Wyluzujcie ludziska - tłumaczenie jest AMATORSKIE, a to implikuje pewną wyrozumiałość. Nie płacimy za nie , autor oczekuje rzeczowej oceny.
Jestem Polakiem, ale znam angielski - według definicji sapka - bo śnię w nim czasami - książki czytam tak szybko jak po polsku, chociaż mówię z acentem.
Twoje tłumaczenie Istredd ucieszyło mnie gdyż czyta się bardzo dobrze, stylem jest podobne do oryginału, wartkie i emocjonujące. Do paru fragmentów można się przyczepić, ale mimo wszystko wachałbym się poprawiać kogoś, dla kogo jest to język ojczysty. Zauważcie, panie i panowi, że imiona bohaterów, tudzież neologistyczne nazwy własne, to z reguły najbardziej kontrowersyjny element wszelkich tłumaczeń. Skibniewskiej przekład LOTR wiekszość z nas wspomina z łezką w oku, ale wielu się nie podoba, zrobienie z Aruen Arweny. Niektórzy chcieliby w nazwach 100% oryginału, inni są zdania, że pewne nazwy trzeba zmienić dla dobra stylu, bo każdy język ma swoje własne subtelności. Pełnej zgody nie ma i być nie może.
Istredd, uważam, ze naprawdę odwalasz niezłą robotę. Zbyt wielu jest bowiem tłumaczy z kwalifikacjami, ale bez uzdolnień literackich (Próbował ktoś czytać Trylogię Sienkiewicza po angielsku?! - Nie radzę!) Tłumaczenie Maladie na ten przykład, by tak daleko nie szukać, jest przełożona z erudycyjną wiernością i zawiera słowa, których istnienia nie podejrzewałem, choć tuszę, że znam angielski. Pomimo tego, czyta się jakoś miałko.
Moim skromnym zdaniem, posiadasz zadatki. Zastanów się jeszcze dobrze nad nazewnictwem. Pozdrówka.
Tu macie wspomniane przeze mnie tłumaczonko. Dla porównania.
http://www.polishwriting.net/sapkowski.php