Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 28.03.2024 @ 21:13:39

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 2 ] 
Autor Wiadomość
Post: 24.01.2007 @ 14:02:07 
Offline
Adept
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26.10.2004 @ 9:31:58
Posty: 443
Lokalizacja: Cornwall
Tiaa...Człowiekowi o czwartej nad ranem śnią się dziwne rzeczy...
*************************************************************
Właściwie to już norma. Na kanapie przed telewizorem sen kleił moje oczy. Starałem znaleźć w sobie siłę, by wyłączyć gadające pudło. Po kilku minutach walki ze swoimi słabościami – w końcu się udało.
I wtedy się pojawił on. Właściwie nie zdziwił mnie jego widok – często gości w moich myślach. – No w końcu, usłyszałem, musimy porozmawiać..
Uśmiechnąłem się. Ciekawe, o czym tak ważnym ten pchlarz chce pogadać, że wyszedł z krainy demonów do mojego świata....
Zręcznie wskoczył na kanapę, wymusił moje przesunięcie w kierunku ściany. Właściwie nie różnił się zbytnio od znanych mi dachowców. Chudy raczej, po bokach dało się zauważyć wyraźne zapadnięcia. Jedyne co go wyróżniało to oczy...Głębokie, zielone, fosforyzujące.. I hipnotyczne. Wbił we mnie wzrok.
- Powinieneś bardziej szanować swojego anioła stróża. Zbyt wiele razy ratował twoje szacowne cztery litery.. A teraz – znów musiał odejść, przysyłając mnie w zastępstwo.
Nie zareagowałem. Głupio rozmawiać z kotem. Nawet we śnie.
- Słyszałeś co powiedziałem? Tak, to tylko sen, ale czekałeś na niego. Przyznaj się sam przed sobą.
Skinąłem głową. Pchlarz miał całkowitą rację – czekałem na niego. A o odejściu anioła wiedziałem już dawno. To się czuje.
- Wiesz, Marko – twój stróż opowiadał mi jak kiedyś połamał sobie skrzydło gdy ratował ciebie podczas pewnego wariackiego skoku z wiaduktu. Pamiętasz??
A jakże, pamiętałem.. To jedno z moich najgorszych doświadczeń z czasów najdzikszej młodości. I faktycznie – zawsze się zastanawiałem, czemu wyszedłem z tego bez szwanku..
- Wiesz, mam dość monologowania i patrzenia na twoją głupią minę. Odezwiesz się w końcu?
Powoli dochodziłem do siebie. Sen nie sen, kot nie kot, demon nie demon – pomiatać sobą nie dam.
- Przyszedłeś, by mnie moralizować? Źle trafiłeś.
Parsknął po kociemu. – Nie, chciałem tylko nawiązać rozmowę. Jak powtarzał jeden z moich znajomych: „Dialog buduje, monolog w końcu i tak cię zruinuje”..
- Ciekawe hasło....
- Możesz mnie cytować.
Nie wiedziałem co dalej robić. Co mu powiedzieć.. Czego może chcieć kot o fosforyzujących oczach, szczególnie w środku nocy? Nigdy nad tym nie myślałem.. Założę się, że nikt nie myślał..
- Przestań mnie wiercić oczami, bo sytuacja staje się niezręczna – dla ciebie oczywiście. Jestem tu, by udzielić ci paru rad i o czymś cię poinformować. Rady są tylko dla twoich uszu. Z resztą wiedzy – rób co chcesz..
Ułożyłem się wygodniej, w pozycji półleżącej. Czekałem. Zaczął mówić.
Słuchałem go cały czas. Wiedział o mnie wszystko, nawet rzeczy, które zepchnąłem w najgłębsze zakamarki duszy. Mówił o ciszy... spokoju.... nadziei.. by przejść nagle do przemyśleń na temat dzikiej burzy w wysokich górach.. Tłumaczył, instruował.. Tak, tą wiedzę w sposób tak dziwny nabytą – zachowam dla swoich uszu.
Nasz dialog polegał na tym, że on mówił, a ja co pewien czas wrzucałem jakieś półsłówka. Gdy chciałem się tłumaczyć, prostować – przerywał mi w pół zdania.
Skończył...
- Dziękuje, postaram się dostosować do twoich rad. Mówiłeś coś o jakichś informacjach..
