ad 1) Weź, nie p... bo "aż słuchać hadko". Tobie do dzioba ktoś siłą Hostię wpycha?
Musisz przeprowadzić pochówek katolicki? Nie! To weź nie wyjeżdżaj z takim celowym niezrozumieniem analogii, bo to spycha dyskusję poniżej akceptowalnego poziomu. Coli mogę nie pić ale nie uniknę bombardowania odpryskami ich akcji marketingowych. Analogicznie: możesz nie być katolem, ale nie unikniesz stykania się z tą organizacją. Oczekiwanie czegoś innego jest tak naiwne, że graniczy z głupotą.
Co do nauczania za publiczne pieniądze, to rzeczywiście: nie miałbym nic przeciwko temu, żeby religii nauczano w przykościelnych salkach katechetycznych (za moich czasów tak właśnie było).
A z empatią to wyjechałem w zupełnie innym punkcie.
ad 2) "My" nie narzucamy nikomu na siłę wiary - bo taka wiara byłaby g.. warta. Schemat jest prosty: uważam, że słuszne jest to-tamto-i-owamto. I mówię o tym. Głośno. Wolno mi. A Tobie wolno to przyjąć i zaakceptować. Albo zlać z góry do dołu ciepłym moczem. Twoje prawo. Ale nie waż mi się odbierać mojego prawa. Do mówienia o tym, co moim zdaniem jest słuszne.
Co do pozostałych punktów, to (pominąwszy ataki ad personem i skupiwszy się na tych ad rem) powtórzę raz jeszcze: katole mówią o tym, co (ich zdaniem) jest dobre, a co złe. Namawiają do czynienia tego pierwszego, a zaprzestania drugiego. Nie powinni po żadnym pozorem z m u s z a ć do posłuszeństwa swojemu kodeksowi. Bo skoro Bóg zostawił wolą wolę, to kim jesteśmy my (katole) żeby ją odbierać? To naprawdę nie jest takie trudne do pojęcia - wystarczy tylko chcieć zrozumieć, a nie: chcieć się czepiać.
Jestem katolem, ale osobiście uważam, że nie powinno się zabraniać otwierania sklepów w niedziele ze względów religijnych. Choćby dlatego, że właścicielami sklepów mogą być niewierzący. Państwo religijne nie jest spełnieniem moich marzeń. I nawet jeśli "aktyw naszego ugrupowania" zapędził się w gorliwości i chce prawem wymuszać przestrzeganie przykazań, to nie podważa to w najmniejszym stopniu słuszności (lub braku słuszności) wiary. Jestem katolem, ale osobiście uważam, że nie powinno się zabraniać otwierania sklepów w niedziele ze względu na wiarę. Choćby dlatego, że właścicielami sklepów mogą być niewierzący. Państwo religijne nie jest spełnieniem moich marzeń.
Czepiaj się hipokryzji katolików, ich pieniactwa, awanturniczości, a miejscami nawet zidiocenia. Ale nie myl tego z ich katolicyzmem.
Nocta pisze:
Ale nie próbuj nawet mnie traktować jak dziecka czy tresowanego zwierzaka. Serdecznie ci to odradzam
Prawo Cię tak traktuje (Za zło - kara. Za dobro - nagroda). Od zawsze. I zawsze będzie. Nie podoba się? No to (cytując Chemika) granice są otwarte ;-)