W sumie mimo że nie ma łaciny jak w trylogii, to i tak jest spora ilość obcych słów, gwary tamtych czasów i dużo pojęć specjalistycznych (tak myślałem konik AS-a wojskowość). Widać że nie zasypywał gruszek w popiele, tylko się dobrze przygotował merytorycznie.
Sapkowski pisze:
Salman Amir Jusufzaj, szczupły aż do chudości Pasztun odziany w pakistankę, wojskową pakistańską kurtkę na podpince ze sztucznego futra, z nowiutkim belgijskim FN FAL na ramieniu, kindżałem u pasa i lornetką firmy Nikon na piersi. Towarzyszył mu nie kto inny, a osławiony Czarnomor, Hadżi Hatib Rahiqullah, spoglądający wrogo, z zapadniętymi policzkami i haczykowatym nosem nad śnieżnobiałą, sięgającą pasa brodą, w wielkim turbanie i czarnej kamizeli wdzianej na długą koszulę, uzbrojony w AKMS, kałach ze składaną metalową kolbą. Też miał u pasa kindżał, broń pięknie zdobioną, niezawodnie zabytkową i niezawodnie wielkiej wartości. Pozostali, wszyscy co do jednego Pasztuni, wyglądali jak bracia bliźniacy, w pakolach, chałatach, szerokich luźnych portasach i sandałach, nawet uzbrojeni byli jednakowo, w chińskie karabinki typ 56, podróbki kałasznikowa.
Po takim fragmencie czytelnik może być ciut skołowany ale ja to lubie, realia musza być ;)
Czekam z niecierpliowścią na 19 X