wyjatkowo mlody kot pisze:
Artur też jest jeden. Niezależnie od tego, czy podane przez Morthe d'Arthur, czy przez Sigrid Undset. Nie ma Artura mniej lub bardziej koszernego. Jest tylko ten, który od wieków zapładnia ludzką wyobraźnię. Dociekanie, w jakiej formie, jest wyrazem małostkowości i upatrtywania dziury w całym.
Mam prośbę. To forum NIE przewiduje opcji ignore user, ku mojemu wielkiemu żalowi. NIE komentuj moich postów. NIE życzę sobie tego. Podobnie jak ja od dłuższego czasu NIE komentuję twoich i NIE odpowiadam na pytania, którte zadajesz w quizach.
WMK, latoś uwidziało ci się trollować czy postanowiłaś zamienić temat w wątek "Pobożne Życzenia"?
Przecież porównanie jest bzdurne. I tym razem już nie IMHO. Brak mu elementarnej logiki.
Po pierwsze, temat jest o książkach , a nie o podaniach. Tym samym jeśli mowa o królu Arturze, trzeba go albo odrzucić jako przekaz oralny, albo wskazać dzieło literackie o królu Arturze, które się kwalifikuje. Na upartego przy takiej niechęci do "upatrywania dziury w całym" można stwierdzić, że do stu najważniejszych książek ludzkości można zaliczyć fugi Bacha. Że to nie literatura? Co z tego? Od wieków zapładniają ludzką wyobraźnię. A w formie książkowej przecież też istnieją. W ogóle to jesteście małostkowi, bo jak widać, nie uznajecie Bacha.
Po drugie, każdy autor generuje w swoim utworze postać króla Artura inaczej. A skoro generuje go inaczej, znaczy, że nie jest to ta sama postać. Jest to zresztą jedyne sensowne podejście przy analizie jakichkolwiek postaci albo gatunków istot fantastycznych w różnych utworach - bo czy "faeries" z wczesnych dzieł Tolkiena można bezpiecznie zestawiać z szekspirowskim Pukiem i Oberonem? Czy Konrad Mickiewicza i Wyspiańskiego jest ten sam, i co ważniejsze - taki sam? Albo Szatan z Biblii i z Bułhakowa? Gandalf z "Władcy Pierścieni" i z Jeskowa?
Po trzecie, oczywiście że istnieje "Artur mniej lub bardziej koszerny", zależnie od gustu literackiego czytelnika. Bo nie powiesz, że Mallory i Sigrid Undset pisali w podobny sposób i podobnym stylem.
Po czwarte, wychodzi na to, że wpadasz do wątku liczącego sobie kilkadziesiąt stron i podważasz sens jego istnienia.
Bo z twojej wypowiedzi wynika coś takiego: "Po co analizować wagę dzieł literackich? Analizujmy wagę toposów literackich, które pojawiają się w tych dziełach!". Co jest czymś zupełnie innym. Po co więc w ogóle wypowiadałaś się w temacie, z którego założeniem się nie zgadzasz?
BTW, nie będąc fanem 8jakiegoś, przyznaję, że jeśli nie na status świętego, to przynajmniej na status błogosławionego w pełni zasługuje - za cierpliwe znoszenie zaczepek.