- Co to było? Co to do diabła mogło być? - mężczyzna nikczemnej postury zadał pytanie, pomimo iż nikogo nie było w pobliżu. Chwilę później wrócił z powrotem do pracy. Wziął szpadel i kopał. Pracę przerywały mu pojedyncze przekleństwa, lecz szybko wracał do swojego zajęcia. Kopał, szukając kosztowności. Złota, które miały na sobie przegniłe trupy. Złota, za które wykarmi rodzinę. Kopał na opuszczonym terenie pośród zwłok. Nie bał się jednak, że ktoś go przyłapie na tej czynności. Bo kto w końcu mógłby chodzić po miejscu zrzutu bomb atomowych? Mężczyzna zdawał sobie sprawę, że wybuch odbył się już ponad 20 lat temu, w felernym 2003 roku. Wiedział też, że są niepilnowane miejsca w murze otaczającym miejsce tragedii. Wiedział, że mur wybudowano, aby nikt tu nie wchodził. Z doświadczenia wiedział, że zakaz ten notorycznie łamało mnóstwo ludzi takich jak on - biednych, zapomnianych, pokrzywdzonych przez tragedię. Nie poinformowano go jednak o skutkach wybuchu. Nagle mężczyzna przestał kopać. Powodem nie było zmęczenie, które z każdą chwilą coraz bardziej ogarniało jego ponad czterdziestoletnie ciało. Nie było to też spowodowane tym, że więcej biżuterii po prostu by nie udźwignął. Powodem była zbliżająca się noc i związane z nią opowieści. Mężczyzna wbił szpadel w ziemię, rozejrzał się dookoła, zatrzymując głowę w jednym punkcie. Coś zauważył. Złudzenie spowodowane zmęczeniem, czy rzeczywistość skalana strachem? "^cenzura^, za stary jestem na te wypady. Trzeba przerwać tę zabawę i znaleźć se robotę..." Urwał... Zobaczył postać... Wielką, oddaloną o ponad dwieście metrów... Czas potrzebny kopaczowi na powiedzenie "o ^cenzura^" starczył postaci na pokonanie dzielącej ich odległości. -Uciekaj, jeśli życie ci miłe - warknął nieznajomy. Głos, który usłyszał kopacz, był głosem nie uznającym sprzeciwu i powstrzymującym od zadawania zbędnych pytań. Kopacz, który wcale nie miał zamiaru nie słuchać się postaci, odwrócił się. Zaczął uciekać. Usłyszał nieludzkie odgłosy. Zaczął się modlić. Usłyszał kroki wskazujące, że ktoś go goni. I zaczął płakać. Po przebiegnięciu kilkuset metrów do jego uszu dobiegł wrzask. Wrzask, który jego zdaniem na pewno wydał nieznajomy. Uciekać, pomyślał, do domu, do córeczki, do kochanej Anelki. Do... Nie zdążył dokończyć, coś ostrego wbiło mu się w plecy. Poczuł, jak rozlewa się po nim fala ciepłej krwi. Poczuł, jak momentalnie stygło jego ciało. Ostatkiem sił przewrócił się na plecy, lecz szybko pożałował swej decyzji. Coś stało nad nim, nie przypominało to jednak nieznajomego, ba, nie przypominało nawet człowieka. Stał bowiem nad nim skutek wybuchu. Skutek, o którym nikt go nie poinformował, bo kto go zobaczył - ten ginął. Kopacz zamknął oczy. Ale to nie zły sen, to realny koszmar. I krótkotrwały ból... Ręka kopacza upadła o dwa kroki od ciała, przecięta ostrym jak brzytwa, twardym płatem skórnym na kończynie bestii... Nastąpił krzyk. Krzyk bólu, wydany przez przebitego mężczyznę. Krzyk tęsknoty i świadomości, że nie spotka się już z rodziną. Krzyk strachu, bo któż nie boi się śmierci? ... Po krzyku nastąpił wrzask. Wrzask po tysiąckroć straszniejszy od krzyku mężczyzny. Ale nie dlatego, że groźnie brzmiał. Nie dlatego, że echo niosło go przez olbrzymią odległość. Nie dlatego, że wydała go bestia powstała w wyniku poatomowej mutacji i emanująca nienawiścią do wszystkiego, co żywe. Wrzask straszny, gdyż przywołał inne głodne skutki wybuchu, które momentalnie zabrały się za posiłek. Bo przecież niecodziennie trafiał się obiad w postaci świeżych resztek człowieka. Po pewnej chwili bestie odeszły, dopuszczając do uczty szczury i wrony. W końcu one też muszą się odżywiać. Gryzonie od razu uciekły przed wielkimi ptakami, też stworzonymi przez wybuch. Ptactwo krakało. Najpewniej z zadowolenia, ale nikt nie mógł tego potwierdzić. Bo kto w końcu chodzi po miejscu zrzutu bomb atomowych?
wrzesień 2006
I od razu parę słów - to miał być wstęp do dłuższej serii, świat ponuklearny, selekcja ludzi, szkolenia i łowcy potworów. Pisałem to w czasie duużej fascynacji Sapkowskim. Co chyba można wyczuć (ale nie oszukujmy się - moim zdaniem poziom tego opowiadania to dno i metr mułu, więc lekkiego porównania do AS'a proszę nie brać za zniewagę).
_________________ podpisu nie będzie - szkoda mi klawiatury :p
|