Napisałem to pod wpływem ostatnich wydarzeń na forum.
Rzecz jasna jest to żart i tak też należy to traktować. Niech nikt przypadkiem nie czuje się urażony czy cuś.
Acha, wszelkie podobieństwa itd są niezamierzone acz celowe ;-)
Ku*wa – pomyślał Pan Urażony.
A trzeba wiedzieć, że Pan Urażony wkurzył się nie na żarty. Co gorsza, nic takiego stanu rzeczy nie zapowiadało. Urażony wrócił sobie jak zwykle ze szkoły, choć był troszkę zmartwiony pewnym faktem. Otóż, co było nie do pomyślenia, miał przygotować się do matury. Co gorsza, miał to zrobić sam.
Pan Urażony był jednak, a przynajmniej za takiego się uważał, łebski gość. No i rodzice kupili ukochanemu synusiowi neostradę na Gwiazdkę. Bo rzecz jasna, szlajać się po bibliotekach to on nie zamierzał. Włączył więc komputer i zaczął szukać.
Po kilku minutach znalazł to, czego szukał. Stronę o Andrzeju Sapkowskim. To mu nawet bardzo odpowiadało, ponieważ temat matury brzmiał „ Elfy kontra Krasnoludy a walki na tle rasowym we współczesnym świecie.”
Wypas – pomyślał.
Ba, mało tego, na stronie znajdował się link do forum, na którym to jacyś zapaleńcy dyskutowali o literaturze, (czasem nawet kobiecej ) filmach i takich tam. Przejrzał forum, doszedł do wniosku, że jedyni normalni to ci dyskutujący o piłce nożnej, bo reszta to sadyści – ludojady pieczący swoje młode na grillu. Trudno się dziwić, że mieli po tym sraczke.
Ale co tam, postanowił założyć temat o jego pracy. Zapaleńcy, choć skrzywieni odrobinkę, pewnie mu pomogą.
Lamusy – pomyślał – odwalą za mnie całą robotę.
Pan Urażony bardzo się jednak na nich zawiódł. Najpierw ktoś powiedział mu, że temat jest w złym miejscu. Ktoś inny powiedział, że jest leniem. Ktoś jeszcze inny, że to jego matura i widać jest niedojrzały skoro prosi aby ktoś go wyręczył. Na końcu jakiś gość z nietoperzem zacytował jakiegoś seksiste-piwosza i oznajmił, że oni nie są kółko i że ma myśleć sam.
Pie*dole ich – stwierdził.
Nie to nie, walcie się na ryj – dodał.
Pan Urażony, naładowany energią która wprowadził go w stan urażenia, postanowił poradzić sobie sam. No, prawie sam, bo od czego było kilka kujonem w klasie i pani od korepetycji.
Co najważniejsze jednak w tej historii, Urażony dokonał czegoś zupełnie przełomowego. Ba, wręcz wiekopomnego jak się później okazało. Sam przeczytał książkę. Taką prawdziwą, nie komiks, nie świerszczyka, nie brawo sport.
Przeczytał „Krew Elfów” autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. I tak się zaczytał, tak mu się spodobało, że przeczytał cztery dalsze części. Należy tu dodać, że wyczyn ten wprawił w stan ciężkiego osłupienia jego rodziców. Mało tego, był to wyczyn, który stał się głównym tematem rozmów na imieninach babci, urodzinach wujka i chrzcinach jego młodszej siostry.
Był to punkt zwrotny w życiu Pana Urażonego. Lektura ta rozszerzyła mu horyzonty na świat, jaki do tej pory był mu zupełnie nieznany, okryty tajemnicą. Urażony czytał więc więcej, postanowił, że pójdzie na studia. Dzięki wrodzonej wytrzymałości organizmu i sporemu kieszonkowemu spidował na maksa, nadrobił wszelkie braki i dostał się na Uniwersytet.
Podczas pięciu lat ciężkiej nauki pamiętał cały czas o tym, co spotkało go na forum. Jego nienawiść do forum i jego użytkowników była tym większa, że przecież Mistrz pisał w swej powieści o kołoegzystencji wzajemnej pomocy. Był więc zły podwójnie – raz, że mu nie pomogli i jeszcze zbesztali, dwa, że nie zrozumieli zupełnie co Pisarz chciał im przekazać w Sadze.
