Haletha pisze:
Anachronizm anachronizmowi nierówny. Jeśli chcemy czepiać się "potknięć" słownych w powieściach historycznych, musimy wziąć pod uwagę, że wszystkie dialogi, nawet stylizowane, są tu swoistym przekładem. Dlatego możemy chyba raczej zaakceptować nowocześnie brzmiące słowa (no dobra, możemy od biedy uwzględnić tu randkę), które mają jakiś przestarzały odpowiednik. Np. "kobieta" - do XIX wieku słowo to oznaczało inwektywę, ale przecież dziś wiadomo o co chodzi i możemy umownie stosować tę terminologię zamiast starosłowiańskiej "żony", czy czegoś w tym rodzaju. Na tej samej zasadzie można "kalkulować" zamiast... no, na pewno istniał jakiś trudny do zrekonstruowania odpowiednik;) Nie powinno się jednak IMHO stosować tego do terminologii nierozerwalnie związanej z jakimś konkretnym zjawiskiem odnoszącym się do późniejszych czasów, odległej kultury. Reynevan nie może wyjść na niczym jak Zabłocki na mydle, ani bawić się kalejdoskopem, który pod żadną postacią w średniowieczu nie systępował. A przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.
Miast kalkulacji mozna wstawic rachowanie :). Zamiast kobiety - bialka, niewiasta, dziewka. Tylko po co? Nadmierna stylizacja jezykowa zaciemnia opowiesc.
Sapkowski nigdy z ta stylizacja nie przesadzal, raczej odwrotnie.
'LP' jeszcze nie czytalem, wiec tylko zgaduje, ze kalejdoskop pojawia sie w tekscie nie we wlasnej osobie, ale we frazie 'zmieniac sie jak w ...' lub jej odmianie.
Jesli mam racje, nie jest to anachronizm rzeczowy, lecz tylko jezykowy.
Jak 'kobieta', ktorej w pietnastowiecznej polszczyznie bodaj nawet jeszcze w ogole nie bylo. Jak dowcipas o 'Bacie'. Jak podejrzanie nie-poznosredniowieczny jezyk narracji.
P.S. W odpowiedzi na nastepny post: jesli nie 'rachowac', to - po prostu - 'liczyc'.