Też przeczytałam Sprężynę przy okazji paru kąpieli i muszę powiedzieć, że jest to książka idealna do wanny :D Naprawdę, moim skromnym zdaniem jest nieźle, czyta się przyjemnie i bez większych zgrzytów. Chyba w ogóle jak i w szczególe zgodzę się z Cintryjką. Aha i będę SPOILEROWAĆ. Rodzinka znormalniała rzeczywiście, zwłaszcza mały Ignacy Grzegorz trochę bardziej ludzki się stał. Natomiast stary Ignacy został wreszcie odmitologizowany nieco, wcześniej cała rodzina wydawała się w niego ślepo zapatrzona, a autorka na siłę starała się "sprzedać" nam tę irytującą postać mędrca i mentora. Teraz nagle okazuje się że jednak wszyscy uważają go za zrzędzącego dziwaka, no i dobrze. Łucja fajna, ktoś napisał tu jakiś czas temu, że Musierowicz wychodzą świetnie postacie dziecięce i ja podzielam tą opinię. No, moze trochę denerwujący jest fakt, że w rodzinie mamy kolejnego małego geniusza, oczytanego, biegle władającego polszczyzną jak i łacinizną i nie wiadomo czym jeszcze. No, ale Łusia ma w sobie tyle uroku że można jej wybaczyć. Przygoda miłosna Laury - boszszszsz. Pal licho, że nieprawdopodobna niczym z bajki, to akurat akceptuję u Musierowicz, tę odrobinę magii w jej świecie sugerującą, że niezwykłe rzeczy się zdarzają. Ale ogólnie historia ta jest nudna i przewidywalna, zwłaszcza cały myk z panem Polonistą. W zasadzie Adam mógłby być niezła postacią, tajemniczą, mroczną itp gdyby nie fakt że zrobiono z niego tego nieszczesnego nauczyciela z podstawówki. A w roli belfra traci cały swój czar, zwłaszcza gdy czytelnik domyśla się od razu, ze to on. No, na szczęście wątek ten ratuje parę zabawnych drobiazgów jak motyw wożenia drzewek przez Tygryska :D Tak więc. Sprężynę da się czytać. Cieszy mnie to wielce :)
_________________ Quidquid latine dictum sit, altum videtur.
|