Oti pisze:
http://www.forum.gildia.pl/viewtopic.php?t=8261
ROTFL
Zanim przejdę do szczegółów, może na początek kilka uwag ogólnych:
1) "Diunę" czytałem wielokrotnie, zarówno po angielsku, jak i w przekładzie Marka Marszała (obie wersje mam na półce). Kolejne tomy podobały mi się mniej, więc czytałem je tylko raz lub dwa razy, i to głównie po polsku, bo tylko taką wersję posiadam (owszem, mam cały sześcioksiąg po angielsku na dysku, ale używam tej wersji raczej tylko do szybkiego przeszukiwania). Tłumoczenia Łozińskiego znam tylko z pobieżnego przekartowania w Empikach - w zupełności mi to wystarczy :->
2) Nie uważam Marka Marszała za tłumacza objawionego ani za jakiegoś wyjątkowego geniusza - moim zdaniem zrobił przekład bardzo porządny (o wiele lepszy niż późniejsze łozizmy), ale tylko tyle - drugim Słomczyńskim to on raczej nie jest :-)
3) Bronić mam zamiar wyłącznie Marszała, bo tylko jego przekład znam dobrze i konfrontowałem wielokrotnie z oryginałem. Kolejne tomy tłumaczyły już inne osoby, po angielsku znam je słabo albo wcale (a po polsku też w sumie kiepsko pamiętam), więc się nie wypowiadam.
4) Akurat Robert Stiller nie jest w moich oczach jakimś nadzwyczajnym autorytetem. Owszem, jest to niesamowity wręcz erudyta i poliglota (przed jego wiedzą chylę czoła), a przy tym świetny tłumacz (no, zazwyczaj świetny - bywa z tym różnie, o czym za chwilę), ma jednak kilka bardzo nieprzyjemnych wad.
Po pierwsze, Stiller jest nieprawdopodobnym wręcz bufonem, człowiekiem zapatrzonym wyłącznie w siebie, przekonanym o własnej nieomylności i w głębokiej pogardzie mającym każdego, kto ośmiela się myśleć inaczej (czytałem sporo jego tekstów i wywiadów z nim przeprowadzanych - czasem aż zęby bolą). Małą próbkę tego mamy w jego wypowiedziach dotyczących ortografii - słowniki się mylą, więc je olewajmy. Jasssne. Owszem, ja też uważam, że polskie zasady ortografii są momentami nieco bezsensowne, ale to jeszcze nie znaczy, że mamy uprawiać wolną amerykankę i pisać każdy po swojemu. Póki co obowiązuje to, co jest w słownikach - dopóki to się nie zmieni, to rację ma właśnie PWC, a nie Reszke, Radagajs i Stiller.
Po drugie, IMHO Stiller miewa czasami tendencje do technicyzowania przekładu i zapominania o tym, że tłumaczy literaturę
piękną. Owszem, niektóre jego tłumaczenia są naprawdę znakomite, ale są też takie, w których do tego stopnia zapamiętał się w pogoni za idealnym oddaniem konstrukcji słownych, że zgubił moim zdaniem płynność i melodię tekstu. Niezłym przykładem jest jego wersja "Alicji w Krainie Czarów" - technicznie może i dobra, ale dla mojego ucha brzmiąca raczej jak piła tarczowa, a nie jak koncert.
5) Argument o wynikach Google'a jest tak śmieszny, że nawet nie chce mi się go komentować.
6) Nie mam zamiaru rozwodzić się nad kwestiami stylistycznymi (a tych jest większość w postach Radagajsa), bo - jak już pisałem - uważam, że
de gustibus non est disputandum. Mnie przekład Marszała stylistycznie odpowiada, ale jeśli ktoś woli styl Łozińskiego to nie ma sprawy - przekonywać na siłę nie mam zamiaru. Odniosę się wyłącznie do kwestii merytorycznych.
OK, a teraz
ad rem:
1) O filtrfraku już pisałem: mnie też się nie podoba. Uważam to słowo za jedną z nielicznych wpadek Marszała i nie mam zamiaru go bronić. Inna rzecz, że "destylozon" też jest IMHO kiepski, bo z "kombinezonu" zostawia samą końcówkę, która się gubi na tle całego słowa (przypomina mi się w tym momencie Agnieszka Sylwanowicz, która przy nieco innej okazji pisała, że "
w 'Hardostopachach' za mało jest stóp, a za dużo pach").
2) Wolę "Fremenów" niż "Wolan", a powód jest bardzo prosty: "Wolanie" IMHO brzmią źle i nasuwają złe skojarzenia. Dla mojego ucha rdzeń kojarzy się z wolą (ew. z wolem), a nie z wolnością.
BTW: coś nieco podobnego jest w polskiej wersji "Diamentowego wieku" Stephensona, gdzie jeden z bohaterów nazywa się Pączek. Niby wszystko w porządku (w oryginale jest Bud), ale mnie na dźwięk słowa "pączek" przed oczami staje lukrowana bomba kaloryczna, a nie rozkwitająca róża :->
3) Wolę też mimo wszystko czerwie od piaskali, bo od razu nasuwają mi prawidłowe skojarzenia co do wyglądu (piaskale brzmią nawet nieźle, ale z niczym mi się nie kojarzą). Uwagi o zoologii (larwy, owady latające itd.) uważam za typowe stillerowanie, czyli hiperdrobiazgowość techniczną przy jednoczesnym zapominaniu o całokształcie. Za to nie bardzo rozumiem, dlaczego "sandworm" ma być "
nazwą potoczną i złośliwą, wymyśloną przez mieszczuchów z Arrakis w celu wykpienia Wolan/Fremenów otaczających Szaj-huluda kultem". Takie twierdzenie ma jakiekolwiek oparcie w tekstach Herberta? Bo ja sobie jakoś nie przypominam.
