O koncepcyjnym zamknięciu pięcioksięgu Sapkowski mówi od lat kilkunastu, to też nic nowego.
Natomiast jednoznaczność interpretacji zakończenia PJ jest zawarta w pytaniu dziennikarza prowadzącego wywiad; AS w odpowiedzi znosi w kierunku status quo i powtarzanej przy tej okazji formuły o Avalonie, interpretowalnej w tej opowieści o czasach, światach, wymiarach, tworzeniu się legend na wiele sposobów;
zaraz oczywiście Sapkowski zaczyna rant o swojej kontroli nad literacką materią :).
Fragment "Historii i fantastyki", który już tu kiedyś cytowałem:
Cytuj:
Bereś: W całym cyklu wiedźmińskim ważną rolę odgrywają przepowiednie, ale jak trzeźwo przed laty zauważyła „Polityka”, ich „determinizm nie jest bezwzględny; bo tyle już razy zapowiadano śmierć głównej trójki, a oni wciąż żyją”. Po ostatnim tomie wcale nie okazało się lepiej, bo nawet trudno powiedzieć, czy Geralt wyzionął już ducha, czy jeszcze zipie jakimś ćwierćżyciem jak ojciec Józefa w Sanatorium pod Klepsydrą Brunona Schulza albo bohaterowie eposów. Dlaczego więc przepowiednie nie imają się głównych bohaterów? Z góry odrzucam myśl, że to wynik zapomnienia autora (jak w scenie głosowania czarodziejek). Więc w takim razie co? Chęć pokazania, że przeznaczenie, które określa całkowicie życie i postępowanie bohaterów, w jednych sprawach działa, a w innych nie? Ale wtedy też musi być w tym wszystkim jakaś logiczna zasada. Ale jaka?
Sapkowski: Materia legendarna, nawiązanie do tejże. Król Artur nie umiera, wędruje do Avalonu. Mistrz i Małgorzata odnajdują zasłużony spokój. A przepowiednie? Są pokrętne, bogowie drwią sobie z ludzi za ich pomocą, doświadczył tego choćby Filip Macedoński, któremu wyrocznia nakazała „strzec się wozu”. Filipa zamachowiec zamordował mieczem, na klindze którego wygrawerowano wóz.