne rodzicom i do tego przebiegłe! No bomba po prostu.


Oglądanie filmu łzawego
Zmęczone ogólnoświatową przemocą, terroryzmem, wycinaniem lasów w Amazonii, niekompetencją komisji śledczych i lenistwem stróża, któremu się nie chce windy umyć, chwytamy wieczorem za pilota. Cyk, cyk, cyk, nic nie ma, cyk, cyk, mryg, no nic nie ma w tej telewizji, cyk, o film leci.
Zgodnie z prawem mówiącym, że nigdy nie trafia się w telewizji na początek filmu, przez piętnaście minut domyślamy się kim jest Harry i co zrobił Mary że jest z Larrym. Kiedy te kluczowe fakty zostają ustalone, a fabuła pasuje do naszego wieczorno-jesiennego nastroju jak bum cyk cyk, rozpoczynamy przygotowania do seansu.

Najważniejsze to się przebrać w coś wygodnego. Skacząc na jednej nodze, przebieramy się w wygodny dres z nieregulaminową liczbą pasków. Trzeba to koniecznie robić przed telewizorem, by nie pominąć pojawienia się Johna i Rona. W przerwie na reklamy otwieramy wino i wyciągamy kieliszek na cienkiej nóżce (ma się tą klasę). W pośpiechu porywamy z sypialni kocyk w panterki, zaglądamy nonszelancko do lodówki (patrz: wyjadanie z lodówki) i wygodnie mościmy się w fotelu. Upewniamy się że komórka jest w zasięgu ręki jakby ktoś zadzwonił, że doczekamy kolejnej przerwy reklamowej bez wizyty w łazience, że okno jest zasłonięte (ten dres).

Rozpoczynamy oglądanie właściwe. Oczywiście nie możemy się za bardzo przejmować fabułą, bo przecież to tylko łzawy film i wiadomo od początku, że Sara wyjdzie za Omara. Popijając wino od niechcenia dowiadujemy się, że faceci są podli, ale nie wszyscy, co i tak dobrze wiemy, i że liposukcja ma swoje podłoże w napięciu społecznym, o czym nie wiedziałyśmy, ale i tak nas nie obchodzi. Nie mamy nic do wysysania, a jeśli nawet, to każdy kto to zauważy może sobie tę ssącą rurę wsadzić per anus i podkręcić pokrętełko.

Film zgodnie z przewidywaniem kończy się hepi endem, co nam odpowiada bo przecież życie jest bardziej dobre niż złe. Pokrzepione tą myślą myjemy ząbki, obdarzamy lustro najpiękniejszym uśmiechem, tym który mamy zarezerwowany tylko dla siebie, i idziemy grzecznie spać wsłuchane w lekki helikopterek po półsłodkim Sauvignon.


Planowanie dzieci
Jak wiadomo, kobieta nowoczesna nie może się zbyt szybko wiązać rodziną, no może mąż ewentualnie ale tolerancyjny jakiś żeby był. Dziecko natomiast to coś zupełnie innego. Pomijając całą szopkę związaną z ciążą, niebezpiecznymi szpitalami, położnikami-szaleńcami i strachem przed ostateczną sumą paluszków, dziecko to jednak poważne ograniczenie. Ciężko jest pogodzić etat wziętej biznesłomen, dynamicznej pani adwokat, błyskotliwej dziennikarki i ogólnie niezłej babki z kieratem pieluchowo-przecierowym. Z drugiej strony, przychodzi w życiu kobiety taki czas, że zamiast oglądać się za przystojnymi facetami, szczerzy się do usmarkanych bachorów, starając się ignorować biologiczny budzik dzwoniący: już czas, już czas. Tak jest i tak być powinno. Jako że jesteśmy mądre i odpowiedzialne, rozważmy za i przeciw.

Za:
- Dziecko i tak musi być, albo nawet parę. Z biologicznego punktu widzenia im prędzej tym lepiej
- Porządnie wychowany przychówek jest źródłem dumy i radości
- Z dzieckiem można się pobawić kiedy mąż, chłopak bądź przyjaciółka nie ma czasu lub ochoty z nami pobyć
- Dla dziecka jesteśmy zawsze najukochańsze, najmądrzejsze, najładniejsze i robimy najlepsze racuchy
- Kiedy się trochę zestarzejemy (za jakiś milion lat), dzieci będą zajmowały nasz czas i myśli, a potem wnuki i zawsze będzie dla kogo żyć
- Dzieci mogą wykonywać wiele prostych prac domowych w zamian za wyżywienie i dach nad głową

Przeciw:
- Kupy
- Rzygi
- Kupy i rzygi jednocześnie
- Brak pomysłu jak wymóc posłuszeństwo u nastolatki
- Wyciąganie pirata z zestawu Lego ze wszystkich otworów ciała maleństwa
- Koniec z przekleństwami, ukrywanie się z seksem i wesołym alkoholizowaniem
- Nie można dać w dupę po wywiadówce, bo można w więzieniu wylądować

Jak widać, decyzja nie jest łatwa. Najlepiej zatem uciec się do arytmetyki. Przydzielamy więc każdemu z wymienionych punktów liczby w skali od 1 do 10, w zależności jak ważne są dla nas te zalety bądź istotne przeszkody. Następnie odejmujemy sumę punktów "za" od punktów "przeciw" i rzucamy pięć razy kostką do gry (symulujemy w ten sposób wypadki losowe, np. że urodzi się wredny bachor i co wtedy?). Liczby parzyste z kostki idą na plus, liczby nieparzyste na minus.
Otrzymujemy w końcu liczbę, dodatnią bądź ujemną. Jeśli liczba jest dodatnia, szybko liczymy dni płodne i wskakujemy do łóżka z jakimś budzącym zaufanie materiałem genetycznym. Jeśli liczba jest ujemna, chowamy wyliczenia na jakiś czas i przeprowadzamy test ponownie gdy zmienią się wartości, które skłonni jesteśmy przypisać poszczególnym punktom.