4)
Radagajs pisze:
Phantom Press nie zapewnił nawet elementarnej korekty tłumaczeniom panów Marków. Przykład:
WERSJA ANGIELSKA : He's welcome to them.
WERSJA MARSZAŁA : Mają ich na pęczki.
WERSJA ŁOZIŃSKIEGO : Z radością go powitają.
I tak przez całe tłumaczenie. W rzeczywistości wersja Marszała jest to pełna improwizacja - tłumacz dopisuje od siebie każdy fragment, którego nie rozumie, czyli z 50% tekstu.
ROTFLMAO po prostu - bzdura na bzdurze, a przy tym klasyczne radio Erewań.
Po pierwsze, zacytowany fragment nie pochodzi ani spod pióra Marka Marszała (czyli z "Diuny"), ani nawet Marka Mastalerza (czyli z "Dzieci Diuny" i "Boga Imperatora Diuny") - jest to ostatnie zdanie "Diuny: Kapitularza", czyli tłumaczenie Marii Ryć.
Po drugie, jeśli chodzi o korektę to jest dokładnie przeciwnie. Przykłady niespójności, literówek i niekonsekwencji u Łozińskiego podawała już Jo'Asia, więc nie będę powtarzał. "Diuna" w wydaniu Phantom Pressu może nie jest idealna, ale na pewno o wiele staranniejsza pod tym względem - jeśli ktoś twierdzi inaczej, to poproszę o przykłady.
Zdanie o dopisywaniu od siebie 50% tekstu u Marszała to brednia tak totalna, że nawet nie wiem, jak z nią polemizować. Może tak: poproszę konkretne przykłady dopisywania tych 50% tekstu, bo ja ich za cholerę nie widzę. Musi jakiś ślepy jestem albo co.
5)
Radagajs pisze:
Mastalerz uparcie pisał "Freemeni".
Bzdura. Mam na półce "Dzieci Diuny" i "Boga Imperatora Diuny" w przekładzie Mastalerza i właśnie je przejrzałem - za każdym razem widzę "Fremenów", a nie jakichś wydumanych "Freemenów".
6)
Radagajs pisze:
Marszał:
"Jako mentat dostrzegał, że komunikacja między nimi jest przesunięta w fazie."
Łoziński:
"Jako mentat jasno widział, że rozmowa jest niespójna."
Owszem, zgadza się - i rację ma właśnie Marszał, a nie Łoziński. W oryginale jest "
He could see as a Mentat that their communication was out of phase" i fragment ten dotyczy rozmowy Hawata z Fremenem na temat rannych, wody i jej znaczenia. Marszał przełożył zgodnie z oryginałem i zgodnie z sensem sceny - Hawat i Fremen na skutek różnic kulturowych mówiąc o tym samym myśleli o zupełnie różnych rzeczach.
7)
Radagajs pisze:
Marszał:
"Drzwi za plecami Paula rozwarły się z trzaskiem. Obrócił się jak oparzony na kłębowisko walki w przejściu - krzyki, szczek stali, wykrzywione twarze jak woskowe maski."
Łoziński:
"Paul obrócił się, gdyż drzwi za nim rozwarły się z trzaskiem: buchnęły z nich krzyki i szczęk broni, zobaczył twarze zakrzepnięte w grymasie zawziętości."
No owszem, i co z tego? W oryginale jest "
The door behind Paul slammed open. He whirled to see reeling violence-- shouting, the clash of steel, wax-image faces grimacing in the passage." - w którym niby miejscu Marszał popełnił błąd? Bo moim zdaniem jego wersja jest bliższa oryginału niż wersja Łozińskiego.
8)
Radagajs pisze:
Marszał:
"za statkiem majaczyła gładka, szara ściana z rysunkiem drzwi"
Łoziński:
"za nim (ornitopterem) majaczyła zielonkawa ściana z niewyraźnym zarysem drzwi"
I znów rację ma Marszał - w oryginale jest "
A flat gray wall with a doorsign on it loomed beyond the aircraft."
9)
Radagajs pisze:
Marszał:
"jak skrzydła skracają się do startu na ciśnieniu ładowania silnika"
Łoziński:
"skrzydła skróciły się, co było nieodzowne przy starcie na ciągu silnikowym"
Hmmm. W oryginale jest "
He touched the retractor bar, watched the wings shorten for jet-boost take-off the way Gurney Halleck had taught him". Przyznam szczerze, że nie bardzo umiem to ocenić, bo nie znam się na silnikach - czy jest na sali jakiś fizyk albo mechanik?
Praktycznie wszystkie pozostałe przykłady to kwestie stylistyczne, a nie merytoryczne - ich ocenę pozostawiam każdemu do indywidualnego rozważenia. W razie czego służę oryginałem - jak ktoś chce, to mogę podać również brzmienie reszty kwestii po angielsku.