Tarkus pisze:
Zwłaszcza, że posiada okładkę, strony, spis treści itepe, a kupując go w e-sklepie kupuję książkę, a nie usługę dostarczenia książki.
Odniosę to do gamingu, bo z tym już borykamy się lata świetlne. Generalnie w gamingu nie kupujesz gry fizycznie*, a jedynie licencję, która umożliwia ci korzystanie z czyjejś twórczości.
*I tu się coś ostatnio ruszyło, bo Trybunał UE orzekł (sprawa sporna między dwoma firmami, o prawa do odsprzedania licencjonowanego produktu), że wydawca w momencie sprzedaży traci moc do blokowania dalszej odsprzedaży oprogramowania licencjonowanego. Generalnie kupuję grę i co ja dalej z nią zrobię, to nie powinno nikogo interesować. Różne tezy snuliśmy na temat tego, co będzie dalej - ja już miesiąc temu (ponad) mówiłem, że takie firmy jak EA, Sony czy Valve (które ma chyba największy sklep z rozrywką elektroniczną w sieci) obładują się prawnikami i coś wymyślą.
Na to, co wymyśliło Valve to Sony wpadło już jakiś czas temu. Generalnie cała sprawa zasadza się w tym, że korzystając z serwisu (który też np. wymaga od ciebie przypisania gry do konta w tym serwisie) on tak naprawdę oferuje ci usługę. Nic poza tym. Usługę zakupu, składowania oraz korzystania z elektronicznej zawartości. Valve ostatnio uaktualniło regulamin i zawarli w nim taki punkt, który mówi o tym, że jak zaakceptujesz nowy regulamin, to nie masz prawa jakichkolwiek roszczeń do firmy Valve na drodze sądowej. Gdy regulaminu nie zaakceptujesz twoje konto (na którym np. masz gier za 2-3k pln, a to i tak mało) zostaje dezaktywowane i tracisz prawa do całej zawartości. Jednakże jeśli zaakceptujesz, to teoretycznie możesz się wymieniać zawartością przypisaną do konta - tyle, że to głównie działa w teorii a nie w praktyce.