Gil-galad pisze:
Proza AS-a w dużej mierze opiera się właśnie na różnych cytatach i nawiązaniach. Mnie osobiście bardzo bawiło ich odnajdywanie ale rozumiem, że nie każdemu musi sie to podobać.
Oho, to jest ciekawe.
Gdy po raz pierwszy czytałam Sagę (parę osób już się chwaliło, nie odmówię więc sobie tego przywileju) miałam około jedenastu lat i nie dostrzegałam owych nawiązań. Tym większą czerpałam przyjemność z powtórnego czytania Sagi po paru latach, gdy ww. odniesienia autora odnajdywałam. Jednak w pewnym momencie, przeczytawszy jedno z takich... ekhm... nawiązań, do historii współczesnej zresztą, poczułam się niczym przy zderzeniu z murem przy dużej prędkości (a przynajmniej przy moim wyobrażeniu owego zderzenia). "Ostateczne rozwiązanie kwesti wiedźmińskiej"? Cóż, może niepotrzebnie ostro reaguje, jednak wyjątkowo mi się to niespodobało. Potem gładko poszło, zaczęłam w trochę czepliwy sposób doszukiwać się tego rodzaju "przegięć". Na tej podstawie stwierdzam (jak mniemam, nie jako jedyna, tym bardziej, iż mam za sobą lekturę całego tematu i parę podobnych opinii zdarzyło mi się wyczytać), iż ostatni tom jest pod tym względem zdecydowanie wylęgarnią i w ten sposób odstaje od reszty Sagi.
Mój pomysł na wyrżnięcie Kompanii Geralta (bo wydaje mi się, iż jest ono cokolwiek konieczne, w celu uniknięcia wszelkich przesłodzeń)? Otóż spodobał mi się pomysł pożegnania Regisa w bohaterskiej walce, ku chwale ojczyzny, opłakawszy i wzniósłszy na piedestał jego niewątpliwe zasługi, jako że wampira darzyłam sympatią i bardzo mi brakuje w powieści krótkiego choćby lamentu na jego cześć.
Śmierć Angouleme (...wiadomo, o kogo chodzi...) mi nie przeszkadzała, bowiem jej nigdy szczególnie nie lubiłam. Sądziłam jednak, że Ciri stanie ramię w ramię z blondyneczką i Cahirem przeciwko Bonhartowi, bowiem wtedy mieliby szanse na zabicie go oraz przeżycie. Angouleme by sobie umarła (niech jej ziemia lekką będzie), Cahir zaś wyszedłby z boju silnie poraniony, ale żywy i (uwaga, fuj, będzie lukier!) odnalazłby w Ciri swoją upragnioną drugą połówkę (a fe, to paskudne).
Trochę żal mi Milvy, której nie lubić się po prostu nie da. Jednak zginęła tak, jak zapewne zawsze chciała, czyli z ręki (albo może z brzechwy?) wybitnego łucznika, cokolwiek jakby do lustra strzelała. Ku chwale.
Opisy przeżyć Ciri na Patelni oraz w bandzie Szczurów, zaprawdę powiadam wam, bardzo mi się podobały. Trochę dziwi mnie, iż spotkały się z równie silną dezaprobatą. Opisy bitew uważam za absolutnie koniecznie i wcale znośne. Momentami nawet ciekawe. Związek Mistle i Ciri będzie miał tyle interpretacji, co czytelników, mi w kazdym razie nijak nie przeszkadzał, a nawet się podobał. Perypetie z Królem Olch zdały mi się cokolwiek zbędne i momentami irytujące. Geralt podsłuchujący w zamku w T.? Mam tylko jedno skojarzenie: genialna umiejętność komisarzy z W11 do znajdowania się w najodpowiedniejszych miejscach, zawsze w najodpowiedniejszym czasie :D Yennefer nie objawiła mi się jako sucz, jak parę osób pozwoliło sobie zauważyć, puszczalstwo czarwonic zaś nie miało dla mnie objawów puszczalstwa. Spróbujcie spojrzeć na to z innej strony: czarodziejki żyją na pewno ponad sto lat, nie da się uchować w monogamii, z tej prostej przyczyny, iż kolejni partnerzy zdychają szybko, nie warto się do nich przywiązywać. Nawet jeśli, czysto teoretycznie, czarodziejka zmieniałaby partnerów raz na dziesięć lat, miałaby ich co najmniej dziesięciu, a to już można uznać za liczbę ogromną. Dużo było tu mowy o scenie z Jaskrem, mającym mieć uciętą głowę... Cóż, uważam, że Jaskier zachował się po Jaskrowemu (swoją drogą, kocham ten pseudonim), za to Ciri i Geralt zachowali się jak nie oni. Powinni porwać się do szabel i odbić przyjaciela. Albo kogoś przekupić. Zrobić cokolwiek! Byle działać. Choćby i nieprzemyślanie czy porywczo, przecież bierność nie jest w ich stylu. Cieszę się, że autor oszczędził Triss i Yarpena. Ponadto uważam, że Yennefer i Geralt umarli. Choć chciałoby się wierzyć, że Ciri ich tylko przeniosła w czasie i przestrzeni, choćby i pod dwa księżyce, prawda?
Cóż, wyszło jak wyszło, stworzyłam post na pół strony, chciałam jednak zawrzeć swój komentarz do każdego wątku, który dotyczył Sagi, poruszonego w tym temacie. Ciekawam, czy ktoś zechce przebrnać przez powyższy wywód...
Amen.