Jeśli wypadnie zero, zakładamy obcisłą spódniczkę, biustonosz push-up, dwieście mililitrów martini dla animuszu i idziemy na zabawę do nocnego klubu. Co będzie to będzie.


Mycie łazienki
Gdy jest jesień, na zewnątrz leje, w telewizji nie ma nic ciekawego, Internet nam bokiem wychodzi a koleżanka jest dziwna jakoś ostatnio, pora na powrót do korzeni. Kobieta kiedyś, nazwijmy ją kobietą korzenną, zajmowała się wyłącznie domem. Korzenna kobieta prała, sprzątała, gotowała, kroiła marchewkę jednocześnie karmiąc dziecko piersią i kopniakami odpędzając kota od miski śmietany. Oczywiście my się nie porwiemy na tak zaawansowaną ekwilibrystykę, do tego trzeba mieć korzenne geny. Tymczasem nasze DNA to cywilizacyjny rollercoaster, na którym w wagonikach w rytmie techno zasuwają małe, nowoczesne, agresywne żyjątka. Co nie przeszkadza nam jednak umyć od czasu do czasu łazienki.

Myli się każdy, kto podchodzi do tego zajęcia z lekceważeniem. Prawidłowa procedura mycia łazienki stopniem komplikacji przypomina odpalenie wahadłowca, i równie wiele niesie niebezpieczeństw. Nie wdając się w drastyczne szczegóły, objaśnijmy sobie prawidłowy sposób postępowania z niezbyt czystą łazienką.

Na początku, póki zapał mamy duży, bierzemy się do pracy najmniej wdzięcznej, czyli mycia toalety. Toaleta z istoty swej jest skazana na brudzenie w naturalnym cyklu przerabiania pośpiesznych śniadań na pośpieszne śniadań odwrotności. Do walki z nią potrzebujemy najsilniejszych środków znanych współczesnej chemii łazienkowej. Te potworne kwasy i rozpuszczalniki tylko czekają na to, by zrujnować naszą piękną skórę dłoni jak u nastolatki i francuski manicure za dwie bańki. Zanim więc zbliżymy się do nich, zakładamy grube, gumowe rękawice, wyglądem zbliżone do tych, których używa wiejski weterynarz. Na razie jeszcze nie otwieramy szafki z zabójczymi środkami, teraz zmierzymy się z paradoksem deski klozetowej.

Deskę trzeba przed myciem odkręcić. Wspomniany paradoks polega na tym, że im lepiej ją przykręciliśmy ostatnio (wiadomo jakie mogą być skutki siadania na źle przykręconej), tym trudniej będzie nam ją odkręcić teraz. Zatem im lepiej pracujemy, tym gorzej będzie nam pracować w przyszłości. Jeśli jesteśmy perfekcjonistami, przed upływem pół roku potrzebować będziemy hydraulicznych zacisków i barów jak u drwala. Dodatkowe utrudnienie polega na tym, że śruby umieszczone są w takim miejscu, że potrzeba giętkości członków ośmiornicy by je chwycić, nie wspominając o wykonywaniu w takiej pozycji jakichkolwiek operacji obrotowych.

Załóżmy jednak, że jakimś cudem udało się nam oddzielić koszmarną deskę od sedesu. Teraz pora na atak chemiczny. Odsuwając się na maksymalną odległość od obiektu, z wyciągniętej ręki wlewamy morderczy środek do wnętrza. Jeśli obiekt wciąż ma stan skupienia ciała stałego, przystępujemy do szorowania wnętrza. Największym zagrożeniem na tym etapie prac są drobinki żrącego płynu, które mogą nam prysnąć do oka albo, nie daj Boże, na ubranie. Jeśli toaleta od środka jest już wyczyszczona, a nasze rękawice wytrzymały, przystępujemy do mycia obiektu z zewnątrz. Obiekt z zewnątrz jest kolejną zagadką fizyczno-chemiczną. Jakim cudem bowiem powstają na nim te żółte plamy? Czy ktoś się do nas włamuje i korzysta nonszalancko gdzie popadnie? Czy obrzydliwa zawartość zwykła wyskakiwać nocą i hasać po łazience? Jesteśmy jednak dzielne, więc zaciskamy zęby i czyścimy starając się nie patrzeć na obiekt. Pewnie jesteśmy już trochę zmęczone, a od Straszliwych Kwasów boli nas głowa i pieką oczy. Ale trzeba jeszcze umyć deskę. Myjemy, dokręcamy wspomnianymi paranoidalnymi śrubami, szybciutko przecieramy kurze wszędzie wokół, poprawiamy kredki do oczu w kubeczku i wychodzimy napić się zimnego piwa.

Nie po to kończyłyśmy dwa fakultety, by siedzieć z głową w kiblu.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 24.09.2005 @ 14:04:30 
Offline
Babka Yarpena Zigrina
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18.04.2005 @ 18:27:02
Posty: 2816
Lokalizacja: duchem wciąż znad morza
Książeczka bardzo urokliwa - zaczęłam czytać z zamiarem wyłapywania potknięć językowych, ale treść zbyt przykuwa uwagę, by martwić się takimi drobiazgami :) Kilka porad bardzo praktycznych - np. ta o planowaniu dzieci (nie żebym sama planowała w najbliższym czasie ;)). Słownictwo bogate i takie... przyjemne :] Całość bardzo klimatyczna i sympatyczna :)

_________________
Quidquid latine dictum sit, altum videtur.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 2 ] 

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group