- Tak. Informacje, wieszczby – określ to sobie jak chcesz. Żeby nie przedłużać: Niedługo w twoim życiu, za które chwilowo odpowiadam, pojawi się uczeń czarnoksiężnika. Będzie ci przyjacielem i opoką. I potężnym sprzymierzeńcem..
Głupi grymas wygiął moje wargi. Udał, że tego nie widzi.
- Ale uważaj. Ktoś, kogo znasz będzie robił pozory, że to on nim jest. Nie daj się zwieść. Od tego wiele zależy.
Mój grymas się powiększył. – Jak znam życie, to jeszcze nie wszystko?
- Zignorował mnie. Ciągnął dalej. – Strzeż się niedźwiedzia. Nastaje na ciebie. Pilnuj się. Bardzo się pilnuj.
Grymas na mojej twarzy przybrał już formę ironicznego uśmiechu. Znów to zignorował.
- I ostatnie. Gryzoń. Gryzoń będzie bardzo długo obok ciebie.
Teraz on pozwolił sobie na coś w formie ironicznego uśmieszku.
- Gryzoń? Co to ma znaczyć? Powiesz mi coś więcej?
Głupi uśmiech rósł na moim pysku
- Gryzonie to taka duża grupa zwierząt, od maleńkiej nornicy do wielkiej kapibary. Jak zapewne się domyślasz – na tym cokolwiek się znam. Nie wiem kim on będzie, wiem tylko, że będzie blisko. Nie ma co – w ciekawe towarzystwo ładuję się przez ciebie..
Nie wytrzymałem, otwarcie parsknąłem.
- Więc posegregujmy wiedzę – mam jeszcze częściej bywać na cmentarzach, szukając tam dziwnie wyglądających gości, unikać ZOO i lasów – szczególnie tych w górach oraz wysypać całą piwnicę serem?
Chyba nie zrozumiał żartu. Albo nie był w humorze. Źrenice w jego oczach niebezpiecznie zwęziły się w maleńkie szparki. Zauważyłem pazury wysuwające się z jego łap. Dotknął mnie, pierwszy raz od początku całej rozmowy. Położył swoje kocie łapska na moim brzuchu. Poczułem ból.
- Słuchaj no elokwentny pajacyku, ty który się masz za najmądrzejszego i najbardziej przez życie pokrzywdzonego. Jesteś wrednym egoistą, mającym gdzieś innych, nie tylko ludzi. Lubię cię, nieistotne za co i tak nie powinienem. Nie weźmiesz moich rad do serca? Twoja pierdo... sprawa. Bo ja mam to gdzieś! Rób jak uważasz.
Wystraszył mnie. Choć z drugiej strony tak sobie dumam, że chyba każdy przestraszył by się rozeźlonego, gadającego kota. Szczególnie nad ranem.
- Przepraszam kocie........
- Już zapomniałem psycholu.
- Eeechhh...Chciałbyś coś jeszcze?
- Tak, zaraz do końca wygaśnie w piecu, na dworze mróz. Żadnemu z nas nie chce się już ścielić łóżka. Więc zmiłuj się i przynieś chociaż koc.
Obudziło mnie zimno. W piecu już wygasło, na dworzu mróz ściskał coraz mocniej. Nie chciało mi się ścielić łóżka, więc poszedłem po koc. Heh, ale człowiek ma głupie sny nad ranem. Powróciłem na swoją leżankę. Wszędzie było pełno sierści. To pewnie ten gamoń Puszek wykorzystał okazję, że nie zamknięto go na werandzie i pospał sobie trochę na sofce. Klnąc pod nosem otrzepałem swoją leżankę. Do pobudki zostało tylko ciut ciut, a ja chciałem jeszcze załapać trochę snu...
23 I 2007

_________________
audaces fortuna iuvat


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 25.10.2007 @ 12:04:55 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 27.01.2006 @ 16:33:26
Posty: 41
Lokalizacja: Boat Town
całkiem gładkie opowiadanko, choć pewne motywy nieco zalatują kalką ( anioł stróż- "Kłamca", kot-stróż -"złote popołudnie") ale tak czy inaczej całkiem niezłe. pasowało by jako wstęp do czegoś dłuższego,...a więc do dzieła:)

_________________
...Było smaszno i jaszmije smukwijne,
Świdrokrętnie na zegwniku węźały,
Peliczaple stały smutcholijne,
A zbłąkinie rykoświstąkały...
"Jabberwocky"


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 2 ] 

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group