Joanka pisze:
Musiałby bardzo chcieć. :>
A co do ankiety, to przydałaby się tam jeszcze Katarzyna Bilberstein. ;)
Hehe... Oczywiscie... Ale skoro rozwazal zakon, to chyba myslal o powrocie do katolicyzmu... ;)
jonatan pisze:
O ile wiem, dawniej o wiele surowiej przestrzegano zakazu zawierania spokrewnionych małżeństw, tzn. obowiązywał znacznie dalszy dystans pokrewieństwa niż dzisiaj.
Swoją drogą, własnie z powodu anatemy zakończenie książki jest bez sensu. Reinmar nie miałby szans na spokojne życie na Śląsku, tak długo jak ciążyłaby na nim klątwa.
dokladnie tak - z tego co pamietam to w okresie 11-13 wieku francuska rodzina krolewska miala pewne klopoty z ustawianiem malzenstw wlasnie z powodu koligacji i to na duzo nizszym poziomie niz 3 stopien pokrewienstwa...
jonatan pisze:
Anatema mogła być jak najbardziej zdjęta, tyle że albo przez zajmującego stanowisko rzucajacego anatemę (tzn. biskupa wrocławskiego) albo przez papieża.
Lub ksiadz upowazniony przez biskupa...
jonatan pisze:
BTW klątwa to to samo co ekskomunika...
W sumie tak... Chociaz sama anatema jest bardziej 'uroczysta' forma - co zreszta bylo widac po sposobie w jaki nalozyl ja Konrad: "...Niemoc nieuleczalna, pestylencja, wrzod egipski, hemoroidy, swierzb i parchy niechaj padna na jego oczy, gardlo, jezyk, usta (...) Przeklety niechaj bedzie jego dom, jego stol i jego loze, jego kon, jego pies, przekleta niechaj bedzie jego strawa i napitek i wszystko co posiada..." hehe Konrad mial gadane ;)