Kiedy już skończył studia, plan który opracował jeszcze na pierwszym roku studiów można było zacząć wprowadzać w życie. Rzecz jasna, Pan Urażony przez te pięć lat nie próżnował. Miał już kilku zaufanych ludzi, którzy werbowali do organizacji swoich zaufanych ludzi. Słowem, organizacja Wiedźmińskich Bojowników była zwarta i gotowa. I całkiem liczna. Zdeterminowana też była.
Jakiś czas później forum na którym spotkało go tyle krzywd zaczęło mieć kłopoty natury technicznej. Jego użytkownicy także. Kogoś tam napadli i próbowali pobić fani Kasparowa. Kogoś innego przeciwnicy IRA. Faceta, który na forum jako awatar miał herb Man Utd próbowali zlać kibole Chelsea. Pewną kobietę próbowali oblać farbą ludzie nienawidzący kotów. Jakiś psychol stwierdził, że wie gdzie ukrywa się Alicja z Krainy Czarów i on ją przeciśnie na drugą stronę lustra. Dobrze, że tym lustrem była wystawa sklepowa w centrum miasta i służby porządkowe w porę zareagowały. Młodą naukowiec, mającą szanse na Nobla oskarżono o znęcanie się nad roślinami i jej kariera stanęła pod wielkim znakiem zapytania. Kogoś tam jeszcze oskarżono o ludobójstwo i palenia na stosach w celach konsumpcyjnych, kogoś innego o rabunki i gwałty „Na Wikinga.”
Słowem, sporo się działo.
Rzecz jasna forum którego nazwy od pewnego czasu nie wolno już było wymawiać upadło. To była chwila małego triumfu Urażonego. Małego, ponieważ reszta miała dopiero nadejść.
Pierwszym krokiem było rzecz jasna założenie nowego forum. Druga rzecz była troszkę trudniejsza i odrobinkę bardziej delikatna, aczkolwiek najistotniejsza. Otóż Pan Urażony skontaktował się z samym Mistrzem. Celem konwersacji było dopisanie kolejnych części Sagi…według pomysłu Pana Urażonego. Jakże zdziwiony, zaskoczony a przede wszystkim zasmucony, ba, wręcz zdołowany był Urażony gdy usłyszał odpowiedź odmowną.
Czego jak czego, ale tego się po Pisarzu nie spodziewał .
Z wielkim bólem serca zrobił jednak to, czego zrobić nie chciał ale musiał. Do sądu wpłynął wniosek przeciwko Andrzejowi S. o pisanie literatury gorszącej, traktującej o dzieciach homoseksualistach i militarystach pedofilach. Proces zakończył się wyrokiem skazującym. S. odebrano prawa autorskie, które wykupił Pan Urażony.
Teraz Urażony miał już wolną rękę.
Niedługo potem na rynku ukazała się szósta, a także siódma i ósma część Sagi.
Dzięki magicznym mocom Ciri wiedźmin i spółka przenieśli się do naszego świata, około roku 1900. Ponoć Ciri wypowiedziała wtedy do całej paczki słowa, które potem jeden z jej synów usłyszał od pewnego Nilfgaardczyka, znaczy Czarnego – Welcom to the Real Word….Spodobało im się tutaj więc zostali na stałe.
Geralt i Yennefer założyli dom i mieli całkiem pokaźną gromadkę dzieci. Pierworodny syn, dziedzicząc magiczne moce mamy i umiejętności taty, zajął się działalnością prospołeczną. Jego życiorys został później kilkukrotnie opisywany i ekranizowany pod tytułem „Superman.” Młodszy także okazał się altruistą, choć był raczej introwertykiem i lubił tajemniczość. Jego entuzjaści nadali mu artystyczny pseudonim Batman. Co ciekawe, młodszy z synów Wiedźmina i Yen bardzo przypadł do gustu Triis Merigold, która po kliku operacjach plastycznych ganiała za nim w dość pociesznych lateksowych ciuchach. W ogóle trzeba przyznać, że dzieci Geralta i czarodziejki miały talenty aktorskie i szołbiznesowe wogóle. Córka, nazwana na cześć pewnego średniowiecznego czarodzieja, dzięki białym jak mleko włosom odziedziczonym po ojcu i urodzie po mamie stała się bardzo popularną aktorką. Niestety, w przeciwieństwie do taty nie przeszła próby zmian, eliksiry i inne mutageny okazały się dla niej zbyt silne.
