<zainspirowana, dawno temu...> Ojczyzno
Przepłynęłam rzekę pod kul gradem, Przebiegłam las prędko lisim zwyczajem, I słońce ojczyzny ujrzałam, Na polskiej ziemi wytchnienia sercu dałam.
Ojczyzna do swej piersi mnie przytuliła, Ogrzała swym ciepłem i wynagrodziła, Za wszystkie krzywdy co w zagranicy, I od lewicy i od prawicy.
<jakoś go tak lubię> Brzozowa alejka
Długa jakby końca świata dosięgnąć chciała, Wąska jakby tylko dla dwóch osób schronienie miała, Urocza jakby Cię nimfa na swe podobieństwo stworzyła, Wysmukla i biała jakbyś nieba dotknąć marzyła.
< z dedykacją dla matki, której szczerze niecierpię> O niej
Radosna. Idzie przez ulice wielkiego miasta, Zamiata swym płaszczem chodniki, Tworzy wichurę, Podrywa liście do tańca.
Majestatyczna. Kroczy przez wiejska drogę, Roztrąca piach na boki, Podnoszą się tumany, Lecz ona idzie dalej.
Złośliwa. Na morzu sztorm, Klękają przed nią fale, Ludzie za burta, Końca nie widać.
Niebezpieczna. Miasta pustoszy tornado, Budynków prawie nie ma, Żywiołu nic nie pokona, Musi się wypalić.
Despotyczna. Może zrobić co chce, Jedna ręka uciszyć naturę, Bez żadnych dla siebie konsekwencji, To ona rządzi.
Na szczęście odchodzi, Potem znowu przybywa nieproszona, Lecz to jej obowiązek, Zapisany juz dawno, Obowiązek jesieni.
_________________ Tamtych słów, tych dziwnych słów, kłamałeś dobrze wiem, że ty też kochałeś mnie...
|