Witam, pisze po raz pierwszy, ale ksiazki ASa znam juz baaaardzo dlugo. I wlasnie wczoraj popelnilam grzech smiertelny i obejrzalam "wiedzmina". Serialu nie widzialam, poza jednym odcinkiem, cos tam bylo o Brokilonie, Geralt zbil jakiegos potwora a pozniej uwiodl driade. Ale to niewazne, i tak byla kicha. Jesli chodzi o dobor aktorow to calkowicie zgadzam sie z powyzszymi uwagami na temat Zebrowskiego. Nie byloby najgorzej gdyby nie glos i dialogi. Ale co do Yennefer... Nie wiem jak mogla sie komus podobac. Tzn nie chce nikogo obraza, nic do Pani Wolszczak nie mam, ale to jest moim zdaniem zupelnie nie trafiony wybor. Nie chodzi o urode, bo to zawsze by sie znalazlo jakies niedociagniecia, kazdy wyobraza sobie Yen inaczej, ale... Postac ksiazkowa jest cholernie zywa, pelna wybuchowych uczuc, nienawisci, milosci, pasji....Jaskier ja opisuje, ze ma serce jak lod. A Pani Wolszczak...nienawisci nie ma w niej wcale. NAjwyzej rezygnacja, ktora w ksiazce nigyd sie nie pojawila. Ona raczej by przytulila caly swiat!! Kompletna porazka. MalaCiri to bylo duze wyzwanie, nie udalo im sie, ale nie wiem, czy potrafilabym znalezc cos lepszego wiec marudzic nie bede. A co do samego filmu....zero ciaglosci, przeskoki nie wiadomo z jakiej okazji...Pomijajac, ze poza imionami i zawodem Geralta to tam za duzo z ksiazki nie ma. Od kiedy to Geralt znalazl Ciri u NEnneke? I jak to sie stalo, ze od razu potem Nenneke ginie a pozniej w sadze wystepuje do samego konca? Takich bledow cale mnostwo. Porazka, zenada i w ogole sromota.
|