Jaskier natomiast ustatkował się troszkę na jakiś czas. Spłodził nawet syna, którego po tatusiu nazwał John. Ukochanemu synusiowi opowiadał co wieczór o świecie elfów, krasnoludów, magii i miecza. Starszy syn Jaskra spisał te opowiadania i wydał jako powieść. Okazało się zresztą, że nawet całkiem poczytną. Warto zaznaczyć, że po nowych kolegach Jaskier na drugie dał Johnowi Ronald a na trzecie Reuel. Młodszy natomiast tak spokojny nie był, wdał się w ojca jak kropla w krople. Trzeba jednak przyznać, że był o wiele bardziej przedsiębiorczy niż tatuś. Wpadł na niezły pomysł i zaczął wydawać ciekawy miesięcznik o tematyce kobiecej, Playboy.
Wielu uważało, że Pan Urażony „zaszyje” na jakiś czas Dijkstre i reaktywuje go dopiero w osobie najsłynniejszego szpiega III RP, pseudonim Józek. Inni twierdzili, że Urażony za bardzo lubił Dijksrte żeby mu taką świnie podkładać i że Dijkstra, który notabene bardzo zakumplował się z Supermanem, postanowił pomóc koledze i jako Kingpin zwalczał jego najgroźniejszego konkurenta do sławy, Spidermana.
Urażony rozwiał te wątpliwości dopiero w 9 tomie Sagi. Otóż Dijkstra na stare lata miał już dość polityki i jatek. Odpoczywając na Hawajach poznał podobnego mu wyglądem gościa, Mikołaja ( przez niektórych zwanym Świętym) i przejął od niego interes.
Za to syn Dijkstry poszedł w ślady ojca i również został szpiegiem. Jego pseudonim operacyjny to James Bond. Ale to jużinna historia…
Zoltan i Yarpen troszkę sobie pozwiedzali. Stąd też na całym świecie pojawiły się pogłoski o małych ludzikach niewiadomo skąd, które troszke rozrabiają, porywają ludzi, gwałcą i świecą po oczach. Kiedy atmosfera wokół krasnoludów zrobiła się ciężkawa postanowili na jakiś czas się zaszyć. Jako że ze swojego rancza w Teksasie mieli dość daleko do monopolowego, wymyślili nowy rodzaj motocyklu, specjalnie przystosowany dla niskich ludzi, z długą kierownicą dla wygody. Na Harleyach zrobili mega interes.
Ich dzieci, tak samo jak dzieci pozostałych kompanów wykazały niesamowite zdolności aktorskie. Grały między innymi w takich superprodukcjach jak „Władca Pierścieni” i „Hobbit.”
Tym oto sposobem Pan Urażony sprawił, że bohaterowie Sagi byli wiecznie żywi. Serial, a w zasadzie jego pierwsza edycja, podbił już rekord pod względem ilości odcinków rekord należący do „Mody na sukces.” Druga była w przygotowaniu…Urażony wiedział już nawet, jak się będzie zaczynać – „Dawno temu, w odległej galaktyce….”
Rzecz jasna Urażony był niczym Zeus który zstąpił na ziemie. Jego imperium medialne pod każdym względem przerastało te Ojca Prowadzącego, które było przy nim pikuś. Nie mogło chyba się z nim równać nawet te Leo Kircha z końca XX wieku. Zbudował drugie Hollywood, a na dodatek miał sieć drukarni, punktów sprzedaży. No i rzecz jasna miał organizacje.
Dostawał masę listów od fanów, każdy, absolutnie każdy czytał. Uwielbiał to. Miał specjalne archiwum w którym przechowywał wszelkie dowody sympatii wobec swojej osoby.
Pewnego słonecznego dnia, jakoś tak w marcu dostał list. Postanowił, że przeczyta go sobie do śniadania. Dziarsko otworzył kopertę, spojrzał i zaniemówił, a w zasadzie to nawet zaniemógł. Nie mógł złapać tchu, serce waliło mu jak opętane. Ostatkiem sił spojrzał na fresk przedstawiający jednorożca ratującego życie wiedźminowi.
Niestety, teraz jednorożec z uporem lepszej sprawy stał na swoim miejscu i ni miał zamiaru mu pomóc.
Ku*wa – pomyślał, po czym umarł.
Ekipa śledcza nie znalazła niczego, co wskazywałoby na morderstwo. Zdziwienie wywołał tylko list, który denat dostał rankiem, a w zasadzie jego dość krótka treść - Niespodzianka :)
Ostatnio zmieniony 15.03.2005 @ 22:54:52 przez syriusz, łącznie zmieniany 3 razy
|